Facet od szkieletów. Bosworth nie powiedział mu prawdy. Quinn był raczej legendą niż ciekawostką. Kiedyś pracował w FBI, ale odszedł po egzekucji Frasera. Został detektywem w Atlancie, podobno niezłym gliniarzem. Twardym i nieprzekupnym. W dzisiejszych czasach miejskiemu gliniarzowi trudno się oprzeć rozlicznym pokusom. Dlatego między innymi Bosworth pozostał w Rabun County. Nie chciał stać się cyniczny i rozczarowany, jak Quinn. Ten facet z pewnością nie miał jeszcze czterdziestu lat, a wyglądał, jakby przeszedł piekło.
Bosworth spojrzał na szkielet. Z czymś takim Quinn miał do czynienia na co dzień. Sam szukał tych kości. Niech sobie szuka. Bosworth chętnie pozbędzie się parszywego znaleziska. Jego ludzie nie muszą doprawdy zajmować się…
Zabrzęczał radiotelefon i Bosworth nacisnął guzik.
– Słucham, Bosworth.
– Quinn!
Joe obejrzał się przez ramię.
– Co?!
– Niech pan tu wraca. Mój zastępca właśnie mnie zawiadomił, że na przełęczy znaleziono następne ciała. No, szkielety.
– Ile? – spytał Joe.
Okrągła twarz Boswortha zbladła w porannym świetle.
– Jak na razie osiem. Jeden z nich to może być dziecko.
Znaleźli ciała w Talladedze.
Don wyłączył telewizor i oparł się wygodniej w fotelu, rozważając konsekwencje. Chyba po raz pierwszy znaleziono zabite przez niego osoby. Zawsze działał bardzo ostrożnie i metodycznie, nie wahając się przed nadłożeniem drogi. W tym wypadku pojechał nawet dość daleko. Wszystkich tych ludzi zabił w Atlancie i przetransportował ciała na swój ulubiony „cmentarz”.
Teraz je odnaleziono, choć nie dzięki uporczywym poszukiwaniom, ale wybrykowi natury.
Czy też dzięki nieprzewidzianym wyrokom boskim?
Każdy fanatyk religijny powiedziałby, że Bóg spowodował odkrycie ciał, aby mordercę dosięgła zasłużona kara.
Uśmiechnął się. Niech diabli wezmą wszystkich tych świętoszkowatych fanatyków! Jeśli Bóg istnieje, chętnie się z Nim zmierzy. Właśnie czegoś takiego w tej chwili potrzebował.
Szkielety w Talladedze nie stanowiły specjalnego zagrożenia. Wówczas potrafił już zabijać, nie zostawiając śladów ani jakichkolwiek dowodów. Jeśli nawet popełnił jakieś błędy, przykryły je deszcz i błoto.
Na początku był dość nieostrożny. Za bardzo się podniecał, rozkoszując jednocześnie uczuciem strachu. Nawet ofiary wybierał na chybił trafił, żeby spotęgować napięcie. Już dawno skończył z taką dziecinadą, choć – z drugiej strony – metodyczne i starannie zaplanowane działanie nie było już tak podniecające. A bez tego życie nie miało większego sensu.
Szybko porzucił tę bezproduktywną i bezsensowną myśl, koncentrując się na satysfakcji, jakiej doznawał z samego zabijania. Wszystko inne było dodatkową nagrodą. Jeśli chciał większego wyzwania, zawsze mógł wybrać kogoś mocniej osadzonego w rzeczywistości, mającego bliską rodzinę, kogoś kochanego, za kim najbliżsi będą tęsknić i rozpaczać.
Odnalezienie ciał w Talladedze należało traktować jako interesujący przypadek, coś, co można obserwować z zaciekawieniem i rozbawieniem, wiedząc, że policja na pewno sobie z tym nie poradzi.
Kogo właściwie pogrzebał w Talladedze? Jak przez mgłę przypominał sobie blond prostytutkę, czarnego bezdomnego, nastolatka sprzedającego się na ulicy… i małą dziewczynkę.
To śmieszne, do tej pory zupełnie o niej nie pamiętał.
Wydział patologii Atlanta - Pięć dni później
– Dziewczynka, siedem lub osiem lat, przypuszczalnie biała – przeczytał Ned Basil, lekarz sądowy, z raportu, który otrzymał od antropologa sądowego. – Tylko tyle, Quinn.
– Ile czasu leżała w ziemi?
– Nie wiadomo. Prawdopodobnie od ośmiu do dwunastu lat.
– Musimy dowiedzieć się czegoś więcej.
