Выбрать главу

– Sprawca nie jest psychotykiem.

Ma całkowicie odmienną konstrukcję psychiczną.

– Zucker wyjął z teczki zdjęcia z domu Veagerów i rozłożył je na stole.

Następnie zwrócił się do Rizzoli.

– Byłaś na miejscu zbrodni, prawda?

Skinęła głową.

– Morderca postępował metodycznie – powiedziała.

– Przyniósł z sobą narzędzia zbrodni.

Działał sprawnie i czysto. Nie zostawił prawie żadnych śladów.

– Zostawił spermę – zauważył Crowe.

– Ale nie w miejscu, gdzie powinno się jej szukać.

Mogliśmy na nią nie trafić. W rzeczywistości omal byśmy ją przeoczyli.

– Co o nim myślisz?

– Jest zorganizowany i inteligentny.

Zrobiła przerwę.

– Dokładnie taki jak Chirurg.

Zucker spojrzał jej głęboko w oczy.

W jego towarzystwie zawsze czuła się nieswojo, w tym momencie jego domyślność wydała jej się agresywna. Ponieważ jednak wszyscy równocześnie pomyśleli o Warrenie Hoycie, nie była jedyną osobą, która odniosła wrażenie, że mają do czynienia z powtórką zeszłorocznego koszmaru.

– Zgadzam się z twoją opinią – stwierdził Zucker.

– Morderca jest zorganizowany.

Działa w stanie nazywanym przez niektórych psychologów stanem urojenia przedmiotowego. Jego działanie ma ściśle sprecyzowany cel, którym jest całkowite podporządkowanie sobie ciała kobiety… w tym wypadku ofiary, Gail Veager.

Sprawca chce posiąść tę kobietę, pragnie ją mieć nawet po jej śmierci. Gwałcąc ją na oczach męża, ustanawia swoje prawo własności do niej: zaznacza w ten sposób moment zapanowania nad obojgiem.

– Wziął do ręki fotografię z sekcji.

– Interesujące jest to, że nie została ani okaleczona, ani rozczłonkowana.

Pomijając zmiany spowodowane rozkładem, zwłoki są raczej w dobrym stanie.

– Spojrzał na Rizzoli, szukając u niej potwierdzenia.

– Nie ma otwartych ran – przyznała.

– Przyczyną śmierci było uduszenie.

– Co stanowi najbardziej intymny sposób zabicia kogoś.

– Intymny?

– Wyobraź sobie, że dusisz kogoś własnymi rękami.

Jakie to osobiste. Bezpośredniość kontaktu. Czujesz, jak ulatuje z niego życie, w miarę zaciskania rąk na gardle.

Rizzoli spojrzała na niego z obrzydzeniem.

– Chryste.

– W taki sposób on myśli. To on tak czuje. Żyje w swoim świecie, który my musimy poznać.

– Zucker wskazał na zdjęcie Gail Veager.

– Powoduje nim pragnienie posiadania jej ciała, żywego czy martwego, absolutnego zawładnięcia nim. Budzi się w ten sposób osobiste przywiązanie do trupa. Będzie go pieścił i wykorzystywał seksualnie.

– W takim razie dlaczego się go pozbył? – spytał Sleeper.

– Dlaczego nie trzymał go przez siedem lat, jak król Herod trupa swojej żony?

– Z praktycznych powodów odparł Zucker.

– Może mieszka w bloku, gdzie zapach psującego się ciała mógłby wzbudzić czyjąś uwagę. Nikt nie wytrzyma z trupem dłużej niż trzy dni.

Crowe roześmiał się.

– Nawet trzy sekundy.

– Więc twierdzisz, że jego przywiązanie do trupa jest przywiązaniem kochanka – powiedziała Rizzoli.

Zucker skinął głową.

– Musiało mu być trudno tak po prostu zostawić ją w Stony Brook.

– Z pewnością.

To jakby zostać porzuconym przez kochankę. Pomyślała o tamtym miejscu w lesie. O cieniu drzew, pocętkowanym złotymi plamami słońca. Daleko od upału i hałasu miasta.

– To nie jest śmietnik – powiedziała.

– Raczej zaklęte miejsce.

Wszyscy na nią spojrzeli.

– Powtórz to – rzekł Crowe.

– Detektyw Rizzoli trafiła w sedno – odrzekł Zucker.

