Выбрать главу

– Czy Wasza Eminencja zna tę księgę?

– Naturalnie – odpowiedział Jellinek – tylko… nie widzę żadnego związku między nią a inskrypcją w Kaplicy Sykstyńskiej.

– Czy Wasza Eminencja czytał „Księgę Znaków”?

– Tak – odparł kardynał z wahaniem.

– Całą?

– Z wyjątkiem ostatniej strony, bracie.

– Ale to właśnie o nią chodzi! Dlaczego Wasza Eminencja opuścił ostatnią stronę?

– Brakuje jej w wydaniu, jakie miałem do dyspozycji. Ktoś ją wyrwał!

– Na tej stronie, Eminenza – brat Benno spojrzał na kardynała – znajduje się, jak sądzę, klucz do tajemnicy, albo przynajmniej bardzo ważna wskazówka dotycząca tego problemu. Ukrywa ona gorzką prawdę dla Kościoła.

– Powiedz wreszcie, bracie, co jest na tej stronie!

– Abulafia pisze, iż dowiedział się od swego mistrza wstrząsającej prawdy dotyczącej wiary i Kościoła i wyjawił ją w swym „Traktacie o milczeniu”. To właśnie „Traktat o milczeniu” Abulafia chciał przekazać papieżowi Mikołajowi III, ale w dziwny sposób szpicle inkwizycji przekazali papieżowi treść tego dzieła, zanim jeszcze doszło do spotkania. Papież Mikołaj uznał jego treść za tak niebezpieczną, że użył wszystkich środków, aby znaleźć się w jego posiadaniu. Zanim jednakże udało mu się aresztować Abulafię u bram miasta i wejść w posiadanie traktatu, papież umarł. Mimo to Abulafię aresztowano, przewieziono do Oratorium na Awentynie, gdzie zabrano mu traktat i ukryto w bibliotece. Abulafia był więziony ze względu na to, iż mógłby opowiedzieć komuś treść dzieła. Tak właśnie pisze o tym ów kabalista, skarżąc się dalej w „Księdze Znaków”, iż Kuria składa się z ludzi, którzy ponad wszystko cenią tylko własną potęgę i władzę. Jego „Traktat o milczeniu” zawiera dowód wstrząsającej prawdy, która może zmienić święte kanony i światopogląd Kościoła, a nawet powinna stać się przyczyną reformy wiary. Z tego też powodu, tak pisze Abulafia, Kościół zmusił go do milczenia. Kuria odmawia dyskusji nad jego dowodem i ukrywa tę potworną prawdę przed oczami wiernych, ale nie z poczucia odpowiedzialności wobec nich czy wiary, lecz z chęci utrzymania władzy. Kościół, jak pisze Abulafia, to kolos stojący na glinianych nogach. Dowodu tego zaś należy szukać w „Traktacie o milczeniu”.

– Czy znalazłeś „Traktat o milczeniu”?

– Tak, znalazłem go razem z dokumentami dotyczącymi Michelangela. Najwyraźniej nikt nie przykładał specjalnej wagi do tego dzieła.

– Czynisz, bracie w Chrystusie, bardzo niebezpieczne aluzje! Czy nie zechciałbyś w końcu zdradzić mi, co napisane jest w tym „Traktacie o milczeniu”?

– „Traktat o milczeniu”, księże kardynale, został napisany w języku hebrajskim. Wasza Eminencja sam wie, jak trudno odcyfrować takie rękopisy. Dotarłem jedynie do połowy dokumentu, ale i tak to, co przeczytałem, było wystarczająco okropne, by pozbawić mnie spokoju ducha. Abulafia pisze o tym, co przekazał mu jego mistrz; a więc iż Pismo Święte nie jest zgodne z prawdą, ewangelia św. Łukasza opiera się na fałszywych założeniach. Abulafia twierdzi, że Łukasz kłamie…

– Łukasz kłamie?! – przerwał mu kardynał. – Na ten temat też już dyskutowaliśmy. Ale dlaczego Łukasz? Cóż jest takiego szczególnego w ewangelii Łukasza?

– Przez wiele lat zajmowałem się tym problemem – powiedział ostrożnie brat Benno, jakby obawiając się doradzać w sprawach ewangelii kardynałowi i strażnikowi czystości wiary na dodatek. – Jak Wasza Eminencja wie, wczesne ewangelie odpowiadają sobie w znacznym stopniu, jeśli idzie o czyny Jezusa, opierając się na Marku, który opisuje ziemskie życie Zbawiciela. Jego relacja kończy się jednak nad otwartym grobem; ostatnia część dotycząca zmartwychwstania i wniebowstąpienia Chrystusa jest późniejszym uzupełnieniem, jakie powstało w czasach, kiedy pozostałe ewangelie zostały już napisane.

