Выбрать главу

Zdumiony, że róża nie zareagowała na jego zaklęcia, Christer spuścił głowę i wyszedł.

Molin natychmiast zwrócił się do służącego:

– Wymień tę zwiędłą różę na identyczną, tylko świeżą. Umieść ją dokładnie w tym samym miejscu.

– Oczywiście, jaśnie panie.

Pospiesznie wybiegł do sąsiedniego pokoju, by poszukać podobnej jasnoczerwonej róży, a potem szybko zamienił kwiaty. Kiedy Christer wrócił, służący stał już w swym zwykłym miejscu, dyskretnie z boku:

– Nie, nie będzie deszczu – uspokoił Molina Christer. Nagle zatrzymał się, wpatrzony w wazon z kwiatami. – Ona… ona…

Molin wyciągnął rękę i dotknął właściwej róży.

– Och, naprawdę! Jest całkiem jak świeżo zerwana! – zawołał z niewyobrażalnym zdziwieniem. – Christerze! Nigdy nie spodziewałem się, że jesteś do tego zdolny!

– I ja także nie – odparł Christer słabym głosem, gdyż jego silna wiara we własną magiczną moc przybladła nieco na skutek niepowodzeń w ostatnich kilku latach. Był tak wstrząśnięty, że natychmiast musiał usiąść. Westchnął wyczerpany: – To doprawdy fantastyczne, ile potrafię!

ROZDZIAŁ VII

Podczas gdy Christer gościł u Molina, do domu Anny Marii przybył Heike Lind z Ludzi Lodu.

Osiągnął już wiek sześćdziesięciu dwóch lat, ale jak większość dotkniętych z Ludzi Lodu zachował młodzieńczą sylwetkę, sprężystość ruchów i z powodzeniem mógł uchodzić za pięćdziesięciolatka. Był teraz prawdziwym pater familius Ludzi Lodu, głową rodu, najstarszym synem najstarszego syna od czasów Tengela Dobrego. Niewiele dynastii mogło się poszczycić tak prostą linią przez stulecia: Tengel Dobry, Are, Tarjei, Mikael, Dominik, Tengel Młody, Dan, Daniel, Solve i Heike. I linia ta wcale się na nim nie kończyła, bo był przecież jeszcze syn Heikego Eskil i wnuk Viljar, który kiedyś także miał stać się głową rodu.

Anna Maria na widok Heikego nie posiadała się z radości, choć jednocześnie czuła się nieco zakłopotana.

– Ach, mój drogi – mówiła bez tchu. – Mój drogi Heike! Jak dobrze znów cię widzieć po tylu latach! Nic a nic się nie zmieniłeś. Ale że ten nicpoń Christer ściągnął cię aż tutaj! Taki szmat drogi! To naprawdę nazbyt wiele poświęcenia!

– Mam kilka spraw, Anno Mario, a poza tym odczuwałem potrzebę, by wyrwać się na trochę z domu i rozprostować kości. Odpowiedzialność za nasze trzy dwory powoli nas wykańcza. Drogi Kolu, jakże się cieszę, że znów cię widzę. Nikt nie mógł uczynić Anny Marii równie szczęśliwą jak ty!

– Dziękuję za te miłe słowa – uśmiechnął się Kol. – Ale to raczej ona uszczęśliwiła mnie. A więc w dalszym ciągu macie kłopoty z utrzymaniem dworów? Świetnie to rozumiem, nam też było ciężko, aż wreszcie postanowiliśmy sprzedać gospodarstwo. A przecież mieliśmy znacznie większe zasoby, z których mogliśmy czerpać, niż wy. Państwo jednak pochłaniało je kawałek po kawałku.

– Oj, tak, tak – ze smutkiem pokiwał głową Heike. – Skąd ja to znam! Ale teraz wszystko już w porządku?

– Naprawdę dobrze nam się żyje – wyznał Kol.

Kiedy Heike został ugoszczony wystawnym posiłkiem i odpoczął po podróży, zasiedli przy winie w wygodnych fotelach.

Heike w zamyśleniu obracał swój kieliszek w dłoniach, aż wreszcie rzekł z wahaniem:

– Christer wspomniał w swoim liście…

– Ach, o to chodzi – przerwała mu Anna Maria. – Nie powinien był tego robić.

– Owszem, powinien. Ale teraz powiem wam coś dziwnego. Miałem świadomość, że niełatwo będzie zaradzić bezdzietności. Dlatego zwróciłem się z prośbą o pomoc do moich… doradców.

– Masz na myśli naszych przodków? – cicho zapytała Anna Maria. Nastrój w pokoju się zmienił, jakby do środka wtargnął zmierzch, a cisza nagle zgęstniała.

– Tak – odparł Heike. Kol przysunął się bliżej gościa. Nigdy nie zapomniał cudów, jakich Heike dokonał w Martwych Wrzosach.

