Ojciec Augustyn: – Tak jest w rzeczywistości, i wypowiedziałem tę uwagę jedynie dlatego, że należy przypuszczać, iż w tych znakach zawarty jest jakiś perfidny rodzaj synkretyzmu.
– Jeżeli więc dobrze cię zrozumiałem, bracie w Chrystusie, powinniśmy być przygotowani na to, że do odszyfrowania tej tajemnicy musieliby być dopuszczeni nie tylko teologowie naszej wiary, ale również…
Pytanie padre Pio Grolewskiego z zakonu Braci Kazalników i kuratora Muzeów Watykańskich zostało gwałtownie przerwane przez kardynała Sekretarza Stanu, Cascone: – Nie muszę chyba przypominać zebranemu tu consilium, że prace nasze prowadzone są specialissimo modo. Naszym zadaniem jest zapobieżenie temu, aby Kościoła nie wystawiono na pośmiewisko. Gdybyśmy więc poprzez to odkrycie mieli być skonfrontowani z jakimś problemem teologicznym, naszym zadaniem byłoby rozwiązanie tej kwestii – specialissimo modo!
Milczenie pośród zebranych.
Eminencja kardynał Sekretarz Stanu: – Chciałbym wyrazić się jasno. Żadne słowo, jakie padnie na tym consilium, nie może dotrzeć do opinii publicznej, dopóki consilium tej sprawy nie wyjaśni. I pamiętajmy przy okazji, że jako najwyższa zasada powinno nam przyświecać hasło – doktryna wiary stoi ponad sztuką.
Fra Desiderio Scaglia – kanonik z San Carlo, poddał pod rozwagę zebranych fakt, że od setek lat freski Michelangelo były dla milionów chrześcijan źródłem wiary oraz, że sceny ze Starego Testamentu przedstawiające Stworzenie Świata stały się dla wielu generacji źródłem nawrócenia. Powyższa causa jest więc nie tyle problemem natury teologicznej, ile kwestią, w jakim stopniu należy o tej sprawie poinformować opinię publiczną.
Adam Melcer z Towarzystwa Jezusowego wyjaśnił, iż podczas badania stanu rzeczy w Kaplicy Sykstyńskiej nie dostrzegł omawianych znaków, w najlepszym wypadku jedynie przeczuwał ich istnienie, i wzdraga się przed prowadzeniem tak poważnej dyskusji na temat przeczuć.
Professore Pavanetto, dyrektor Generalnej Dyrekcji Pomników, Muzeów i Galerii Papieskich, bez słowa przesunął na drugą stronę stołu stos fotografii, które Adam Melcer zaczął oglądać przez trzymane w ręku, złożone okulary.
– To o niczym nie świadczy – powtarzał przy każdym zdjęciu, po dokładnym jego obejrzeniu – to o niczym nie świadczy. Wiara chrześcijańska żąda zachowania istoty tego, co nie jest poparte postrzeganiem i rozumem koniecznym, ciągłym świadectwem istoty zachowanego. Dlaczego więc nie może ona wymagać zachowania istoty rzeczy nie popartej postrzeganiem i rozumem?
Słowa wzburzonego Jego Eminencji Mario Lopeza, podsekretarza Kongregacji Wiary i tytularnego arcybiskupa Cezarei: – Jezuickie gadanie! Wy, ludzie Jezusa, zawsze potrafiliście tak dopasować się do każdej sytuacji, że waszym wymaganiom można było zadośćuczynić z najmniejszym nakładem energii. Et omnia ad maiorem Dei gloriam *!
Jego Eminencja kardynał Jellinek uspokajająco: – Uspokójcie się, bracia w Chrystusie! Bądźcie wstrzemięźliwi w swych słowach przez pamięć na Pana Naszego, Chrystusa!
Adam Melcer do Jego Eminencji kardynała Lopeza: – Powinien Jego Eminencja przeprosić, ale nie mnie, moja godność bowiem jest zbyt niska, lecz Societas Jesu *, które nie może pozwalać sobie na to, aby być obrażone przez azjatyckiego arcybiskupa tytularnego.
W tym momencie Melcer miał zamiar opuścić salę obrad.
