– Mama ma rację – rzekł. – Ludzie, których przesłuchuję, wiedzą, że jestem policjantem. Zdają sobie sprawę, że zależnie od tego, co mi powiedzą, mogą być pociągnięci do odpowiedzialności, więc bardzo uważają.
– A nie wydobywasz od nich wiadomości podstępem? – zapytała Chiara. – Albo przynajmniej nie próbujesz?
– Na pewno mi się zdarzyło – przyznał. – Ale pamiętaj, że to, co ludzie mówią tobie, nie ma żadnej wartości prawnej. Zawsze mogą wycofać się z zeznań, twierdzić, że nic takiego nie mówili, a wtedy nie wiadomo, komu sąd da wiarę.
– Dlaczego miałabym kłamać?
– A dlaczego oni mieliby kłamać? – zaripostował Brunetti.
– Co za różnica, komu sąd uwierzy?! – zapytała gniewnie Paola, ponownie włączając się do dyskusji. – Nie chodzi o kwestie prawne, tylko o nadużycie zaufania. A także, jeśli osoby tu obecne pozwolą mi na użycie tego słowa… – popatrzyła kolejno na męża i córkę -…o honor.
Chiara, jak zauważył Brunetti, zrobiła znudzoną minę, jakby chciała powiedzieć: „Mama znów zaczyna swoje”, po czym spojrzała na niego, oczekując moralnego wsparcia; bezskutecznie.
– Honor? – spytała w końcu.
– Tak, honor – rzekła Paola, już całkiem opanowana, choć wcale przez to nie mniej groźna jako przeciwniczka. – Nie można wyciągać informacji od przyjaciół. Nie można ciągnąć ich za język, żeby posłużyć się tym, co powiedzą, przeciwko nim samym.
– Przecież nic, co mi powiedziała Suzanna, nie może być użyte przeciwko niej! – oburzyła się Chiara.
Paola zamknęła na moment oczy, potem wzięła kawałek chleba i zaczęła go kruszyć w palcach, co zwykle robiła, kiedy była zdenerwowana.
– Posłuchaj, moje dziecko. Nieważne jest, czy to, co ci powiedziała, zostanie wykorzystane w jakikolwiek sposób, czy nie. Po prostu pod żadnym względem… żadnym, ale to żadnym, nie wolno nam pytać o coś przyjaciół, po czym powtarzać ich wypowiedzi innym osobom ani robić z ich słów jakiegokolwiek użytku. Zwłaszcza jeśli rozmawiając z nami byli nieświadomi naszych zamiarów. W ten sposób nadużywamy ich zaufania.
– Mówisz tak, jakby to było przestępstwem.
– To coś gorszego niż przestępstwo! – oświadczyła Paola. – To rzecz moralnie naganna.
– A przestępstwo nie jest? – wtrącił Brunetti, od pewnego czasu kibicujący w milczeniu rozmowie.
Paola natychmiast na niego naskoczyła.
– Guido, albo mi się śniło, albo w tym mieszkaniu przebywało w zeszłym tygodniu trzech hydraulików, którzy pracowali przez dwa dni. Czy masz ricevuto fiscale na wykonane przez nich prace? A jak nie, to czy wierzysz, że uiszczą podatek od sumy, którą im zapłaciłeś? – Ponieważ nie odezwał się, zapytała ponownie: – To co, wierzysz? Milczał.
– Więc mamy do czynienia z przestępstwem, Guido – kontynuowała – ale niech mi tylko ktoś spróbuje wmówić, ty czy ktokolwiek z tego rządu wieprzy i złodziei, że jest to postępek moralnie naganny.
Brunetti znów sięgnął po butelkę, lecz była już pusta.
– Mało ci? – spytała Paola.
Zdawał sobie sprawę, że nie chodzi jej o wino. Właściwie nie miał ochoty wysłuchiwać dalszych tyrad, ale wiedział z długiego doświadczenia, że skoro już raz znalazła się na mównicy, nie zejdzie z niej, dopóki nie skończy. Żałował, że wypił już całe wino. Wtem kątem oka dostrzegł, że Chiara wstaje z krzesła i podchodzi do kredensu. Po chwili wróciła, przynosząc dwa kieliszki i butelkę grappy, którą postawiła na stole i przesunęła w jego stronę. Paola mogła nazywać córkę jak chciała – zdrajcą, szpiclem, potworem – jednakże dla niego mała była aniołem.
Nalał sobie kieliszek grappy, pociągnął łyk i westchnął. Zauważył, że żona przygląda się Chiarze uważnie i że jej spojrzenie łagodnieje.
