Выбрать главу

Ellen zerwała ze swoim chłopakiem, a Stephen zaczął się spotykać z wieloma kobietami. Opowiadał o nich Ellen. Któregoś wieczoru siedzieli w restauracji przy obiedzie, a Ellen nachyliła się i pocałowała go w ucho z językiem, aż poczuł mrowienie w nogach.

Poszli potem do niej i kochali się.

– Było wspaniale – powiedział Stephen. – Spisałem się, obiektywnie rzecz biorąc, o wiele lepiej niż z innymi kobietami. Udała mi się powtórka, a nawet trzeci raz. Wykonałem czterdziestopięciominutowe jebanko.

Od tego momentu „związek” się rozwijał. Oglądali w łóżku telewizję, a potem kochali się przy włączonym odbiorniku.

– Piękna kobieta nigdy by ci nie pozwoliła zostawić włączonego telewizora podczas stosunku – powiedział Stephen. – Ale telewizor jakoś odpręża. Uwaga nie jest skupiona tylko na tobie. Takie kobiety jak Ellen pozwalają ci być sobą.

Stephen przyznał, że z punktu widzenia Ellen ich związek prawdopodobnie nie wyglądał tak wspaniale.

– W czasie tych sześciu miesięcy, kiedy ze sobą byliśmy, no cóż, pewnie częściej chodziliśmy do kina, kiedy jeszcze byliśmy tylko przyjaciółmi. Nasze randki stały się koszmarem. Zamawiane do domu jedzenie i filmy na wideo. Czułem się niewyobrażalnie winny. Czułem się płytki. Bo jeśli chodzi o urodę, to ona nie była pierwszej klasy, a ja czułem się płytki, że myślę o jej wyglądzie. To była wspaniała dziewczyna.

Wtedy wybuchła Ellen zaczęła naciskać.

– Kiedy się spotkasz z moim dziadkiem? – pytała w kółko. – On naprawdę chce cię poznać.

– Chciałem poznać jej dziadka – przyznał Stephen. – Był naprawdę wielką szychą. Ale nie mogłem. Bo kiedy poznajesz czyichś dziadków, to znaczy, że związek jest prawdziwy.

By rozwiązać ten problem, Stephen zaczął rajfurzyć dla Ellen, starał się umawiać ją z innymi. Rozmawiali o facetach, z którymi miała się spotkać. Któregoś wieczoru Ellen poszła na przyjęcie, gdzie miała poznać jednego z kolegów Stephena. Ale facet się nią nie zainteresował, więc się wkurzyła. Przyszła do Stephena i znów się kochali.

Kilka tygodni później, w nocy na imprezie na jakimś grunge’owym strychu w TriBeCa, Stephen poznał dziewczynę, laseczkę. Prawie natychmiast przedstawił ją swoim rodzicom, choć nie mógł z nią w ogóle rozmawiać tak jak z Ellen. Sypiał z obiema. Używał tego, czego nauczył się w łóżku z Ellen, i stosował na tej nowej dziewczynie. Ellen chciała, żeby jej o wszystkim opowiadał. Co robili. Jaka ta nowa jest w łóżku, co on czuje, o czym rozmawiają.

A potem wybuchła. Przyszła do Stephena w niedzielę po południu. Strasznie się pokłócili. Wrzeszczeli. Ona go biła.

– Dosłownie spuściła na mnie grad ciosów – powiedział.

Wyszła, ale dwa tygodnie później zadzwoniła.

– Pogodziliśmy się przez telefon – mówił Stephen. – I poszedłem do niej po to, co zwykle. Ale kiedy doszliśmy do momentu kulminacyjnego, wykopała mnie z łóżka. Nie miałem jej tego za złe. Byłem za bardzo wściekły na samego siebie. Szanowałem ją. Pomyślałem: „Masz rację”.

Walden oparł się kolanem o bar.

– Około pół roku po tym, jak przestałem się widywać z Libby, zaręczyła się. Zadzwoniła i powiedziała, że wychodzi za mąż.

– Byłem w Ellen zakochany, ale nigdy jej tego nie powiedziałem – westchnął Stephen.

– Ja też byłem zakochany – przyznał Walden. – Zakochany w zwyczajny, przyziemny sposób.

16

Zagubione na Manhattanie

Są gorsze rzeczy niż bycie wolną, trzydziestopięcioletnią kobietą w Nowym Jorku. Na przykład: bycie wolną, dwudziestopięcioletnią kobietą w Nowym Jorku.

