Выбрать главу

Łukasz był jednym z pierwszych nawróconych chrześcijan, współtowarzyszem Pawła apostoła, którego czyny uwiecznił później w swojej historii apostołów. Jednakże nie był pierwszym, który pisał ewangelię. Pierwszym, jak to się okazało, był Marek, którego relacja została spisana około roku 60 po narodzinach Chrystusa. Posłużyła ona potem jako źródło zarówno Łukaszowi, jak i Mateuszowi, podczas gdy napisana jako ostatnia ewangelia Jana prawie nie miała z pozostałymi punktów wspólnych.

Wszystkie ewangelie jednakże relacjonowały, aczkolwiek w sposób zróżnicowany, tę samą historię życia i śmierci Jezusa oraz objawienie się zmartwychwstałego Pana. Na czym opierał się Abulafia, nazywając kłamcą akurat Łukasza? Ojciec Augustyn utknął w tym punkcie swoich rozmyślań.

Aby zbliżyć się do rozwiązania, zakonnik widział tylko jedną możliwość: należało odnaleźć drugi egzemplarz „Księgi Znaków”, z którego nie wydarto brakującej stronicy. Ale gdzie powinien go szukać? Nakłady księżek w owych czasach były tak niskie, że często zachowywał się tylko jeden jedyny egzemplarz, a do tego taka kabalistyczna księga jak ta nie była zazwyczaj, bez zastrzeżeń włączana do bibliotek zawierających dzieła religijne.

Następnego dnia rano Jellinek spotkał się z ojcem Augustynem. Kardynał nie miał zakonnikowi do powiedzenia nic nowego, był natomiast zdziwiony brakiem stronicy zawierającej tak ważne i być może decydujące dla nich informacje. Obaj natomiast nie byli w stanie zrozumieć, co łączy te wszystkie fakty.

– Czasami – stwierdził Jellinek – wydaje mi się, że jesteśmy już blisko rozwiązania tajemnicy Michelangela, ale już w następnej chwili zaczynam wątpić, czy kiedykolwiek uda się nam wyjaśnić przyczyny tej klątwy.

27. W dniu Św. Józefa

Wczesnym ranem tego dnia brat Benno udał się do ogołoconego z wszelkich ozdób Biura Pielgrzymów, mieszczącego się w kolumnadach Watykanu. Siedzący przy okienku ksiądz zaproponował mu przyjście w środę, tego bowiem dnia odbywa się audiencja generalna, ale podczas niej nie ma możliwości przeprowadzenia osobistej rozmowy z Jego Świątobliwością, przy czym nie robi się żadnych wyjątków dla duchownych czy zakonników.

– Ale ja muszę rozmawiać z Jego Świątobliwością! – zawołał rozgniewany brat Benno. – To rzecz najwyższej wagi.

– W takim razie proszę ją przedstawić na piśmie!

– Na piśmie? To niemożliwe – odpowiedział Benno. – Ta sprawa może być przedstawiona tylko samemu papieżowi!

Ksiądz zmierzył wzrokiem od stóp do głów swojego vis ŕ vis, ale zanim zdążył coś powiedzieć, Benno dodał: – Idzie o odkrycie w Kaplicy Sykstyńskiej.

– Ta sprawa leży w kompetencji professore Pavanetta, zwierzchnika Dyrekcji Pomników, Muzeów i Galerii Papieskich, a także kardynała Jellinka, który prowadzi dochodzenie.

– Niech ksiądz posłucha! – zaczął od nowa brat Benno. – Muszę rozmawiać z Jego Świątobliwością i jest to sprawa wielkiej wagi. Przed laty mogłem rozmawiać bez trudności z papieżem Gianpaolo; wystarczył tylko jeden telefon. Czy dzisiaj ma to być aż takim problemem?

– Zamelduję brata w sekretariacie Kongregacji Wiary. Może kardynał Jellinek zgodzi się brata przyjąć. Wtedy będzie brat mógł przedstawić mu swoje życzenia.

– Życzenia? – brat Benno roześmiał się gorzko.

Sekretarz kardynała kazał czekać bratu Benno do przyszłego tygodnia. Był to najwcześniejszy termin, w jakim mógł się spotkać z kardynałem.

Benno zaś upierał się bez przerwy przy wadze swoich informacji.

