Выбрать главу

Tak postąpiłaby żona, chcąc pokazać mężowi, jak bardzo nim pogardza.

Westchnął.

– Wtedy właśnie się zastanawiałem, czy nie zrobiła tego Maria Jean.

Kamera porzuciła trupa i powędrowała korytarzem, pokazując drogę, którą morderca przemykał się do sypialni, gdzie spali Kenneth i Maria.

Obraz kołysał się, przypominając widok przez iluminator statku na falującym morzu, i w tym samym stopniu działał na żołądek.

Kamera zatrzymywała się na krótko na każdym progu, żeby pokazać wnętrza kolejnych pomieszczeń. Pierwsza była łazienka, potem sypialnia dla gości.

Rizzoli poczuła, że w miarę posuwania się kamery korytarzem, jej serce bije coraz szybciej.

Nie zdając sobie sprawy z tego, co robi, ruszyła w stronę telewizora, jak gdyby to ona, a nie Pardee, wchodziła coraz dalej w głąb domu.

Na ekranie pojawił się obraz głównej sypialni: okna z zasłonami z zielonego adamaszku, komoda i szafa garderobiana, obie pomalowane na biało, łóżko z baldachimem. Nakrycie łóżka było odciągnięte.

– Zostali zaskoczeni podczas snu – wyjaśniał Gorman.

– Żołądek Kennyego był pusty.

Nie jadł przynajmniej od ośmiu godzin.

Rizzoli podeszła jeszcze bliżej do telewizora, wpatrując się z uwagą w ekran. W tym momencie Pardee skierował kamerę z powrotem w stronę korytarza.

– Puść to jeszcze raz – powiedziała do Gormana.

– Czemu?

– Cofnij do pierwszego ujęcia sypialni.

Gorman podał jej pilota.

– Ty to zrób.

Wcisnęła klawisz przewijania i taśma ze świstem pobiegła wstecz. Po raz drugi Pardee posuwał się korytarzem w stronę głównej sypialni. Po raz drugi obraz przesunął się w prawo, kamera pokazała najpierw łóżko, a potem powoli, kolejno komodę, szafę garderobianą, drzwi do toalety.

Frost stał obok Rizzoli, wypatrując tego samego szczegółu.

Przycisnęła klawisz pauzy.

– Tutaj jej nie ma.

– Czego nie ma? – spytał Gorman.

– Złożonej koszuli nocnej.

Odwróciła się do niego.

– Nie znalazłeś jej?

– Nie wiedziałem, że mam jej szukać.

– To jeden z elementów podpisu Hegemona.

Składa koszule nocne ofiar i zostawia je w sypialni w widocznym miejscu, jako symbol swojej władzy nad kobietą.

– Jeśli to był on, to tutaj tego nie zrobił.

– Wszystko inne pasuje do niego.

Taśma klejąca, filiżanka na kolanach, pozycja zabitego mężczyzny.

– Wszystko, co zastaliśmy, jest utrwalone na taśmie.

– Jesteś pewny, że niczego nie ruszono przed sfilmowaniem?

Gorman zesztywniał, pytanie było nietaktowne.

– Istnieje możliwość, że policjant, który pierwszy tu wszedł, przesunął niektóre rzeczy, żeby scena była czytelna.

Rizzoli często przytrafiało się popełniać w pracy jakieś gafy.

Frost wtrącił się dyplomatycznie, chcąc załagodzić sytuację.

– Nie sądzę, żeby przestępca zawsze wykonywał wszystkie czynności. Może w tym wypadku coś zmienił.

– O ile to ten sam facet – zauważył Gorman.

Rizzoli odwróciła się od telewizora i jeszcze raz spojrzała na ścianę, pod którą umarł Kenny, a jego ciało powoli rozdęło się od upału.

Pomyślała o Veagerach i Ghentach, o taśmie klejącej, o ofiarach zaskoczonych podczas snu i o mnóstwie szczegółów wiążących z sobą owe morderstwa.

Tu, w tym domu, Hegemon opuścił jeden punkt programu. Nie złożył koszuli nocnej. To znaczy, że wtedy Hoyt i on nie działali jeszcze razem.

Przypomniała sobie tamto popołudnie w domu Veagerów, kiedy zwróciła uwagę na koszulę nocną Gail – ową mrożącą krew w żyłach świadomość, że już się z tym spotkała.

Ich alians zaczął się od Veagerów. Wciągnęli mnie do gry za pomocą złożonej koszuli. Hoytowi udało się wysłać mi zaproszenie nawet z więzienia.

Spojrzała na Gormana, który usiadł na jednym z zakrytych płótnem krzeseł i ponownie wytarł pot z twarzy.

Widać było, że tracił siły.

– Nikogo nie podejrzewacie? – spytała.

– Przeprowadziliśmy około pięciuset przesłuchań, mimo to nie znaleźliśmy żadnego punktu zaczepienia wobec kogokolwiek.

– A nie orientujesz się, czy ci Waiteowie znali Veagerów albo Ghentów?