Paola sięgnęła po butelkę, też nalała sobie kieliszek i umoczyła w nim usta. Rozejm został zawarty.
– Przepraszam. Nie chciałam na ciebie krzyczeć – powiedziała do córki.
– Ale krzyczałaś. – Chiara nie zamierzała jej odpuścić.
– Wiem. Przepraszam. – Paola znów napiła się grappy. – Po prostu mam zdecydowaną opinię na ten temat.
– Pewnie przez te wszystkie książki, co? – spytała Chiara takim tonem, jakby uważała, że praca matki jako wykładowczyni literatury angielskiej wywiera zgubny wpływ na jej rozwój moralny. Ale w głosie córki, ku zaskoczeniu rodziców, nie było śladu sarkazmu czy pogardy, jedynie bezbrzeżne zdziwienie.
– Pewnie tak – przyznała Paola. – Pisarze, którymi się zajmuję, wiedzieli, co to honor, i wysoko go cenili. – Na moment zamilkła, zastanawiając się nad własnymi słowami. – Zresztą nie tylko oni. W tamtych czasach wszyscy cenili takie wartości, jak honor, dobre imię, dotrzymywanie danego słowa.
– Wiesz, mamusiu, ja też sądzę, że to są ważne rzeczy – powiedziała Chiara; nagle wydała im się dużo młodsza, niż była w rzeczywistości.
– Wiem, kochanie. Ty, ja, Raffi i wasz ojciec myślimy podobnie. Ale świat, który nas otacza, nie przywiązuje już wagi do tych spraw.
– Dlatego tak bardzo lubisz książki?
Paola uśmiechnęła się i – co Brunetti spostrzegł z ulgą – zeszła z mównicy, zanim udzieliła córce odpowiedzi.
– Chyba tak, cara. Poza tym właśnie im zawdzięczam pracę na uczelni.
Pragmatyzm Brunettiego przez ponad dwadzieścia lat zderzał się na różnych płaszczyznach z idealizmem Paoli; tym razem też komisarz nie miał wątpliwości, że żona zawdzięcza pracę nie tyle samym książkom, ile swojej miłości do literatury.
– Chiaro, masz lekcje do odrobienia? – spytał. Uznał, że kiedy indziej, może jutro rano, dowie się, co jeszcze powiedziała przyjaciółka Franceski.
Chiara, słusznie potraktowawszy jego słowa za pozwolenie odejścia od stołu, odpowiedziała, że tak, i udała się do swojego pokoju; jeśli rodzice mieli ochotę, mogli kontynuować dyskusję o honorze, ale we dwoje, bez niej.
– Nie wiedziałem, że Chiara tak się przejmie swoją rolą i zacznie wypytywać o wszystko znajomych – rzekł Brunetti gwoli usprawiedliwienia, a zarazem przynajmniej częściowych przeprosin.
– Nie przeszkadza mi, że zbiera informacje. Ale nie podoba mi się sposób, w jaki to robi. – Paola pociągnęła łyk grappy. – Myślisz, że zrozumiała to, co usiłowałam jej powiedzieć?
– Myślę, że rozumie wszystko, co do niej mówimy – odparł Brunetti. – Nie twierdzę, że ze wszystkim się zgadza., ale rozumie niewątpliwie. – Po czym, wracając do wcześniejszego tematu, zapytał: – Jakie możesz jeszcze podać przykłady przestępstw, które nie są moralnie naganne?
Przez moment bawiła się kieliszkiem.
– Mnóstwo – oświadczyła. – W naszym kraju to naprawdę nic trudnego, mamy tyle kretyńskich praw. Trudniej wymienić, co jest moralnie naganne, a nie jest przestępstwem.
– Co masz na myśli?
– Choćby pozwalanie dzieciom na oglądanie telewizji – odparła ze śmiechem, najwyraźniej znudzona tematem.
– Nie wykręcaj się – rzekł zaintrygowany. – Podaj prawdziwy przykład.
Paola zastukała paznokciem w szklaną butelkę wody mineralnej stojącą na stole.
– Dobrze. A więc używanie plastikowych butelek jest moim zdaniem naganne moralnie, mimo iż nie zabronione prawnie. Ale to tylko kwestia czasu; za kilka lat na pewno nie będzie wolno używać plastikowych opakowań. O ile tylko starczy nam rozumu, żeby uchwalić takie prawo.
– Chodziło mi o donioślejsze sprawy.
Zadumała się.
– Byłoby moralnie naganne – rzekła po chwili – gdybyśmy tak wychowali nasze dzieci, aby uważały, iż z racji stanu majątkowego mojej rodziny należą im się jakieś przywileje.