– Ufam księdzu, monsignore – rzekł Jellinek – ale nie jest to odpowiednie miejsce na tego rodzaju rozmowy. Gdzie możemy swobodnie porozmawiać?
– Proszę pójść ze mną – odparł Stickler i obaj ruszyli w drogę do mieszkania kamerdynera.
Stickler zamieszkiwał mały apartament znajdujący się w Pałacu Papieskim. W porównaniu z wystawnym przepychem komnat, w jakich zamieszkiwali kardynałowie, jego apartament sprawiał wrażenie skrajnie skromnego. Ciemne umeblowanie było co prawda stare, ale wcale nie kosztowne. Usiedli na narożnikowej kanapie o wytartych poduszkach i kardynał zaczął opowiadać, że odwiedził go zakonnik imieniem Benno, pochodzący z klasztoru zamieszkanego przez mnichów, którzy złożyli śluby milczenia. Ów Benno opowiedział mu w związku z inskrypcją sykstyńską o zadziwiających sprawach, sprawach nie pozwalających człowiekowi zasnąć.
– Księże kardynale – poprosił Stickler – proszę jednak może opowiedzieć coś więcej o tej historii.
– Brat Benno – kontynuował Jellinek – dał mi kopię jednego z listów Michelangela; znajdowały się w nim aluzje do pewnych dokumentów, których nie mogę zdobyć. Bez tych materiałów, jak się obawiam, nie da się w pełni rozwiązać tajemnicy inskrypcji.
– W jaki sposób ten zakonnik wszedł w posiadanie kopii listu?
– Benno prowadził w Rzymie badania nad Michelangelem – odparł Jellinek – i natrafił na ten list w bardzo szczególnych okolicznościach. Potem jakoby oryginał listu Michelangela zawierający tajemnicze aluzje przekazał papieżowi Gianpaolo. Czy może przypomina ksiądz sobie taki przypadek?
Stickler kilkakrotnie powtórzył w zamyśleniu imię Benno.
– Słyszałem już to nazwisko – powiedział w końcu. – Tak, przypominam sobie, że widziałem na biurku Jego Świątobliwości jakiś bardzo stary list. Gianpaolo przebywał w owym czasie nader często w Tajnym Archiwum, można więc przyjąć, że i ten list stamtąd pochodził. Poza tym nie przykładałem do niego żadnej wagi. O ile mogłem się zorientować ze słów Gianpaola, papież, proszę tę informację traktować specialissimo modo, przygotowywał nowy sobór.
– Sobór? – przeraził się Jellinek. – Nigdy dotąd nie słyszałem o tego rodzaju planach papieża Jana Pawła I.
– I nie mógł ksiądz – stwierdził Stickler. – Gianpaolo nie miał już czasu, aby podać go do wiadomości publicznej. Poza Casconem i Canisiusem, i oczywiście moją skromną osobą, nikt nie miał pojęcia o tym planie – dodał, a w jego słowach zabrzmiała swojego rodzaju duma. – Cascone i Canisius byli jednak jego zagorzałymi przeciwnikami. Często słyszałem, jak starali się przekonać papieża, iż jego plan przyniesie szkodę Kościołowi. Odważali się nawet sprzeciwiać Gianpaolo i więcej niż raz doszło między nimi do gwałtownej sprzeczki. Często słyszałem zza zamkniętych drzwi podniesione głosy i rzucane nawzajem sobie oskarżenia, lecz Gianpaolo pozostał nieugięty i obstawał przy tym, aby zwołać sobór. Jednakże zanim zdążył oficjalnie ogłosić swoje zamiary, papież umarł, i to w bardzo dziwnych okolicznościach, co oczywiście jest Waszej Eminencji wiadome.
Jellinek dał wyraz swemu zdziwieniu, iż następca Gianpaola nigdy nie zajął się planami zwołania soboru przez swego poprzednika.
– Nie było to możliwe choćby z tego względu – odpowiedział Stickler – że zniknęły wszystkie notatki i dokumenty na ten temat. Mogę z całą pewnością powiedzieć, że jeszcze wieczorem przed swoją śmiercią Gianpaolo pracował nad tymi dokumentami. Chciał mieć, jak mówił, wolną rękę w reorganizacji Kurii.
– Czy Wasza Przewielebność sądzi, że dokumenty te zostały skradzione?
– Tak – odparł Stickler. – Zakonnica, która rano zastała Gianpaola martwego w łóżku powiedziała, że trzymał w rękach wiele kartek. W oficjalnym komunikacie o śmierci papieża oświadczono natomiast, że Gianpaolo zmarł przy lekturze książki. Zakonnicę zobowiązano do całkowitego milczenia i wysłano do leżącego na uboczu klasztoru. Oficjalnie oczywiście o niczym nie wiem, ale jako kamerdyner byłem poinformowany o każdym kroku papieża.
