Głos mówiącego nabrzmiał groźną siłą i zaraz za plecami Achimasa skrzypnęły drzwi. Ten, który dwór i rząd zaliczał do kategorii „my”, niecierpliwie machnął ręką w białej rękawiczce, po czym drzwi znowu się zamknęły. Tajemniczy osobnik mówił już spokojniej, bez gniewu.
– Znany jest nam plan spisku. Teraz Sobolew przeprowadzi manewry, których prawdziwym celem jest przećwiczenie zamachu. Później w towarzystwie swoich popleczników pojedzie do Moskwy, żeby tam, z dala od Petersburga, spotkać się z niektórymi generałami gwardii, zapewnić sobie ich poparcie i wydać ostateczne dyspozycje. Uderzenie nastąpi w pierwszych dniach lipca, w czasie przeglądu wojsk w Carskim Siole. Sobolew zamierza wziąć członków cesarskiej rodziny pod „tymczasową opiekę”, dla ich dobra i w imię ratowania ojczyzny. – Głos zabrzmiał nader sarkastycznie. – Ogłosi potem, że ojczyzna znalazła się w niebezpieczeństwie i dlatego trzeba ustanowić dyktaturę wojskową. Są poważne podstawy, by twierdzić, że ów szalony projekt zyska poparcie dużej części wojska, szlachty, kupiectwa, a nawet chłopstwa. Biały Generał idealnie nadaje się do roli zbawcy ojczyzny!
Monsieur NN wstał i ze złością przeszedł się wzdłuż ściany, z trzaskiem wyłamując palce. Pozostawał zresztą jak przedtem w cieniu, nie pokazywał twarzy. Achimas dostrzegł tylko rasowy nos i wspaniałe bokobrody.
– Niech pan wie, panie Welde, że w tym wypadku nie ma mowy o żadnej zbrodni, ponieważ Sobolew został skazany na śmierć przez sąd, w którym zasiedli najwyżsi dostojnicy imperium. Z dwudziestu wyznaczonych przez najjaśniejszego pana sędziów za karą śmierci głosowało siedemnastu. Wyrok został już zatwierdzony przez cesarza. Sąd był tajny, mimo to w pełni legalny. Ów człowiek, którego pan nazwał pośrednikiem, należał do składu sędziowskiego i działał w interesie międzynarodowego bezpieczeństwa i pokoju w Europie. Jak panu z pewnością wiadomo, Sobolew przewodzi wojowniczej partii słowianofilskiej i jego dojście do władzy nieuchronnie doprowadziłoby do wojny z Niemcami i Austro-Węgrami.
Mąż stanu zatrzymał się i zaczął przyglądać nieporuszone – mu słuchaczowi.
– Dlatego nie musi się pan obawiać o swoje życie. Ma pan do czynienia nie z przestępcami, tylko z najwyższymi władzami wielkiego imperium. Proponujemy panu rolę nie tyle zabójcy, ile kata. Czy moje wyjaśnienie pana zadowala?
– Przypuśćmy, że tak. – Achimas położył ręce na stole. Chyba jednak rewolwer nie będzie potrzebny. – Ale na czym właściwie polega trudność sprawy? Dlaczego generała nie można po prostu otruć albo w najgorszym wypadku zastrzelić?
– A zatem, jak widzę, zgadza się pan. – Monsieur NN z zadowoleniem kiwnął głową i znowu usiadł na krześle. – Zaraz wyjaśnię, w jakim celu potrzebujemy specjalisty o takiej renomie. Zacznijmy od tego, że dostać się do Sobolewa nie jest łatwo. Dniem i nocą otaczają go adiutanci i gońcy, którzy są mu fanatycznie oddani. Poza tym nie można go tak zwyczajnie zabić – to wywołałoby rozruchy w całej Rosji. Powinien umrzeć w sposób naturalny, nie wzbudzając niczyich podejrzeń. To jednak nie wystarczy. Sami potrafilibyśmy usunąć złoczyńcę za pomocą trucizny. Ale spisek zatoczył zbyt duże kręgi. Spiskowców może nie powstrzymać nawet śmierć przywódcy. Doprowadzą sprawę do końca, przekonani, że wypełniają testament Sobolewa. Najprawdopodobniej bez niego nic im się nie uda, ale Rosja pogrąży się w krwawym chaosie i najwyższe władze zostaną bezpowrotnie skompromitowane. W porównaniu z ludźmi Sobolewa dekabryści wydadzą się psotnikami. A teraz przedstawię, jak trudną łamigłówkę stanowi pańskie zadanie.
Energicznie podsumował, rozcinając ciemność machnięciami białej rękawiczki.
