Выбрать главу

– Nie – odparł Jordi z uśmiechem. – Nie wątpię jednak, że jest.

Jednocześnie

– Oni podążają na północ – powiedział wściekły Leon swoim towarzyszom: Emmie i Alonzo. – Otrzymałem wiadomość.

Emma popatrzyła na niego zawistnie. Dlaczego ona nigdy nie ma kontaktu z mnichami? Uwiodła by ich, jednego po drugim – cóż za podniecająca myśl! – a potem owinęła każdego wokół małego palca. I wtedy pościg nabrałby tempa!

Tymczasem teraz kręcą się po tej Granadzie bez celu i pożytku.

Leon jednak miał oczywiście swoje wyjątkowe przywileje. Ona nigdy takich nie otrzyma.

– Na północ, to szerokie określenie. Nie podali żadnych szczegółów?

– Jeśli nie zamierzają wrócić samochodem do Norwegii, w co raczej nie wierzę, to wygląda na to, że są w drodze do Aragonii lub Nawarry, być może do Kraju Basków. Wzięli kurs na Saragossę.

– Mają nad nami wielką przewagę – zauważył Alonzo.

– Istnieją przecież samoloty!

– No to… na co czekamy? – spytała Emma.

Alonzo wezwał gestem swoich ludzi. Wszyscy razem wyruszyli na lotnisko.

22

Przy obiedzie Pedro był w znakomitej formie. Rzucało się w oczy, że to człowiek światowy i najwyraźniej znany w całym kraju. Na obsługę narzekać nie mogli. Uprzejma, gotowa na każde skinienie, ale dyskretna. Cała grupa odnosiła wrażenie, że zasiada przy stole dla honorowych gości.

Wszystko tu było niezwykłe i wspaniałe. Wiadomo, że twierdza została odrestaurowana, ale zachowano wierność historii i dobry smak. Wnętrza urządzono w stylu hiszpańskim, z ciężkimi, ciemnymi meblami i bardzo oszczędną dekoracją ścian. Wino i szczególna atmosfera wprawiły przybyszów w promienny humor. Znajdowali się pobliżu znanego ze znakomitych win dystryktu Rioja, oczywiste więc, że serwowano im wszystko, co najlepsze w tej okolicy. Kolejna butelka jednak, którą zamówił Pedro, pochodziła z Nawarry i być może Unni miała barbarzyński smak, jeśli chodzi o wina, ale ona uważała, że to smakuje conajmniej tak samo wspaniale.

Pedro kręcił głową jakby z niedowierzaniem.

– Nie mogę zrozumieć, co się stało, że czuję się tak dobrze. Jakby mi nic nie dolegało. O tej porze dnia zwykle nie nadaję się już do życia.

I wtedy Jordi, który wprost nie mógł oderwać wzroku od Unni, wyznał, że rycerze obiecali przywrócić go do zdrowia.

Wpływowy pan siedział przez chwilę w milczeniu.

– Czary? – westchnął po chwili. – Tak, tylko to mogło mi pomóc. – A potem dodał nieco już mniej dramatycznie: – Gdy tylko wrócę do domu, zaraz dam się przebadać moim lekarzom.

– Świetnie – ucieszył się Jordi. – My też chcielibyśmy wiedzieć, czy to trwała poprawa.

– Jeśli wszystko skończy się dobrze, to musisz podziękować rycerzom. Ale już teraz wierzę, że tak będzie. Czuję się znowu jak w latach młodości.

– I wyglądasz dwadzieścia lat młodziej – rzekł Jordi.

Pedro odpowiedział uśmiechem i wzniósł kolejny toast. Unni poczuła, że głowa zaczyna jej ciążyć.

Dlatego jej przerażenie nie miało granic, gdy Jordi i Pedro poinformowali, że dzisiejszej nocy powinna spać z magicznym kawałkiem skóry pod poduszką. Koniecznie dzisiaj. Później mogłoby już nie być na to czasu.

– Ale przecież ja piłam wino!

– To może nawet być z pożytkiem – pocieszył ją Pedro. – Może dzięki temu wizje nie będą cię aż tak przerażać.

Ona jednak miała wątpliwości.

– Pedro i ja będziemy przy tobie czuwać – obiecał Jordi. – Pewnie pamiętasz, kiedy pilnowałem cię tylko ja, nie skończyło się to zbyt dobrze.

Jakby mogła zapomnieć, jak płakała w jego ramionach i przemieniła się w bryłę lodu, a on do niej przemawiał i nawet tego nie zauważył.

