Выбрать главу

Gdzie jednak znajdowały się notatki Neriego, założyciela zakonu oratorianów? Nie bez pewnych podstaw, można było mieć nadzieję, że ukryto je w tajnym archiwum Watykanu, aczkolwiek, jak twierdzono, tuż przed śmiercią święty miał spalić swoje wszystkie osobiste papiery. Miałżeby to być przypadek? W roku śmierci Neriego, 1595, ukazało się pięciotomowe dzieło benedyktyna Arnolda Wiona pod tytułem Lignum vitae – ornamentum et decus Ecclesiae *, dotyczące literackich osiągnięć jego zakonu. W tomie drugim, na stronach 307 do 311, autor cytuje proroctwa założyciela oratorianów jako Prophetia S. Malachiae Archiepiscopi, de Summis Pontificibus *. Cud jest najukochańszym dzieckiem wiary. Ponieważ nieznane są powiązania pomiędzy oratorianinem Filippo a benedyktynem Arnoldem, wynika z tego, iż benedyktyn, niech Bóg zachowa w opiece jego biedną duszę, dokonał oszustwa, bez względu na motywy, jakie kierowały jego piórem.

W dziele tym napisano, że Sidus olorum – ozdoba łabędzi, włoży tiarę na głowę. Słowa te są symboliczne i zagadkowe, ale kiedy w roku 1667 zasiadł na tronie papieskim Klemens IX, nikt nie wątpił już więcej w prawdziwość tej przepowiedni. Klemens (Giulio Rospigliosi) zdobył dużą sławę swoimi wierszami, pozostając do dzisiaj jedynym poetą, który był zarazem papieżem, łabędź zaś jest, jak wiadomo, symbolem poetów. Przez setki lat żaden Summus Pontifex nie opuścił murów Watykanu po wyborze dokonanym przez konklawe; taki sam los był przeznaczony również i Piusowi VI, kiedy po pięciomiesięcznym konklawe w Pałacu Kwirynalskim został wybrany następcą Klemensa XIV. Nowy papież charakteryzowany był przez ekstatycznego świętego jako peregrinus apostolicus *, co jednak zostało zapomniane w czasach Oświecenia, do chwili, kiedy nieszczęśnik ten w roku 1798 został uprowadzony przez francuskie oddziały rewolucyjne do Francji, gdzie zmarł jako peregrinus, czyli obcy. Zagadką była także kometa w herbie Leona XIII, który każdy arcykapłan, obejmując swój urząd, zobowiązany był przyjąć; wyjaśniona ona została dopiero, kiedy powiązano kometę ze słowami z przepowiedni; lumen in coelo – światło na niebie. Proroctwa te były dyskutowane jeszcze przed wyborem następcy Piusa XII, Jana XXIII, który miał zostać pastor et nauta, czyli pasterzem i żeglarzem. Jednakże owa przepowiednia nie miała sensu w stosunku do żadnego z papabile, nikt bowiem nie dawał szans patriarsze Wenecji, miasta chrześcijańskiej żeglugi. A jednak Roncalli został wybrany, jego pontyfikat zaś uznano za jeden z posiadających najbardziej pastoralny charakter.

Tylko kilka kroków dalej leżało wymęczone torturami przez papieskiego komisarza Remolinesa zeznanie mnicha Girolamo Savonaroli, w którym uznawał się za winnego kacerstwa, głoszenia na kazaniach fałszywej wiary oraz pogardy dla rzymskiego tronu. Były tam także szczegółowe sprawozdania z ostatnich godzin życia budzącego lęk i głoszącego konieczność pokuty kaznodziei oraz przykrych badań przeprowadzanych w jego celi, czy przypadkiem czary któregoś z demonów nie zamieniły go w hermafrodytę, co podejrzewała Święta Inkwizycja, zeznania świadków o jego głębokim śnie, w jaki zapadł przed egzekucją, przerywanym jedynie wielokrotnymi wybuchami głośnego śmiechu, opis pozbawionej sensacji śmierci na szubienicy i spalenia jego martwego ciała, którego popioły zostały wsypane do Arno. Tajne dossier zawierało jednak również informacje o florentyńskich dziewkach, pod których szatami kryły się szlachetne damy. Zbierały one popioły fra Savonaroli, a nawet, jak zaobserwowano, ukryto jedną rękę i części czaszki, które potem zostały zachowane jako relikwie. Znajdowały się tutaj także dogmaty papieskie; najnowszy z nich, dotyczący, niepokalanego poczęcia Marii Panny, oprawiony był w jasnoniebieski aksamit.

