– Czy wiesz, że ja zawsze miałem nadzwyczajny węch?
Przez chwilę patrzy na mnie, milcząc.
Nie jest pewna, czy mówię serio, czy rozwijam teorię pod jej kątem, wiedząc, że jest neuropsychiatrą i że jej się spodoba.
Następne pytanie świadczy o tym, że traktuje to poważnie.
– Czy John Stark też miał nadzwyczajny zmysł węchu?
– Nie wiem.
– Patrzę na nią przenikliwym spojrzeniem.
– Już nigdy się nie dowiemy.
Przygląda mi się jak kot myszy.
– Wyglądasz na zirytowanego, Warren.
– Czy nie mam powodu?
– Wędruję wzrokiem po moim bezużytecznym ciele, leżącym pasywnie na owczej skórze.
Nie myślę już o nim jak o własnym ciele. Czemu miałbym się oszukiwać? Nie czuję go. W tej chwili nie jest niczym innym jak tylko bryłą obcego mięsa.
– Wkurza cię ta policjantka – mówi.
Taki truizm nie zasługuje na odpowiedź, więc milczę.
A jednak doktor O’Donnell ma wprawę w docieraniu do warstwy uczuciowej, w zdzieraniu wierzchniej tkanki z ran i obnażaniu surowego, krwawego mięsa.
Wyczuwa we mnie wzmożone napięcie emocjonalne i teraz wkracza, żeby zdrapywać, szarpać i wiercić.
– Myślisz często o detektyw Rizzoli?
– Codziennie.
– Co takiego o niej myślisz?
– Czemu cię to interesuje?
– Próbuję cię zrozumieć, Warren.
Chcę wiedzieć, jak myślisz, jak czujesz, co każe ci zabijać.
– Więc nie jestem twoim przyjacielem, tylko królikiem doświadczalnym.
Nie odpowiada od razu.
– Owszem, mogę być twoim przyjacielem…
– Ale nie dlatego tu przyszłaś.
– Szczerze mówiąc, przyszłam, bo mogę się czegoś od ciebie nauczyć.
Pozwolisz nam wszystkim zrozumieć, co popycha mężczyzn do zbrodni.
– Pochyla się nade mną jeszcze bliżej i mówi uspokajająco: – Powiedz mi, Warren. Zdradź mi wszystkie twoje myśli, nawet te najstraszniejsze.
Nie odpowiadam.
Dopiero po dłuższej chwili mówię cicho: – Mam pewne marzenia…
– Jakie?
– Na temat Jane Rizzoli. Wyobrażam sobie, co bym jej zrobił.
– Powiedz mi.
– To nic przyjemnego.
Wydadzą ci się odrażające.
– Mimo to chciałabym je poznać.
Jej oczy nabierają dziwnego blasku, jak gdyby promieniowały wewnętrznym światłem.
Mięśnie twarzy napięte w oczekiwaniu. Wstrzymuje oddech.
Przyglądam się jej i myślę: Tak, chce, żebym jej powiedział.
Chce usłyszeć każdy ponury szczegół, jak wszyscy inni.
Twierdzi, że jej zainteresowanie wynika z czysto naukowych pobudek, że to, co jej opowiadam, jest potrzebne do jej badań, ale dostrzegam w jej wzroku fascynację.
Czuję zapach feromonów, których źródłem jest podniecenie.
Widzę gada w klatce, który zaczyna ożywać.
Chce poznać moje myśli, wejść do mojego świata.
Jest gotowa.
Czeka tylko, żebym ją tam zabrał.
Zamierzam to zrobić.