Выбрать главу

Od samego początku nasz program zbrojeń nastawiony był na potrzeby prowadzenia wojny w Europie, znacznie bardziej niż na budowanie stosownego systemu obrony Ameryki.

W tym samym czasie, gdy byliśmy przygotowywani do obcej wojny, trzeba było, jak już wspomniałem, zaangażować nas w tę wojnę. Dokonano tego pod słynnym już dziś hasłem „kroków dla umknięcia wojny”.

Anglia i Francja zwyciężą, zapewniano nas, jeśli tylko Stany Zjednoczone zniosą embargo na dostawy broni i zaczną sprzedawać amunicję i sprzęt bojowy za gotówkę. A potem zaczął się znany refren – refren towarzyszący przez wiele miesięcy wszystkim naszym krokom w kierunku wojny: „najlepszy sposób na obronę Ameryki i uniknięcie wojny”, wmawiano nam, „to pomoc aliantom”.

Najpierw zgodziliśmy się na sprzedaż broni do Europy; potem zgodziliśmy się na pożyczanie broni Europie; następnie zgodziliśmy się patrolować ocean dla Europy; w końcu zajęliśmy europejską wyspę w strefie wojennej. I tak oto stanęliśmy na krawędzi wojny.

Ugrupowania prowojenne odniosły sukces w dwóch pierwszych ze swoich trzech głównych przedsięwzięć zmierzających ku wojnie. Największy w naszej historii program zbrojeniowy jest już realizowany.

Zostaliśmy zaangażowani w wojnę na wszelkie możliwe sposoby – tyle tylko, że nie strzelamy. Pozostało jedynie zaaranżować stosowne „incydenty”, a pierwszy z nich już rozgrywa się na naszych oczach, zgodnie z planem – planem, którego nigdy nie przedłożono narodowi amerykańskiemu do akceptacji.

Mężczyźni i kobiety stanu Iowa! Tylko jedna rzecz powstrzymuje dziś ten kraj przed wojną. Jest nią rosnąca opozycja amerykańskiego społeczeństwa. Nasz system demokracji i rządów przedstawicielskich jest dziś poddany próbie, jakiej jeszcze nie zaznał. Stoimy na krawędzi wojny, w której jedynym zwycięzcą będzie chaos i upadek., Stoimy na krawędzi wojny, do której wciąż nie jesteśmy przygotowani, dla której nikt nie zaproponował jeszcze realistycznego planu zwycięstwa – wojny, której nie da się wygrać bez wysłania naszych żołnierzy za ocean, by forsowali brzeg wrogiego lądu przeciwko armiom silniejszym niż nasza.

Stoimy na krawędzi wojny, ale nie jest jeszcze za późno na wycofanie się. Nie jest za późno na zademonstrowanie, że żadne pieniądze, żadna propaganda i żaden mecenat nie popchną wolnego i niezawisłego narodu w wojnę wbrew jego woli. Nie jest jeszcze za późno na odzyskanie i zachowanie przeznaczenia amerykańskiej niepodległości, które ustanowili w nowym świecie nasi praojcowie.

Cała przyszłość spoczywa na naszych barkach. Zależy od naszego działania, naszej odwagi i naszej inteligencji. Jeśli jesteście przeciwni interwencji w wojnę, właśnie teraz przyszła pora, byście zabrali głos.

Pomóżcie nam w organizacji tych spotkań i piszcie do swoich przedstawicieli w Waszyngtonie. Przypominam wam, że ostatnia twierdza demokracji i rządów przedstawicielskich tego kraju znajduje się w naszej Izbie Reprezentantów i naszym Senacie.

Tam możemy jeszcze dać wyraz naszej woli. A jeśli my, naród amerykański, uczynimy to, niepodległość i wolność pozostaną nadal żywe wśród nas i nie będzie obcej wojny.

Fragment książki A. Scotta Berga, Lindbergh, 1998

Pokój, w przekonaniu Lindbergha, możliwy był, tylko jeżeli „zjednoczymy siły dla zachowania tego najcenniejszego dobra, naszego dziedzictwa europejskiej krwi; tylko jeżeli ustrzeżemy się ataków obcych armii i rozmycia przez obce rasy”. W lotnictwie widział „dar niebios dla tych zachodnich narodów, które już były przywódcami swojej epoki… narzędzie ukształtowane specjalnie dla zachodnich rąk, sztukę naukową, którą inni jedynie naśladują z miernym skutkiem, jeszcze jedną barierę między rojnymi milionami Azji a greckim dziedzictwem Europy – jeden z tych bezcennych darów, które pozwalają Białej Rasie przeżyć wśród napierającego zewsząd morza Żółtych, Czarnych i Śniadych”.

Lindbergh uważał, że Związek Radziecki stał się największym imperium zła na ziemi i że warunkiem przetrwania cywilizacji zachodniej jest odparcie go, oraz potęg azjatyckich leżących za jego granicami – „Mongołów, Persów i Maurów”. Pisał też, że warunkiem przetrwania Zachodu jest „zjednoczenie naszych wspólnych sił; stworzenie siły zbyt potężnej na zaczepki obcych armii; stworzenie Muru Zachodniego rasy i broni, zdolnego powstrzymać czy to Dżyngis-chana, czy infiltrację pośledniej krwi… ” (s. 394).

Philip Roth

***