Magdalena wzrokiem szukała oczu Christera i znalazła w nich siłę, która tak była jej potrzebna.
– Nie – powiedziała słabiutkim głosikiem, bo więcej nie mogła z siebie wykrztusić, mimo że Christer mocno kiwał głową. – Tylko doktor Berg i stryj Julius mówili coś na ten temat. Najpierw twierdzili, że jestem słabowita, a później, że jestem chora na umyśle i wymagam opieki.
– Ale twoi rodzice nigdy nie powiedzieli nic takiego?
– Powtarzali tylko, że mało jem.
– A później zostałaś umieszczona w tym strasznym domu? – zdumiała się Tula. – Gdzie musiałaś głodować? Cóż to za logika!
Wzburzony Molin oznajmił:
– Znałem Magdalenę przez pierwsze trzynaście lat jej życia. Uważałem ją zawsze za niezwykle rozumną osóbkę. Jeśli ona jest obłąkana, to znaczy, że nikt z nas nie jest przy zdrowych zmysłach.
Uniosła głowę.
– Na początku… w uzdrowisku Ramlosa, lekarz twierdził, że jestem słabowita. Słabowita i nerwowa, muszę więc cierpieć na jakąś groźną cielesną chorobę. Dopiero później zaczął mówić, że jestem szalona.
– Poczekaj chwilę – przerwał jej Christer. – Kiedy się spotkaliśmy trzy lata temu… Pamiętasz, jak mówiłaś mi, że lekarz nie chciał słuchać o twoich koszmarach?
Heike nadstawił uszu.
– O koszmarach?
Magdalena zasłoniła oczy dłonią.
– Nie chcę o tym mówić.
– Ale z doktorem Bergiem chciałaś o tym porozmawiać? I on ci nie pozwolił?
– Nie, to było inaczej – odparła Magdalena odsłaniając twarz. Wydawała się zupełnie mała i bezradna, kiedy tak siedziała w prostej sukience w łączkę, z wilgotnymi jeszcze włosami, przewiązanymi jedwabną wstążką, stanowiąc centrum zainteresowania wszystkich zebranych. – Nigdy nie mogłam opowiedzieć o moich złych snach, bo nie wiem, co mi się śni.
Zapadła cisza.
– Wytłumacz nam to jaśniej – poprosił Heike.
Dziewczynka miała do niego zaufanie. Popatrzyła mu w oczy i zaczęła mówić:
– Budzę się w nocy, bo płaczę przez sen, ale nie wiem dlaczego. Tyle właśnie powiedziałam doktorowi, a on się zirytował i kazał mi przestać wygadywać głupstwa.
Heike pochylił się w jej stronę:
– Powiedz mi… Z twoich słów wynika, że koszmary nadal cię dręczą?
Spuściła głowę.
– Przez cały czas, raz częściej, raz rzadziej.
– I nic z nich nie pamiętasz?
– Nic poza tym, że ze strachu mocno bije mi serce.
Komendant uznał, że najwyższy czas porzucić ten temat.
– Proponuję, byśmy powrócili do faktów.
– Nie, nie. – Heike uniósł dłoń w geście ostrzeżenia. – Sądzę, że trafiliśmy na coś istotnego. Ma pan rację, panie komendancie, to nie jest naturalne, by ojciec umieścił córkę w zamknięciu i potem całkiem o niej zapomniał, ani razu jej nie odwiedził. Jest tak, jak pan mówi: musi się za tym kryć coś więcej. Magdaleno, czy naprawdę nigdy nie zapamiętałaś, co ci się śni?
Uciekała ze wzrokiem, widać było, że się boi.
– Raz czy dwa wydawało mi się, że coś zapamiętałam, ale potem jakby sama się od tego odgrodziłam. Chciałam zapomnieć ten sen.
– Owe drobne przebłyski są bardzo ważne – stwierdził Heike. – Czy cokolwiek z nich pamiętasz?
Zastanowiła się.
– Boję się, do szaleństwa się boję, to wszystko, co mi zostało.
Nikt nie wtrącał się w rozmowę, Heikemu pozostawiono pełną swobodę.
– Od jak dawna dręczą cię te koszmary? Kiedy się zaczęły?
Christer przesiadł się bliżej Magdaleny i ujął ją za rękę, bo dziewczynka wydawała się tak strasznie, strasznie samotna.