– Tamto miejsce w rezerwacie nie jest dla niego miejscem do wyrzucania ciał. Spróbujcie odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego on ich nie grzebie? Dlaczego zostawia je na wierzchu, ryzykując, że zostaną znalezione?

– Ponieważ je odwiedza – wyszeptała Rizzoli.

Zucker skinął głową.

– To są jego kochanki, jego harem. Wraca, żeby na nie patrzeć, żeby ich dotknąć. Może nawet przytula się do nich. Kiedy to robi, zbiera na ubraniu ich włosy, które potem gubi w innych miejscach.

Zucker spojrzał na Rizzoli.

– Czy znaleziony włos pochodzi z tych drugich zwłok?

Skinęła głową.

– Detektyw Korsak i ja przypuszczaliśmy najpierw, że sprawca przyniósł ten włos z miejsca pracy. Skoro już wiemy skąd się wziął, czy jest sens wracać do wątku domu pogrzebowego?

– Tak – odparł Zucker.

– Zaraz wam powiem dlaczego.

Nekrofile są zafascynowani trupami. Balsamowanie zwłok, ubieranie, robienie makijażu i wszelkie podobne czynności podniecają ich seksualnie. Wybierając pracę w domach pogrzebowych, na stanowisku fryzjera w kostnicy lub asystenta balsamisty, uzyskują dostęp do tego, co ich kręci.

– Miejcie na uwadze, że niezidentyfikowane szczątki mogą w ogóle nie stanowić ofiary zbrodni. Jednym z najbardziej znanych nekrofilów był psychotyk nazwiskiem Ed Gein, który na początku nawiedzał cmentarze. Wykopywał zwłoki kobiet i zabierał je do domu. Zabijać zaczął dopiero później, po to, żeby zdobywać zwłoki.

– Cholera – mruknął Frost.

– Robi się coraz przyjemniej.

– Nekrofilia jest jednym z aspektów w rozległym wachlarzu ludzkich zachowań. Uważamy jej adeptów za chorych lub degeneratów. Ale tacy ludzie byli wśród nas zawsze, stanowią drobny odłamek populacji, nakręcany tą dziwną obsesją.

Część z nich to rzeczywiście chorzy psychicznie, ale pozostali są w każdym calu normalni.

Warren Hoyt był absolutnie normalny.

Teraz zabrał głos Gabriel Dean.

W trakcie całego zebrania nie odzywał się w ogóle, więc Rizzoli zdziwiła się, posłyszawszy jego głęboki baryton.

– Powiedziałeś, że być może sprawca wróci do lasu, żeby odwiedzić swój harem.

– Tak – odparł Zucker.

– Dlatego Stony Brook powinien być cały czas pod obserwacją.

– A co będzie, jeśli odkryje, że jego harem zniknął?

Zucker myślał przez chwilę.

– Będzie zawiedziony.

Rizzoli przeszedł dreszcz po plecach.

To są jego kochanki. Jak reaguje mężczyzna, któremu ktoś kradnie kochankę?

– Będzie szalał – ciągnął Zucker.

Będzie wściekły, że ktoś zabrał mu jego własność. Będzie dążył do wypełnienia luki, co spowoduje, że znów ruszy na polowanie.

Spojrzał na Rizzoli.

– Powinno się trzymać to w tajemnicy przed mediami, tak długo jak tylko się da.

Zasadzka jest twoją najlepszą szansą na schwytanie go, bo z całą pewnością wróci do lasu, ale tylko wówczas, gdy będzie miał poczucie bezpieczeństwa. Kiedy będzie mu się zdawało, że jego harem jest tam i czeka na niego.

Drzwi pokoju konferencyjnego otworzyły się. Wszyscy się odwrócili.

Do wnętrza zajrzał porucznik Marquette.

– Detektyw Rizzoli – powiedział – chciałem z tobą pomówić.

– W tej chwili?

– Jeśli nie masz nic przeciwko temu, chodźmy do mojego pokoju.

Wszystkim przyszła do głowy podobna myśclass="underline" Rizzoli została wezwana na dywanik. Ona sama nie miała pojęcia z jakiego powodu.

Rumieniąc się, wyszła z pokoju.

Ruszyli w milczeniu korytarzem w stronę wydziału zabójstw. Wszedłszy do swojego gabinetu, Marquette zamknął za nimi drzwi. Zauważyła, że pracujący przy komputerach detektywi patrzą na nią przez szklaną ściankę działową. Marquette podszedł do niej i zaciągnął zasłony.