Выбрать главу

– Lady Roweno – zwrócił się do lady Grey.

Chyba umrę, pomyślała Rowena Grey przerażona i zafascynowana swoją reakcją. Sądziła, że po śmierci Henryka już nigdy więcej nie wrócą te uczucia.

– Wdzięczna jestem, panie, iż przybyłeś nam z pomocą – powiedziała o wiele bardziej spokojnie, niż sama się spodziewała.

Jaką była kobietą, skoro miała grzeszne myśli na temat człowieka, który miał zostać mężem jej córki. Oby Bóg jej wybaczył!

Nikt inny nie zauważył jej reakcji, ale myśli widoczne w błękicie oczu Roweny nie umknęły Jasperowi. Młoda wdówka. Mało nie mruknął z rozkoszy. Kobieta dojrzała jak owoc, aż prosiła się o zerwanie. Miał więc dla siebie matkę i córkę. Jeszcze nigdy nie miał naraz matki i córki. Myśl ta stalą się nieznośnie ekscytująca. Dziękował Bogu, iż szerokie pantalony z łatwością kryły podniecenie. Już bowiem wyobrażał sobie, co czeka na niego w warowni.

Uratowała go przyszła żona.

– Mój kuzyn, książę Edward, podarował mi psa gończego, szczenię – powiedziała. – Niestety, będzie musiał zostać przy suce, póki nie podrośnie.

– Szkoliłaś już psa, lady Arabello? – zapytał.

– Nie, milordzie, ale patrzyłam, jak robił to ojciec i Rowan FitzWalter. On ma rękę do psów. Tak mawiał nasz gończy, ale pan FitzWalter sprzeciwiał się i mówił, że gończy nie ma własnego syna i próbuje zaskarbić sobie jego łaski. Powiedział, że Rowan będzie żołnierzem jak on i kiedyś jak on zostanie kapitanem w warowni.

Królowa roześmiała się.

– Jak widzisz, panie, moja mała kuzynka jest bardzo rezolutna. Zdaje się, że ona kocha Greyfaire tak samo, jak mój pan i król kocha Middleham. Mam nadzieję, że będziecie szczęśliwi. Kiedy Arabella skończy czternaście lat, czyli za dwa i pół roku, będziesz mógł ją poślubić. Oczywiście pod warunkiem, że cię zechce, ale pewna jestem, że jeśli będziesz ją traktował czule i z szacunkiem, z chęcią zostanie twoją żoną. Jeśli jednak tak się nie stanie, wynagrodzimy ci czas i starania o warownię Greyfaire.

– Zrobię, co w mojej mocy, moja królowo, by dotrzymać wiary waszym królewskim mościom – odparł sir Jasper.

Królowa skinęła zadowolona głową.

– Niech więc tak będzie – rzekła i odwróciła się do kuzynek.

Ucałowała obie, zdjęła z palca pierścień i włożyła go w dłoń ukochanej kuzynki.

– Jeżeli kiedykolwiek będziesz potrzebowała mojej pomocy, Roweno, przyślij go. Jeśli będę żyła, na pewno ci pomogę. – Potem schyliła się do małej kuzynki. – Wyjdź za niego tylko pod warunkiem, że naprawdę go pokochasz. Jeśli nie, nie obawiaj się odmówić. Nie chcę, byś była nieszczęśliwa. Te kilka lat przed ślubem pozwolą ci dobrze go poznać.

– Jest bardzo piękny, pani – szepnęła nieśmiało Arabella.

– Piękno niekoniecznie idzie w parze z dobrocią – ostrzegła ją królowa. – Musisz poznać jego duszę.

Uścisnęła Arabellę i wysłała kuzynki w drogę.

Wyjechali z zamku Middleham w ciepły, słoneczny, wrześniowy poranek. Towarzyszyło im tuzin zbrojnych z Greyfaire, których damy zabrały ze sobą jako straż przyboczną. Sir Jasper miał drugi tuzin ludzi, którzy wraz z żołnierzami z Greyfaire tworzyli spory oddział. Kiedy król obserwował ich odjazd z murów zamku, żałował, iż wszystkich problemów królestwa nie jest w stanie w tak prosty sposób rozwiązać.

ROZDZIAŁ 2

Sir Jasper Keane nie pamiętał, by kiedykolwiek w życiu był bardziej zadowolony. Można zgnuśnieć w takich wygodach, pomyślał, rozglądając się po niewielkiej sali przyjęć warowni Greyfaire. Była to ładna komnata z czterema oknami, w które wstawiono prawdziwe szkło, by do środka nie wpadały wiatry wiejące w okolicy przez całą zimę. Codziennie zamiatano kamienną podłogę, a pachnące zioła rozwieszane dookoła wymieniano na świeże. Lady Rowena była doskonałą gospodynią i nie znosiła nieprzyjemnych zapachów. Oba kominki skutecznie ogrzewały salę, więc w komnacie było przyjemnie i ciepło.

