Dubhe znowu zamilkła, przepełniona gniewem. Jak zawsze, po raz kolejny, stała się niewolnicą.
Jakiś czas potem, pewnego ranka Rekla wezwała ją do siebie.
Strażniczka Trucizn wydawała się dziwnie spięta, ale — podekscytowana. Dla Dubhe był to po prostu kolejny nudny poranek, jak wiele innych, spędzony w towarzystwie osoby, którą pogardzała.
— Dzisiaj zostaniesz dopuszczona do jednej z najgłębszych i najważniejszych tajemnic naszej wiary. Tylko niewielu zna szczegóły naszego kultu, a większość ludzi nie wie, kim jest Thenaar i co to znaczy służyć mu i go wielbić, ale to, co zaraz ci powiem, jest prawdą, którą starannie ukrywamy, jedną z podstaw naszego credo.
Dubhe nadstawiła uszu. Nie, żeby w jakiś sposób interesowało ją przeniknięcie tajemnic sekty, ale im więcej znała szczegółów, tym więcej miała broni, aby walczyć z wpływem, który wywierała na nią Gildia.
Rekla zaczęła opowiadać o Rubirze, Gwieździe Krwi. Dubhe nie miała problemów ze zidentyfikowaniem jej jako gwiazdy. która towarzyszyła jej podczas dni oczyszczenia.
— Czerwona gwiazda ulega zaćmieniu siedem razy w roku — siedem, jak siedem broni Thenaara. Są to Noce Nieobecności, wspomnienie siedmiu dni, podczas których bogowie położyli podwaliny świata Przegranych, kalając doskonałe dzieło Thenaara. To on na początku stworzył Zwycięskich, których jesteśmy potomkami, i świat zamieszkany tylko przez nich. Inni bogowie, ci fałszywi, którym oddają cześć Przegrani, byli zazdrośni o doskonałość tego dzieła i na wszelkie sposoby starali się je zniszczyć. Na siedem dni zakuli więc Thenaara w łańcuchy i dali życie Przegranym. Kiedy Thenaarowi udało się uwolnić, rozpoczął długą wojnę przeciwko innym bogom, toczącą się w czasach nazwanych epoką Chaosu. Jednak nie udało mu się ich zwyciężyć, ponieważ mieli przewagę liczebną. Ponownie zatem skuto go łańcuchami w czeluściach ziemi, tutaj, wiele mil pod naszym dawnym Domem — tym, do którego wreszcie powrócimy, znajdujący się w Wielkiej Krainie. Ale Thenaar zasiał w sercu Zwycięskich ziarno przemocy i zlecił im zadanie przygotowania swojego przyjścia, poprzez oczyszczanie świata z nieczystych owoców zrodzonych z innych bogów. Na znak swojej dobroci w każdym pokoleniu miał przysyłać Dzieci Śmierci: dzieci takie jak ty, aby ród Zwycięskich wzrastał zdrowo, a także pozostawił na niebie Rubirę, aby przypominała Zwycięskim o ich nadziei. Zaćmienie Rubiry jest momentem bólu, dlatego spędzamy tę noc na modlitwie, aby wybłagać odrodzenie Thenaara, a zarazem i Rubiry. Odrodzenie Rubiry pozwoli na następne pięćdziesiąt dni obfitości, w oczekiwaniu na kolejne zaćmienie.
Rekla intensywnie wpatrywała się w Dubhe, milcząc przez chwilę. Potem podjęła temat:
— Byłoby to jednak bardzo niewiele, gdyby całym dziedzictwem Thenaara była tylko Rubira, gdyby jego obietnica sprowadzała się do zwyczajnej gwiazdy. Nie, obietnica Thenaara sięga o wiele, wiele dalej. Zesłał on siedmiu ludzi, po jednym z każdej z siedmiu krain Świata Wynurzonego, siedmiu — jak zaćmienia Rubiry. To oni pojawiali się na kartach historii, przynosząc na ziemię przesłanie Thenaara.
Rekla pokrótce nakreśliła portret każdego z nich.
— Wszystko to znajdziesz w książce, którą ci dałam, i chcę, abyś nauczyła się dokładnie ich biografii.
Dubhe przytaknęła, niezbyt przekonana. Jeżeli to miał być ten wielki sekret Gildii, to się naprawdę rozczarowała…
— Ale najważniejszy z nich to ostatni, ósmy.
Dubhe ocknęła się i nastawiła uszu.
— Przyszedł jako ostatni, aby zamknąć cykl. Nie odpowiada żadnemu zaćmieniu Rubiry, ale przychodzi z ziemi, gdzie wszystko się zaczęło — z Krainy Nocy. I jest powód, dla którego nie jest do niego przypisane żadne zaćmienie: nie przychodzi on, aby ukrywać — on reprezentuje triumf Thenaara, odrodzenie jego i Rubiry, która na wieki i bez zaćmień będzie błyszczeć w świecie Zwycięskich. Dubhe pomyślała o tajemniczej statuetce dziecka. Któremu z ośmiu wielkich ludzi odpowiadało to dziecko? A może to coś innego?
— On jest chorążym Thenaara, jego umiłowanym posłańcem, Wysłanym. Ma na imię Aster.
To imię zabrzmiało w jej uszach złowrogo, ale Dubhe nie potrafiła wytłumaczyć, w jakim sensie.
— To dziecko? — zapytała słabym głosem.
Rekla przytaknęła.
— A jeżeli jesteś sprytna, być może już nawet zrozumiałaś, o kim mówimy.
Dubhe była zmieszana.
— Aster nie tylko rozprzestrzenił słowo Thenaara; Aster, jedyny wśród wielkich osobistości naszego kultu, naprawdę starał się odtworzyć królestwo Zwycięskich, i to nie tak, jak robimy to my poprzez wiele pojedynczych zabójstw, ale za pomocą wielkiego, wyzwalającego holokaustu. To on był naszym przywódcą przez czterdzieści lat, to on był najbardziej bezpośrednim odbiciem Thenaara na ziemi. Długo wierzyliśmy, że nasz czas jest bliski i że Thenaar dotrzymał swojej obietnicy.
Dubhe poczuła, jak delikatny chłód przenika jej kości. Rekla uśmiechnęła się dziko.
— Nie rozumiesz, prawda? To jasno ukazuje, jak daleka jesteś od drogi Zwycięskich. Ale tak czy inaczej, nie możesz nie czuć potęgi, którą emanuje jego postać, nawet kiedy zostaje tylko przywołana w słowach, tak jak właśnie zrobiłam. Czuję, że się boisz. czuję, że pojmujesz całą jego wielkość.
Dubhe ledwo mogła mówić.
— Kto to?
— Tyran.
Słowo to padło w świątyni niczym głaz. W Świecie Wynurzonym nie było nikogo, kto nie bałby się tego imienia bardziej niż czegokolwiek innego. Minęło czterdzieści lat od jego upadku czterdzieści — tyle, ile lat terroru pod jego panowaniem. Wojna, podczas której został obalony, Wielka Wojna, wspominana była jako jeden z najmroczniejszych okresów Świata Wynurzonego. Nihal i Sennar, którzy go pokonali, weszli do historii, a ich posągi znajdowały się na rogach ulic i placów.
— A raczej ten, którego niewykształceni ludzie określali mianem Tyrana z taką natarczywością, że w końcu on sam pogrzebał pod tym epitetem swoje prawdziwe imię: imię, które teraz tylko tacy jak my Zwycięscy, mogą ośmielić się wymówić.
— Nie mówisz chyba serio…
— Tak. Nazywał się Aster i był dzieckiem, właśnie takim, jakie przedstawiają posągi. To jego głupi nieprzyjaciel rzucił na niego taką klątwę, aby na zawsze pozostał w ciele chłopca. Dziecko Śmierci. Rozumiesz, Dubhe? Rozumiesz?
Oczy Rekli błyszczały jak nigdy, rozpalone wewnętrznym ogniem.
— Przez lata walczył, zabijał, masakrował, po kolei podporządkowując sobie królestwa, aby odtworzyć na ziemi królestwo Thenaara. W czeluściach jego pałacu Gildia wzrastała i rozkwitała.
Yeshol był jego prawą ręką.
— Tyran był najgorszym nieszczęściem, jakie kiedykolwiek wydarzyło się w Świecie Wynurzonym… — spróbowała zauważyć Dubhe.
— Milcz! — wrzasnęła Rekla z twarzą ściągniętą gniewem. — Co ty o tym możesz wiedzieć? Tak właśnie mówi plebs, który nic nie rozumie; to są plotki rozsiane przez Nihal i Sennara, którzy go zabili, przeklęci! Prawda jest inna.
Dubhe siedziała przygwożdżona do ławki, zbielałymi kostkami trzymała się krawędzi.
— Nie… wszyscy wiemy, co zrobił… i do czego doprowadził Świat Wynurzony…
Rekla wymierzyła jej policzek.
— Proś o przebaczenie! Proś Thenaara o przebaczenie za to obrzydliwe bluźnierstwo! Aster był świętym tych czasów.
Dubhe otrząsnęła się i podniosła.
— Niestety, Asterowi nie udało się doprowadzić do końca planów Thenaara. Yeshol był przy tym, kiedy upadł, kiedy Nihal zwyciężyła, kiedy Twierdza rozkruszyła się w naszych dłoniach.