– Zapytałem, czy mam jakąkolwiek szansę, by pomóc Annie Marii i Kolowi, zrobić coś, by ta gałąź rodu nie wymarła – mówił dalej Heike. – Szukałem rady, w jaki sposób powinienem przystąpić do dzieła, które zioła wybrać. Usłyszałem zadziwiającą odpowiedź.

Umilkł na chwilę.

– Ci, którzy pojawili się na wezwanie, uśmiechnęli się tylko tajemniczo. A byli to Tengel Dobry, Dida, Wędrowiec w Mroku i Sol, cztery jakże ważne postacie. A potem Tengel Dobry rzekł spokojnie: „Biedna Anna Maria tak długo cierpiała z powodu naszej decyzji. Ale ktoś musiał to wziąć na siebie i wybór padł na nią”.

– Co to ma znaczyć? – przeraziła się Anna Maria, a Kol nie zdołał ukryć zaskoczenia.

– Zareagowałem dokładnie tak jak wy – uspokoił ich Heike. – Ale Tengel Dobry powiedział mi: „Nic nie musisz robić, Heike. Anna Maria i Kol już spodziewają się dziecka”.

Małżonkowie zaskoczeni popatrzyli na siebie.

– Czy wyjaśnili to bliżej? – zapytał Kol zduszonym głosem.

– Tak – odparł Heike. – Z początku nie mogłem pojąć, co mieli na myśli, ale w końcu ich zrozumiałem. Oznajmili mi: „Dotychczas pokolenia Ludzi Lodu następowały po sobie bardzo precyzyjnie. Na przykład ty, Heike, Vinga, Gunilla i Ola przyszliście na świat mniej więcej w tym samym czasie. Tak było też i z waszymi rodzicami, i z dziećmi, Eskilem, Anną Marią i Tulą.

– Zgadza się – przyświadczyła Anna Maria. – Jak daleko możemy sięgnąć pamięcią wstecz, dzieci w każdym pokoleniu przychodziły na świat prawie równocześnie.

– No, właśnie – potwierdził Heike. – Tak było aż do teraz, Anno Mario. Nagle jakby się coś zacięło, wydawało się, że jesteś pierwszą osobą rodu Ludzi Lodu, która nie może mieć dzieci. Oprócz Shiry, ale jej bezdzietność ma inne przyczyny. Mój wnuk Viljat i Christer Tuli są już prawie dorośli i twoje dzieci, Anno Mario, powinny już być w ich wieku.

– Możesz mi wierzyć, że brak potomstwa jest dla nas obojga bardzo bolesny – szepnęła Anna Maria.

– Rozumiem. A1e duchy wyznały, że stało się tak za ich sprawą. Jak stwierdziły: „Pokolenia muszą teraz wypaść z rytmu, to niezwykle istotne dla rodu Ludzi Lodu”.

– Nie rozumiem…?

– Zrazu ich słowa dla mnie także pozostawały niejasne. Później jednak miałem czas, by się nad nimi zastanowić…

– Wytłumacz nam – poprosił Kol, twarz nadal miał bez wyrazu, jakby wyrzeźbioną z kamienia.

– Dobrze. A więc wiecie, co myślę? Ponieważ duchy odeszły, nie mówiąc nic więcej, to, co wam teraz powiem, jest tylko moim przypuszczeniem. Sądzę, że ostateczna rozprawa z Tengelem Złym będzie wymagać od nas zgromadzenia nieprawdopodobnych wprost sił. Podejmie ją ów wybrany, obdarzony nadprzyrodzonymi mocami w stopniu większym niż ktokolwiek inny. Ale być może i on będzie potrzebował pomocy…

– Pomocy innego wybranego! – dokończyła myśl Heikego Anna Maria. – Równolatka, ale z poprzedniego pokolenia!

– Do takiego właśnie wniosku doszedłem – powiedział Heike.

Na twarzy Anny Marii odmalował się strach.

– Nie chcesz chyba powiedzieć, że właśnie moje dziecko będzie owym wybranym z poprzedniego pokolenia?

– Nie, o tym nic nie wiemy. Ale… Anno Mario, ani Viljar, ani Christer nie przejawiają najdrobniejszych nawet oznak niezwykłych zdolności.

Kol uśmiechnął się.

– Christer niezłomnie twierdzi, że jest wybranym i umie czarować. Nie zważając na niezliczone porażki, uparcie tkwi w swoim przekonaniu.

Heike także się uśmiechnął.

– Słyszałem o tym.

– Ale jeśli ani Viljar, ani Christer… – przejęła się Anna Maria.

– Niestety, tak – kiwnął głową Heike. – Ale od dawna już chyba jesteście przygotowani, że narodzi wam się dziecko dotknięte przekleństwem? Albo kolejny wybrany?