Kustosz wiedział, że kardynał nie jest zainteresowany żadnym z tych dokumentów, szedł więc szybko w stronę znajdujących się u szczytu schodów czarnych drzwi z dębowego drewna, których nie można było otworzyć bez jego, kustosza, pomocy, tylko on bowiem nosił przy pasie swojej sutanny przymocowany łańcuszkiem klucz o dwóch piórach, i nikt inny, tylko on posiadał klucz do tego najtajniejszego pomieszczenia tajnego archiwum. Nie oznaczało to jednak w żadnym wypadku, że miał pojęcie o tajemnicach zawartych w tym pomieszczeniu, znał znajdujące się w nim księgi i dokumenty, i musiał milczeć o rzeczach, o których nie wolno było mówić. Wiedział tylko tyle, że za tymi ciężkimi dębowymi drzwiami złożone były największe tajemnice Kościoła, dostępne jedynie każdemu kolejnemu papieżowi; w każdym razie w taki sposób postępowali poprzednicy Jana Pawła II. Jednakże polski papież przeniósł ten przywilej na kardynała; z tego więc powodu kustosz minął Jellinka i w świetle trzymanej przezeń lampy otworzył zamek. Jego podniecenie zdradzało drżenie rąk. Kardynał zniknął za drzwiami, Augustyn zaś pozostał w ciemnościach, jakie zalegały korytarz przed nimi. Prefekt pośpiesznie zamknął drzwi na klucz; taki był bowiem przepis.

Za każdym razem podczas otwierania drzwi kustosz rzucał okiem do wewnątrza, co, na Najświętszą Dziewicę Marię, było grzechem. W ten sposób poznał wyposażenie sali znajdującej się za czarnymi drzwiami. Widział umieszczone jedne nad drugimi, ciężkie drzwiczki skrytek, podobne do tych, jakie znajdują się w piwnicach banku państwowego; klucze do nich nosił przy sobie jednak nie on, ale kardynał. Augustyn nieczęsto otwierał te drzwi, aczkolwiek w ostatnich czasach kardynał coraz częściej korzystał ze swego przywileju. Jeden jedyny raz, w roku 1960, kustosz dowiedział się, jaką sensacyjną treść posiadają zamknięte tu dokumenty. Wtedy wpuścił do tego pomieszczenia Jana XXIII, zamknął za nim drzwi i czekał na pukanie papieża, tak jak teraz na znak kardynała; jednakże bardzo długo, ponad godzinę, wewnątrz panowała cisza. Ale po upływie godziny usłyszał nagle głuche uderzenia pięścią w drzwi i kiedy przekręcił klucz w zamku, papież wybiegł mu naprzeciw zataczając się i drżąc na całym ciele, jak gdyby ogarnęła go gorączka. Tak przynajmniej sądził w owym czasie kustosz. W końcu jednak na światło dzienne wyszła przynajmniej cząstka prawdy. Święta Dziewica, która ukazała się w roku 1917 w Fatimie trojgu portugalskim pastuszkom i przepowiedziała rezultat światowych wojen, owa „Nasza kochana Pani z Fatimy” ogłosiła również i trzecie proroctwo, którego treść, po zapisaniu, mogła być przekazana dopiero papieżowi panującemu w roku 1960. Prawdziwa treść owego dokumentu, który był przechowywany za tymi drzwiami, stała się przyczyną krążących po Watykanie najstraszliwszych i najprzeróżniejszych spekulacji. Jak mówiono, w proroctwie tym przepowiedziano apokaliptyczną wojnę światową, która zniszczy całe życie na Ziemi, inna pogłoska twierdziła zaś z kolei, iż jeden z następnych papieży zostanie zamordowany. Z tego też powodu następca Pawła VI zmuszony był po swoim wyborze udać się po informacje na ten temat do źródła znajdującego się za owymi ciężkimi, dębowymi drzwiami. Nie jest żadną tajemnicą, iż od tego czasu cierpiał na ciężką depresję i miał kłopoty z podjęciem jakiejkolwiek decyzji.

Jednakże tego wieczoru zainteresowanie kardynała dotyczyło stalowej skrzyni, w której przechowywane były wszystkie dokumenty związane z Michelangelo Bounarrotim. Kardynał miał uzasadnione podejrzenia, iż za Michelangelem i jego sztuką ukrywa się jakaś straszliwa tajemnica. Potwierdzał to fakt, że największemu utajnieniu podlegały takie właśnie dokumenty jak korespondencja Michelangela z papieżami, przede wszystkim z Juliuszem II i Klemensem VII, dossier o stosunkach towarzyskich artysty, jako iż wiedziano zarówno o jego ascetycznej namiętności do księżnej Vittorii Colonny, jak i kontaktach z neoplatonikami i kabalistami. Tak, nie mogło być nawet inaczej; nie bez powodu życie Michelangelo było w Watykanie tabu od 450 lat!

вернуться

* Drzewo życia – ozdoba i chluba Kościoła

вернуться

* Proroctwa św. Malachiasza o papieżach

вернуться

* obcy apostoł