Выбрать главу

Na razie.

– Przestań o nim myśleć. – Joe zapalił światło. – Chcę na ciebie patrzeć.

Eve zaczerwieniła się.

– Na litość boską, Joe, podaj mi koc.

Potrząsnął głową.

– Za długo czekałem, aby cię tak zobaczyć. Pozwól mi na tę drobną przyjemność.

Pod warunkiem, że przestanie się roztapiać za każdym razem, kiedy na nią spoglądał.

– Proszę cię, zgaś światło.

– Nie… – Zobaczył wyraz jej twarzy i zgasił światło. – Może później?

– Może.

– Zapomniałem, że nie masz w tym sporcie dużego doświadczenia. – Przyciągnął ją bliżej do siebie. – Ale jesteś zadowolona, prawda? Lubisz mnie?

Milczała.

Joe nie odzywał się przez chwilę.

– Wydaje mi się, że po dziesięciu latach zasłużyłem na kilka słów – powiedział wreszcie.

Dziesięć lat. Eve poczuła łzy w oczach.

– Gdybym się nie bała, że będziesz kompletnie niemożliwy, powiedziałabym, iż jesteś całkiem niezły.

– Całkiem niezły?

– Bardzo dobry.

– Więcej!

– Ogier. Brad Pitt i Casanovą razem wzięci. Dziwię się, że Dianę cię zostawiła.

– Była mądrą kobietą. Wiedziała, że zasługuje na więcej, niż mogłem jej dać. To był błąd od samego początku.

Eve oparła się na łokciu i spojrzała na Joego.

– Dlaczego się z nią ożeniłeś?

– Przerazisz się, gdy ci powiem.

– Na pewno nie. Cisza.

– Dlaczego, Joe?

– Dla ciebie. Ożeniłem się z nią dla ciebie.

– Co?

– Byłaś zbyt samotna. Myślałem, że przyda ci się jakaś przyjaciółka.

– Żartujesz.

– Mówiłem, że się przerazisz.

– Mężczyźni nie żenią się, aby zapewnić…

– Ja to zrobiłem – odparł po prostu.

Eve wpatrywała się w niego bez słowa.

– Byłaś sensem mojego życia. Wszystko obracało się wokół ciebie. W tym czasie prawie straciłem nadzieję, iż kiedykolwiek ujrzysz we mnie mężczyznę. Myślałem, że wybiorę kogoś, z kim będziesz się mogła zaprzyjaźnić. Dianę lubiła wszystkie te rzeczy, które jej dawałem, a ja naprawdę starałem się, aby nasze małżeństwo miało szansę. – Wzruszył ramionami. – Nie potoczyło się tak, jak się spodziewałem.

– To faktycznie jest przerażające.

– Jak wszystkie obsesje. – Dotknął palcem jej wargi. – Jak sama powinnaś wiedzieć, moja miłości.

Eve zesztywniała.

– Miłości – powtórzył. – Musisz się przyzwyczaić.

– Nie muszę się do niczego przyzwyczajać.

– Nie musisz, ale możesz. Tak będzie łatwiej i wygodniej dla nas obojga. – Przerwał na moment. – Nie bój się mnie pokochać, Eve. Nie jestem bezbronnym dzieckiem, które ktoś mógłby ci zabrać. Jestem dość twardy i przyziemny, aby przeżyć jeszcze co najmniej pięćdziesiąt lat.

– Nie boję się.

– Akurat! – Pochylił głowę, niemal dotykając ustami jej ust. – Ale niech i tak będzie. Nie musisz mówić, że mnie kochasz. Poczekam.

– Nie kocham cię. Nie w taki sposób, jak byś chciał.

– Myślę, że tak. – Poruszył wargami w delikatnej pieszczocie. – Jeśli jednak nie, to i tak nic nie szkodzi.

– Szkodzi. Tak nie powinno być. Jestem wybrakowana. Nikt nie wie tego lepiej od ciebie. Powinieneś mieć kogoś, kto…

– Ty wybrakowana? To ja od dziesięciu lat żyję z obsesją.

– To nie to samo. Nie mogę…

– Ciii. – Znów się do niej przysunął. – Nie myśl. Nie analizuj. Pozwól, aby wszystko znalazło swoje miejsce. Ciesz się…

Kiedy się obudziła, była sama.

Pustka.

Samotność.

Głupota. Zachowywała się tak, jakby nigdy przedtem nie spała z facetem. Seks, przyjemność i do widzenia – taki porządek lubiła. Bez żadnego angażowania się, które przeszkadzałoby jej w pracy.

– Pora wstawać. – Joe otworzył drzwi i podszedł do łóżka. – Już prawie południe. Dzwoniłem do Charliego, jest w drodze z Azory. Ma zdjęcie.