– Podejrzewam – odezwał się z wahaniem Jellinek – rzecz straszną. Poza tobą, bracie w Chrystusie, tylko dwóch ludzi wiedziało o planie papieża, dwóch zagorzałych przeciwników tego planu, za przyczyną którego mieli utracić swe urzędy. Jego śmierć… i to właśnie w takiej chwili… brakujące dokumenty… jest tylko jeden wniosek, jaki… Cascone i Canisius… to oni musieli… nie, nie odważę się tego powiedzieć na głos.
– Ja też – powiedział Stickler – podejrzewam to samo, ale brakuje mi dowodów, dlatego też nie pozostaje nic innego jak milczeć.
– Niedawno – chrząknął Jellinek – Bellini mówił coś o tajnej loży. Czy ksiądz o niej słyszał?
– Oczywiście.
– Opowiadał mi, iż także i członkowie Kurii należą do tego nielegalnego stowarzyszenia. Czy sądzi ksiądz, iż ma to związek z wymienionymi nazwiskami?
– Jestem tego nawet pewien. Istnieje lista z nazwiskami członków loży i doszło do moich uszu, że są na niej obaj wymienieni purpuraci. Prawdopodobnie, za przyczyną dochodzenia prowadzonego przez Waszą Eminencję, zrobiło się im gorąco pod nogami i poprzez jednego z pośredników kazali przesłać ostrzeżenie. Któż inny mógłby użyć jako środka nacisku domowych pantofli i okularów papieża, oprócz tych, którzy byli odpowiedzialni za ich zniknięcie?
– Prawie nie mogę w to wszystko uwierzyć. Historia, jaką ksiądz opowiada, jest zbyt potworna. Ale, by powrócić do soboru, monsignore: jaki miał być jego temat?
– Szło o zmartwychwstanie naszego Pana Jezusa.
– Zmartwychwstanie Chrystusa? A czy listy i dokumenty, jakimi zajmował się wtedy Gianpaolo, także zniknęły w dniu śmierci papieża?
– Początkowo nie – odpowiedział Stickler. – Pamiętam to dlatego, ponieważ do moich obowiązków jako kamerdynera papieża należało także uprzątnięcie biurka Gianpaola. Zajmując się tym, znalazłem kilka starych buste, listów i hebrajski pergamin, którego prawie nie można było odczytać. Papież przez wiele nocy siedział nad tym pergaminem i zawsze, kiedy wchodziłem do jego pokoju, czymś go przykrywał.
– Czy może mi ksiądz powiedzieć, o jaki pergamin chodziło?
– Żałuję, Eminenza, ale wtedy nie przywiązywałem do tych rzeczy żadnego znaczenia. Nie wydawały mi się po prostu ważne. Z drugiej strony, Cascone naciskał do pośpiechu: biurko ma być uprzątnięte do wieczora. Musiałem się więc bardzo śpieszyć. Z tego też powodu ostatnie dokumenty, jakimi zajmował się Gianpaolo, pozostawiłem w jego spuściźnie.
– A gdzie znajduje się teraz ta spuścizna?
– W archiwum, gdzie przechowywane są rzeczy osobiste wszystkich papieży.
Jellinek zerwał się na równe nogi.
– Stickler, to jest właśnie rozwiązanie! Z tego powodu nie mogłem znaleźć tych dokumentów w Tajnym Archiwum, do którego należą i skąd zostały zabrane.
34. Od Wielkiej Soboty po Niedzielę Wielkanocną
Nawet Wielki Piątek ze swym świętym misterium o cierpieniu i śmierci naszego Pana nie przyniósł kardynałowi Jellinkowi ani krzty wewnętrznego spokoju i ulgi. Czy odnajdzie „Traktat o milczeniu”? To pytanie bez przerwy budziło go ze snu. Gdybyż Stickler miał rację! Musiał mieć rację, a przynajmniej było to jedyne sensowne rozwiązanie. ODESSA w rewanżu za pomoc w przeprowadzeniu akcji „klasztornego szlaku” zwróciła materiały Watykanowi. Potem były one przechowywane w Riserva, z dala od wszelkich nie upoważnionych oczu. I pozostałyby tam, nie tknięte i zapomniane, Tajne Archiwum bowiem jest niczym grób dla rzeczy, które nie są przeznaczone dla opinii publicznej. A ponieważ także i nazwisko Abulafii zostało usunięte z ogólnie dostępnego archiwum, tajemnica ta pozostałaby taką po wsze czasy, gdyby brat Benno nie poinformował papieża Gianpaolo o swoich studiach. Gianpaolo musiał przynieść pisma Abulafii z Tajnego Archiwum i na ich podstawie powziąć plan zwołania soboru.