Выбрать главу

Uszczęśliwieni zjechali w dolinę, która co prawda nie była jeszcze ostatnią, którą mieli pokonać, ale to nie miało już większego znaczenia. Znaleźli się na właściwej drodze, czego im więcej było trzeba?

– Powiedzcie mi – śmiał się Peter. – Czy naprawdę przeżyliśmy to wszystko? Byliśmy w Targul Stregesti i w Cetatea de Strega?

– Tak, teraz wydaje się to nierzeczywiste – uśmiechnął się do niego Heike. – Ale wszystkim trojgu zadano tam rany na ciele i na duszy.

– Tak, masz rację – przyświadczyła Mira.

Dwa dni później dotarli nareszcie do krewnych Petera, mieszkających w wielkim mieście. Przyjęto ich serdecznie i szczodrze ugoszczono. Nareszcie mogli odpocząć w prawdziwych łóżkach.

Po długiej i wyczerpującej podróży uznali to za niezwykły luksus!

Następnego dnia Peter zwrócił się do swego krewniaka z prośbą o radę i otrzymał od niego adres pewnego historyka, który zajmował się dziejami Siedmiogrodu. Człowiek ten prowadził muzeum i chłopcy postanowili tam go odwiedzić. Mira wolała zostać w domu, nie chciała słyszeć już ani słowa o strasznej dolinie.

Profesor, skurczony, łysy człowieczek, zaprosił ich do swego wypełnionego książkami gabinetu i zapytał, w jakiej sprawie przybywają.

Cóż, chcieli się dowiedzieć, czy istniało kiedyś miasteczko zwane Targul Stregesti i twierdza, pod zarząd której podlegało miasteczko.

– Ach, o to wam chodzi! – roześmiał się profesor, który dobrze znał niemiecki. – To przecież tylko legenda!

– My nie jesteśmy tego tacy pewni – rzekł Peter.

Historyk przeniósł wzrok na swego drugiego, niezwykłego, gościa. Chłopcy musieli opowiedzieć wszystko od początku.

Niewiele zdążyli przekazać, gdy profesor wstał i podszedł do drzwi.

– Poczekajcie chwilę, moi koledzy muszą to także usłyszeć.

Sprowadził etnografa, specjalistę od folkloru Siedmiogrodu, i drugiego, geografa. Chłopcy powtórzyli początek historii i dopiero potem pozwolono im mówić dalej.

Trzej uczeni słuchali w napięciu, na początku z rozbawieniem, później ze zmarszczonymi czołami i ze zdumieniem na twarzach. Znawca folkloru wykazał szczególne zainteresowanie. Surowo pytał, czy chłopcy słyszeli wcześniej legendę o złej czarownicy ze Stregesti, ale obydwaj zapewnili, iż przybywają z daleka i nigdy przedtem nie byli w tym kraju.

Kiedy skończyli opowiadać, uczeni popatrzyli po sobie.

– Gdzie leży ta dolina? – dopytywali się.

– Nie wiemy – odparł Peter. – Odeszliśmy od doliny Maruszy i zabłądziliśmy. Przez długi czas nie spotkaliśmy ludzkich osad.

– Oficjalnie nie istnieje miasteczko o takiej nazwie, ale historia o nim należy do bogatego skarbu legend Ardeal – rzekł geograf.

– To prawda – wtrącił się etnograf. – Legenda głosi, że miasteczko znajduje się w górach na południowym zachodzie. Ale nikt do tej pory nigdy go nie widział.

– Nie ma się czemu dziwić – sucho powiedział Heike. – Nikt nigdy nie wydostał się stamtąd żywy. Dopiero my jako pierwsi.

Historyk popadł w zadumę.

– Prawdą jest, że od dawien dawna w tamtych okolicach ginęli ludzie, przypuszczaliśmy jednak, że porywały ich dzikie zwierzęta.

– Czy moglibyśmy usłyszeć tę legendę? – zaproponował Heike. – W ten sposób może i nam także rozjaśni się w głowach. Nadal nie umiemy odpowiedzieć sobie na wiele pytań.

– Chętnie ją opowiem – oświadczył etnograf. – Ale czy najpierw możemy zaproponować szklaneczkę wina?

Przyjęli poczęstunek z ochotą i uczony zaczął opowiadać:

– Legenda mówi o księżniczce z gepidzkiego rodu, która nazywała się Anciol…

– Czy wolno nam będzie przerywać pytaniami? – wtrącił Peter.

– Ależ oczywiście, bardzo proszę!

– Anciol to dziwne imię. Skąd się wzięło?

