Выбрать главу

– Tatusiu, proszę… nie wolno ci się denerwować… to ja, Bernadette.

Cisza, jaka po tym nastąpiła, była straszna. Jego ciało zadrżało. Bernadette udało się zdławić panikę i rzucić profesjonalne spojrzenie na monitory. Ale nic nie mogła zrobić. W końcu z jego ust wydobył się dźwięk… tak słaby, że ledwie słyszalny. Bernadette szybko nachyliła się nad jego wargami, by móc usłyszeć każde słowo.

– Nic nie mogłem na to poradzić, Bernadette – wykrztusił i Bernadette słyszała jego rozpacz.

– Wiem… Wiem, że nie mogłeś. Wszystko jest w porządku – zapewniała go, nie wiedząc, co miał na myśli, ale czując ulgę, że ją poznał, i pragnąc go uspokoić.

Mówił urywanymi słowami, wydobywającymi się z głębokim nieustającym żalem.

– Twoja matka była… moją miłością… moją jedyną miłością… miłością całkowitą… była moim życiem. Mieliśmy się pobrać… byliśmy tacy szczęśliwi. Żałuję, że cię nienawidziłem, Bernadette. To był błąd… taki straszny błąd…

W szoku wstrzymała oddech… taki był ból, jaki zadało jej to wyjaśnienie. Ale ona nienawidziła go także, też popełniła ten sam błąd.

– Nie możesz dalej mówić w ten sposób. To może cię zabić. Nie wolno ci się denerwować – powiedziała z gwałtownym naciskiem.

– Muszę powiedzieć ci, dlaczego… żebyś zrozumiała… żebyś mi mogła wybaczyć.

– To nie ma znaczenia. Nie męcz się – błagała.

– Taki błąd…

Jego głowa poruszała się niespokojnie na poduszce i Bernadette położyła mu uspokajająco dłoń na czole. Otworzył oczy i patrzył na nią posępnie.

– Ty ją zabiłaś, Bernadette. Kiedy się urodziłaś… zabiłaś… swoją matkę. A ja nie mogłem ci przebaczyć. Winiłem ciebie… za stratę, którą poniosłem. Czy możesz mi kiedyś wybaczyć?

– Mogę ci wszystko wybaczyć, jeśli kochałeś moją matkę. Myślałam, że jej nie kochałeś i dlatego ja dla ciebie nic nie znaczyłam – powiedziała wolno, mając nadzieję, że jej słowa są dla niego zrozumiałe.

Westchnął i wykrzywił usta w smutnym ironicznym grymasie.

– Nawet kiedy przyszedłem do ciebie… Musiałem się nauczyć cię kochać. Na początku, kiedy wysyłano mi twoje szkolne świadectwa… wykazywałaś taką siłę. Byłaś obiecującą, a ja potrzebowałem spadkobiercy, który poszedłby w moje ślady. Zrobiłem to na zimno… na początku. Ale chciałem cię kochać… moją córkę. Będę wiecznie żałował… że było już za późno.

– Ja… – Łzy zalały jej oczy, ale udało jej się wyrzucić z siebie prawdę. – Ja też cię kocham, tatusiu. Tak żałuję, że się przed tobą z tym ukrywałam. Nie chcę, żebyś umarł. Potrzebuję cię…

Jego wzrok natychmiast się zaostrzył.

– Danton?

Bernadette pokiwała głową.

– Zamknęłam się przed nim, tak samo jak przed tobą. I popełniłam błąd… straszny błąd. Nie mogę stracić was obu – błagała. – Jeśli mnie opuścisz, znowu nie będę miała nikogo. Nie mogę tego znieść, tatusiu.

Podniósł wolno rękę i starł ślad łez z jej policzka.

– Jesteś taka uparta i namiętna – powiedział łagodnie. – Zupełnie inna niż ja. A tak sama jak matka. Powinienem był to dostrzec. Ale wolałem widzieć twoje podobieństwo do mnie. Danton widział wszystko. Zdałem sobie potem z tego sprawę. To nie była żadna gra z jego strony, prawda?

– Nie wiem – westchnęła i cała ponura rozpacz ogarnęła ją znowu. – Nie sądzę. Teraz myślę… że naprawdę chciał sprawić, żebym go pokochała.

– Tak sądziłem – zgodził się ojciec, oddychając z trudem. Przez dłuższy czas nie padło między nimi żadne słowo.

Wydawało się, że zapadł w głęboki sen. Bernadette siedziała blisko niego, przytulając policzek do jego dłoni, żałując czasu, który stracili i tego wszystkiego, co mogli dzielić, czując, że łączące ich więzy rodzinne były mocniejsze i głębsze niż się spodziewała.