Elio był oszołomiony długą podróżą i wspaniałym winem. Zbyt wiele dramatycznych wydarzeń spadło na raz na głowę nieszczęsnego człowieka, który ostatnie miesiące spędził w samotności i ukryciu. Spotkanie z rodziną. Zaraz potem kolejne rozstanie. Podróż do Madrytu, noc we wspaniałej rezydencji, teraz tutaj… Nie, Elio chciał spać.

– Ale jutro będę z wami – zapewnił z wielkim przekonaniem. – Odwiedzimy dwór mojego dziadka.

No, nie takie to pewne, czy naprawdę dwór dziadka. Felipe zaczął dochodzić swoich praw i został wyrzucony, tak wygląda prawda.

Ale był taki czas, że dwór naprawdę znajdował się w posiadaniu rodziny.

– Jeszcze jedno pytanie, zanim pójdziesz do siebie – powiedział Pedro, stojący we wspaniałym, sklepionym hallu. – Czy Emile widział, jak twój dziadek i Santiago zakopywali tę nieznaną rzecz?

– Nie – odparł Elio. – Nie mógł widzieć, bo to było przed jego przybyciem do dziadka. Nie mógł niczego widzieć, a dziadek też nic mu nie powiedział.

– No to zawsze jakiś plus – mruknął Pedro i pożegnał Elia, który wolno ruszył schodami na górę, do swojej wspaniałej sypialni, gdzie czuł się kompletnie nie na miejscu.

– Ale Emile słyszał bajkę – rzekł po chwili Pedro zatroskany. – Pytanie tylko, czy zapamiętał z tego więcej, niż Enrico, ojciec Elia?

– Raczej nie wydaje mi się – mruknął Jordi. – W przeciwnym razie dlaczego jego krewni mieliby nas ścigać z taką zaciekłością?

– Chyba masz rację. Oni myślą wyłącznie o skarbie i uważają, że my też tylko skarbu szukamy. Dlatego chcą się pozbyć wszelkiej konkurencji.

– Ale teraz…? – Pedro stał przez chwilę w zadumie. – Sądzę, że teraz nie zamierzają nas już wymordować. W każdym razie nie natychmiast. Sądzę, że oni się domyślają, iż jesteśmy na tropie czegoś innego i dzięki temu możemy ich doprowadzić do skarbu. Ale skarb nie jest naszym celem, więc mogą się przeliczyć.

– No, a potem? – spytała Unni. – Kiedy nie będzie już z nas pożytku? Oni znowu podejmą swój morderczy pościg, prawda?

– Owszem, trzeba się z tym liczyć.

– Ale właściwie – wtrąciła Unni z niecierpliwością – ta cała historia ze skarbem jest przecież jedynie domysłem z naszej strony. Baśnią, dziecięcą opowiastką „Za siedmioma lasami, za siedmioma górami…” i tak dalej. Nic więcej nie ma, no nie?

Pedro uśmiechnął się łagodnie.

– Czy takie bajki opowiada się zwykle dwunastolatkom? Pamiętaj, że pozostali chłopcy podsłuchiwali, nastawiając uszu. Musiało im się wydawać, że coś się kryje za słowami na pozór zwyczajnej bajki. My przecież nie słyszeliśmy całej opowieści. Elio też nie. Santiago był wyjątkowy. I to, że jego ojciec siadywał na krawędzi łóżka i właśnie jemu opowiadał dziecinną historię, musi coś znaczyć.

– Zastanawiam się, co też oni mogli zakopać? – powiedziała Unni.

– Tak, ja też się nad tym zastanawiam – westchnął Pedro. – Żeby nam się tylko udało to odnaleźć!

Unni leżała w swoim ogromnym łożu i wpatrywała się w grubą belkę u sufitu. Z dreszczem grozy myślała o tym, co się musiało niegdyś dziać w tym zamczysku. Co ona wie o historii Nawarry?

Niewiele. Ten zamek to bardzo stara królewska twierdza. Później wzniesiono znacznie większy zamek w Bearn po francuskiej stronie Pirenejów. Nawarra bowiem obejmowała niegdyś również południowo – zachodnią Francję, Aragonię i Kastylię. W wieku szesnastym Nawarra była centrum kulturalnym. Królowie nosili na zmiany imiona Garcia, Sancho i Ramiro, tylko od czasu do czasu zdarzało się inne. Były też znane królowe, jak małżonka Ryszarda Lwie Serce, Berengaria, różne władczynie o imionach Urraca i Blanca oraz jedna Eleonora i jedna Margareta, która wyraźniej zapisała się w historii. Żyli tu ludzie kochający wolność, którzy często wojowali z Maurami, krajami sąsiednimi oraz zjednoczoną Hiszpanią. Tak, to już chyba wszystko, co mogłaby powiedzieć. Jeszcze tylko to, że Nawarra była królestwem w latach od około 750 do 1600.