Выбрать главу

Z goryczą myślała, że do tej pory chciała widzieć jedynie jego pozytywne strony. Teraz wiedziała więcej.

To był ten Jordi, który bezlitośnie zepchnął ze schodów napastnika, by ją ratować. To ten, który niemal starł na proch człowieka na torze kolejowym. To był ten twardy, lodowato zimny Jordi, który potrafił bezlitośnie mordować. Wybrany przez rycerzy. Najsilniejszy.

Skarga wiatru przybierała na sile, zmieniała się w wycie, jakby wychodziła z gardzieli tysięcy duchów otchłani.

Ucisz się, ucisz się, nie chcę tego słuchać, zawodziła Unni w duchu.

I nagle wiatr jakby ją usłyszał. Podporządkował się… i w lesie zaległa kompletna cisza.

Jakby wszystko wstrzymało oddech.

Jordi uniósł miecz, połyskujący niebieskawo w księżycowej poświacie.

Margit Sandemo

***