Выбрать главу

Jako przykład Manning podał greckie słowo ICHTHYS, co w tłumaczeniu znaczy „ryba” i przez pierwszych chrześcijan wypisywane było na piasku jako znak rozpoznawczy ich wiary. Pierwotny sens znaku ryby został później na nowo rozszyfrowywany. Za literami ICHTHYS ukrywa się formuła: Jesus Christos Theou Yios Soter, co dokładnie oznacza Jezus Chrystus, Syn Boga, Wybawiciel Świata. W swoim Compendium Theologicae veritatis * scholastyk Albertus Magnus, omawiając imię Jezus, posłużył się notarikonem, w którym nie rozumiejąc jego pierwotnego sensu potraktował to słowo jako zespół liter; odzyskało ono swoje znaczenie dopiero w zestawieniu z początkowymi literami innych słów. W imieniu „Jezus” Albertus Magnus stwierdził istnienie następującej kombinacji wyrazów: Jucunditas maerentium, Aeternitas viventium, Sanitas languentium, Ubertas egentium, Satietas esurentium *. Wynika z tego wyraźnie, iż nawet, a w gruncie rzeczy przede wszystkim, mistyką liter zajmowali się uczeni i filozofowie. Tak więc przy poszukiwaniu rozwiązania zagadki anagramu florentyńczyka umieszczonego w Kaplicy Sykstyńskiej sięgać można do wielkich wzorów z przeszłości.

– Jak się nazywa owa tajemna nauka – chciał się dowiedzieć kardynał Jellinek – której nazwę tak się pan lęka podać, profesorze?

– W celach symbolicznych i mistycznych – odpowiedział zapytany w taki sposób profesor – literami posługiwała się przede wszystkim żydowska kabalistyka i na podstawie kolejności, a także sposobu tematycznego podziału sykstyńskich fresków, ale również i w kontekście nietypowej kolejności liter, nie można wykluczyć, że Michelangelo chciał przekazać potomnym informację dotyczącą tej właśnie tajemnej nauki żydowskiej.

W sali Świętego Oficjum zapanował wielki niepokój; kardynałowie, prałaci i profesorzy zaczęli głośno rozmawiać między sobą, Jego Eminencja kardynał Lopez zaś, podsekretarz Kongregacji Wiary i tytularny arcybiskup Cezarei, uparcie wołał, iż szatan doprowadził do tego, że zajmując się tym problemem Kościół Święty napytał sobie biedy, horribile dictu *!

Profesor Manning odrzucił zastrzeżenie Jego Eminencji kardynała Belliniego, że to wszystko jest szalbierstwem i pogańskimi zaklęciami, mówiąc, iż napis sykstyński ma być najpierw zbadany nie tyle pod kątem prawdy, jaka jest w nim zawarta, ile samej treści, tak w każdym razie brzmiało otrzymane przezeń zlecenie. Dopiero po poznaniu treści inskrypcji do czcigodnego consilium należeć będzie zbadanie zawartego w nim przesłania. Z profesorem Manningiem zgodził się kardynał Jellinek, jednakże Bellini dalej się upierał, nazywając wszystkich semiotyków wrogami wiary, będącymi w stanie wymyślić wszystko i zarazem nic. Przytoczył również przykłady, przy pomocy których usiłowano dowieść, że Szekspir i Bacon to jedna i ta sama osoba, a także iż Goethe był kabalistą.

Gabriel Manning zgodził się z kardynałem, powtarzając jednakże swoje zastrzeżenie, iż w aktualnej sytuacji nie należy dyskutować nad treścią inskrypcji, ale sposobem rozwiązania zagadki.

– Dopóki nie zostanie ustalone rozwiązanie, nie wolno osądzać treści napisu. Oczywiście mistyka liter zawiera liczne imponderabilia; isopsefa, pseudonauka wiążąca ze sobą takie same wartości liczbowe różnych słów, dość często służy przeciwnikom tej koncepcji jako kontrargument. Podstawą isopsefy jest ponumerowanie greckich liter od alfy do omegi liczbami od 1 do 24, co z kolei stało się podstawą rozwiązania różnych zagadek tego świata i w rzeczywistości doprowadziło do zaskakujących wyników.

– Tą nauką – mówił dalej Manning – zajmowało się wielu znakomitych uczonych. O Napoleonie mówi się, że już w młodych latach natknął się na isopsefę: Bonaparte = 82 = Bourbon, i z tego powodu poczuł się powołany do objęcia tronu Francji. Oczywiście żydowscy przeciwnicy isopsefy dowiedli również przy pomocy tej podejrzanej nauki, że księga Genesis posiada tą samą wartość liczbową co „kłamstwo i oszustwo”, a „Bóg Wszechmogący” jest zgodny ze słowami „inni bogowie”. Ale to wszystko nie jest tematem consilium; na razie idzie przede wszystkim o to, aby znaleźć naukowe rozwiązanie tajemnicy inskrypcji, rozwiązanie, w którym zawarty jest dowód jego słuszności.

