Выбрать главу

Przyglądają się nam równie uważnie jak my im…

– Niech pan posłucha, Danielu – odrzekła, panując nad głosem. – Gniew w niczym nie pomoże.

– Za murami mam przyjaciół. Są mi co nieco winni. Chętnie złożą pani wizytę. Albo pochodzą za pani mężem i dziećmi. Tak, ciężko jest być gliną. Pociechy dużo czasu spędzają same, prawda? Na pewno bardzo by się ucieszyły, gdyby ktoś chciał się z nimi pobawić.

Dance bez drgnienia powieki wytrzymała jego spojrzenie.

– Mógłby mi pan opowiedzieć o swoich związkach z tym więźniem w Capitoli?

– Owszem, mógłbym. Ale nie opowiem. – W jego beznamiętnym głosie zabrzmiała nutka kpiny, jak gdyby dawał jej do zrozumienia, że jak na profesjonalistkę niezbyt starannie sformułowała pytanie. Cicho dodał: – Chyba powinienem już wrócić do celi.

Rozdział 2

Alonzo „Sandy” Sandoval, prokurator okręgu Monterey, był przystojnym, zażywnym mężczyzną o bujnych czarnych włosach i sumiastym wąsie. Siedział w swoim gabinecie piętro nad aresztem, przy zasłanym dokumentami biurku.

– Cześć, Kathryn. I jak tam nasz gagatek… walnął się w pierś, krzycząc mea culpa!

– Niezupełnie. – Dance usiadła, zaglądając do kubka z kawą, który zostawiła na biurku. Powierzchnię pokrył kożuch śmietanki w proszku. – Oceniam to… chyba jako jedno z najmniej udanych przesłuchań wszech czasów.

– Wyglądasz na nieźle rozdygotaną, szefowo – odezwał się niewysoki, lecz mocno zbudowany młody człowiek o piegowatej twarzy i kręconych rudych włosach, ubrany w dżinsy, T-shirt i kraciastą kurtkę sportową. Strój TJ-a można było uznać za niekonwencjonalny jak na agenta CBI – Biuro Śledcze Kalifornii uchodziło za najbardziej konserwatywną instytucję organów ścigania w stanie – ale prawie wszystko w nim było niekonwencjonalne. TJ Scanlon miał około trzydziestki, mieszkał sam na wzgórzach Carmel Valley, a jego rozpadający się dom przypominał dioramę z muzeum kontrkultury przedstawiającą życie w Kalifornii w latach sześćdziesiątych. TJ wolał pracować samotnie, prowadząc w pojedynkę obserwacje i operacje pod przykryciem, mimo że według standardów biura większość zadań wykonywały pary agentów. Ale stały partner Dance wyjechał właśnie do Meksyku w sprawie ekstradycji, więc TJ skwapliwie skorzystał z okazji, by zobaczyć Syna Mansona.

– Nie jestem rozdygotana. Raczej zaciekawiona. – Opowiedziała, że do pewnego momentu przesłuchanie przebiegało dobrze, gdy nagle Pell ją zaatakował. Zauważywszy sceptyczne spojrzenie TJ-a, przyznała: Zgoda, może jestem odrobinę rozdygotana. Już nieraz słyszałam groźby.

Ale on groził mi w najgorszy sposób.

Najgorszy? zainteresował się młody Juan Millar, wysoki i śniady detektyw z MCSO – Biura Szeryfa Okręgu Monterey – którego siedziba znajdowała się niedaleko sądu.

– Groził mi spokojnie – wyjaśniła Dance.

– Groził ci wesoło – uzupełnił TJ. – Kiedy przestają wrzeszczeć i zaczynają mówić szeptem, wiadomo, że szykują się kłopoty.

Pociechy dużo czasu spędzają same…

– Co się stało? – zapytał Sandoval, najwyraźniej bardziej przejmując się postępami prowadzonej przez siebie sprawy niż groźbami pod adresem Dance.

– Kiedy zaprzeczył, że zna Herrona, nie zauważyłam żadnych objawów stresu. Dopiero gdy go zmusiłam, żeby opowiedział o policyjnym spisku, zaczął okazywać niechęć i sprzeciw. I wykonywać ruchy rękami, niezgodne z wzorcem.

Kathryn Dance często nazywano żywym wykrywaczem kłamstw, lecz nie było to precyzyjne określenie; w rzeczywistości, podobnie jak wszyscy wybitni eksperci w dziedzinie analizy mowy ciała i przesłuchiwania, potrafiła wykryć pojawienie się stresu. To był klucz do kłamstwa; gdy dostrzegła oznaki stresu, zaczynała drążyć temat, który wywołał reakcję u przesłuchiwanego, dopóki nie udało się jej go złamać.

Analitycy języka ciała wyróżniają kilka typów reakcji na stres. Główną przyczyną wielu reakcji stresowych jest zatajanie prawdy. Dance nazywała to „stresem fałszu”. Ale ludzie doświadczają także innego rodzaju stresu, pojawiającego się w chwilach zdenerwowania lub niepokoju, który nie ma nic wspólnego z kłamstwem. Wszyscy odczuwamy taki stan, gdy na przykład spóźniamy się do pracy, musimy powiedzieć coś publicznie albo boimy się fizycznego bólu. Dance odkryła kiedyś, że różne reakcje kinezyczne sygnalizują dwa różne rodzaje stresu.

Wyjaśniwszy to, dodała:

– Miałam wrażenie, jak gdyby stracił kontrolę nad rozmową i nie po trafił jej odzyskać. Dlatego się wkurzył.

– Mimo że to, co mówiłaś, przemawiało na jego korzyść? – Chudy Juan Millar w roztargnieniu podrapał się po ręce. Na skórze między kciukiem a palcem wskazującym widniała blizna, pozostałość po usuniętym tatuażu gangu.

– Właśnie.

Nagle wykonała jeden ze swoich tajemniczych przeskoków myślowych. Od punktu A i B do X. Nie potrafiła wyjaśnić, jak to się działo, ale nigdy ich nie lekceważyła.

Gdzie zamordowano Roberta Herrona? – Podeszła do mapy okręgu Monterey wiszącej w gabinecie Sandovala.

– Tutaj. – Prokurator pokazał rejon zakreślony żółtym trapezem.

– A studnia, gdzie znaleźli młotek i portfel?

– Mniej więcej tutaj.

Pół kilometra od miejsca zbrodni, w dzielnicy mieszkaniowej. Dance wpatrywała się w mapę. Poczuła na sobie wzrok TJ-a.

– Co jest, szefowo?

– Mamy fotografię studni? – zapytała.

Sandoval poszperał w teczce.

– Ludzie Juana z kryminalistyki zrobili masę zdjęć.

– Technicy z oślej ławki lubią swoje zabawki – rzekł Millar. W ustach takiego harcerza wierszyk zabrzmiał nieco dziwnie. – Gdzieś to usłyszałem – wyjaśnił z nieśmiałym uśmiechem.

Prokurator wyciągnął plik kolorowych zdjęć, przejrzał je i znalazł te, których szukał.

Oglądając je, Dance zwróciła się do TJ-a:

– Pamiętasz, prowadziliśmy tam sprawę jakieś sześć, osiem miesięcy temu.

– Jasne, podpalenie. Na tym nowym osiedlu.

Stukając w punkt na mapie, gdzie znajdowała się studnia, Dance ciągnęła:

– Budowa osiedla jeszcze się nie skończyła. A to… – wskazała na fotografię -…jest studnia wiercona w litej skale.