Teraz wypowiedział się inny czarodziej, mężczyzna o dużym brzuchu i o dobrotliwej twarzy.
— To nie jest magia cytowana w tekstach. Czarna księga, którą widziała Dubhe, może jednak być tomem, o którym często mówią ludowe podania. Jak wszyscy wiemy, Aster wielce rozwinął Zakazaną Magię. Zresztą to on przywoływał duchy za pomocą zaklęć, które teraz znamy właśnie z fragmentu tego zaginionego tekstu.
— Zatem wiesz, co to za magia.
Mężczyzna potrząsnął głową, a jego podwójny podbródek zatrząsł się razem z nią.
— Nie jest mi ona znana. Ale być może jakiś potężniejszy czarodziej mógłby wiedzieć o tym więcej.
Wtrąciła się Chloe.
— Tak czy inaczej, czy naprawdę musimy martwić się tym planem? Zdaje się, że do jego realizacji potrzebny jest Pół-Elf, a przecież wszyscy wiemy, że one już nie istnieją.
Ido zrobił dziwną minę. Dubhe zobaczyła, jak ciemna chmura przesuwa się po jego twarzy.
— Jest jednak inaczej. Wszyscy zwrócili się ku niemu.
— Mógłby jeszcze istnieć Pół-Elf.
— Wyjaśnij to — powiedział lodowato generał.
Ido westchnął krótko.
— Jak wiecie, Nihal i Sennar po wojnie opuścili Świat Wynurzony i udali się za Saar. Przez jakiś czas miałem od nich wieści, Sennar wysyłał mi je za pomocą magii. — Przerwał. — Mieli syna, to wiem na pewno. Potem nastąpiły pewne wydarzenia… — z wahaniem dobierał słowa — kłótnie… Według ostatnich wiadomości, jakie mam, wskutek nieporozumień z ojcem chłopiec ów wyruszył w podróż do Świata Wynurzonego.
Dubhe słuchała uważnie. Nihal, Sennar — były to osobistości historyczne, posągi na środku placów. Dziwnie było słuchać o nich jako o osobach prawdziwych i żyjących.
— Z jakiego czasu pochodzą te wiadomości?
To król Marchii Bagien, do tej pory siedzący w milczeniu. Mówienie o tym zdawało się Ida wiele kosztować.
— Sprzed dziesięciu lat.
— Ale dlaczego nigdy nam o tym nie powiedziałeś, dlaczego nigdy nie wspomniałeś nam o swoich kontaktach? Pomoc Nihal i Sennara mogłaby być nam bardzo przydatna przy wielu okazjach.
To Kharepa, wnuk starego króla Krainy Morza, Dubhe go rozpoznała.
— Nie żyje.
Głos Ida zadrżał.
— Nihal umarła ponad dwadzieścia lat temu. Od tamtej pory Sennar pisał do mnie bardzo niewiele. Od pewnego momentu nie udaje mi się już z nim skontaktować.
Nihal i Sennar zniknęli ze Świata Wynurzonego prawie czterdzieści lat temu, a jednak ich duch cały czas unosił się nad tą zmaltretowaną przez ów długi okres cierpień ziemią. Ale nawet półbogowie muszą wyjść na spotkanie swojemu przeznaczeniu, i teraz Nihal nie żyje.
Dubhe zobaczyła, że Lonerin zaciska pięści i pochyla głowę. Rozumiała go. Nawet ona nigdy nie była odporna na urok tej dawnej, heroicznej historii.
— Syn Nihal i Sennara przybył, aby tutaj zamieszkać. Nie wiem, gdzie, Sennar sam tego nie wiedział. Nie wiem, czy żyje, nie wiem, jak wygląda, ale wrócił do Świata Wynurzonego. Pół-Elfy nie wyginęły. To niewątpliwie jego szukają. Jego lub kogoś z jego rodu.
Tragedia stawała się coraz bardziej namacalna.
— Ale Sennar jeszcze żyje, prawda?
Ido przytaknął.
Dubhe rozumiała jego ból. Był mistrzem Nihal przez wiele lat. Nic nie może zerwać tak silnej więzi.
Folwar przemówił słabym głosem z wymęczoną twarzą.
— Sennar poznał Tyrana, zanim odszedł, zbierał o nim informacje. Może on wie.
Ido wzruszył ramionami.
— To możliwe.
Podniósł się.
— Nasz dobry Folwar wydaje mi się wyczerpany, jak również nasz młody gość. — Popatrzył na Dubhe z sympatią. — Dowiedzieliśmy się wielu rzeczy i chyba dobrze będzie się z tym przespać. Jutro powtórzymy spotkanie i zdecydujemy, co robić.