To rytuał przejścia, który niewiele kobiet chciałoby powtórzyć. Sypianie z niewłaściwymi facetami, noszenie nieodpowiednich strojów, wybieranie złych współlokatorek, mówienie głupstw, bycie ignorowaną, utrata pracy, ogólnie rzecz biorąc – bycie traktowaną jak śmieć. Ale to konieczne. Więc jeśli chcesz się dowiedzieć, w jaki sposób trzydziestopięcioletnia wolna, nowojorska kobieta stała się – no właśnie – trzydziestopięcioletnią wolną, nowojorską kobietą, czytaj dalej.

Dwa tygodnie temu na przyjęciu Louisa Yuittona Carrie wpadła na Cici, dwudziestopięcioletnią asystentkę projektanta wystrojów kwiatowych. Carrie właśnie usiłowała przywitać się z pięcioma osobami naraz, kiedy z półmroku zmaterializowała się Cici.

– Czeeeeść – powiedziała, a kiedy Carrie spojrzała w jej kierunku, powtórzyła: – Czeeeeść.

Potem tylko się gapiła. Carrie musiała się odwrócić od wydawcy, z którym właśnie rozmawiała.

– Co jest, Cici? – spytała. – No co jest?

– Nie wiem. Jak się masz?

– Świetnie, wspaniale – powiedziała Carrie.

– A co porabiasz?

– To, co zwykle. – Wydawca już zamierzał zacząć rozmowę z kimś innym. – Cici, ja…

– Tak dawno cię nie widziałam – powiedziała Cici.

– Tęskniłam za tobą. Wiesz, że jestem twoją największą wielbicielką. Inni mówią, że jesteś suka, a ja na to: „Nie. To jest moja najlepsza przyjaciółka i ona wcale taka nie jest”. Bronię cię.

– Dzięki.

Cici dalej stalą w miejscu i się gapiła.

– A co u ciebie? – spytała Carrie.

– Super – odpowiedziała Cici. – Co wieczór się stroję i wychodzę, i nikt nie zwraca na mnie uwagi, i wracam do domu, i płaczę.

– Och, Cici – jęknęła Carrie. – Nie przejmuj się tym. To tylko taka faza przejściowa. A teraz słuchaj, naprawdę muszę…

– Wiem – powiedziała Cici. – Nie masz dla mnie czasu. W porządku. Pogadamy później. – I odeszła.

Cici York i jej najlepsza przyjaciółka, Carolyne Everhardt, to dwie dwudziestopięciolatki, które jak większość dzisiejszych trzydziestopięciolatek przyjechały do Nowego Jorku zrobić karierę.

Carolyne Everhardt pisze o nocnym życiu do jakiegoś pisma. Przyjechała trzy lata temu z Teksasu. To jedna z tych dziewczyn o pięknych twarzach, które mają lekką nadwagę, ale się tym nie przejmują, przynajmniej nie na tyle, żeby to kiedykolwiek okazać.

Cici jest przeciwieństwem Carolyne – blondynka, chuda jak kość. Ma jedną z owych dziwnie eleganckich twarzy, których ludzie zwykle nie zauważają, bo ona sama nie jest przekonana co do własnej urody. Cici pracuje jako asystentka Yorgiego, słynnego projektanta wystrojów kwiatowych, ale odludka.

Cici przyjechała do Nowego Jorku półtora roku temu z Filadelfii.

– Wtedy byłam jak młoda Mary Tyler Moore – mówi. – Naprawdę miałam w torebce białe rękawiczki. Przez pierwsze sześć miesięcy w ogóle nigdzie wieczorami nie wychodziłam. Za bardzo się bałam, czy utrzymam pracę.

A teraz?

– Nie jesteśmy miłymi dziewczynkami. „Miłe” to nie jest słowo, które się do nas odnosi – kontynuuje Cici z akcentem ze Wschodniego Wybrzeża, który nawet wychodzi jej seksownie i odpowiednio apatycznie.

– Upokarzamy ludzi. £ały czas – dodaje Carolyne.

– Carolyne jest znana ze swoich niepohamowanych wybuchów – wyjaśnia Cici.

– A Cici nie gada z ludźmi. Tylko im rzuca pogardliwe spojrzenia.

Arabskie noce

Carolyne i Cici zostały najlepszymi przyjaciółkami w sposób, jaki najczęściej łączy nowojorskie kobiety: przez pewnego sukinsyna.

Zanim Carolyne spotkała Cici, poznała Sama, doradcę inwestycyjnego, lat czterdzieści dwa. Carolyne wpadała na niego na wszystkich imprezach. Sam miał wtedy dziewczynę, jakąś Szwajcarkę, która usiłowała się dostać do telewizji. Którejś nocy Sam i Carolyne znów wpadli na siebie, w klubie Spy. Byli pijani, zaczęli się całować. Przy kolejnym „spotkaniu” poszli do Sama, i do jego łóżka. Tak się działo jeszcze kilka razy. Potem deportowano jego dziewczynę.