Odpiął rapcie, owinął nimi pochwę i wręczył miecz Geraltowi.
— To dla ciebie — uprzedził, nim wiedźmin zdążył się odezwać. - Dostałem go na szesnaste urodziny. Od ojca, który nie mógł przeboleć, że zdecydowałem się na szkołę magii. Liczył, że podarunek wpłynie na mnie, że będąc posiadaczem takiego oręża poczuję się w obowiązku dochować rodowej tradycji i wybrać karierę wojskową. Cóż, zawiodłem rodzica. We wszystkim. Nie lubiłem polować, wolałem wędkarstwo. Nie ożeniłem się z jedyną córką jego serdecznego przyjaciela. Nie zostałem wojakiem, miecz obrastał kurzem w szafie. Nic mi po nim. Tobie lepiej posłuży.
— Ależ… Pinety…
— Bierz, nie certol się. Wiem, że twoje miecze przepadły i jesteś w potrzebie.
Geralt ujął jaszczurczą rękojeść, do połowy wysunął klingę z pochwy. Cal powyżej jelca widniała punca w kształcie słońca o szesnastu promieniach, na przemian prostych i falujących, symbolizujących w heraldyce słoneczny blask i słoneczny żar. Dwa cale za słońcem zaczynała się wykonana pięknie stylizowanym liternictwem inskrypcja, słynny znak firmowy.
— Klinga z Viroledy — stwierdził fakt. - Tym razem autentyk.
— Słucham?
— Nic, nic. Podziwiam. I wciąż nie wiem, czy wolno mi przyjąć…
— Wolno ci przyjąć. W zasadzie już przyjąłeś, masz go wszak w ręku. Do diabła, nie certol się, mówiłem. Daję ci miecz z sympatii. Byś pojął, że nie każdy czarodziej jest ci wrogiem. A mnie bardziej przydadzą się wędki. W Nilfgaardzie rzeki piękne i czyste, w nich moc pstrągów i łososi.
— Dziękuję. Pinety?
— Tak?
— Dajesz mi ten miecz wyłącznie z sympatii.
— Z sympatii, a jakże — czarodziej zniżył głos. - Ale może nie wyłącznie. Co mnie zresztą obchodzi, co się tu wydarzy, do jakich celów ów miecz ci posłuży? Żegnam te strony, nigdy tu nie wrócę. Widzisz ten pyszny galeon na redzie? To «Euryale», port macierzysty Baccala. Wypływam pojutrze.
— Przybyłeś trochę wcześniej.
— Tak… — zająknął się lekko magik. - Wcześniej chciałbym się tu… Z kimś pożegnać.
— Powodzenia. Dzięki za miecz. I za konia, raz jeszcze. Bywaj, Pinety.
— Bywaj. - Czarodziej bez zastanowienia uścisnął podaną mu dłoń. - Bywaj, wiedźminie.
Odnalazł Jaskra, jakżeby inaczej, w portowym szynku, siorbiącego z miski rybną polewkę.
— Wyjeżdżam — oznajmił krótko. - Zaraz.
— Zaraz? — Jaskier zamarł z łyżką w pół drogi. - Teraz? Myślałem…
— Nieważne, co myślałeś. Jadę natychmiast. Kuzyna instygatora uspokój. Wrócę na królewskie gody.
— A to co jest?
— A jak ci się wydaje?
— Miecz, jasne. Skąd go masz? Od czarodzieja, tak? A ten, który dostałeś ode mnie? Gdzie jest?
— Stracił się. Wracaj do górnego miasta, Jaskier.
— A Koral?
— Co Koral?
— Co mam powiedzieć, gdy zapyta…
— Nie zapyta. Nie znajdzie na to czasu. Będzie się z kimś żegnać.
Interludium
TAJNE
Illustrissimus et Reverendissimus
Magnus Magister Narses de la Roche
Przewodniczący Kapituły Daru i Sztuk Novigrad
Datura ex Castello Rissberg,
die 15 mens. Jul. anno 1245 post Resurrectionem
Re:
Mistrza Sztuk mgr mag
Sorela Alberta Amadora Degerlunda
Honoratissime Arcymistrzu,
niewątpliwie dotarły do Kapituły pogłoski o incydentach, jakie miały miejsce latem anno currente na zachodnich rubieżach Temerii, skutkiem których to incydentów, jak się domniemywa, życie utraciło około czterdziestu — dokładnie stwierdzić nie można — osób, głównie niewykwalifikowanych robotników leśnych. Incydenty te kojarzone są, ku naszemu ubolewaniu, z osobą Mistrza Sorela Alberta Amadora Degerlunda, członka zespołu badawczego Kompleksu Rissberg.
