Jak Daryl van Horne
Spotkałyśmy się w domu Sary, producentki filmowej, która kiedyś była modelką („aż to gówno mnie nie znudziło i nie przytyłam dziesięciu kilo”). Miała teraz na sobie ciemny, prążkowany kostium.
– Kiedy przeglądasz listę facetów, z którymi byłaś, to Peri jest tam jedyny bez sensu – powiedziała. – I myślisz, o co w tym chodziło?
Zanim jeszcze doszłyśmy do pikantnych kąsków, dokonałyśmy niepokojącego odkrycia. Choć żadna z tych kobiet nie widziała Periego od miesięcy, tego ranka zadzwonił aż do czterech z nich.
– Nie sądzę, żeby coś wiedział, to był tylko przypadek – powiedziała Magda.
Magda od lat przyjaźniła się z Perim – właściwie większość jej koleżanek to były dziewczyny Periego, które przez niego poznała.
– On wie o nas wszystko – powiedziała inna. – Jak ten Daryl van Horne z Czarownic z Eastwick.
– Już raczej van Horny [horny (ang. slang) – napalony] – skomentowała inna.
Otworzyłyśmy wino.
– Sprawa z Perim ma się tak – zaczęła Sarah. – Wydaje się czarujący, bo kiedy go poznajesz, jest wygadany, jest wesoły i jest zawsze pod ręką, bo przecież nie pracuje. To lepsze od faceta, który mówi „spotkamy się na lunchu”, potem wraca do pracy, potem mówi „spotkamy się na koktajlu o szóstej”. Kiedy ostatnio chodziłaś z facetem, który chciał cię widzieć trzy razy dziennie?
– Koktajl, jaki to słowo ma ładunek – zauważyła Magda.
– Widzisz Katherine Hepburn i Cary’ego Granta.
Jackie, redaktorka tygodnika, dodała: – Kiedy go poznałam, od razu zaczęliśmy się spotykać, pięć razy w tygodniu. On cię nawet na chwilę nie zostawia samej.
– Jest sprytny, a do tego uwielbia gadać przez telefon – powiedziała Sarah. – A będąc kobietą, myślisz, och, jemu naprawdę musi zależeć, bo dzwoni dziesięć razy dziennie.
I przymykasz oczy na fakt, że to taki śmieszny, mały człowieczek.
– A potem zaczynasz dostrzegać te szelki, i myślisz „o Boże” – westchnęła Maeve, poetka, pół-Irlandka.
– Potem zaczynasz zdawać sobie sprawę, że on wcale nie jest zabawny – dodała Sarah. – Ma spory zapas dowcipów, ale kiedy już je wszystkie słyszałaś milion razy, to zaczyna wkurzać. To jak pętla. On się zapętla.
– Powiedział mi, że byłam jego jedyną dziewczyną, która rozumiała jego dowcipy – powiedziała Maeve. – A ja wcale nie uważałam, że są śmieszne.
– A potem widzisz jego mieszkanie. I tych dwudziestu pięciu odźwiernych… O co tu chodzi?
– I myślisz, czemu on po prostu nie wywali wszystkich mebli i nie idzie mieszkać w sklepie z drzwiami.
– Kiedyś mi pokazał kółka do serwetek, jakie dostał. Były w kształcie kajdanek. Jakby w ten sposób chciał uwieść dziewczynę. Kółkami do serwetek.
Pierwsza randka: 44
Więc jak to się zaczyna? Historia Jackie była typowa.
– Czekałam na stolik w Blue Ribbon – powiedziała.
– Podszedł do mnie i zaczął rozmowę. Był strasznie zabawny. Pomyślałam: „O Boziu, naprawdę coś iskrzy, ale pewnie już go nigdy nie spotkam”.
Zgodnie pokiwałyśmy głowami. Bo czy wszystkie tego nie brałyśmy?
– Zadzwonił tak jakoś koło ósmej nazajutrz rano – ciągnęła Jackie. – „Chcesz iść na lunch?”, spytał. Następnego dnia zawsze zabiera na lunch do 44.
Sapphire, młoda rozwiedziona mama, aż się zaśmiała.
– A mnie wziął do 44 dopiero za drugim razem.
– Kiedy wciąż jeszcze uważasz, że jest inteligentny i zabawny, zaprasza cię na wspólny wyjazd na cały weekend – powiedziała Jackie.
– Poprosił mnie o rękę gdzieś tak na dziesiątej randce – dodała Sarah. – To było tempo, nawet jak na niego.