– Ach, wie brat – odparł sekretarz – ostatnio o terminy spotkań z kardynałem prosi stale wielu historyków sztuki, każdy z nich sądzi, że ma w kieszeni rozwiązanie problemu, a w rzeczywistości nie opowiada nic nowego. Większość chce przy pomocy swoich teorii osiągnąć korzyść, ujrzeć swe nazwisko w gazetach. Proszę nie brać mi moich słów za złe, bracie Benno. A jeśli idzie o termin… może w przyszłym tygodniu.

Brat Benno podziękował uprzejmie i opuścił Święte Oficjum tą samą drogą, jaką przyszedł.

28. W poniedziałek po Judica

W poniedziałek po Judica członkowie consilium spotkali się na swym kolejnym posiedzeniu. Na wielkim okrągłym stole leżała w oprawie „Księgi Jeremiasza” – „Księga Znaków”.

Po otwarciu posiedzenia i wezwaniu Ducha Świętego zebrani Eminentissimi i Reverendissimi kardynałowie i biskupi, czcigodni prałaci i zakonnicy zasypali kardynała Jellinka pytaniami, gdzie znaleziono „Księgę Znaków”. Kardynał opowiadał, że jego uwagę w Tajnym Archiwum zwróciła księga, która nie pasowała do pozostałych, nie podlegała bowiem żadnemu utajnieniu. Była to właśnie „Księga Jeremiasza”. Po dokładniejszym obejrzeniu okazało się jednak, że z „Księgi Jeremiasza” pozostała tylko okładka i kilka stronnic, oprawa zaś ukrywa w sobie dzieło napisane piórem kabalisty Abrahama Abulafii.

– Czy tego właśnie Abulafii, którego nazwisko zostało uwiecznione na sklepieniu sykstyńskim? – przerwał Jellinkowi kardynał Giuseppe Bellini.

– Tak, właśnie tego Abulafii, którego rozkazał spalić papież Mikołaj III.

– A więc wcale nie zginął.

Wszyscy obecni zaczęli głośno ze sobą rozmawiać, a Pio Luigi Zalba z zakonu Służebników Marii pośpiesznie przeżegnał się kilka razy. Jellinek bezradnie patrzył na zamieszanie panujące w sali.

– Jak wam to wyjaśnić, bracia w Chrystusie – zaczął nieporadnie. – Według wszelkiego prawdopodobieństwa najważniejsza strona księgi zniknęła, brakuje jej. Została po prostu wyrwana.

W tym momencie kardynał Bellini zaczął krzyczeć, iż uważa całą sprawę za ukartowaną z góry grę.

– Któryś z członków consilium od dawna już zna rozwiązanie tajemnicy. Jeżeli to rozwiązanie jest nawet tak straszne i niekorzystne dla wiary i powinno być zatajone przed wiernymi, to członkowie tego consilium mają prawo dowiedzieć się o kulisach całej sprawy!

– Jeżeli chcesz, bracie w Chrystusie – odparł gwałtownie Jellinek – dać w ten sposób do zrozumienia, że to ja usunąłem tę stronę, to chciałbym przeciw temu jak najostrzej zaprotestować. Jako prefektowi tego consilium na niczym mi bardziej nie zależy aniżeli na wyjaśnieniu tej sprawy. Poza tym, jakiż mógłbym mieć interes w zatuszowaniu prawdziwego rozwiązania tajemnicy?

Kardynał Sekretarz Stanu, Giuliano Cascone, wezwał Belliniego do powściągliwości, poddając jednocześnie pod rozwagę pytanie, czy brakująca stronica „Księgi Znaków” może w ogóle mieć jakieś większe znaczenie i być pomocna rozwiązaniu problemu.

– Ostatnim razem padre Augustyn przedłożył nam pergamin, z którego treści wynikało, iż Żydowi Abulafii odebrano tajne pismo. Czy nie jest bardziej prawdopodobne, że tajemnica Michelangela dotyczy właśnie owego pamfletu i czy nie jest równie prawdopodobne, iż to pismo zostało już dawno zniszczone?

– Taka księga jak ta, napisana przez żydowskiego mistyka, na pewno nie istniała w jednym egzemplarzu – wtrącił kardynał Frantisek Kolletzki, podsekretarz Kongregacji Wychowania Katolickiego. – Dla takiego człowieka jak padre Augustyn nie powinno być więc trudno postarać się o inny egzemplarz i ściągnąć go tutaj z którejkolwiek biblioteki na świecie.

– Jak do tej pory – odpowiedział Augustyn – żadna próba odnalezienia księgi nie przyniosła rezultatu. „Księga Znaków” nie występuje w żadnym katalogu.