Nie zrobiłem tego wyłącznie ze zmęczenia. Zrobiłem to z powodu Gildii. Tamtej nocy zabiłem mojego dawnego kolegę z Domu.
Znaliśmy się od dziecka i może ja nienawidziłem jego, a on mnie, ale dorastaliśmy razem. Zabiłem go, bo chciał zabrać Cię ze sobą, a Ty nie zasługujesz na taki sam los, jak ja. Ale nikogo z Gildii nie można zabić bezkarnie. Miałbym ich już zawsze na karku, nie daliby mi spokoju, szukaliby nas wszędzie. Ja nie dam rady znieść tej walki. Nie mogę zacząć walczyć z Gildią o moją duszę. Ale jeżeli ja odejdę, jeżeli umrę, Ty będziesz wolna i będziesz mogła uciec bez mojego balastu. Oczywiście, będą Cię szukać, ale będzie to trudniejsze. Bo oni znają bardzo dobrze mnie, ale nie Ciebie. Jeżeli ja odejdę, Ty będziesz wolna.
Dubhe, byłaś najlepszą stroną tych ostatnich lat. Kiedy Cię znalazłem, byłem zrozpaczony. Nie minął nawet rok od momentu, kiedy opuściłem Gildię. Bardzo trudno było mi stamtąd odejść. Byłem z nimi przecież tak długo i znałem tylko morderstwo i kult Thenaara. Urodziła mnie jedna z kapłanek Gildii i nigdy nie poznałem moich rodziców. Byłem hodowany przez Zabójców w jednym tylko celu: abym stal się bronią. Przez długie lata, od dzieciństwa po dojrzałość, robiłem wszystko, co tylko mi powiedzieli, uważając ich nauczanie za prawdziwe i święte.
Zabijanie sprawiało mi przyjemność, dzięki niemu czułem się silny i nie brakowało mi życia normalnego człowieka. Dla mnie Gildia była wszystkim, czego potrzebowałem.
Czar prysł za sprawą kobiety. W Gildii nie ma miłości, ale ród Zabójców musi trwać.
Ona też była kapłanką. Kapłanka istnieje tylko z jednego powodu: ma ofiarowywać Thenaarowi dzieci. Kiedy osiąga wiek nie płodny, zostaje zabita. Do tego czasu co dwa lata musi wydać na świat dziecko. Jeśli jej się nie uda, musi zginąć.
Była to dziewczyna o raczej pospolitej urodzie, nic nadzwyczajnego. Gildia pełna była kobiet o wiele piękniejszych, okrutniejszych i dzielniejszych. Zanim ją poznałem, miała dwoje dzieci, które zostały jej odebrane zaraz po urodzeniu. Nie czuła żalu — wiedziała, że taki jest jej los. Drugi poród był bardzo trudny i kapłan powiedział jej, że jeżeli będzie mieć jeszcze dzieci, będzie to cud. Ona nikomu tego nie zdradziła.
Nie wiem, dlaczego się w niej zakochałem. Była czysta, może to dlatego. Była niewinna: tej cechy nigdy nie miałem i nawet nie znałem. Zabijała jako dziewczynka, zanim została kapłanką, ale mimo to utrzymała cos w rodzaju czystości, która mnie fascynowała Kochaliśmy się po raz pierwszy, a ja rozpływałem się, kiedy tylko widziałem ją w Domu: jej roztargniony chód i zamyśloną twarz. Ona też mnie kochała, w sposób słodki i delikatny, który czynił ją w moich oczach jeszcze bardziej fascynującą.
Nie zaszła w ciążę przez miesiąc, potem przez następny i jeszcze kolejny. Przez cztery miesiące nie zaszła w ciążę, chociaż widywaliśmy się prawie każdej nocy. Na początku nie interesowało nas to, a nawet się cieszyliśmy. Im bardziej opóźniała się jej ciąża, tym więcej czasu mogliśmy spędzić razem. Potem jednak Najwyższy Strażnik wezwał mnie na rozmowę i powiedział mi, że kapłanka, która nie daje dzieci, jest niepotrzebna, i że jeśli nie zajdzie w ciążę w ciągu następnych dwóch miesięcy, będę musiał ją zabić.
Ogarnęło nas przerażenie. Kochaliśmy się z desperacją, za każdym razem bojąc się, że to ostatni raz, ale ona nie zaszła w ciążę przez dwa kolejne miesiące. Zdradziła mi, co rok wcześniej powiedział jej kapłan, i we łzach powtarzała, że jest zgubiona, że wszystko jest skończone. Wiedziałem, co mnie czekało. To ja musiałbym ją zabić — tak głosiły reguły tego miejsca.
Postanowiliśmy uciec. Tak naprawdę to ja zdecydowałem za nas oboje. Ona była związana z tym miejscem przez głupią formę wdzięczności. Była Dzieckiem Śmierci: jej matka umarła przy porodzie i Gildia przejęła ją jeszcze w pieluszkach, kiedy nie miała już na świecie nikogo.