– Sobolewa należy zlikwidować tak, żeby dla szerokich kręgów jego śmierć wyglądała na naturalną i nie spowodowała zaburzeń. Urządzimy mu wspaniały pogrzeb, postawimy pomnik i nawet któremuś z okrętów nadamy jego imię. Nie wolno pozbawiać Rosji jedynego bohatera narodowego. Zarazem jednak Sobolew powinien umrzeć w taki sposób, żeby jego towarzysze zostali pozbawieni sztandaru i oparcia moralnego. Pozostając bohaterem w oczach tłumów, powinien stracić swój nimb wśród spiskowców. Sam pan zatem widzi, że nowicjusz nie poradziłby sobie z takim zadaniem. A czy według pana jest ono w ogóle wykonalne?
Po raz pierwszy w głosie mówiącego zadźwięczało coś w rodzaju niepewności. Achimas zapytał:
– Jak i kiedy otrzymam resztę sumy?
Monsieur NN odetchnął z ulgą.
– Kiedy Sobolew wyjedzie do Moskwy, będzie miał przy sobie cały pieniężny fundusz spisku – około miliona rubli. Przygotowanie zamachu wymaga niemałych wydatków. Kiedy pan zabije Sobolewa, zabierze pieniądze. Mam nadzieję, że z tym poradzi pan sobie bez trudu?
– Dzisiaj według rosyjskiego kalendarza jest dwudziesty pierwszy czerwca. Mówi pan, że przewrót wyznaczony jest na początek lipca. Kiedy Sobolew wyjeżdża do Moskwy?
– Jutro. A najpóźniej pojutrze. I będzie tam do dwudziestego siódmego. Potem odwiedzi swoją riazańską posiadłość i stamtąd od razu do Petersburga. Wiemy, że spotkania z generałami są wyznaczone na dwudziestego piątego, dwudziestego szóstego i dwudziestego siódmego. Specjalnie w tym celu z Petersburga do Moskwy przyjadą… Zresztą nazwiska nie są tu potrzebne. Bez Sobolewa ci ludzie przestaną być niebezpieczni. Z czasem cicho, bez rozgłosu przeniesiemy ich do rezerwy. Ale mimo wszystko lepiej, żeby Sobolew nie zdążył się z nimi spotkać. Nie chcemy, by zasłużeni generałowie splamili się zdradą stanu.
– W waszej sytuacji podobne skrupuły są niedopuszczalne. – Achimas nie powstrzymał się od ostrej uwagi. Sprawa była wystarczająco trudna nawet bez dodatkowych warunków. – Chce pan, żebym wykonał zadanie do dwudziestego piątego czerwca; to znaczy, że dajecie mi zaledwie trzy dni. Trochę mało. Postaram się, ale nie obiecuję.
Tego samego dnia Achimas zapłacił pomocnikom i rozstał się z nimi – nie potrzebował już ich usług.
Sam natomiast nocnym pociągiem wyjechał do Moskwy.
4
Zgodnie z klasyfikacją, którą niegdyś Achimas opracował, zadanie zaliczało się do czwartej, najwyższej kategorii trudności: potajemne zabójstwo znanej osoby w maksymalnie krótkim terminie i z dodatkowymi warunkami.
Trudności były trzy.
Pierwsza: silna i oddana ochrona.
Druga: imitacja naturalnej śmierci.
Trzecia: śmierć powinna w oczach społeczeństwa wyglądać na przyzwoitą, na haniebną zaś w oczach wąskiego kręgu wtajemniczonych.
Ciekawe.
Czując przedsmak owocnej pracy myślowej, Achimas rozłożył się wygodnie na aksamitnej kanapce w przedziale pierwszej klasy. Dziesięć godzin drogi powinno było wystarczyć. Nie musiał spać – w razie potrzeby potrafił nie spać nawet trzy, cztery doby. To zasługa wuja Hasana i jego nauk.
Also, der Reihe nach [7].
Wyciągnął wszystko, czego mu dostarczył klient. Miał do dyspozycji pełne dossier Sobolewa, jak widać gromadzone przez niejeden rok: szczegółowa biografia i przebieg służby, kontakty, zamiłowania. Nie znalazł w nim żadnych słabostek, które mogłyby posłużyć jako punkt zaczepienia – generał nie był hazardzistą, opiumistą ani pijakiem. W opiniach przeważało słowo „znakomity”: „znakomity jeździec”, „znakomity strzelec”, „znakomity bilardzista”.
Achimas przeszedł do rubryki „namiętności”. Pije z umiarem, lubi ch?teau-d’yqueme, pali brazylijskie cygara, uwielbia rosyjskie romanse, w szczególności Jarzębinę (utwór p. Surikowa). Ach, tak.