Выбрать главу

Cofnęła się, zaczerwieniona, i choć teraz patrzyli na siebie z większej odległości, wciąż czuła się zawstydzona. Nie umiała ukrywać swoich uczuć. Gdy w grę wchodził flirt lub nawiązywanie nici sympatii między kobietą i mężczyzną, czuła się beznadziejnie niezręcznie.

Próbowała utrzymać niezmieniony wyraz twarzy, ale nie chciała spojrzeć mu w oczy, obawiając się, że wyczyta w nich to, o czym myśli.

– Musisz zrozumieć, że to się powtórzy – powiedział.

– Hoyt nie jest już sam. Jest ich teraz dwóch. Jeżeli dotąd się nie bałaś, to najwyższy czas, żebyś zaczęła.

Popatrzyła na kopertę z taśmą, która była przeznaczona dla niej. Początek rozgrywki wykazał przewagę Hoyta – doprowadził do tego, że się bała. Milcząc, zaczęła zbierać swoje notatki.

– Jane?

– Słyszałam, co powiedziałeś.

– I co ty na to?

Spojrzała na niego.

– Wiesz co?

Może mnie przejechać autobus, kiedy będę przechodziła przez jezdnię. Mogę doznać udaru, siedząc przy tym biurku. Ale nie zastanawiam się nad tym, nie pozwalam, żeby takie myśli mną owładnęły. Już to przeżyłam… koszmary omal mnie nie wykończyły, teraz jednak złapałam drugi oddech.

Możliwe, że otępiałam do tego stopnia, że niczego już nie czuję. Pozostało mi jedynie kroczyć dalej tą samą drogą. Żeby przez to przejść, trzeba po prostu iść naprzód. Nie ma innej możliwości.

W sukurs przyszedł jej brzęczyk pagera. Spojrzała z wdzięcznością na ekran wyświetlacza, doznając ulgi, bo mogła uniknąć jego wzroku. Czuła, że na nią patrzy, gdy szła do pokoju konferencyjnego, żeby zatelefonować.

– Laboratorium włosów i włókien, Erin Volchko – rozległ się głos w słuchawce.

– Rizzoli. Masz coś nowego?

– Dzwonię w sprawie tych zielonych włókien, pobranych ze skóry Gail Veager. Znaleźliśmy identyczne na skórze Karenny Ghent.

– Używa tej samej tkaniny do zawijania swoich ofiar. Żadna niespodzianka.

– Mam inną niespodziankę.

– Jaką?

– Wiem, co to za tkanina.

Erin wskazała na mikroskop.

– Przezrocza są gotowe.

Obejrzyj je.

Rizzoli i Dean usiedli naprzeciw siebie i zbliżyli oczy do okularów podwójnej głowicy. Zobaczyli ten sam obraz: dwa kłaczki ułożone równolegle, aby można było je porównać.

– Lewe włókno zostało zdjęte ze skóry Gail Veager, prawe z Karenny Ghent – powiedziała Erin.

– Co o tym myślicie?

– Wyglądają identycznie – stwierdziła Jane Rizzoli.

– I są identyczne. Szarozielony nylon sześć koma sześć firmy Dupont. Nitka o grubości trzydziestu denierów, niezwykle cienka.

Erin wyjęła z teczki dwa wykresy i położyła je na stole.

– To są te same wykresy spektralne CSO. Pierwszy z włókna znalezionego na ciele Gail Veager, drugi na Karennie Ghent.

– Popatrzyła na Deana.

– Wie pan, na czym się opiera metoda całkowitego stłumionego odbicia, agencie Dean?

– Na wykorzystaniu podczerwieni, jeśli się nie mylę.

– Ma pan rację.

Używamy jej, chcąc odróżnić materiał powlekający włókno od samego włókna, w celu wykrycia substancji chemicznej zastosowanej do nasycenia tkaniny.

– Są ślady chemikaliów?

– Silikonu.

W zeszłym tygodniu detektyw Rizzoli i ja zastanawiałyśmy się nad przeznaczeniem takiej tkaniny. Wiedziałyśmy tylko, że włókno jest odporne na temperaturę, nieprzezroczyste i że nitki są tak cienkie, iż tkanina nie przepuszcza wody.

– Przypuszczałyśmy, że to może być namiot albo plandeka – dodała Rizzoli.

– Po co w takim razie nasycenie silikonem? – spytał Dean.

– Dla nadania właściwości antystatycznych – wyjaśniła Erin.

– Prócz tego zwiększa wytrzymałość na rozerwanie i nie przepuszcza wilgoci. W dodatku redukuje niemal do zera porowatość tkaniny. Innymi słowy, nie przepuszcza nawet powietrza.

Erin spojrzała na Jane.

– Domyślasz się, co to jest?

– Powiedziałaś, że już odkryłaś.

– Szczerze mówiąc, z pomocą laboratorium policji stanowej Connecticut.