– Te nazwiska nigdy się nie pojawiły.

Słuchaj, za dzień lub dwa dostaniecie kopie wszystkich akt. Będziecie się mogli zapoznać z tym, czym dysponujemy.

Gorman złożył chusteczkę i schował ją do kieszeni marynarki.

– Zapytajcie też FBI – dodał.

– Dowiedzcie się, czy nie mają czegoś więcej.

Rizzoli stanęła jak wryta.

– Skąd ci przyszło do głowy FBI?

– Kiedy przesłaliśmy im raport PPNP, przybył do nas agent z ich sekcji patologii społecznych. Spędził kilka tygodni, obserwując nasze śledztwo, potem wrócił do Waszyngtonu. Od tego czasu słuch po nim zaginął.

Rizzoli i Frost popatrzyli po sobie.

Ujrzała w jego wzroku kopię własnego zdumienia.

Gorman wstał z krzesła i wyjął klucze, dając im delikatnie do zrozumienia, że chciałby zakończyć spotkanie.

Dopiero gdy ruszył w stronę drzwi, Rizzoli opanowała się na tyle, że zdołała zadać oczywiste pytanie, na które nie chciała znać odpowiedzi.

– Wracając do tego agenta FBI – powiedziała – nie pamiętasz, jak się nazywał?

Gorman zatrzymał się na progu.

Wymizerowany, przypominał stracha na wróble.

– Pamiętam.

Nazywał się Gabriel Dean.

Rozdział 21

Wyjechali po południu; ona prowadziła, a Frost siedział obok na miejscu pasażera. Kiedy zapadł zmierzch, posłyszała jego ciche chrapanie. Została sama ze swoimi myślami, ze swoim wzburzeniem. Wpatrując się w ciemną wstęgę autostrady, myślała o Deanie. Co jeszcze ukrywał przed nią?

Jaki miał zasób informacji wtedy, gdy przyglądał się, jak błądzi na oślep w poszukiwaniu odpowiedzi na dręczące ją pytania?

Od samego początku wyprzedzał ją o parę kroków. Pierwszy znalazł martwego strażnika na cmentarzu. Pierwszy dostrzegł ciało Karenny Ghent, położone spektakularnie na płycie grobu. Pierwszy zasugerował pobranie wymazu z pochwy Gail Veager podczas sekcji zwłok. Wiedział wcześniej niż ktokolwiek z nich, że znajdą w niej żywe plemniki. Ponieważ miał już do czynienia z Hegemonem. Nie przewidział jedynie, że Hegemon znajdzie sobie partnera.

Pokazał to po sobie tego dnia, kiedy przyszedł do mojego mieszkania. Wtedy pierwszy raz zainteresował się moją osobą. Bo miałam coś, co mu było potrzebne, czego chciał się dowiedzieć. Miałam klucz do umysłu Warrena Hoyta.

Siedzący obok Frost zachrapał głośno.

Spojrzawszy na niego, zauważyła, że opadła mu szczęka, nadając jego twarzy wyraz naturalnej niewinności. Odkąd zaczęli razem pracować, nie dostrzegła u niego jakiejkolwiek ujemnej cechy. Oszustwo Deana wstrząsnęło nią do tego stopnia, że patrząc teraz na Frosta, zaczęła się zastanawiać, czy on również czegoś przed nią nie zataił i czy nie ma w zanadrzu jakichś przykrych niespodzianek.

Była już prawie dziewiąta, gdy w końcu znalazła się w swoim mieszkaniu.

Jak zwykle, zaczęła od zabezpieczenia zamków u drzwi, lecz tym razem zasunęła rygle i zapięła łańcuch napędzana nie tyle strachem, co wściekłością. Ostatni rygiel zasunęła z głośnym trzaskiem, a potem poszła prosto do sypialni, bez codziennego rytuału zaglądania do wszystkich pokojów i sprawdzania szaf. Zdrada Deana zepchnęła na dalszy plan wszelkie myśli o Warrenie Hoycie.

Odpięła kaburę, wsunęła broń do szuflady stolika nocnego i zamknęła szufladę. Potem odwróciła się i spojrzała na swoje odbicie w lustrze nad komodą. Zobaczyła niesforny splot wężowych włosów, jak u Meduzy, a przy tym spojrzenie zranionego zwierzęcia.

Twarz kobiety, która, uległszy czarowi mężczyzny, pozwoliła się wywieść w pole.

Zadzwonił telefon.

Spoglądając na wyświetlacz, stwierdziła ze zdziwieniem, że dzwoni ktoś z Waszyngtonu. Nie odpowiadała, starając się zapanować nad podnieceniem. Zadźwięczał drugi sygnał, potem trzeci, w końcu podniosła słuchawkę.

– Rizzoli – powiedziała chłodno.

Usłyszała głos Deana.

– Próbowałaś się ze mną skontaktować.

Zamknęła oczy.

– Dzwonisz z Waszyngtonu – stwierdziła.