Przed nim na dębowym, gładkim blacie stołu stała polerowana, cynowa patera pełna świeżo upieczonego chleba. Cicha służąca postawiła przed nim gorącą owsiankę, a druga talerz z chlebem, serem i plastrami szynki. Trzecia nalała do kielicha złocistego piwa. Jasper zaczął jeść z apetytem i uśmiechnął się, kiedy zauważył w owsiance kawałki suszonego jabłka. Wcześniej wspomniał łady Rowenie, że nie przepada za owsianką bez smaku, którą jada się każdego ranka na śniadanie. Wystarczyło jedno słowo, by słodka Row zadbała o urozmaicenie posiłku.

Sir Jasper Keane spędził w warowni Greyfaire już pięć miesięcy. Cieszyło go to, co zastał po przyjeździe. Wszystko było w najlepszym porządku, a FitzWalter, kapitan straży, natychmiast przyjął go jako nowego pana na zamku. Sir Jasper stwierdził więc z ulgą, że nie będzie potrzeby odsyłania dotychczasowego i szukania nowego dowódcy straży. Nie miał zamiaru zostać na tej granicy na zawsze, a kiedy wyjeżdżał, chciał wiedzieć, że warownia jest w dobrych rękach. Nie mógł zostawiać w niej Segera, swojego dowódcy straży, bo bardzo go potrzebował w walce.

Jego przyszła żona była zabawna, trochę za bardzo wygadana, ale wiedział, że z czasem jej zachowanie się poprawi. Jedyne, co go męczyło, to wstrzymywanie swych popędów. Nie chciał obrazić obu kobiet, więc nie brał sobie do łoża służących z warowni, tylko, kiedy pozwalała na to pogoda, jeździł nad granicę i tam szukał przygód. Jednak przez ostatnich kilka tygodni pogoda mu nie sprzyjała i zmuszony był pozostać w murach zameczku.

Brakowało mu kobiecego ciała. Zastanawiał się, czy teraz, po kilku miesiącach, mógłby już uwieść Rowenę. Nie miał wątpliwości co do tego, że go pożądała, choć bardzo się starała to przed nim ukryć. Nie wątpił też, że to z jego powodu spędzała długie godziny, klęcząc w zamkowej kaplicy, ale wiedział też, że nie spowiadała się ze swoich grzechów ojcu Anzelmowi, miejscowemu księdzu, ponieważ jego uprzejme zachowanie w stosunku do przybysza nie zmieniło się. Słodka Row, jak nazwał ją król. W rzeczy samej, była słodka.

Jasper zmrużył oczy w zamyśleniu. Wyobraził sobie cztery lata od siebie młodszą Rowenę nago. Miała piękne, pełne piersi, wciąż była wąska w talii. Niewielkiej postury kobieta, tak jak lubił, na pewno nie miała zbyt długich nóg, a jej uda pewnie były pełne i okrągłe, zaś podbrzusze różowe i jedwabiście gładkie. Ciekawe, czy miała okrągłą pupę? Miał nadzieję, że tak, bo najbardziej w kobiecie drażniły go chude pośladki.

Rowena Neville Grey miała ładną twarz. Podobały mu się jej okrągłe, ufne oczy, ale najbardziej lubił jej pełne, wydęte usta. Wyglądały na namiętne i wiedział, że z przyjemnością będzie je całował. Jeśli nie była zbyt doświadczona w sztuce kochania, Jasper wkrótce by ją tego nauczył. Najbardziej bowiem podniecały go doświadczone usta kobiety na swoim ciele. Pragnął jej i postanowił, że ją posiądzie. Już i tak długo czekał. Kłopot w tym, że nie wiedział, jak ją przekonać, by mu się oddała bez protestów. Nagle naszła go myśl iście szatańska!

Arabella! To jego przyszła żona była kluczem do rozwiązania. Postanowił zagrozić Rowenie, że zdefloruje małą, jeśli ta mu się nie odda. Dama i tak już walczyła z własnym pożądaniem, będzie więc mogła oddać mu się z czystym sumieniem, przekonana, że w ten sposób broni swojej córki. O mało nie roześmiał się z powodu wielkiego zadowolenia. Postanowił jeszcze tego samego dnia jej o tym powiedzieć; a zatem dziś wieczorem wejdzie do jej łoża, otrze kilka łez spowodowanych poczuciem winy, a potem będzie ją sobie brał, póki go to będzie bawiło.

Nagle, jakby ją zawołał, stanęła u jego boku i uśmiechnęła się niepewnie.

– Dzień dobry, milordzie. Czy owsianka tym razem bardziej ci smakowała?