– Bracia w Chrystusie! – Jego Eminencja kardynał Jellinek zaczął nawoływać do zachowania spokoju i opanowania, wzywając ex officio * Adama Melcera, aby powrócił na swoje miejsce. Melcer zapytał, czy kardynał wypowiedział te słowa rzeczywiście ex officio, w przeciwnym bowiem przypadku nie mógłby zastosować się do tego wezwania z powodu uchybienia dużej wagi, jakiego dopuścił się Jego Eminencja arcybiskup tytularny. Dopiero po wyraźnym stwierdzeniu, iż żądanie to nastąpiło ex officio, Melcer zajął ponownie swoje miejsce. Oświadczył jednakże, ze wzburzeniem szukając swych okularów, iż będzie zmuszony zadzwonić do Penitencjarii Apostolskiej, aby uzyskać od kardynała Wielkiego Penitencjariusza satysfakcję.
Po uspokojeniu skłóconych stron kardynał Jellinek zadał pytanie, czy istnieje wewnętrzne powiązanie pomiędzy literami a sposobem przedstawienia proroków i Sybilli; czy litera „A” pozwala na jakąś interpretację w połączeniu z prorokami Joelem i Jeremiaszem, czy litera „B” mogłaby być pisemną wskazówką dotyczącą Sybilli Perskiej oraz czy taka sama sytuacja może mieć miejsce w przypadku LU w kontekście proroka Ezechiela i IFA w stosunku do Sybilli Erytrejskiej.
Głos zabrał padre Augustyn Feldmann, kierownik Archiwum Watykańskiego, zwracając na wstępie uwagę na hebrajski przekład imienia Joel, które oznacza mniej więcej tyle, co „Jahwe jest Bogiem”. Jego proroctwa powołują się na dzień Jahwe wraz z rozprzestrzenianiem się ducha proroczego na cały naród Izraela i sąd nad pogańskimi ludami. Są one nadzwyczaj krótkie, w przeciwieństwie do rozwlekłych przepowiedni Ezechiela, które zapełniały jego księgę skargami nad umarłymi, westchnieniami i biadaniami; pieśni miłosne o rubasznej, jędrnej treści zostały przeniesione na płaszczyznę religijno-obyczajową. Ale nawet przy pomocy podejrzanych nauk, jak mistyka liter i liczb, trudno będzie znaleźć sensowne powiązanie między owymi znakami i prorokami. To samo dotyczy również Sybilli.
Zastrzeżenie profesora Antonia Pavanetto: – Czy nie należałoby przywiązywać większego znaczenia do faktu, iż literami sygnowani są prorocy Ezechiel i Joel, podczas gdy przy postaciach Jeremiasza, Daniela i Izajasza nie występują żadne oznakowania? Pytanie to dotyczy naturalnie również i Sybilli, z których oznaczone są akurat jedynie Erytrejska i Perska, podczas gdy Sybille z Delf i Cumae pozostały z pustymi rękami.
Pytanie to uzyskało ogólną aprobatę, pozostało jednakże bez odpowiedzi, stając się kolejną zagadką w tej sprawie.
Jego Eminencja Frantisek Kolletzki, podsekretarz Kongregacji Wychowania Katolickiego, zwrócił uwagę na to, że magią liter i liczb posługuje się tajemna nauka żydowska, a także na fakt, iż w kabale litery posiadały określoną wartość liczbową, przy pomocy której można było dokonywać okultystycznych obliczeń.
– Bracie w Chrystusie! – przerwał gwałtownie mówcy fra Desiderio Scaglia, kanonik z San Carlo – w jakiż to sposób kabalistyczne znaki mogły się dostać na sklepienie Kaplicy Sykstyńskiej? Czyżbyś twierdził, bracie, że Michelangelo był kabalistą i kacerzem? Sądzę, że powinniśmy się raczej zająć bliższymi interpretacjami, jak na przykład średniowiecznymi formami błogosławieństwa, które, czego nie potrzebuję podkreślać, zostały przez Kościół uznane za zabobon. Formuły zaklinania są w nich odtwarzane w pierwszych literach pojedynczych słów. Najbardziej znane jest błogosławieństwo Zachariasza, chroniące przed dżumą, którego początkowe litery pojawiają się na karteczkach amuletowych, szkaplerzach i krzyżach Zachariasza. Chrześcijańska wiara zabrania mi powtórzenia tego szeregu liter, jednakże nie ma on żadnego związku z zestawieniem, nad którym dyskutujemy.
Pytanie kardynała Giuseppe Belliniego, prefekta Kongregacji Sakramentów i Służby Bożej: – Czy rozpoczęto już badania tego napisu pod kątem literowego zapisu tonalnego? Najstarszy sposób pisemnego utrwalania muzyki używał liter alfabetu do zapisu dźwięków. Notacja nutowa weszła do użytku dopiero na przełomie tysiącleci. Na przykład Odo z opactwa w Cluny zapisywał swoje wzruszające chorały gregoriańskie jedynie przy pomocy liter.