Przekonałem ją, opracowałem wszystko w najmniejszych szczegółach. Dziwne, jak miłość zmieniła moje perspektywy, zupełnie jakby przegoniła wszystkie przekonania, które miałem na temat Gildii i zabijania. Nie chciałem już być Zwycięskim, nie chciałem już ofiarowywać Thenaarowi darów. Chciałem tylko spokojnie z nią żyć.
Uciekliśmy nocą. Niełatwo jest porzucić Gildię, w żadnym wypadku, ale my i tak spróbowaliśmy. Ona nie czuła się dobrze, w sumie nie wiem, co jej było. Kiedy uciekaliśmy, upadła, a oni natychmiast ją dopadli. Nie wiem, co mi się wtedy stało. Za każdym razem, kiedy o tym myślę, czuję się źle, coraz gorzej. Moje stopy okazały się silniejsze niż moje serce. Uciekłem. Nie zatrzymałem się, aby ją uratować. Moje przeklęte nogi zaprowadziły mnie daleko od niej, i tam zacząłem prowadzić nowe żałosne życie.
Próbowałem ją później odzyskać, próbowałem ją ocalić. Znalazłem jej ciało wśród trupów w zbiorowej mogile, gdzie Gildia wyrzucała swoje ofiary. Pozwoliłem jej umrzeć, rozumiesz? Jedynej kobiecie, którą kiedykolwiek kochałem. Pozwoliłem jej umrzeć — ze strachu, z pragnienia głupiej wolności, z której nigdy nie skorzystałem.
Kiedy Cię spotkałem, minął rok od tamtego czasu. Nie chciałem nikogo przy sobie, dobrze o tym wiesz. Już zacząłem umierać. Twoja obecność dała mi siłę, dzięki której przeżyłem do dzisiaj. Przez długi czas byłaś moim celem, moją nadzieją. Znowu jednała popełniłem błąd. Moje całe życie jest pomyłką, a za to zawsze płaciły osoby, które kochałem. Nigdy nie powinienem był zabierać Cię ze sobą. Powinienem był zrozumieć to ze sposobu, w jaki spojrzałaś na mnie, kiedy uratowałem Cię po raz pierwszy i we wszystkich innych momentach, kiedy patrzyłaś na mnie z uwielbieniem. Ale ja potrzebowałem Cię, nieznośnie. Potrzebowałem Twojego życia, aby rozbudzić moje, potrzebowałem Twojego uwielbienia, aby poczuć, że jeszcze coś dla kogoś znaczę.
Wyszkolenie Cię, wypaczenie Twojej niewinności było niewybaczalnym grzechem, czymś, czego nie powinienem był nigdy zrobić. Zmusiłem Cię do zabijania, przekazałem Ci moje przeznaczenie śmierci, zaszyłem je w Tobie tylko po to, aby nie czuć się sam w moim bólu, tylko aby pozwolić powrócić mojemu duchowi.
Zawsze, za każdym razem, kiedy na Ciebie patrzyłem, przypominałaś mi ją. Kiedy byłaś mała, byłaś córką, której mi i jej nie dane było doczekać, dzieckiem, które może pozwoliłoby nam być razem. Później w Twoich oczach widziałem jej oczy i w mojej głowie przypominałaś ją coraz bardziej. A kiedy zobaczyłem, że mnie kochasz, kiedy wręcz mi to mówiłaś, ja w głębi duszy wracałem do niej i przebiegały mi przez głowę straszne myśli. Sądzę, że Cię kocham. Kocham ją przez Ciebie. To jest kolejny powód, dla którego muszę odejść.
Ja jestem Twoim łańcuchem, Dubhe, jestem Twoją ruiną. Ale Ty musisz być wolna, tak jak wtedy, zanim mnie spotkałaś, A jednak Ty mówisz, że jestem dla Ciebie wszystkim, że beze mnie jesteś zgubiona. Zapomnij o miłości, jaką do mnie czujesz: będą inni mężczyźni, których będziesz kochała bardziej i którzy będą umieli kochać Cię dla Ciebie, a nie dla tego, co w Tobie widzą.
Teraz ja umieram, a rachunki się wyrównują. Oddaję Ci Twoją wolność, znowu czynię Cię normalną osobą. To dlatego chciałem, żebyś to Ty zrobiła, to dlatego włożyłem do okładu liść aksamitu. Chciałem umrzeć z Twojej ręki, żebyś to była Ty, osoba tak mi droga. Na zawsze zapamiętaj tę potworność. Nie chcę, żebyś była zawodową morderczynią. Teraz pewnie pomyślisz, że nie masz wyboru, że to jedyna rzecz, którą umiesz robić, ale to nieprawda, nie! Musisz mi przysiąc, Dubhe, musisz mi przysiąc, że już nigdy tego nie zrobisz. To nie jest praca dla Ciebie. Przeznaczenie nie istnieje, Dubhe, wcale. Wszystkie głupoty o Dzieciach Śmierci, o Thenaarze, który wybiera swoje ofiary i swoich świętych, to wszystko idiotyzmy. Każdy wybiera własną drogę, każdy może zmienić własną historię. Ty przynajmniej możesz to zrobić.