Выбрать главу

– Czy zawsze miałeś zamiar się ze mną ożenić? – zapytała niedowierzająco.

Zaśmiał się i trzymał ją w objęciach, tak, że jej policzek ciągle przytulony był do jego serca.

– Kochanie, wybrałem sobie ciebie na moją żonę sześć lat temu. I po tym wszystkim, co przeszedłem, nie mam teraz zamiaru zmieniać zdania.

Bernadette uśmiechała się. Jej serce przepełnione było szczęściem i w błogości całkowitego zaufania nie mogła powstrzymać się przed chęcią, by się z nim podroczyć.

– Nie wiem, czy mogę ci ufać, Dantonie. Potrafisz czasami być podstępny…

– Tylko dlatego, żeby ci sprawiać przyjemność.

Wyprostowała się, by mu zagrozić z całą powagą.

– Ale jeśli kiedykolwiek zboczysz z prostej drogi, Dantonie…

Udawał strach, ale jego ciemne oczy płonęły szczęściem, całkowicie psując ten efekt.

– Nigdy! – powiedział starając się, jak mógł najlepiej udawać powagę. – Za bardzo bym się bał twojego ojca.

Bernadette się śmiała.

– To jeszcze jedna rzecz. Musimy posłać ojcu wiadomość. Chce wiedzieć, czy cię zdobyłam.

Danton wybuchnął śmiechem.

– Zwycięstwo w porażce! Jakie to typowe dla Gerarda! – Uśmiech na jego twarzy zastąpiła troska.

– A jak on się ma, Bernadette? Czy to zmartwienie o ciebie spowodowało ten atak?

– Nie – zapewniła go szybko. – Zorientował się, że nie chcesz mi zrobić krzywdy.

– Twój ojciec jest bardzo mądrym człowiekiem – powiedział Danton z ulgą. – Ale jest bardzo o ciebie zazdrosny, Bernadette. Chce, żebyś poszła w jego ślady.

– Już nie. Chce, żebym była szczęśliwa – zdobyła się na prowokacyjny uśmiech. – I dostarczyła mu wnuków.

Danton błysnął zębami w uśmiechu i położył ją na plecach na macie.

– W tym przedsięwzięciu… – całował ja bardzo dokładnie -…Gerard może liczyć na moją współpracę.

– Małżeństwo, albo nic z tego, Dantonie – zagroziła Bernadette, gdy zaczął ją pieścić z tą zmysłowością, którą tak dobrze znała.

– Hmm… potrafisz mi się oprzeć, kochanie? – wyszeptał oszołamiając ją pieszczotami.

– Jesteś bardzo arogancki, Dantonie Fayette – westchnęła, bez najmniejszej obawy o przyszłość, jaką będzie z nim dzielić.

– I bezwzględny – powiedział bezwstydnie. – Możesz mnie nienawidzić, ile tylko chcesz, bylebyś mnie też kochała. Czekałem zbyt długo, żeby teraz zmarnować choćby jedną minutę, jaką mogę spędzić z tobą, kochanie. Teraz i do końca życia razem.

Bernadette nie miała zamiaru o to spierać się. Nieszczęśliwe, samotne lata dzieciństwa, tęsknota za tym, żeby mieć rodzinę, nieustająca walka, o prawdziwą niezależność – wszystko to znikło z jej pamięci, jakby nic w ogóle się nie zdarzyło. Danton otworzył przed nią nowy świat jarzący się słodkimi obietnicami życia.

Emma Darcy

***