– Nie wiem – odpowiedziała Magdalena Heikemu. – Mam wrażenie, jakby towarzyszyły mi od zawsze. Ale to nie jest prawda. Miałam może jakieś sześć, osiem lat, kiedy się zaczęły. To tak trudno powiedzieć.
– Tak, oczywiście.
Heike długo się namyślał. Jego ogromna postać przyciągała wzrok wszystkich zebranych. Przyprószone siwizną włosy były równie sztywne i nieuładzone jak w młodości. Autorytet, jaki sobą reprezentował, niejednemu wydał się wprost przytłaczający.
– Magdaleno, czy zgodzisz się, bym cię uśpił i kiedy będziesz pogrążona we śnie, zadał kilka pytań?
Popatrzyła na niego nic z tego nie rozumiejąc, cały czas tak samo wystraszona.
– Chciałbym cię zahipnotyzować – powiedział miękko. – Ponieważ dziewczynka jeszcze bardziej się przeraziła, dodał: – Potem nic nie będziesz pamiętać.
Magdalena przenosiła błagalny wzrok z jednej osoby na drugą, wszyscy jednak byli tak samo zaskoczeni i niepewni jak ona.
– Czy to niebezpieczne? – dopytywał się Molin. – Czy może jej zaszkodzić?
– O, nie, wprost przeciwnie – zapewnił Heike. – Próbowałem tego sposobu już kilka razy wcześniej w przypadku ludzi, którzy sami więzili w głowie własne myśli. To bardzo pomaga. Jestem prawie w pełni przekonany, że Magdalena pozbędzie się swoich koszmarów. A i my czegoś więcej się dowiemy.
– Uważasz, że niegodziwe potraktowanie jej przez doktora Berga ma związek ze zmorami, które ją dręczą?
– Nie wiem, ale to nie jest wykluczone. Powiedz mi, Magdaleno, czy zwierzałaś się rodzicom z tego, że masz złe sny, których później nie pamiętasz?
Jej wzrok błądził gdzieś w pustce.
– Nie… nie, chyba nie. Ale…
– Co takiego?
– Czasami stali nad moim łóżkiem i pytali, dlaczego płakałam albo krzyczałam przez sen. Myślę, że nie potrafiłam im na to odpowiedzieć, bo przecież sama nie wiedziałam.
– I nigdy wcześniej nie widziałaś doktora Berga, poznałaś go dopiero w uzdrowisku Ramlosa?
– Tak, był zupełnie obcą osobą.
– No, tak. A teraz powiedz mi, czy się zgadzasz…
Dziewczynka długo ściskała dłoń Christera. Wreszcie zrezygnowana skinęła potakująco głową, jakby uznała, że los tak chce i nie można się mu przeciwstawiać.
Pora była już późna, niedługo miała wybić północ, ale nikt nie miał ochoty się kłaść, nawet Tomas. Jak powiedział, bardziej by się niepokoił, leżąc samotnie w sypialni, nie wiedząc, co się dzieje.
W pokoju zapłonęły światła. Wniesiono wielkie kandelabry, zakołysały się płomienie wielu świec.
Magdalena usiadła w wygodnym fotelu. Nalegała, by Heike pozwolił jej trzymać Christera za rękę, Heike zgodził się pod warunkiem, że Christer się odsunie, gdy dziewczynka zapadnie w sen.
Pozostali usadowili się nieco dalej. Służący dyskretnie trzymał się z tyłu.
Heike usiadł tuż przed Magdaleną.
Niewiele czasu upłynęło, a już udało mu się wprowadzić ją w hipnotyczny trans. Mało brakowało, a inni posnęliby wsłuchani w dźwięk jego monotonnego głosu, nawet sam Christer. Służący także musiał wziąć się w garść, kiedy o mały włos nie poleciał na serwantkę.
Heike dał znak Christerowi, by odsunął się od Magdaleny.
Dziewczynka spała.
– Magdaleno – powiedział Heike. – Masz trzynaście lat. Jesteś w uzdrowisku Ramlosa. Przed tobą siedzi doktor Berg. Czy już go kiedyś widziałaś?
Pogrążona w hipnotycznym transie dziewczynka leciutko zmarszczyła brwi.
– Taak – odparła z wahaniem.
Zebrani drgnęli i pochylili się bliżej, jakby pragnęli usłyszeć ją wyraźniej. Przecież dopiero co zaprzeczyła!