Выбрать главу

Dubhe przytaknęła.

— Widziałam ducha Astera.

— Skąd możesz wiedzieć, że to on? Nie ma jego wizerunków ani opisów.

— Gildia jest pełna jego posągów, Yeshol go znał. Generał uśmiechnął się drwiąco.

— No dobrze, ale jakie dowody nam przynosisz? Dubhe była zaskoczona.

— Żadnych: cudem się wymknęliśmy, myślałam, że o tym wiecie… Nie było czasu na gromadzenie dowodów.

Generał odchrząknął i zwrócił się do Lonerina.

— Pozwól, że podsumuję sytuację. Otrzymujemy owo palące doniesienie od osoby z wewnątrz Gildii, a zatem morderczyni, związanej z tobą nader dziwnym paktem i znajdującej się pod wpływem klątwy. Poza słowami tej dziewczynki nie ma dowodów na poparcie tej teorii, prawda?

Pancerz Lonerina zaczynał pękać.

— Właśnie tak — odpowiedział, starając się wyglądać na zdecydowanego, ale jego głos zabrzmiał niepewnie.

— A dlaczego mielibyśmy jej wierzyć?

Dubhe uśmiechnęła się. Rzeczywiście, to była bardzo rozsądna obiekcja.

Lonerin wydawał się zaskoczony, a audytorium milczało.

— Bo to prawda… wyjaśnia śmierć Aramona i nasze podejrzenia…

— To nie jest odpowiedź, Lonerinie — zaprotestował generał. — Pozwól, że przedstawię pewną hipotezę. Nasza tu obecna przyjaciółka znajduje się pod wpływem klątwy i potrzebuje pomocy, w przeciwnym razie umrze. Przypadkiem spotyka czarodzieja, który może jej pomóc. Czarodziej ów potrzebuje informacji, pewnego typu informacji; jeżeli ona pomoże mu znaleźć to, czego szuka, on też jej pomoże. Wobec tego dziewczyna mówi to co czarodziej chce usłyszeć, pozwala się wyprowadzić z Gildii, opowiada swoje kłamstwa Radzie Wód i otrzymuje to, czego chce. Albo też dziewczyna zostaje wysłana przez samą Gildię, w końcu jest jedną z nich. Nauczono ją, co ma mówić, aby nas oszukać. Ona wykorzystuje młodego i naiwnego czarodzieja, któremu opowiada wszystkie swoje kłamstwa.

Obecni milczeli nadal. Lonerin stał z otwartymi ustami.

— Ale to Gildia nałożyła na Dubhe klątwę i…

— To jest wersja, którą przedstawiła tobie. Klątwa mogła zostać nałożona w jakichkolwiek innych okolicznościach. Kłamstwo służy tylko po to, aby nas zwieść, aby sprawić, żebyśmy uwierzyli w historię, którą nam opowiada, a która pozwala Yesholowi skierować nas na fałszywy trop, aby mógł dalej bez przeszkód prowadzić swoje interesy.

Dubhe patrzyła na członków rady i publiczność, na każdego z osobna. Nie wierzyli jej, a słowa generała zdobywały uznanie. Bardzo dobrze ich rozumiała. W końcu spędziła życie na zabijaniu dla pieniędzy, dlaczego mieliby jej uwierzyć? Jej spojrzenie skrzyżowało się ze wzrokiem Ida. Gnom patrzył na nią dokładnie tak, jak wcześniej, bez osądzania, z ciekawością. Poczuła, jak jego oczy przeszywają ją na wskroś.

— Wydaje mi się to planem co najmniej skomplikowanym, a…

— Lonerinie, obudź się, to jest zawodowy morderca! Kłamstwo jest częścią jej pracy, a co więcej, należy do Gildii. Wszystko wydaje mi się aż nazbyt oczywiste.

Z sali podniósł się szmer.

— Ale ty nie widziałeś nic na własne oczy?

— Fest ma rację, jakie mamy dowody?

— Nie mamy o Gildii innych informacji niż te…

Dubhe uśmiechnęła się do siebie.

— Nie mam żadnego zamiaru was przekonywać.

Jej głos, chociaż bardzo słaby w panującym chaosie, błyskawicznie ich wszystkich uciszył. To aura śmierci, która ją otaczała, wiedziała o tym, ta złowroga atmosfera, którą wszyscy potrafili wyczuć.

— Nie interesują mnie losy Świata Wynurzonego, nie interesuje mnie Rada.

Znowu spojrzenia pełne nienawiści.

