Kathryn Dance przypomniała sobie, jak szli korytarzem w CBI i Kellogg ze smutkiem powiedział coś o Rodzinie, dając jej do zrozumienia, że w jego życiu panuje pustka: samotność, praca zastępująca nieudane małżeństwo, tragiczna śmierć córki. Dance nie wątpiła, że choć ją okłamał, nie zdradzając celu swojej misji, to jednak ten samotny mężczyzna naprawdę próbował się do niej zbliżyć.
Okiem analityka mowy ciała dostrzegła też, że słowa „to było prawdziwe” są szczere.
Ale zupełnie nieistotne dla przesłuchania i niewarte jakiejkolwiek odpowiedzi.
Między jego brwiami pojawiła się zmarszczka, a na twarz powrócił fałszywy uśmiech.
– Kathryn, to naprawdę nie jest dobry pomysł. Takie śledztwo będzie koszmarem. Dla CBI… i dla ciebie.
– Dla mnie?
Kellogg w zamyśleniu zacisnął usta.
– Przypominam sobie, że pojawiło się parę pytań związanych ze sposobem prowadzenia przesłuchania w sądzie w Salinas. Być może w jego trakcie Pell dowiedział się czegoś, co pomogło mu w ucieczce. Nie znam szczegółów. Może to nic ważnego. Ale słyszałem, że Amy Grabe ma jakąś notatkę na ten temat. – Wzruszeniu ramion towarzyszył metaliczny szczęk kajdanek.
Wracała sprawa uwagi, którą Overby przekazał federalnym, chcąc chronić własny tyłek. Dance zakipiała oburzeniem, słysząc te pogróżki, lecz nie zdradziła się żadnym wskaźnikiem emocji. Wzruszyła ramionami jeszcze bardziej lekceważąco niż on.
Jeżeli ten temat się pojawi, będziemy po prostu musieli przyjrzeć się faktom.
– Tak sądzę. Mam tylko nadzieję, że to na dłuższą metę nie wpłynie na twoją karierę.
Zdejmując okulary, przysunęła się bliżej, przekraczając granicę osobistej strefy proksemicznej.
– Jednego jestem ciekawa, Winston. Co powiedział Daniel, zanim go zabiłeś? Rzucił broń i klęczał, sięgając po kajdanki. Potem na ciebie spojrzał. I już wiedział, prawda? Nie był głupi. Wiedział, że już po nim. Powiedział coś?
Kellogg bezwiednie zareagował – sygnałem rozpoznania – lecz nie odpowiedział.
Jej wybuch był oczywiście niewłaściwy i wiedziała, że oznaczał koniec przesłuchania. Ale to nie miało znaczenia. Uzyskała odpowiedzi, poznała prawdę – lub przynajmniej coś bliskiego prawdzie. Co, zważywszy na niepewność naukową analizy kinezycznej, zwykle wystarczało.
Rozdział 60
Dance i TJ byli w gabinecie Charlesa Overby’ego. Szef CBI siedział za biurkiem, kiwając głową i patrząc na zdjęcie, na którym wraz z synem trzymali złowionego łososia. A może spoglądał na zegar. Było wpół do dziewiątej. Agent dwa razy z rzędu został w pracy do wieczora. Rekord.
– Widziałem całe przesłuchanie. Całkiem nieźle ci poszło. Absolut nie. Ale spryciarz z niego. Właściwie do niczego się nie przyznał. Trud no to uznać za wyznanie winy.
– To makiawelista o antyspołecznej osobowości, Charles. Tacy jak on nie przyznają się do winy. Badałam go, żeby sprawdzić, w jaki sposób będzie się bronił i zaprzeczał. Zniszczył plik, kiedy uznał, że materiał wplątuje go w podejrzane samobójstwo w Los Angeles? Użył bezprawnie granatu? Jego pistolet „przypadkowo” strzelił w moją stronę? Przysięgli nie będą mieli cienia wątpliwości aż do wyroku skazującego. Dla niego to przesłuchanie to była katastrofa.
