Выбрать главу

Wrócili do gabinetu Sandy’ego Sandovala, koordynując telefonicznie akcję poszukiwania pojazdu. Niestety, w okolicy było dwadzieścia pięć furgonetek Woridwide Express, więc Dance poprosiła dyrektora, aby polecił pozostałym kierowcom natychmiast zjechać na najbliższą stację benzynową. W furgonetce, która się nie zatrzyma, będzie Daniel Pell.

To jednak wymagało czasu. Dyrektor musiał wydać kierowcom dyspozycje przez ich telefony komórkowe, ponieważ komunikat radiowy ostrzegłby Pella, że policja już odkryła, w jaki sposób uciekł.

Do gabinetu wolnym krokiem wszedł jakiś człowiek. Dance odwróciła się i ujrzała w drzwiach Michaela O’Neila, komendanta biura szeryfa, do którego wcześniej dzwoniła. Z uśmiechem skinęła mu głową, pokrzepiona na duchu jego obecnością. Dance nie znała lepszego policjanta na świecie, z którym mogłaby dzielić brzemię tego trudnego zadania.

O’Neil od lat pracował w MCSO. Zaczynał jako zwykły posterunkowy i dzięki ciężkiej pracy piął się po szczeblach hierarchii, by zostać sumiennym, metodycznym oficerem śledczym z imponującą liczbą aresztowań na koncie – a także, co ważniejsze, równie wysoką liczbą wyroków skazujących. Dziś był zastępcą szefa policji okręgowej i detektywem biura operacyjnego w wydziale dochodzeniowym MCSO.

Odrzucał propozycje przejścia do prywatnych firm ochrony i większych jednostek organów ścigania w rodzaju CBI czy FBI. Nie chciał przyjmować ofert pracy, która wiązałaby się z przeprowadzką czy licznymi podróżami. O’Neil mieszkał na półwyspie Monterey i nie miał ochoty przenosić się nigdzie indziej. Miał tu rodziców, którzy wciąż zajmowali dom z widokiem na ocean, gdzie wychował się on i jego rodzeństwo. (Ojciec cierpiał na demencję, a matka zastanawiała się nad sprzedażą nieruchomości i umieszczeniem męża w zakładzie opieki; O’Neil pragnął kupić dom, aby własność pozostała w rodzinie).

Uwielbiający zatokę, wędkowanie i swoją łódź Michael O’Neil mógłby być jednym ze zdecydowanych i skromnych bohaterów powieści Johna Steinbecka w rodzaju Doktora z „Ulicy Nadbrzeżnej”. W istocie detektyw, zapalony kolekcjoner książek, miał wszystkie pierwsze wydania całej twórczości Steinbecka. (Jego ulubioną powieścią były „Podróże z Charleyem”, oparta na faktach opowieść o włóczędze pisarza po Ameryce w towarzystwie jego pudla. O’Neil zamierzał kiedyś odtworzyć tę wyprawę).

W zeszły piątek Dance i O’Neil wspólnie ujęli trzydziestoletniego Ese, szefa wyjątkowo nieprzyjemnego gangu z Chicago działającego w Salinas. Uczcili to wydarzenie, wypijając butelkę musującego wina Piper Sonoma na tarasie pełnej turystów restauracji na Fisherman’s Wharf.

Wydawało się, jak gdyby od tamtego radosnego wieczoru upłynęły dziesiątki lat. Jeżeli w ogóle kiedykolwiek się odbył.

Funkcjonariusze MCSO zwykle nosili typowe dla policji szeryfa uniformy khaki, lecz O’Neil często ubierał się mniej ortodoksyjnie, a dziś miał na sobie granatowy garnitur oraz grafitową koszulę bez krawata – w takim samym odcieniu jak polowa jego szpakowatych włosów. Brązowe oczy pod ciężkimi powiekami poruszały się wolno, oglądając mapę okolicy. Detektyw miał posągową sylwetkę i potężne ramiona – dzięki genom, a także zmaganiom z krzepkimi mieszkańcami zatoki Monterey, kiedy czas i pogoda pozwalały mu wypływać na połów.