– To prawdopodobnie imię pochodzenia gepidzkiego. Gepidowie zajęli Ardeal na początku naszej rachuby czasu i zniknęli z historii w roku pięćset sześćdziesiątym szóstym, kiedy zostali pokonani przez Longobardów. Naturalnie reszta ludu żyła dalej, choć ciemiężona przez innych. Anciol według legendy oznacza „jedyna, wyjątkowa”. Podobno imię to doskonale pasowało do czarownicy. Jej żądza wyjątkowości była wprost niezwykła! Apetyt na mężczyzn także. Wszyscy musieli ją kochać, gdyż piękniejszej od niej i bardziej godnej pożądania nie było na całym świecie.

Chłopcy popatrzyli na siebie i pokiwali głowami.

– To nasza Anciol – stwierdził Heike. – Ale kiedy naprawdę żyła ta kobieta?

Badacz obyczajów wzruszył ramionami.

– To przecież legenda, moi panowie. Jak dotąd nikt w nią nie wierzył. Ale zgaduję, że chodzi o średniowiecze. Kobietę tę opisywano jako bardzo piękną, niewinną jak dziecko, a jednocześnie przepojoną zmysłowością. Mimo to nie poszczęściło jej się w życiu. Jej ojciec obiecał ją za żonę synowi księcia z Mołdawii, ale ten niewdzięcznik okazał się na tyle bezczelny, że pokochał inną, i to już po spotkaniu pięknej Anciol. Obdarzył swymi względami kuzynkę Anciol, mieszkającą w tym samym zamku. Anciol nie mogła przeboleć, że jego nowa wybranka była od niej starsza. Miała na imię Feodora, ale jeśli wasza opowieść jest prawdziwa, nie była to ta Feodora, którą spotkaliście. Ona dopiero później wkracza do historii. W każdym razie narzeczony ośmielił się twierdzić, iż Feodora ma o wiele piękniejsze włosy niż Anciol. Włosy Anciol kojarzyły mu się z czymś strasznym, przywodziły na myśl skrzydła kruka. Związane to było prawdopodobnie ze sposobem, w jaki je układała: długie, przedzielone pośrodku, spływały gładko wokół twarzy, lśniąc granatowoczarnym blaskiem. A Anciol była taka dumna ze swych włosów! Cóż za śmiertelna obraza!

Książę zabrał swą młodą żonę Feodorę do Mołdawii, a Anciol rozgniewała się tak bardzo – zwróćcie uwagę: rozgniewała się, ale nie płakała – iż święcie poprzysięgła sobie, że stanie się prawdziwą czarownicą. Już przedtem zresztą uprawiała czary. Teraz jednak, po śmierci, miała stać się upiorem. A kto powinien zapłacić za upokorzenia, jakich doznała? Oczywiście ci, którzy dopuścili się takiej zniewagi, a także wszyscy inni mężczyźni. Chciała, by odpokutowali za wyrządzaną jej krzywdę, a za narzędzie zemsty miały służyć jej własne włosy.

No i pozostawała jeszcze jej namiętność, która wcale nie wygasła, gdy Anciol stała się upiorem, wprost przeciwnie!

Dawny narzeczony nie mógł znaleźć spokoju w domu, w Mołdawii. Żona Feodora urodziła mu dziecko, ale on już dłużej nie był w stanie się opierać. Ancioł postanowiła ściągnąć go z powrotem i jak szalony gnał przez góry do twierdzy. Niestety, nie przeczuwał, że spotka go okrutna kara. Upiór co noc zmuszał go do miłości, powoli wysysając zeń wszystkie siły. A kiedy jako stary, sponiewierany człowiek zmarł, stał się zjawą. Anciol upokorzyła książęcego syna, zmuszając go, by został jej woźnicą i sługą.

W Mołdawii nastały burzliwe czasy. Prawnuczka Feodory, młoda kobieta także nosząca to imię, musiała uciekać z kraju wraz ze swą nowo narodzoną córeczką i ojcem wojewodą. Skierowali się do twierdzy w południowo-zachodniej części Ardeal, o której tak wiele słyszeli. Tam mieszkali ich krewni.

Ale niestety! Wszystko tam było odmienione. Wokół doliny wyrósł las, karmiący się złem i chorym pożądaniem. Połowa miasteczka poddała się, druga część nawiedzana była przez okrutną marę, porywającą mężczyzn i kochającą się z nimi do upojenia. Po zaspokojeniu swych żądz uśmiercała kochanków. Feodora wielce bolała nad losem swej pięknej twierdzy, której była teraz ostatnią dziedziczką. Okazała się na tyle naiwna, by ochrzcić swą maleńką córeczkę imieniem Anciol, postanowiła także, że dziecko odziedziczy przepiękną suknię ślubną, która nadal wisiała w twierdzy. Być może Feodora sądziła, że upiór ustąpi?