Zespół badawczy Kompleksu Rissberg łączy się w bólu z rodzinami ofiar incydentów, jakkolwiek ofiary, stojące bardzo nisko w hierarchii społecznej, nadużywające alkoholu i wiodące życie niemoralne, zapewne w żadnych związkach rodzinnych nie pozostawały.
Pragniemy przypomnieć Kapitule, iż mistrz Degerlund, uczeń i pupil Arcymistrza Ortolana, jest wybitnym naukowcem, specjalistą w dziedzinie genetyki, notującym ogromne, wręcz nie do oszacowania osiągnięcia w zakresie transhumanizmu, introgresji i specjacji. Badania, jakie mistrz Degerlund prowadzi, mogą okazać się kluczowe dla rozwoju i ewolucji rasy ludzkiej. Jak wiadomo, rasa ludzka ustępuje rasom nieludzkim pod względem wielu cech fizycznych, psychicznych i psychomagicznych. Eksperymenty mistrza Degerlunda, polegające na hybrydyzacji i łączeniu puli genów, mają na celu początkowo zrównanie rasy ludzkiej z rasami nieludzkimi, długofalowo zaś — poprzez specjację — dominację nad nimi i całkowite ich podporządkowanie. Nie musimy chyba wyjaśniać, jak kapitalne rzecz ta ma znaczenie. Byłoby niewskazane, by jakieś drobne incydenty postęp w/w prac naukowych zwolniły lub zahamowały.
Co do samego mistrza Degerlunda, zespół badawczy Kompleksu Rissberg bierze pełną odpowiedzialność za opiekę medyczną nad nim. U mistrza Degerlunda już wcześniej diagnozowano skłonności narcystyczne, brak empatii i lekkie zaburzenia emocjonalne. W czasie poprzedzającym popełnianie zarzucanych mu czynów stan ów nasilił się aż do wystąpienia objawów zaburzenia afektywnego dwubiegunowego. Można stwierdzić, iż w chwili popełniania zarzucanych mu czynów mistrz Degerlund nie kontrolował swych reakcji emocjonalnych i miał upośledzoną zdolność odróżniania dobra od zła. Można przyjąć, że mistrz Degerlund był non compos mentis, eo ipso czasowo utracił poczytalność, toteż odpowiedzialności karnej za przypisywane mu czyny ponosić nie może, jako że impune est admittendum quod per furorem alicuius accidit.
Mistrz Degerlund umieszczony został ad interim w miejscu o lokalizacji utajnionej, gdzie jest leczony i kontynuuje swe badania.
Sprawę uważając za zamkniętą pragniemy zwrócić uwagę Kapituły na osobę konstabla Torquila, prowadzącego śledztwo w sprawie incydentów w Temerii. Konstabl Torquil, podwładny bajlifa z Gors Velen, skądinąd znany jako funkcjonariusz sumienny i zagorzały obrońca prawa, wykazuje w kwestii incydentów w w/w osadach zbytnią nadgorliwość i podąża zdecydowanie niewłaściwym z naszego punktu widzenia tropem. Należałoby wpłynąć na jego przełożonych, by nieco jego zapał utemperowali. A gdyby to nie poskutkowało, warto by zlustrować kartoteki konstabla, jego żony, rodziców, dziadków, dzieci i dalszych członków rodziny pod kątem życia osobistego, przeszłości, karalności, spraw majątkowych i preferencji seksualnych. Sugerujemy kontakt z kancelarią adwokacką Codringher i Fenn, z której usług, jeśli wolno Kapitule przypomnieć, korzystano przed trzema laty celem dyskredytowania i kompromitowania świadków w sprawie znanej jako «afera zbożowa».
Item, pragniemy zwrócić uwagę Kapituły, iż w przedmiotową sprawę wplątany został, niestety, wiedźmin, zwany Geraltem z Rivii. Ów miał w incydenty w osadach wgląd bezpośredni, mamy też podstawy przypuszczać, że wiąże owe wydarzenia z osobą mistrza Degerlunda. Również owego wiedźmina należałoby uciszyć, gdyby jął drążyć rzecz nazbyt wnikliwie. Zwracamy uwagę, że aspołeczna postawa, nihilizm, rozchwianie emocjonalne i chaotyczna osobowość wzmiankowanego wiedźmina mogą sprawić, iż samo ostrzeżenie może okazać się non sufficit i konieczne okażą się środki ekstremalne. Wiedźmin jest pod naszą stałą inwigilacją i gotowi jesteśmy takie środki zastosować — jeśli, rzecz jasna, Kapituła to zaaprobuje i zaleci.