O’Neil przywitał skinieniem głowy TJ-a i Sandovala.

– Są jakieś wiadomości o Juanie? – zapytała Dance.

– Dzielnie się trzyma. – Westchnienie. O’Neil i Millar często ze sobą pracowali i mniej więcej raz na miesiąc wyruszali razem na ryby. Dance wiedziała, że w drodze do sądu detektyw był w stałym kontakcie z lekarzami i rodziną Millara.

Biuro Śledcze Kalifornii nie miało własnej centrali, by komunikować się z radiowozami, karetkami i łodziami, więc O’Neil polecił, by dyżurny dyspozytor Biura Szeryfa przekazywał informacje o zaginionej furgonetce Worldwide Express wszystkim funkcjonariuszom policji okręgowej i stanowej. Dodał, że za kilka minut samochód z uciekinierem będzie jedynym wozem firmy, który nie zatrzymał się na stacji benzynowej.

O’Neil odebrał telefon i kiwając głową, podszedł do mapy. Przytrzymując słuchawkę ramieniem, wziął plik samoprzylepnych karteczek z wizerunkiem motyla i zaczął je przyklejać.

Blokady dróg, zrozumiała Dance.

Detektyw odłożył telefon.

– Są na sześćdziesiątej ósmej, sto osiemdziesiątej trzeciej, sto pierwszej… Obstawiliśmy boczne drogi do Hollister, do Soledad i Greenfield. Ale jeżeli dostanie się na Pastwiska Niebieskie, trudno będzie zlokalizować furgonetkę, nawet z helikoptera – a teraz jeszcze przeszkadza mgła.

„Pastwiskami Niebieskimi” w książce pod tym samym tytułem John Steinbeck nazwał żyzną, pełną sadów dolinę niedaleko autostrady numer 68. Salinas otaczały przede wszystkim nizinne i płaskie tereny uprawne, ale miasto leżało niedaleko lasów. Blisko było też do surowych zboczy Castle Rock, gdzie wśród skał, urwisk i drzew udało się bez trudu znaleźć świetną kryjówkę.

– Jeżeli wspólnik nie wywiózł stąd Pella, to gdzie teraz jest? – zapytał Sandoval.

– W jakimś umówionym miejscu? – podsunął TJ.

– Albo w ogóle stąd nie uciekł – dodała Dance.

– Co? – zdumiał się prokurator. – Po co miałby to robić?

– Żeby sprawdzić, jak prowadzimy akcję, co wiemy. I czego nie wiemy.

– Taki plan wydaje się nieco… skomplikowany, nie sądzisz?

TJ zaśmiał się, wskazując dymiące samochody.

– Bardzo dobre słowo na cały ten bajzel.

– A może chce nam trochę poprzeszkadzać – rzekł O’Neil.

– To też brzmi sensownie – przytaknęła Dance. - Pell i jego wspólnik nie wiedzą, że wpadliśmy na trop furgonetki. Pewnie przypuszczają, że jeszcze nie wierzymy w jego ucieczkę. Wspólnik może próbować nas przekonać, że Pell ciągle jest w pobliżu. Może strzeli do kogoś na ulicy albo nawet odpali jeszcze jeden ładunek.

– Cholera. Znowu bomba? – skrzywił się Sandoval.

Dance zadzwoniła do szefa ochrony, informując go, że wspólnik zbiega wciąż może być w okolicy i stanowić zagrożenie.

Ale jak się okazało, nie mieli czasu snuć domysłów na temat losów wspólnika Pella. Plan zatrzymania furgonetek Worldwide Express przyniósł oczekiwany skutek. O’Neil dostał meldunek radiowy od dyspozytora z biura szeryfa z wiadomością, że dwaj funkcjonariusze miejscowej policji odnaleźli Daniela Pella i właśnie prowadzą pościg.

Ciemnozielona furgonetka wzbiła pióropusz kurzu na wąskiej drodze.

Umundurowany policjant w radiowozie policji Salinas, weteran wojenny służący w piechocie morskiej, kurczowo ściskał kierownicę, jak gdyby dzierżył ster trzymetrowej łodzi miotanej czterometrowymi falami.