Tammy przyniosła jej tacę z kanapkami. Bernadette jadła automatycznie nadal czuwając przy ojcu i pragnąc, by żył. Mijały godziny. Kiedy obudził się znowu, wydawał się jej silniejszy.

– Bernadette, żeby zrozumieć Dantona… musisz pojąć… że tylko najgłębsza namiętność może stworzyć cierpliwość, by czekać na ciebie przez te wszystkie lata. Żeby planować wszystko tak, jak on planował. By ryzykować pozostawanie poza obrębem twojego życia przez tyle czasu. To było bardzo odważne… Podziwiam tego człowieka.

Ale nie był całkowicie poza zasięgiem jej życia, zorientowała się Bernadette w nagłym olśnieniu! Te kwiaty w jej urodziny… te tajemnicze miłosne listy… które rościły sobie prawo do jej umysłu i serca i które sprawiały, że dostrzegała braki innych mężczyzn. Oczywiście, że to musiał być Danton! I ta wytrwałość…

– Taka namiętność nie umiera, Bernadette – ciągnął ojciec i uśmiechnął się do niej smutno. – Ja to wiem. Pamiętam to tak żywo.

Bernadette patrzyła na ojca, chcąc uwierzyć, że tak samo będzie z Dantonem, ale zbyt dobrze pamiętała ostatni błysk nienawiści w jego oczach.

– Nie wiesz, co mu powiedziałam, tatusiu – powiedziała z przygnębieniem. – Nigdy znowu się do mnie nie zbliży.

Głęboka duma uwydatniła rysy jego twarzy.

– Jesteś moją córką tak samo, jak córką Odile.

Jeśli go kochasz, nie rezygnuj. I nie przyjmuj do wiadomości odpowiedzi odmownej.

Poczuła nadzieję. Oczywiście, ojciec miał rację. Nie po to walczyła przez te wszystkie lata o przetrwanie, żeby teraz poddać się przeciwności losu. Zacisnęła zęby w stanowczym postanowieniu. To ona teraz zorganizuje ich następne spotkanie. I nie pozwoli Dantonowi zwieść. Nie ona jedna była w tym wszystkim winna. On też ma niejedno na sumieniu. Kiedy staną naprzeciw siebie… Bóg jej świadkiem… będzie gotowa dla niego!

– Tak – powiedziała. – Tak zrobię.

W jej oczach pojawiła się siła i zdecydowanie, które Gerard znał tak dobrze, więc odprężył się z zadowoleniem. To nie było to, czego się spodziewał… nie to, co planował… życie robiło takie dziwne niespodzianki. Chciał przekazać swoje imperium Bernadette. Ale jej szczęście było dla niego ważniejsze niż wszystkie pieniądze świata. Odile by tak powiedziała. Odile…

Zamknął oczy, rozkoszując się wspomnieniami swojej nieogarnionej jedynej namiętności w życiu. Wszystko inne blakło w porównaniu z nią. Wszystkie pieniądze i władza… to tylko próżność… punkty w grze, która się naprawdę nie liczy. Tylko Odile…

– Tatusiu? – powiedziała zaniepokojona o niego Bernadette.

– Wszystko w porządku. Czuję się teraz lepiej. Wracaj do Dantona, Bernadette. Załatw to.

– Nie mogę cię zostawić, gdy jesteś taki chory.

– To najlepsze, co możesz dla mnie zrobić. Wyślij mi wiadomość. – Otworzył oczy, w których pojawił się błysk i udało mu się słabo uśmiechnąć. – Powiedz mi, że zwyciężyłaś. Powiedz mi, że będę miał wnuki.

Na jej odprężonej twarzy pojawił się w odpowiedzi uśmiech.

– Tylko pod warunkiem, że będziesz żył… bardzo długo.

– Jeszcze dłużej. Nie mam zamiaru stracić tego, co straciłem z tobą. Chcę być dziadkiem twoich dzieci, Bernadette.

Dzieci… Bernadette przypomniała sobie, co Danton powiedział tego wieczora, kiedy przyjmowała dziecko Marity. Powinna była wiedzieć, że ją kocha. Czyż jej nie powiedział, że jeśli będzie miał dzieci, to tylko z kobietą, której będzie pragnął bardziej niż wszystkich innych? I zasugerował, że będą mieli dziecko… kiedy ona będzie na to gotowa.

Traciła zdolność rozsądnego myślenia. Może sprawiło to głębokie uczucie. Zresztą, jeśli chodziło o Dantona i tak nie chciała myśleć rozsądnie.

Podniosła się i nachyliła, by pocałować policzek ojca.