Zgromadzenie zostało zamknięte i każdy wrócił do swojego pokoju. Dubhe też taki miała — znajdował się niezbyt daleko od pokoju Lonerina.
Wracali razem.
— Byłaś dzielna — powiedział. — Zwłaszcza w obronie swojego zdania. Jeżeli ich przekonaliśmy, to tylko twoja zasługa.
Dubhe wzruszyła ramionami.
— Nie miałam zamiaru nikogo przekonywać. Lonerin uśmiechnął się.
— Ale Aster przeraża i ciebie, prawda?
— O wiele bardziej przeraża mnie pieczęć. Uśmiech zgasł na wargach chłopaka.
— Przepraszam.
Dubhe potrząsnęła głową. Nie miało to znaczenia. Pożegnali się przed jej drzwiami.
— Do jutra zatem.
Dubhe kiwnęła głową. Nie miała powodu, żeby zostać tam jeszcze dłużej, ale nie czuła się całkiem w formie i tak czy inaczej chciała wiedzieć, jak to się skończy. W końcu teraz sprawa dotyczyła również i jej.
Bardziej jednak niż cokolwiek innego krążyła jej się po głowie pewna myśl, która pojawiła się, kiedy dziewczyna się rozbierała i szła do łóżka. Sennar żył… Sennar był jednym z największych żyjących czarodziejów. Wielkim czarodziejem. Właśnie takim, jaki był jej potrzebny.
Epilog
Sala, zgromadzenie — wszystko było identyczne, jak poprzedniego dnia. Wydawało się, że noc nawet nie minęła. Folwar może był mniej zmęczony, twarze może mniej ściągnięte, a Lonerin bardziej wyprostowany i mniej blady. Atmosfera wciąż jednak była napięta. Dubhe czuła to przez skórę.
Niewiele spała. Przez całą noc myślała o Sennarze, o jego wiedzy, o pieczęci. Był jej jedyną nadzieją. Pomyślała jednak też o Świecie Wynurzonym, o jego losie, o Asterze. Nie potrafiła zapomnieć jego twarzy wirującej w kuli, tam, w czeluściach ziemi. Twarzy, na której nie było nienawiści ani dzikości, tak odmiennej od tego, co sobie wyobrażała, a jednak tak straszliwej.
Cisza była gęsta i podobnie jak poprzedniego dnia przerwała ją pani domu, Dafne. To jednak Ido przemówił jako pierwszy.
— Sądzę, że nikt z nas nie spędził całkiem spokojnej nocy, prawda?
Przesunął kpiącym spojrzeniem po wszystkich obecnych.
— Ja nie zmrużyłem oka. I dużo myślałem. Powiem wam zatem, jaka jest moja odpowiedź.
Zaczerpnął powietrza.
— Folwar dobrze mówił wczoraj wieczorem. Sennar musi wiedzieć. Nie zapominajmy, że w swoim czasie on i Nihal pokonali Tyrana. Proponuję, aby wybrać się do niego i poprosić go o pomoc.
Kharepa potrząsnął głową.
— Nie mamy czasu, rozumiesz? W tym czasie Gildia dalej będzie podążać zgodnie z wytyczonym planem…
— A macie jakąś propozycję co do sposobu powstrzymania Yeshola? Zaatakować Gildię? I jak? Dohor zatrzymałby nas, zanim doszlibyśmy do Domu. A co z magią? Jakaś propozycja co do tego, jak rozwiać ducha Astera?
Cisza była tak gęsta, że można ją było kroić.
— Nie mamy w ręku żadnej broni.
Rada milczała.
— Z wyjątkiem jednej. Syna Nihal. Trzeba go znaleźć i umieścić w bezpiecznym miejscu. Bez niego plan się nie powiedzie. To jedyny sposób, w jaki możemy się obronić.
Wielu przytaknęło. Dubhe podziwiała Ida. Miał zdolność elektryzowania, uspokajania, wzbudzania respektu. W jego słowach i gestach dostrzegała cień jego chwalebnej przeszłości niepokonanego wojownika, przeszłości, która nie całkiem odeszła. On dalej walczył, już prawie samotnie, o to, w co wierzył.
— Inne propozycje?
Dubhe powoli podniosła ramię. Nie wiedziała, co dało jej odwagę, aby to zrobić. Zadziałała instynktownie, być może na fali tych słów, które rozpaliły w głębi jej trzewi coś nieznanego, a może była to czysta i prosta desperacja, siła, która zawsze nią kierowała.
Audytorium popatrzyło na nią w zdumieniu, a Ido udzielił jej głosu.