– Jak pan każe.
Przyglądała mu się ukradkiem i usiłowała naśladować jego wprawne ruchy. Gdy wyciągnął rękę, by wygładzić prześcieradło, patrzyła zafascynowana na brązową dłoń na tle bieli.
Michael miał bardzo kształtne ręce o długich i zręcznych palcach, które potrafiły naprawić skomplikowaną maszynę lub skleić rozbity dzban sprzed tysięcy lat. Ciepłe, mocne dłonie, którymi kiedyś ją tulił i pieścił.
Pomyślała, że przez miesiąc będą spali w jednym łóżku, ale muszą się od siebie odsuwać, aby się nie dotknąć. Westchnęła głośno, pochyliła głowę i udawała, że pilnie podwija prześcieradło.
– Niepotrzebnie się gryziesz tym, że musimy spać razem – rzekł, nie patrząc na nią.
Wystraszyła się, że odczytał jej myśli, ale uniosła głowę i rzuciła mu mroczne spojrzenie.
– Wcale mnie to nie martwi.
– To dobrze, ale na wszelki wypadek przysięgam, że będę leżał obok ciebie jak drewniany kloc – rzekł z przekąsem. – Słynę z opanowania.
– Nie zauważyłam, gdy mnie całowałeś. A może według ciebie to było opanowanie?
– Opanowałem się, gdy uznałem, że pora kończyć lekcję. – Rzucił dwie powłoczki w jej stronę. – Gdybyś ty decydowała, jeszcze byśmy tam stali. Może zaprzeczysz i powiesz, że mnie nie całowałaś?
Rosalind czuła, że się czerwieni, lecz uniosła głowę i popatrzyła mu prosto w oczy.
– Kazałeś mi dobrze grać.
– Zapomniałem, że jesteś wyjątkowo pojętną uczennicą.
– Mam nadzieję, że nie planujesz dalszych przedstawień tego typu.
– To zależy od ciebie. Jeśli będziesz przekonującą żoną…
– Co może bardziej przekonywać niż moja gotowość spania obok ciebie? – wybuchnęła. – Uprzedzając pytanie, powiem ci, że mi to nic a nic nie przeszkadza. Oczywiście wolałabym spać osobno, ale gdy się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma. Zresztą nie zanosi się na to, żeby któreś z nas wykorzystało sytuację. Chyba sam rozumiesz…
– Co mam rozumieć?
– Przecież to jasne – odparta chłodno. – Ty jesteś szczęśliwy z Kathy, a ja jestem narzeczoną Simona.
Michael zrobił rozbawioną minę, więc groźnie zmarszczyła brwi. Postanowiła udowodnić mu, że tak jak on obojętnie podchodzi do kwestii spania w jednym łóżku, a nawet jest bardziej opanowana i chłodna. Tak jak twierdziła przed laty.
– Zresztą czym tu się przejmować, skoro już kiedyś razem spaliśmy? – dorzuciła.
– Wtedy sytuacja była trochę inna, prawda? – Zaczął powlekać dragą poduszkę, ale co chwila zerkał na spłonioną twarz Rosalind. – Teraz nie będziemy się kochać… Chyba, że masz ochotę…
Przeszył ją miły dreszcz, lecz się opanowała i potrząsnęła głową.
– Dziękuję, postoję. Tamto było dawno temu i nie mam najmniejszej ochoty na powtórkę. Ty chyba też.
– Czy ja wiem… – Podrapał się za uchem, jak przy głębokim namyśle. – Pamiętam, że było mi bardzo dobrze. A tobie nie?
Zdobyła się na obojętne wzruszenie ramion, po czym zajęła się układaniem poduszek, by na niego nie patrzeć.
– Mnie też, nie powiem, ale byliśmy młodsi i niedoświadczeni, a od tamtego czasu zmienił mi się gust.
– O? – Michael żachnął się. – Można wiedzieć, na czym ta zmiana polega?
– Co cię to obchodzi? – Złapała róg drugiego prześcieradła, które podrzucił. – Zresztą mogę powiedzieć, że na przykład nie lubię protekcjonalnych archeologów. Więc nie martw się o wspólne noce, bo jestem pewna, że nie będę się do ciebie tulić.
Miała nadzieję, że go przekonała, lecz perspektywa spania obok niego nie dawała jej spokoju. Przez cały wieczór powtarzała sobie, że się nie przejmuje, ale niemal zasłabła, gdy nadszedł moment pożegnania pani domu i pójścia do sypialni.