Eve usiadła na łóżku.

– Jesteś pewien, że będę mogła je zobaczyć?

– Sama spytasz Spiro. Już tu jedzie.

– Po co?

– Aby wziąć lalkę.

No, jasne.

– Dzwoniłeś do niego dziś rano?

– Jak tylko wstałem. Powiedziałem ochroniarzom, żeby go wpuścili. – Joe podszedł do szafy. – Idź pod prysznic, przygotuję ci ubranie. Co chcesz włożyć?

– Cokolwiek… Dżinsy, jakąś bluzkę.

Pospiesznie weszła do łazienki i odkręciła wodę. Joe był bardzo zasadniczy i rzeczowy. Jakby ostatniej nocy nic się nie zdarzyło. Nie miała nic przeciwko temu. Ostatnia noc była zbyt… Eve potrząsnęła głową. Nie chciała sobie przypominać, jak bardzo erotyczne godziny spędziła z Joem.

– Chodź już, musisz coś zjeść przed przyjazdem Spiro. – Joe stał po drugiej stronie szklanych drzwi. – Pospiesz się.

– Spieszę się.

Otworzyła drzwi, a Joe owinął ją w wielki ręcznik i zaczął wycierać. Sięgnęła po ręcznik.

– Daj spokój, sama to zrobię. Przesunął wzrok na jej piersi.

– Kiedy mnie się to podoba. Podoba.

Poczuła nagłą falę gorąca.

– Wyjąłem tę niebieską bluzkę. Lubię cię w niebieskim. Może być?

– Tak. – Powinna go powstrzymać. Powolne ruchy jego rąk pod miękkim ręcznikiem były niesłychanie podniecające. Z jakiegoś dziwnego powodu to, co robił, wydawało się równie intymne jak seks. Zwilżyła wargi. – Nigdy mi nie mówiłeś, że lubisz niebieski kolor.

– Wielu rzeczy jeszcze ci nigdy nie mówiłem. – Pochylił głowę i pocałował jej ramię. – Ale zamierzam nadrobić stracony czas. Chcesz wrócić do łóżka i posłuchać historii mojego życia?

Tak, chciała wrócić do łóżka.

– Jeśli mi obiecasz, że niczego nie będziesz ukrywał. Nigdy mi się nie udało nic od ciebie wyciągnąć.

Joe roześmiał się.

– Tym razem też by ci się nie udało. Nie mamy czasu. – Cofnął się o krok i podał jej ręcznik. – Ubierz się. Poczekam w pokoju.

– Teraz każesz mi się ubierać?! To po co tu wpadłeś i…

– Chciałem się upewnić, że wiesz, iż nie zrobisz ze mnie kochanka na jedną noc. – Uśmiechnął się. – Przez chwilę nie będziesz mogła się na mnie skoncentrować, ale będę w pobliżu przez cały czas. Nie zapomnij.

Wpatrywała się w drzwi, zamknięte przez Joego z drugiej strony. Jak mogła się teraz koncentrować na czymkolwiek poza nim? Na nowo przywrócił jej życiu zmysłowość.

Zachowywała się niczym jakaś nimfomanka. Nie pozwoli, aby rządził nią Joe Quinn lub jej własne ciało. Zapomni o wszystkim, co nie jest ważne. Potrzeba do tego tylko trochę silnej woli i determinacji.

Odrzuciła ręcznik i zaczęła się ubierać.

Kiedy wyszła z łazienki, Joe siedział na krześle przy łóżku. Obrzucił ją uważnym spojrzeniem i wolno pokiwał głową.

– Oczekiwałem takiej reakcji. Nie ma problemu – odezwał się, wstając. – Chodźmy na dół, musisz coś zjeść.

Przygotowała się do walki i zirytował ją klasyczny unik, wykonany przez Joego, nim zdążyła powiedzieć choćby słowo.

– Nie jestem głodna.

– Dobrze, to będziesz patrzyć, jak ja jem. – Wyciągnął rękę i Eve zorientowała się, że trzyma jej telefon. – Najpierw jednak włącz telefon. Może zadzwoni Don. Musisz z nim porozmawiać.

Spojrzała na niego pytająco.

– Musisz mu znów stawić czoło – rzekł spokojnie. – Tak, chcę cię chronić, ale nie chronić przed kimś, kogo nie widzę. Musimy go sprowokować, aby się odsłonił.

– Cały czas ci to mówiłam.

– Za bardzo się o ciebie bałem, żeby słuchać. Teraz za bardzo się boję, aby nie słuchać. Ty chcesz się zatrzymać, a ja nie mogę. Musimy to zakończyć. Włącz telefon.