Potoczyła wzrokiem wokół stołu.
– Przyjemna historia – Baasteuwel popił łyk piwa.
– Bardzo – powiedziała Moreno. – Przejdźmy do teraźniejszości. Jadąc tu do Lejnic przed… – policzyła w myśli – dwunastoma dniami, spotkałam w pociągu młodą dziewczynę, jak się okazało, córkę Maagera. Rozmawiałyśmy trochę. Skończyła właśnie osiemnaście lat i jechała odwiedzić ojca w zakładzie Sidonisu. Po raz pierwszy, nie widziała go od szesnastu lat, nawet nie wiedziała o jego istnieniu. Matka powiedziała jej o nim poprzedniego dnia, dziewczyna była mocno zdenerwowana przed tym spotkaniem.
– Nie ma się co dziwić – zauważył Kohler.
– Tak. Kilka dni później zjawia się w Lejnicach jej matka – czyli była żona Maagera – z zawiadomieniem, że córka nie wróciła do domu, że zaginęła.
– Zaginęła? O w mordę – przeklął Baasteuwel.
– Właśnie. Wiemy, że w sobotę odwiedziła ojca w zakładzie, przenocowała w schronisku w Missenraade, ale po niedzieli nikt jej nie widział. I teraz zaczynają się dziać dziwne rzeczy.
– Zaczynają? – zdziwił się Kohler. – Dopiero teraz zaczynają się dziwne rzeczy?
Moreno wzruszyła ramionami.
– No dobra, ciągną się dalej. Jestem tu właściwie tylko na urlopie, ale miałam do załatwienia w komisariacie drobną sprawę służbową. Najpierw spotykam tę dziewczynę…
– Jak ona się nazywa? – przerwał Baasteuwel.
– Mikaela. Mikaela Lijphart. A więc spotkałam dziewczynę w pociągu, a w komisariacie jej matkę. Była mocno zaniepokojona, co zrozumiałe. Komendant Vrommel zgodził się w końcu rozesłać komunikat o zaginięciu, ale nie można powiedzieć, żeby potraktował tę sprawę priorytetowo. Chodziło oczywiście o ustalenie, czy ktoś nie widział Mikaeli w niedzielę… albo w następnym tygodniu. Z tego, co wiemy, zgłosiły się dwie osoby… przynajmniej dwie. Jedna kobieta z Frigge, która utrzymywała, że widziała dziewczynę na tamtejszym dworcu, oraz niejaka Vera Sauger, z którą rozmawiałam wczoraj wieczorem. To po tej rozmowie postanowiliśmy z aspirantem Vegesackiem zorganizować nasze dzisiejsze spotkanie.
– Aha? – Baasteuwel pochylił się do przodu przez stół. – Słucham dalej.
– Vrommel przyjął obie kobiety, ale – jak twierdził – nic istotnego z tych rozmów nie wynikło. Tymczasem wczoraj Vera Sauger powiedziała mi, że Mikaela odwiedziła ją w tamtą niedzielę i że dość długo ze sobą rozmawiały. Dziewczyna szukała kontaktu z osobami, które w jakiś sposób miały związek z tym, co się wydarzyło w 1983 roku. Które znały jej tatę lub Winnie Maas. Dlaczego, nie wiemy, ale może być tak, że ojciec coś jej w Sidonisie opowiedział. To oczywiście tylko przypuszczenie, ale coś ją przecież musiało skłonić do poszukiwań. Chyba że zwykła ciekawość. W każdym razie odwiedziła matkę Winnie, z nią też rozmawiałam. Jednak ani ona, ani Vera Sauger specjalnie Mikaeli nie pomogły, tak przynajmniej twierdzą. Nawiasem mówiąc, pani Maas sporo pije. Czy dziewczyna spotkała się z kimś jeszcze, na razie nie wiemy.
Moreno zrobiła krótką przerwę.
– Zrozumiałem, że ta sprawa miała się łączyć z naszą – wtrącił Kohler.
Moreno odchrząknęła.
– Zgadza się. Vera Sauger podała Mikaeli dwa nazwiska, osób, do których mogła zwrócić się z dalszymi pytaniami. I te same nazwiska podała Vrommlowi. Jedno z nich brzmi: Tim Van Rippe.
– Facet z plaży – powiedział Kohler.
– Kurwa – powiedział Baasteuwel.
Potem przy stole zapanowało milczenie.
– To nie jedyna komplikacja – kontynuowała Moreno po przyniesieniu przez Vegesacka czterech nowych piw z kuchni. – Tydzień po tym, jak Mikaela odwiedziła swojego ojca w zakładzie, ten zniknął… dokładnie w zeszłą sobotę po południu. Nikt nie wie, gdzie jest. Aspirant rozmawiał z nim kilka dni wcześniej, ale najwyraźniej niewiele można było z niego wydobyć…
– Ani słowa – potwierdził Vegesack.
Baasteuwel przeciągnął dłońmi po swojej niezbyt przepisowej fryzurze, rzucając okiem na Moreno, ale pytanie zadał Kohler.
– