Zacisnął saszetkę gwałtownie w dłoni. Gdyby miało mu się nie udać, może wiele stracić. Kolejny powód, aby nie dać się pokonać pragnieniu zemsty.
— Wrócę — powiedział zdecydowanie.
Wrócę i może dla nas coś jeszcze będzie.
Rzuciła mu się na szyję i łzami zmoczyła tunikę.
Lonerin przycisnął ją do siebie.
Pocałunek, który złożyła mu na ustach, był czysty i słodki. A on jej na to pozwolił, zmieszany i ukontentowany, z dziwnym zamętem w sercu.
Teraz, przemierzając konno pierwsze mile długiej podróży w kierunku świątyni Czarnego Boga, myślał właśnie o tym.
Wrócę za wszelką cenę.
22. Zabójstwo w lesie
Dubhe i Mistrz zatrzymali się niedaleko Czarnych Gór. Stolica Krainy Skał, Reptha, nie jest odległa.
— Położona jest w górach, wkrótce tam pójdziemy — tam jest praca.
Mistrz musiał już być w tych okolicach, bo dokładnie wie, jak się poruszać, a po przybyciu do miasta od razu znaleźli zakwaterowanie.
Ich nowy dom jest wykuty w skale, dokładnie tak samo, jak domy w Reptha, i prawdopodobnie musiał być od dawna opuszczony, bo wewnątrz, wśród wyblakłych ścian, znajduje się tylko kilka pokrytych pleśnią mebli.
Dubhe patrzy na wszystko z uwagą. Ta nowa kwatera nie ma nic wspólnego z domem w Selvie i dziewczynka zdaje sobie sprawę, jak bardzo oddaliła się od wioski i od tamtego życia.
— Oczekuję, że będziesz zajmować się tym miejscem — mówi chłodno Mistrz. — W końcu jesteś kobietą i te sprawy należą do ciebie.
— Nie martw się, zaufaj mi — mówi Dubhe, chociaż w głębi serca przeklina siebie, że nigdy nie słuchała matki, kiedy ta mówiła jej, żeby bardziej zainteresowała się pracami domowymi. Ale nauczy się i da z siebie wszystko.
Początki są trudne i absorbujące, i Dubhe z trudem znosi nowy rytm życia.
Kiedy kończy zajmować się domem, nawet do późnej nocy wykonuje swoje ćwiczenia. Mistrz zaczął ją uczyć naprawdę, jest nieugięty i surowy, i w żadnym wypadku nie lituje się nad nią.
— To nie zabawa, musisz się przyłożyć — mówi, kiedy ją karci.
Snu jest zawsze za mało, a poranna pobudka to dramat. Dubhe stara się być od razu aktywna i myje się lodowatą wodą, dokładnie tak, jak robiła w Selvie. Ale tutaj wszystko jest inne łącznie z klimatem. W Krainie Skał lato jest krótkie i po kilku gwałtownych ulewach dotkliwy chłód zapowiada przybycie jesieni. Dubhe oczywiście nie potrzebuje wiele, aby się rozchorować.
Mistrz kuruje ją z oddaniem, ale nigdy się zbytnio nie rozczula. Ogranicza się do tego, co jest ściśle niezbędne dla jej wyzdrowienia, nic poza tym.
— Nigdy nie byłaś w górach? — pyta, przygotowując jeden ze swoich ziołowych okładów.
Dubhe potrząsa głową, a przez twarz Mistrza przebiega cień uśmiechu.
— Tu nie jest tak, jak w twojej wiosce: tu jesteśmy wysoko, a zima nadchodzi wcześniej. Musisz nauczyć się dobrze okrywać i nie narażać się na zmarznięcie. Tak czy inaczej, przyzwyczaisz się.
Kiedy tylko Dubhe jest w stanie stanąć na nogi, Mistrz podejmuje trening i niedługo potem postanawia iść do Reptha, pulsującego serca regionu, według niego najlepszego miejsca na znalezienie pracy.
Od roku Dohor stracił zaufanie do Gahara, króla Krainy Skał. i pragnie definitywnie zawładnąć jego królestwem. W konsekwencji stolica stała się miejscem intryg i ciemnych interesów, gdzie zabójcy mają łatwe życie.
Miasto nie jest bardzo odległe od ich domu — aby tam dotrzeć, wystarcza pół dnia drogi — i otwiera się w wąskiej stromej dolinie po drugiej stronie górskiego grzbietu. Dubhe po przyjściu tam zauważa, że prawie wszystkie domy pomalowane są na żywy czerwony kolor, ale w murach niektórych z nich widać żyły czarnego kryształu, który w całym Świecie Wynurzonym tylko tutaj przenika do skał. Rzeczywiście, niewiele dalej znajduje się kopalnia, która rozwinęła się w latach Tyrana i która jest czynna do tej pory. W wietrzne dni z ziemi podnosi się czarny pył, który uderza w ulice miasta i wciska się pod ubrania. Kiedy tak się dzieje, ludzie zamykają się w domach, ponieważ jest to bolesne. Wówczas atmosfera robi się złowroga, całe powietrze wokół staje się ciemne i pył przesłania zachód słońca.
Dubhe potrzebuje trochę czasu, aby przyzwyczaić się do tych wszystkich gnomów, których napotykają na swej drodze. Za pierwszym razem, kiedy ich widzi, jest strwożona i czepia się płaszcza Mistrza. On odsuwa ją oschle.
— Nie zachowuj się jak dziecko. Raczej walcz ze swoimi lękami.
W Reptha mieszkają też ludzie, ale po drodze spotyka się przede wszystkim owych niskich i drobiących ludzików, bardzo owłosionych i z gęstą brodą. Natomiast kobiety gnomów nie są takie straszne. Dubhe jeszcze ich nie widziała, ale mówi się, że mają niezwykłe proporcje, inne niż mężczyźni, i że nie są takie okrutne, jak ich towarzysze. Wieść niesie nawet, że niektóre z nich są naprawdę bardzo piękne.
Na pierwszy rzut oka Dubhe ocenia Reptha jako miejsce ogromne i dziwaczne. Dziewczynka nigdy praktycznie nie widziała nic poza lasami i wioskami, więc teraz miasto wydaje jej się czymś w rodzaju niekończącej się puszczy z domami zamiast drzew. Są one tak liczne, że wyglądają, jakby stały spiętrzone jedne na drugich, a ulice są zaledwie wąskimi i krętymi zaułkami.
Dubhe jest jednocześnie zafascynowana i przestraszona. Wyraźnie wyczuwa powiew spisku i intryg wdzierający się w te zakątki i dochodzący aż do pałacu. Reptha jest tylko z pozoru spokojnym i pracowitym miastem, jest tego pewna, a fakt, że Mistrz zabronił jej iść do pałacu, oznacza, że istnieje ku temu jakiś konkretny powód.
— Jest to miejsce, w którym Gildia robi interesy. My musimy trzymać się z daleka od pałacu i zadowolić się drobniejszymi pracami.
Pewnego dnia Dubhe pyta go o powody tylu tajemnic i Mistrz, nie bez pewnej niechęci, opowiada jej o Gildii. Dubhe zauważa, że mówi o niej z nutą lęku i bardzo ją to przejmuje. Historia Gildii jest złożonym systemem intryg i rytów, rozpalających jej żarliwą wyobraźnię, zwłaszcza kiedy dowiaduje się, że Gildia ma swoją siedzibę pod ziemią.
— To tam mnie wyszkolili — kończy Mistrz prawie niedbale.
Dubhe przez chwilę patrzy na niego ze strachem.
— A dlaczego odszedłeś?
— To cię nie dotyczy — ucina krotko. Przez kilka sekund milczy, po czym dodaje: — Gildia to coś, o czym lepiej mówić niewiele, a w każdym razie nie wspominam jej z przyjemnością. Jej członkowie to nie ludzie, tylko bestie. Jeżeli ci o tym powiedziałem, to wyłącznie dlatego, abyś się ich strzegła. Życie poza Gildią wcale nie jest łatwe, zawsze to oni dostają najlepsze prace. Należy nauczyć się wynajdować nisze, gdzie można się wcisnąć. Dlatego nas samodzielnych zabójców, jest tak niewielu. Ale najważniejsze to nie mieszać się w ich interesy i nie stawać im na drodze. Utrudnianie im czegokolwiek oznacza śmierć, i to najgorszą z możliwych.
Po pierwszych wyprawach do Reptha rozpoczyna się prawdziwa praca i sytuacja Dubhe się zmienia.
— Przez czas trwania szkolenia będziesz moją asystentką — mówi pewnego wieczoru Mistrz, a Dubhe czuje, jak serce rośnie jej z dumy.
— Będziesz mi towarzyszyć w negocjowaniu zleceń, przygotowywać mi broń, a kiedy staniesz się sprawniejsza, zaczniesz chodzić ze mną. Będziesz moim cieniem.
Lekcje o broni rozpoczynają się, kiedy tylko nadchodzi zima. Na razie są to nauki głównie teoretyczne, a Dubhe właściwie uważa je za nudne. Jak zbudowany jest sztylet, jak go się naprawia, to samo jeśli chodzi o łuk, strzały, dmuchawki i lassa. Interesują ją tylko trucizny. Dubhe nie tylko wie, jak wygląda wiele z roślin, o których Mistrz wspomina podczas lekcji, ale także zna ich zastosowanie.