– Nigdy! – zawołała. – Musisz mi wierzyć.
– Wierzę, ale czasem podejrzewałem, że jednak ci na nim zależy. Zresztą za każdym razem, gdy zbierałem się na odwagę, żeby ci wyznać miłość, przypominało mi się, jak mnie przed laty potraktowałaś i stwierdziłaś kiedyś, że nie pasujemy do siebie, bo tyle nas dzieli. Te różnice nie zniknęły.
– Ale ja się zmieniłam. Wróciłam do dawnego trybu życia, ale już mi nie odpowiada. Tak bardzo chcę być z tobą, wszędzie i na zawsze.
– Wobec tego chyba znowu muszę zaryzykować i poprosić cię o rękę. – Ujął jej twarz w dłonie. – Powiedz, że mnie kochasz. Chcę to usłyszeć jeszcze raz.
– Kocham cię, najdroższy. Kocham nad życie.
– I wyjdziesz za mnie?
– Tak, tak. Ja chyba śnię – szepnęła między jednym pocałunkiem a drugim. – Rano byłam taka przybita, a teraz jestem najszczęśliwsza pod słońcem. Nie chce mi się wierzyć, że mnie kochasz.
– A jednak. Tylko ciebie.
Po pewnym czasie spojrzała na zegarek i zawołała:
– Musimy wracać, bo ciocia pewno martwi się o nas i zastanawia się, co się z nami dzieje.
– Jest bardzo spostrzegawcza, więc się domyśla. Ona też za wami tęskniła, bo bez was dom zrobił się pusty. I życie też.
Na skraju lasu stanęli i rozejrzeli się.
– Wiesz, wychodziłem z domu, ogarnięty czarną rozpaczą i godzinami chodziłem w kółko, zastanawiając się, co robić. Nie uśmiechał mi się wyjazd za morze, chciałem przynajmniej być w tym samym kraju, co ty. Zamierzałem poszukać pracy tutaj, ale bałem się, że będzie mi źle, gorzej niż tam. Bo byłbym bliżej, ale i tak nie przy tobie.
– To by było straszne!
– Jak dobrze, że nam to nie grozi.
– Czy naprawdę musisz wyjechać za dwa dni?
– Zmienię rezerwację biletu, bo nic się nie stanie, jeżeli przesunę wyjazd. Najpierw musimy się pobrać, bo już cię nie zostawię. – Zawahał się. – A może nie chcesz się spieszyć? Może wolisz spokojnie przygotować wszystko do ślubu? Może nie chcesz wywozić Jamiego na drugi koniec świata? Wolisz poczekać, aż wrócę do kraju?
– Nie. I Jamie, i ja chcemy być z tobą. Nie zależy mi na wystawnym weselu. Możemy pobrać się tutaj, dzięki czemu ciocia jednak będzie na twoim ślubie. Poprosimy Emmę, żeby jutro przyjechała. Będą przy nas najbliżsi, więc nic więcej nam nie trzeba, prawda?
– Tak. Obrączkę już mamy. Nosiłem ją w kieszeni, żeby dotykać i mieć dowód, że nie śniłem. – Wsunął obrączkę na jej palec. – Tym razem będzie inaczej.
– Bez udawania.
– I na zawsze.
Jessica Hart