— Przyszłam tutaj, ponieważ Lonerin mnie o to prosił, ale jeżeli o mnie chodzi, moje zadanie zostało zakończone. Dostałam to, czego chciałam, i czy moje słowa zostaną przyjęte z wiarą, czy też nie — mnie to już nie dotyczy. Rozważcie tylko jedno. Jeżeli jest tak, jak mówi wasz generał, dlaczego mówię wam o Dohorze? Dlaczego miałabym wam sugerować tego typu związek? Gdyby Yeshol nakazał mi z wami rozmawiać, dlaczego miałby rozkazać mi mówić o Dohorze, podczas gdy Król zawsze podkreślał swoją niezależność od działalności Gildii?

Wzrok Ida stał się bardziej przenikliwy i Dubhe poczuła się nieswojo.

— Zgoda, nie wysłał cię Yeshol, ale twoje opowieści mogą być zwykłym kłamstwem.

— Teraz, kiedy już zostałam tu wyleczona, nie miałabym żadnego powodu, aby tutaj przychodzić i do was przemawiać. Jak już wam powiedziałam, otrzymałam to, czego chciałam.

— Ile czasu spędziłaś w Gildii?

Ochrypły głos Ida sprawił, że się wzdrygnęła. Odwróciła się i popatrzyła na niego z lękiem.

— Sześć miesięcy.

— Jesteś gotowa, aby opowiedzieć nam o nich wszystko?

To byli jej wrogowie, nie pragnęła niczego innego. Żywo przytaknęła.

— Ja uważam, że potrzebujemy dowiedzieć się więcej. Sprawozdanie dziewczyny było ubogie, należy przyjrzeć się temu wszystkiemu dokładniej. Proszę, abym mógł ją przesłuchać.

— Ale Ido, czy naprawdę chcesz zaufać…

Ido podniósł dłoń i uciszył generała.

— Dziewczyna ma rację, nic nie zyskuje na tym, co robi. Mogłaby odejść stąd wcześniej, nie stając przed Radą. A poza tym podczas przesłuchania będzie mogła udzielić nam informacji możliwych do sprawdzenia. Głosujmy.

Miał kategoryczny głos i było jasne, że jest tam duchowym przywódcą, z którym wszyscy się liczyli, jeżeli nie wręcz najpotężniejszą postacią.

Zagłosowali i postanowili ją przesłuchać.

Trzymali ją długo i wypytywali o mnóstwo rzeczy. Dubhe odpowiadała dokładnie i wyczerpująco, współpracowała, jak mogła najlepiej. Nie do końca rozumiała, dlaczego to robi. Klątwa ciążyła nad jej przyszłością i uniemożliwiała myślenie o czymkolwiek odległym bardziej niż o kilka miesięcy. Oczywiście, powrót Tyrana przerażał ją, ale było o wiele bardziej prawdopodobne, że umrze wcześniej, pożarta przez Bestię. Nie było to zatem pragnienie wybawienia Świata Wynurzonego. Pewnie chodziło o zwykłą wdzięczność wobec Lonerina, który jej pomógł, i wobec tych ludzi, którzy mimo strachu i nieufności wyleczyli ją i dali eliksir.

Wykończyli ją tym przesłuchaniem. Pytali o wiele rzeczy dotyczących Gildii, jej struktury, jej organizacji, ale również o to, co widziała w sekretnym pokoju.

Szczególnie Folwar zawziął się na tę kwestię.

Kiedy skończyli, z pewnością była już noc. Dubhe czuła się wyczerpana, pusta. Ido patrzył na nią z zadowoleniem, ale w jego jedynym oku była też nutka troski.

— Przekonani? — spytał drwiącym tonem, patrząc ostro na generała Festa, tego samego, który występował przeciwko Dubhe podczas posiedzenia Rady.

— Zagadnienia dotyczące magii, o których wspominała, są poprawne i stanowią wyższy stopień zaawansowania. Niemożliwe, żeby znał je zwykły zawodowy morderca — powiedział Folwar.

Słysząc określenie „zawodowy morderca”, które w swojej surowości zamykało całe jej istnienie, Dubhe poczuła się naga.

— Również cytowanie tekstów było prawidłowe — powiedziała druga nimfa biorąca udział w zgromadzeniu, Chloe we własnej osobie.

— Nie wydaje mi się, żeby były jeszcze wątpliwości co do jej wiarygodności, prawda?

Ido rzucił Festowi kpiące spojrzenie.

— Nie — przyznał niechętnie mężczyzna.

— A zatem? — spytał Ido. — Wnioski?

Głos zabrał Folwar:

— Sądzę, że chodzi o magię podobną do przywołania, ale jej nie znam.