– Naprawdę? Wydawał się całkiem pewny siebie.
– Faktycznie, i nieźle wypadłby w sądzie – jeżeli stanie przed sądem. Ale z punktu widzenia taktyki jego sprawa jest beznadziejna.
– Zatrzymywał uzbrojonego mordercę. Twierdzisz, że motywem była śmierć córki z powodu jakiejś sekty? To mało przekonujące.
– Nigdy za bardzo nie przejmuję się motywem… jeżeli facet zabija żonę, to naprawdę nieważne dla przysięgłych, czy zrobił to dlatego, że przypaliła mu stek, czy chciał zdobyć pieniądze z jej ubezpieczenia. Morderstwo to morderstwo. Sprawa będzie wyglądać mniej łzawo, kiedy udowodnimy związek Kellogga z innymi zabójstwami.
Dance opowiedziała mu o pozostałych ofiarach, o podejrzanym zatrzymaniu w Chicago w zeszłym tygodniu i innych w Fort Worth i Nowym Jorku. O samobójstwie w Los Angeles i samobójstwie w Oregonie. Do szczególnie niepokojącego zdarzenia doszło jeszcze w tym roku na Florydzie, gdzie Kellogg pojechał pomóc policji w okręgu Dade w śledztwie dotyczącym porwań. Pewien Latynos z Miami miał dom na peryferiach miasta, gdzie mieszkała komuna. Było jasne, że to grupa jego wyznawców, kilku nawet fanatycznie oddanych. Kellogg zastrzelił go podczas akcji policji, kiedy rzekomo sięgał po broń – nigdy jej nie znaleziono. Potem jednak okazało się, że komuna prowadziła darmową jadłodajnię, miała szanowaną grupę badaczy Biblii i zbierała datki na dzienny ośrodek opieki dla dzieci samotnych pracujących rodziców. Oskarżenia o porwanie okazały się fikcyjne, a doniesienie o przestępstwie złożyła była żona Latynosa.
Miejscowe gazety wciąż kwestionowały okoliczności jego śmierci.
– Ciekawe, ale nie jestem pewien, czy to by był dopuszczalny materiał dowodowy – odparł szef. – Co ze śladami zabezpieczonymi na plaży?
Dance poczuła ukłucie żalu z powodu nieobecności Michaela O’Neila, który mógłby omówić techniczną stronę śledztwa. (Dlaczego nie dzwoni?)
– Znaleźli pocisk, który Kellogg wystrzelił w kierunku Kathryn – powiedział TJ. – Nie ma wątpliwości, że pochodzi z jego sig-sauera.
– Przypadkowy strzał… – mruknął Overby. – Uspokój się, Kathryn, ktoś musi grać rolę adwokata diabla.
– Łuski z broni Pella na plaży znaleziono bliżej miejsca, gdzie stał Kellogg. Kellogg prawdopodobnie sam strzelił z pistoletu Pella, żeby wyglądało to na obronę własną. Aha, w laboratorium znaleźli piasek w kajdankach Kellogga. To dowodzi, że Kellogg…
– Sugeruje – poprawił Overby.
– Sugeruje, że Kellogg rozbroił Pella, wyprowadził go zza skał, rzucił kajdanki na ziemię, a kiedy Pell chciał je podnieść, zabił go.
– Słuchaj, Charles – odezwała się Dance. – Nie twierdzę, że to będzie pestka, ale Sandoval może wygrać sprawę. Jestem gotowa zeznać, że w chwili strzału Pell nie stanowił bezpośredniego zagrożenia. Wyraź nie wskazuje na to ułożenie ciała.
Wzrok Overby’ego przebiegł blat biurka, zatrzymując się na fotografii innej ryby.
– A motyw?
Nie uważał wcześniej? Prawdopodobnie nie.
– Jego córka. Zabija każdego, kto ma związek…
Szef CB1 uniósł głowę, wbijając w nią przenikliwe spojrzenie.