Erin położyła na stole trzeci wykres.

– Dostałam go faksem dziś po południu.

To jest spektrogram włókien znalezionych na miejscu zbrodni w wiejskim rejonie Connecticut. Włókna pochodzą z rękawic i kurtki lotniczej podejrzanego. Porównajcie je z włóknami Karenny Ghent.

Rizzoli patrzyła na przemian na oba wykresy.

– Spektrogramy są identyczne.

To takie same włókna.

– Słusznie. Różnią się tylko kolorem.

Włókna z naszych dwóch przypadków są szarozielone, a te z dochodzenia w Connecticut mają dwa inne kolory. Część z nich jest jaskrawo-pomarańczowa, a reszta żółtozielona.

– Żartujesz!

– Kolory są jarmarczne, to prawda, ale te włókna z Connecticut są takie same jak nasze.

Nylon sześć koma sześć firmy Dupont. Nitki trzydziestodenierowe, nasycone silikonem.

– Opowiedz nam o tej sprawie w Connecticut – poprosił Dean.

– Wypadek podczas skoku z samolotu.

Spadochron ofiary nie otworzył się tak, jak powinien. Dopiero gdy na ubiorze podejrzanego znaleziono owe pomarańczowe i żółtozielone włókna, przekazano sprawę wydziałowi zabójstw.

Jane Rizzoli spojrzała na spektrogramy CSO.

– To spadochron.

– Zgadłaś.

Podejrzany w tamtej sprawie majstrował przy spadochronie ofiary w przeddzień wypadku. Ten spektrogram jest charakterystyczny dla tkaniny spadochronowej. Jest wytrzymała i odporna na wilgoć, prócz tego łatwa do zapakowania i magazynowania, kiedy się jej nie używa. Nasz podejrzany zawijał w nią swoje ofiary.

Jane spojrzała na Erin.

– Spadochron – powiedziała.

– Czy można sobie wyobrazić coś lepszego na całun?

Rozdział 19

Papiery walały się wszędzie; wśród pootwieranych teczek na akta, leżących na stole w pokoju konferencyjnym, zdjęcia z miejsc zbrodni połyskiwały niczym drogie kamienie. Pióra skrzypiały na żółtym papierze notesów.

Mimo że nastała era komputerów, pracowało tylko kilka laptopów; bo kiedy informacje napływały szybko i obficie, policjanci uciekali się do wypróbowanej metody notowania na papierze.

Jane Rizzoli zostawiła swój laptop na biurku, zabierając ze sobą notes zapisany specyficznymi hieroglifami.

Jej notatki stanowiły plątaninę słów i strzałek, ramki wokół niektórych wyrazów podkreślały ważniejsze szczegóły.

We wszystkim był jednak pewien porządek świadczący o zaufaniu do ręcznego zapisu. Jane otworzyła nową stronę, próbując opanować rozproszenie wynikające z bliskości Gabriela Deana – który siedział obok niej, robiąc własne notatki znacznie czytelniejszym pismem – i skupić się na szemrzącym głosie doktora Zuckera.

Spojrzała na rękę Deana.

Dłoń trzymającą pióro pokrywały grube żyły, z rękawa szarej marynarki wystawał czysty, biały mankiet koszuli.

Przyszedł na zebranie później niż ona i wybrał miejsce koło niej. Czy zrobił to intencjonalnie? Nie miej złudzeń, Rizzoli, po prostu obok ciebie było wolne krzesło.

Próbowała sobie wytłumaczyć, że takie rozważania to tylko strata czasu. Czuła się rozkojarzona, jej myśli rozbiegały się w różnych kierunkach, nawet zapiski w notatniku zaczęły wędrować ukośnie w poprzek strony.

W pokoju było pięciu innych mężczyzn, lecz tylko Dean przyciągał jej uwagę. Znała już jego zapach, potrafiła go odróżnić od konglomeratu zapachów płynów po goleniu, unoszących się w pokoju. Sama nie używała nigdy perfum, za to była otoczona mężczyznami, którzy się perfumowali.

Przeczytała ostatnie zdanie w swoim notatniku.

Mutualizm: forma współżycia organizmów dwóch gatunków, korzystna, a nawet nieodzowna ze względu na ich wzajemne współbytowanie.

Termin stanowił definicję przymierza Warrena Hoyta z jego nowym partnerem, istotę współpracy Chirurga z Hegemonem, którzy teraz wspólnie polowali i wspólnie żywili się łupem.

– Warren Hoyt zawsze najlepiej funkcjonował, mając wspólnika – powiedział doktor Zucker.

– Lubi polować we dwójkę, tak jak robił to z Andrew Caprą, dopóki tamten nie zginął. W istocie rzeczy Hoyt potrzebuje drugiego mężczyzny jako elementu rytuału.

– Ale w zeszłym roku polował samotnie – zauważył Barry Frost.