– Dostaniesz środek na uspokojenie, pomoże ci zasnąć – obiecał Heike. – Do jutra rana ból osłabnie, oswoisz się z nim.
– Jeszcze chwileczkę, Magdaleno – poprosił komendant, kiedy dziewczynka stała już w drzwiach podtrzymywana przez Annę Marię. – Jeszcze tylko jedno pytanie, potem naprawdę będziesz już miała spokój. Czy widziałaś tych dwoje później? Mężczyznę i kobietę, którzy przebywali w sypialni twojej matki owej tragicznej nocy?
– Tak – odparła Magdalena zdumiona, jak ochryple zabrzmiał jej głos. – Mężczyzna to doktor Berg. A kobietę poślubił później mój ojciec. To moja macocha.
ROZDZIAŁ XIII
Stary Molin poprosił wszystkich, by przenocowali w jego wielkim domu. Nikt nie wiedział, kiedy mogą pojawić się Backmanowie albo doktor Berg, a Molin nie chciał być w tym momencie sam z Magdaleną.
– Pierwszy jutrzejszy posiłek zostanie podany o dwunastej – zapowiedział. – Osoba, która wstanie wcześniej, sama sobie będzie winna.
Wyglądało jednak na to, że nikomu to nie grozi. Zanim znaleźli się w łóżkach, nastał już ranek, a ponieważ wieczór i noc obfitowały w wydarzenia, wszyscy byli zmęczeni i do południa dom Molina sprawiał wrażenie wymarłego.
Dzień ciągnął się tak, jak się zaczął, prawdziwy dzień wypoczynku. Magdalena przesypiała kolejne posiłki, ale nikt nie uważał za stosowne jej budzić, dziewczynce należało się wytchnienie.
Jedynym wydarzeniem tego dnia był list do Christera, który od dawna już krążył, nie mogąc trafić do adresata. Przyszedł od dziadka i babci, Gunilla pisała, że Erland znów potrzebuje wnuka do pomocy przy śluzie, bo najwidoczniej nie był wcale tak silny, jak mu się wydawało. Gunilla miała im także do przekazania bardzo przyjemną nowinę. Zostali zaproszeni prze Arvida Mauritza Possego na uroczystą ceremonię otwarcia kanału Gota i towarzyszące temu przyjęcie. Podobne imprezy odbywały się za każdym razem, gdy oficjalnie oddawano do użytku kolejne części kanału, a odcinek przy Motala jakoś nie mógł doczekać się swej uroczystości. W obchodach niedaleko Linkoping mieli uczestniczyć wszyscy wielcy z okolicy.
Zaproszono także rodzinę Ludzi Lodu. Gunilla napisała, że dostąpili tego zaszczytu w podziękowaniu za długą i wierną służbę rodowi Possech, a także dlatego, że Erland i Christer zatrudnieni byli przy obsłudze kanału. Dziadek na wieść o tym mało nie pękł z dumy.
Christer, przeczytawszy list, teatralnym gestem zamachał rękami.
– Przecież ja nie mogę teraz wyjechać! – zawołał. – Magdalena bardziej mnie potrzebuje. Miałem właśnie zamiar prosić o jej rękę, ale kiedy usłyszałem o Backmanie, który poślubił pańską córkę, jaśnie panie, po to tylko, by zawładnąć fortuną, boję się, że i ja zostanę potraktowany jak łowca posagów.
Molin uśmiechnął się, ale kiedy uścisnął dłoń młodego chłopaka, z jego oczu promieniowała życzliwość.
– Nikt nie podejrzewa cię o to, że jesteś łowcą posagów, i jeśli chcesz znać moje zdanie, to lepszego męża dla Magdaleny nie mógłbym sobie wymarzyć. Ale czy nie sądzisz, że ona powinna najpierw trochę dorosnąć? I ty sam na razie nie jesteś zgrzybiałym starcem.
Chłopiec spuścił oczy.
– Ależ tak, oczywiście, jaśnie panie. Nie chcę tylko, żeby była taka samotna, zwłaszcza że ci potworni mordercy czyhają pewnie na jej życie.
– Tymi potwornymi mordercami się zajmiemy, już ty się o to nie martw. Obiecuję ci, będę strzegł Magdaleny dla ciebie jak oka w głowie. Wróć za parę lat, zobaczymy, czy wasze uczucia wytrzymają taką próbę.
– Dziękuję, jaśnie panie – odparł Christer. – Ale moje uczucia nigdy się nie zmienią.
– Co do tego ostatniego, to sądzę, że Christer ma rację – wtrącił się Heike. – My z Ludzi Lodu zazwyczaj jesteśmy wierni. Wielka miłość na ogół trwa przez całe życie.
– To brzmi obiecująco – stwierdził Molin. – Zatem jeszcze jedno przemawia na korzyść Christera. Ale myślę, że trochę z tym poczekamy, prawda?