– A więc sądzisz, iż Łukasz…

– Tak, Łukasz jest tym, który jako pierwszy opisał pojawienie się zmartwychwstałego Chrystusa. Pamięta Wasza Eminencja, że Łukasz był uczniem Pawła, który w pierwszym liście do Koryntian, jeszcze przed Markiem i napisaniem ewangelii, złożył pełne rezerwy wyznanie dotyczące zmartwychwstałego Chrystusa.

– Znam to miejsce – Jellinek uśmiechnął się, przypominając sobie odpowiedni fragment, jednakże za chwilę zmarszczki na jego czole pogłębiły się. – „Najpierw bowiem podałem wam to, co i ja przejąłem, że Chrystus umarł za grzechy nasze, według Pism, i że został pochowany. I że trzeciego dnia został z martwych wzbudzony, według Pism…” Te słowa zawsze dla mnie dużo znaczyły.

– To ten sam list – kontynuował brat Benno – którego ciąg dalszy brzmi: „A jeśli Chrystus nie został wzbudzony, daremna jest wiara wasza, jesteście jeszcze w swoich grzechach. Zatem i ci, którzy zasnęli w Chrystusie, poginęli… Albowiem jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy zostaną ożywieni”. Często zadawałem sobie pytanie, czy tych wielu uczonych, szukających wyjaśnienia fresków Michelangela w Starym Testamencie, nie powinno raczej skoncentrować się na Nowym.

– Masz, bracie, na myśli związek między starym a nowym Adamem, którym jest Chrystus?

– Byłem i ciągle jeszcze jestem historykiem sztuki, o ile człowiek nie może zapomnieć swego zawodu. Dokładnie badałem freski w Kaplicy Sykstyńskiej i ciągle szukałem wyjaśnienia, dlaczego florentyńczyk umieścił na początku swego dzieła scenę pijaństwa Noego i potop, aby potem, poczynając od apokaliptycznego grzechu, dokonać w ciągu tylko pięciu dni całkowitego zniszczenia dzieła Stworzenia Świata i zakończyć je sceną owego straszliwego sądu, gdy gniewny Bóg, który sam siebie stworzył, strąca ludzi w otchłanie Styksu. Cóż więc możemy uczynić innego aniżeli Noe, jak bowiem pisze Paweł apostoł: „Jeśli umarli nie bywają wzbudzani, jedzmy i pijmy, bo jutro pomrzemy”?

– A więc tajemnica Kaplicy Sykstyńskiej polega na tym, iż Michelangelo, jej twórca, zaprzecza zmartwychwstaniu Chrystusa, a tym samym zmartwychwstaniu ciała? – Jellinek znowu wstał z krzesła. Czuł, że kręci mu się w głowie, i to nie dlatego, iż uświadomił sobie, jak bardzo ta interpretacja pasuje do całości obrazu, jak wyjaśnia niektóre rzeczy, które do tej pory były nie wyjaśnione. Nic więc dziwnego, że florentyńczyk tak bardzo obawiał się śmierci, jeżeli bowiem Chrystus jako pierwszy z uśpionych na wieki nie zmartwychwstał, wtedy także nie byłoby żadnej nadziei dla ludzi, którzy po nim nastali. Wtedy też fundament Świętego Kościoła byłby nie tylko zagrożony w niektórych miejscach korozją, ale w ogóle całą jego budowlę zbudowano by na niebezpiecznych ruchomych piaskach…

– To herezja! – kardynał Joseph Jellinek, prefekt Kongregacji Wiary, niegdyś używającej imienia Świętej Inkwizycji, uderzył pięścią w stół. – Ale Kościół dał sobie radę i z innymi fałszywymi naukami: manicheizmem, arianizmem, herezją katarów. Któż dzisiaj mógłby je jeszcze poważnie traktować?

– Abraham Abulafia – powiedział brat Benno ochrypłym głosem – nie powiedział, że wierzy, iż nasz Pan Jezus nie zmartwychwstał trzeciego dnia; on miał na to dowód, a ten dowód znajduje się w „Traktacie o milczeniu”!

– A na czym polega ten dowód?

– Nie doszedłem tak daleko – przyznał się brat Benno. – W połowie pracy zostałem powołany do Wehrmachtu, a esesmani, dla których prowadziłem jeszcze dzień wcześniej odczyt, uniemożliwili mi wstęp do biblioteki.