Wtedy kardynał Jellinek wyjął z kieszeni swej sutanny kartkę papieru. Oczy wszystkich obecnych skierowały się na przewodniczącego consilium. Kardynał powiedział, że również usiłował dokonać interpretacji napisu, do tej pory jednakże nie miał na tyle odwagi, aby przedstawić swą próbę rozwiązania.

– Dopiero teraz, kiedy pokazano mi możliwość różnych sposobów interpretacji, które mogą wywołać nawet śmieszność, odważam się przedstawić rozwiązanie, jakie chciałbym przeczytać teraz za pozwoleniem consilium – i Jellinek zapisał ołówkiem, jedną pod drugą, osiem problematycznych liter i drżącą ręką dodał do nich osiem słów:

A atramento

I ibi

F feci

A argumentum

L locem

U ultionis

B bibliothecam

A aptavi

Potem Jellinek podniósł wysoko kartkę, aby każdy mógł ją zobaczyć, i przeczytał wolno, z naciskiem:

– Atramento ibi feci argumentum, locem ultionis bibliothecam aptiavi – czarną farbą wypisałem tam dowód i wybrałem bibliotekę jako miejsce zemsty.

W sali zapanowało długie milczenie. Kardynałowie, prałaci i pozostali obecni nieruchomo wpatrywali się w kartkę trzymaną w drżącej ręce kardynała.

Biblioteka jako miejsce zemsty? Jak należało to rozumieć? Co ukrywa w sobie Biblioteka Watykańska? Jeden po drugim zebrani szukali wzrokiem archiwariusza, padre Augustyna, na którego miejscu siedział teraz jednakże jego następca, padre Pio.

Ujrzawszy, iż oczy wszystkich skierowane są na niego, padre Pio bezradnie wzruszył ramionami, odwrócił dłonie do góry i patrzył przed siebie jak młodzieniaszek Kleofas na widok Pana. Jednakże nie ukazał się żaden znak, jaki otworzyłby oczy obecnych i pomógł w zrozumieniu tajemnicy.

Kardynał Sekretarz Stanu, zmieszany, uśmiechnął się krzywo i aby rozładować atmosferę, zapytał Manninga, co sądzi o tej interpretacji.

– Nic – odparł bez ogródek semiotyk, uzasadniając swoją odpowiedź niedostateczną zdolnością dowodową tego rozwiązania, które co prawda wydaje się ujmująco proste, ale brakuje mu za to logiki. Dlaczego nagle pierwsza litera alfabetu ma oznaczać najpierw atramentum, potem argumentum, a w końcu nawet aptavi? A jeżeli nawet miałoby tak być, gdzie zawarta jest wskazówka, iż w ten właśnie sposób należy dokonać interpretacji napisu? Nie, Michelangelo na pewno nie przygotowałby dla potomnych tak łatwej zagadki, nie Michelangelo!

Jako pierwszy odzyskał panowanie nad sobą kardynał Sekretarz Stanu, Cascone, który zapytał z rozdrażnieniem i jednocześnie rozczarowaniem, dlaczego Manning jest tak pewny swego zdania i nie chce uznać za zasadne rozwiązanie Eminencji kardynała Jellinka, aczkolwiek sam powiedział jeszcze przed chwilą, że nie znalazł w ogóle żadnego wyjaśnienia. Profesor nie odpowiedział więc Cascone zwrócił się do kardynała Jellinka, pytając, czy potrafi podać treściowe lub formalne wyjaśnienie dotyczące wyniku jego badań.

– Nie potrafię uzasadnić tego rozwiązania – odparł Jellinek – ani w sposób formalny, ani jeśli idzie o treść. Po prostu puściłem wodze mej fantazji, tak jak to niegdyś mógł uczynić Michelangelo, kiedy zabierał się do swego dzieła. Michelangelo nie był semiotykiem, a już na pewno nie był naukowcem. Tworzył z głębi swojej duszy, przekładał uczucia na rzeczy materialne. Wątpię, czy ten artysta zastanawiał się zbyt długo, z jakiego powodu i gdzie ma umieścić te litery. Jeśli zaś idzie o treść – stwierdził kardynał – nie chciałbym się na ten temat wyrażać publicznie i proszę kardynała Sekretarza Stanu o rozmowę w cztery oczy, specialissimo modo, po zakończeniu posiedzenia consilium.

вернуться

* Zarys prawd teologicznych

вернуться

* powab zasługujących, nieśmiertelność istniejących, zdrowie słabnących, zasobność cierpiących (biedę), dostatek głodujących

вернуться

* strach mówić