Idąc na piętro, trzęsła się i dygotała, lecz wmawiała sobie, że to z powodu zimna w domu. Michael otworzył drzwi sypialni i lekko, jakby szyderczo, się skłonił. Uniosła dumnie głowę i minęła go, patrząc przed siebie. Nie mogła dopuścić, aby podejrzewał, że tylko on jest opanowany.
Łóżko przyciągało wzrok, więc podeszła do okna. Gdy Michael dość głośno zamknął drzwi, drgnęła nerwowo i zerknęła przez ramię, aby sprawdzić, czy zauważył jej zdenerwowanie.
Michael usiadł na łóżku i zaczął ściągać sweter.
– Chłodno tu. Ciotka musi mieć końskie zdrowie, skoro wytrzymuje takie zimno. Pewno przyzwyczaiła się i w ogóle go nie zauważa. Czy to możliwe?
Przez chwilę patrzyła na niego zafascynowana. Przypomniała sobie, że gdy stali przy furtce, chciała wsunąć ręce pod jego sweter i poczuć grę stalowych mięśni. Teraz też miała ochotę to zrobić, lecz przywołała się do porządku, pochyliła i otworzyła walizkę.
– Powiedziała mi, że nie lubi centralnego ogrzewania – rzekła zdumiewająco opanowanym głosem.
– Podejrzewam, że nie uznaje żadnych osiągnięć techniki.
– Co widać na każdym kroku! Obywa się bez centralnego, telewizora, zmywarki… a widziałeś ten telefon w przedpokoju? ~ Odwrócona tyłem do Michaela, czuła się pewniejsza siebie. – Mieszka jak w muzeum.
– Ciesz się, że jest choć trochę postępowa i kazała zainstalować światło – rzekł z przekąsem.
– Przypomnij mi o wdzięczności, gdy będzie mi trochę cieplej. – Odgarnęła włosy, opadające na oczy. – Podobno jest wiosna, a tu temperatura jak na biegunie. Wyobrażasz sobie, jak jest zimą?
– W Londynie już było czuć wiosnę, ale do Yorkshire jeszcze nie dotarła. Ciotka mówiła, że w zeszłym tygodniu spadło trochę śniegu:
– Coś podobnego!
Wyciągnęła koszulę nocną. Zabrała długą, elegancką koszulę z kremowej satyny, ale teraz spojrzała na nią krytycznym okiem. Niewątpliwie była to rzecz piękna i uwodzicielsko podkreślająca kształty, lecz w obecnych warunkach był to najmniej odpowiedni strój.
W Londynie, zajęta troską o bezpieczeństwo Jamiego, spakowała walizkę bez zastanowienia. Wzięła wszystkie rzeczy kupione przez Emmę, dołożyła bieliznę i zadowolona zamknęła walizkę, a teraz żałowała, że postąpiła tak nierozważnie. Powinna spać w ciepłej barchanowej koszuli, a tymczasem włoży niepraktyczny ostatni krzyk mody nocnej.
Nie miała jednak wyboru i pocieszyła się, że być może w ulubionej koszuli poczuje się bardziej sobą. Będzie uroczo wyglądać, a stale jej mówiono, że obowiązkiem pięknej kobiety jest wzbudzać zachwyt.
Odwróciła się, w chwili gdy Michael ściągał koszulę i natychmiast straciła z trudem odzyskaną pewność siebie. Była zła i nie wiedziała, co się z nią dzieje. Irytowało ją, że wystarczyło jedno spojrzenie na szeroką, opaloną pierś, porośniętą ciemnymi włosami, by poczuła się niezgrabna i onieśmielona jak nastolatka.
Spuściła oczy, rzuciła koszulę na walizkę i wybiegła z sypialni, mrucząc niewyraźnie:
– Ja… muszę sprawdzić… czy Jamie śpi.
Chłopiec spał, ale w pokoju było bardzo zimno, więc gdy usłyszała, że Michael idzie do łazienki, pobiegła po kołdrę i otuliła malca. Przypomniała sobie, jak bała się o niego w domu, a w Askerby dziecko było bezpieczne, pomyślała więc, że warto się poświęcać nawet do tego stopnia, żeby spać razem z Michaelem.
ROZDZIAŁ PIĄTY
Zdążyła wrócić, nim Michael wyszedł z łazienki i korzystając, że go nie ma, prędko rozebrała się i włożyła koszulę. Natychmiast tego pożałowała, ponieważ jeszcze dotkliwiej odczuła chłód w pokoju. Aby nie zmarznąć, zaczęła podskakiwać i wymachiwać rękoma, a mimo to dygotała z zimna.
Michael wszedł, ocierając twarz ręcznikiem. Rosalind z trudem oderwała od niego wzrok, wzięła kosmetyczkę i czym prędzej wybiegła.