Wszyscy się z nim zgodzili.
Ku Norrtalje pędził powóz.
Radca handlowy Backman siedział sztywno, napinając wszystkie mięśnie, bo starał się, by nie kiwała mu się głowa tak, jak towarzyszącym mu paniom. Zawsze bardzo przejmował się swoim wyglądem i wrażeniem, jakie wywiera. Ogromnie ważne było dla niego, co sobie pomyślą o nim inni.
Posłaniec z Norrtalje przybył akurat w tygodniu, kiedy Backmanów spotkało wiele nieprzyjemności, i nowina podziałała na niego ożywczo. Nareszcie pokaże tym wszystkim w Linkoping, co tak się wywyższają!
Jakie ciężkie czasy dla niego nastały! Ile upokorzeń! Kolejny raz jego osoba została pominięta w kolegium handlowym. Pojawiła się możliwość awansu i kandydatura Backmana była oczywista. A jednak ci idioci wybrali zamiast niego Anderssona! Anderssona! Takie zero!
Backman przez wiele nocy nie mógł spać, przewracając się w łóżku obmyślał srogą zemstę.
Nareszcie zaistniały stosowne okoliczności! Utrze nosa wszystkim zasiadającym we władzach kolegium. Powinno mu się nadać szlachectwo i cóż, pewnie teraz to nastąpi, stanie się wszak właścicielem takiej fortuny. Będzie się nazywał af Backman albo lepiej af Backenstierna, to brzmi jeszcze dostojniej. Cała ta miernota z Linkoping będzie się mu nisko kłaniać. Cóż go w takiej sytuacji obchodzi awans? Mogą się wściekać, ile im się żywnie podoba, on teraz będzie mógł spocząć na laurach.
– Mam nadzieję, że zabrałaś żałobny strój – zwrócił się do małżonki.
– Tak, tak. Wszystko mam przygotowane.
– Magdaleno – tym razem skierował swe słowa do młodej panny. – Przez cały czas, kiedy będziesz w domu, masz mieć na głowie ten kapelusik z woalką! Starzec jest prawie ślepy, ale mogą być inni… Jeśli nadal ma tego samego służącego, to może być ciężko, pamiętam też, że przez dom Molina przewijało się sporo jego przyjaciół.
– Ale Magdalena i ja byłyśmy bardzo do siebie podobne – stwierdziła dziewczyna.
Backman popatrzył na nią sceptycznie. To prawda, dwie Magdaleny były kuzynkami, pewne podobieństwo rodzinne musiało istnieć. Nie było jednak uderzające.
Wyjrzał przez okno na świat zalany deszczem. Myślami cofnął się w przeszłość.
Kobieta, która siedziała teraz obok niego w powozie… Był wprost zauroczony młodą, prześliczną Idą Berg! Musiał ją mieć, to było silniejsze od niego, no i przecież każdy mężczyzna ma prawo do krótkiej przygody, prawda?
Okazało się jednak, że Idzie to nie wystarcza. Nie chciała mieć rywalki. „Rozwiedź się z żoną, a wtedy dopiero porozmawiamy o czym innym”.
Rozwieść się z córką Backmana? Straciłby wówczas wszystko! Nie dbał o nią, to prawda, nigdy jej nie kochał. Zależało mu jedynie na możliwościach, jakie dawało małżeństwo z dziedziczką takiej fortuny.
Nie umiała nawet dać mu syna.
Skierował wzrok na małego chłopczyka, który wystrojony siedział u jego boku. Nareszcie miał syna. Swoje drugie wcielenie!
Kuzyn Idy, doktor Berg, był stałym gościem w jego domu. Wspólnie uknuli jakże chytry plan…
Ale on sam nie brał w tym udziału. Nie mógł zrozumieć, w jaki sposób klucz do jego domu mógł znaleźć się w torebce Idy. Jeśli on go tam włożył, to dawno już o tym zapomniał.
Był całkowicie niewinny.
Przeklęte fajtłapy! Ida i Berg nie zdążyli usunąć się na czas, zanim Julius i on wrócili do domu! Juliusa więc także należało w to wciągnąć.
No, ale tę kwestię udało się jakoś rozwiązać.
Gdyby tylko nie fakt, że dziewczynkę zaczęły dręczyć koszmary! Dokąd to mogło ich zaprowadzić?
Widziała coś wtedy, czy też nie?
Doktor Erik Berg i tym się zajął. Backman miał naprawdę czyste ręce. Lekarz stwierdził, że Magdalena postradała zmysły i należy umieścić ją w odosobnieniu. Ale on, Backman, nalegał, by wyszukali miejsce, gdzie byłoby jej dobrze i niczego nie brakowało. Tak, Ida i doktor Berg mieli się tym zająć.