– Posłuchaj, to nie nasza sprawa. Szkielety znaleziono w Rabun County. Szefowa posunęła się do tego, że kazała zbadać te kości.
– Chcę, żebyś zamówił rekonstrukcję głowy.
Basil spodziewał się tego od chwili, gdy przywieziono szkielet dziecka.
– To nie nasza sprawa – powtórzył.
– Chcę, żeby to była nasza sprawa. W Talladedze znaleziono dziewięć szkieletów. Proszę o rekonstrukcję tylko jednego.
– Posłuchaj, szefowa nie chcę mieć z tym nic wspólnego. I tak mi odmówi. Pozwoliła ci przywieźć tu kości dziecka, bo wiedziała, że jeśli nie wykona jakiegoś gestu, wszystkie grupy nacisku, zajmujące się zaginionymi dziećmi, wsiądą jej na kark.
– Gesty mnie nie interesują. Muszę wiedzieć, co to za dziecko.
– Nie słyszysz, co do ciebie mówię? Nic z tego. Daj sobie spokój.
– Muszę wiedzieć, kto to jest.
O Boże, Quinn był bezlitosny. Basil zetknął się z nim już parę razy i uważał za interesującego człowieka. Joe wydawał się spokojny i łatwy w kontaktach, ale Basil wiedział, że odznacza się błyskotliwą inteligencją i czujnością. Słyszał, że Quinn był kiedyś w wojskowej jednostce specjalnej, i wierzył, że to prawda.
– Nic z tego, Quinn.
– Zrób to.
Basil potrząsnął głową.
– Zrobiłeś kiedyś coś złego, Basil? – spytał cicho Quinn. – Coś, co chciałbyś zachować wyłącznie dla siebie?
– O co ci chodzi?
– Jeśli tak, to na pewno się o tym dowiem.
– Grozisz mi?
– Tak. Zaproponowałbym ci pieniądze, ale wiem, że ich nie przyjmiesz. Jesteś dość uczciwy… o ile wiem. Ale każdy ma coś do ukrycia. Dowiem się, co to jest, i wykorzystam przeciwko tobie.
– Ty draniu!
– Zrób, o co cię proszę, Basil.
– Nie mam nic do ukrycia…
– Oszukałeś w zeznaniu podatkowym? Odpuściłeś sobie ważny raport, bo byłeś zajęty?
Do diabła, każdy oszukuje w zeznaniach podatkowych ale pracownik samorządowy może z tego powodu wylecieć z pracy. Jak Quinn mógłby się dowiedzieć…
No tak, miał swoje sposoby.
– Zapewne chciałbyś, żebym wskazał też osobę, która wykona rekonstrukcję?
– Tak.
– Eve Duncan.
– Jasne.
– Jakoś mnie to nie dziwi. Wszyscy wiedzą, że od lat szukasz jej córki. Szefowej to też się nie spodoba. Duncan jest za bardzo znana po tej całej aferze politycznej. Jeśli ją zatrudnimy, nie opędzimy się od dziennikarzy.
– Minął już rok. Wszyscy dawno zapomnieli o Eve. Nie będzie żadnego rozgłosu.
– Ona jest teraz chyba gdzieś na Pacyfiku.
– Wróci.
Basil wiedział, że Eve Duncan wróci. Cała policja w Atlancie znała jej historię. Jako młoda dziewczyna urodziła nieślubne dziecko, a potem ciężką pracą wydostała się z biedy. Kończyła studia i miała perspektywy udanego życia, gdy los tragicznie ją doświadczył. Jej córkę, Bonnie, zamordował wielokrotny morderca i nigdy nie odnaleziono jej ciała. Zabójca, Fraser, został skazany na karę śmierci i stracony. Nigdy nie wyjawił, co zrobił z ciałami dwanaściorga dzieci, do zamordowania których się przyznał. Od tej pory Eve poświęciła się szukaniu zaginionych dzieci, żywych i umarłych. Skończyła studia i została doskonałą rzeźbiarką sądową. Specjalizowała się w określaniu wieku i rekonstrukcjach twarzy, ciesząc się powszechnym uznaniem.
– Dlaczego się wahasz? – spytał Quinn. – Sam wiesz, że Eve jest najlepsza.
Basil nie mógł temu zaprzeczyć. Eve Duncan wielokrotnie pomogła policji w wyjaśnianiu trudnych spraw.
– Ona ma skomplikowaną przeszłość. Media…
– Powiedziałem, że to załatwię. Zarekomenduj Eve do tej pracy.
– Zastanowię się. Quinn potrząsnął głową.