– A mnie wziął na obiad do domu swoich rodziców chyba na trzeciej randce – wtrąciła Britta, wysoka, smukła brunetka, która pracowała w fotografice i była już szczęśliwą mężatką. – Byłam tylko ja, jego rodzice i lokaj. Następnego dnia, pamiętam, siedziałam na jego łóżku, a on mi puszczał filmy ze swojego dzieciństwa. I błagał, żebym za niego wyszła. Mówił: „Widzisz, umiem być poważnym facetem”. A potem zamówił jakąś tanią chińszczyznę, a ja myślałam: „Wyjść za ciebie? Czyś ty się naćpał?”
Ramona westchnęła.
– Z drugiej strony, ja wtedy właśnie z kimś zerwałam i było mi ciężko. A on był zawsze przy mnie.
Pojawiła się pewna prawidłowość. Każda z kobiet, które chodziły z Perim, właśnie odeszła od męża albo zerwała długotrwały związek, kiedy to Peri ją odnalazł. A może to one znajdowały jego?
– To facet odtrutka – stwierdziła Sarah. – Jakby mówił: „Przepraszam, jest pani załamana? No to chodźmy do łóżka”.
– To emocjonalny „Mayflower” – powiedziała Maeve.
– Zabiera kobiety z punktu A do punktu B. I docierasz do Plymouth Rock, czując się o niebo lepiej.
Jego mocną stroną była umiejętność empatii. Pojawiało się wciąż określenie „on jest jak dziewczyna”.
– On czyta więcej magazynów mody niż większość kobiet – powiedziała Sapphire. – I jest gotowy bić się o twoje sprawy bardziej niż o swoje.
– Jest niesamowicie pewny siebie – ciągnęła Maeve.
– Uważam, że faceci popełniają błąd, przedstawiając się jako bezradni idioci, którzy nie potrafią znaleźć skarpetek. Peri za to mówi: „Jestem absolutnie pewny. Wesprzyj się na mnie”. A ty myślisz: „Co za ulga!”. Naprawdę, to wszystko, czego chcą kobiety. Większość mężczyzn tego nie rozumie. Przynajmniej Peri jest na tyle bystry, żeby tym zagrać.
No i jest jeszcze seks.
– Jest fantastyczny w łóżku – stwierdziła Sarah.
– Niewiarygodnie się całuje – dodała Sapphire.
– Uważacie, że jest super? – spytała Jackie. – Ja myślę, że był straszny. Możemy pogadać o jego stopach?
Mimo wszystko, jak na razie, Peri jawił się jako uosobienie dwóch rzeczy, których kobiety, jak twierdzą, pragną najbardziej na świecie: był mężczyzną, który potrafi rozmawiać i rozumieć jak kobieta, ale który jednocześnie wie, jak być facetem. No więc czego mu brakowało?
Peri: rozmiar (osiem) ma znaczenie
– Bo to jest tak – mówiła Maeve. – Tak długo, jak jesteś neurotyczna i szalona, on jest super. Ale kiedy już rozwiąże wszystkie twoje problemy, sam staje się problemem.
– Robi się strasznie złośliwy – stwierdziła jedna z kobiet. Pozostałe przytaknęły.
– Kiedyś – przypomniała sobie Jackie – powiedziałam mu, że noszę rozmiar osiem, a Peri na to: „Nie ma mowy, żebyś nosiła ósemkę. Nosisz co najmniej dziesiątkę. Wiem dobrze, jak wygląda ósemka, i wierz mi, ty ósemką nie jesteś”.
– Mnie zawsze powtarzał, żebym schudła siedem kilo – dodała Sarah. – A kiedy z nim chodziłam, byłam akurat chuda jak nigdy.
– Uważam, że kiedy mężczyźni mówią kobietom, żeby straciły na wadze, chcą odwrócić uwagę od własnych niedostatków w rozmiarze pewnych miejsc – dodała sucho inna z kobiet.
Maeve pamiętała też wyprawę na narty do Sun Valley.
– Peri wszystkim się zajął. Kupił bilety, zamówił domek. Miało być kapitalnie…
Ale zaczęli się kłócić już w limuzynie, w drodze na lotnisko – każde chciało siedzieć z tej samej strony. W samolocie stewardesa musiała ich rozdzielać. („Wtedy kłóciliśmy się o to, kto ma więcej powietrza” – wyjaśniła Maeve). Kłócili się też na stokach. Drugiego dnia Maeve zaczęła się pakować. A on na to: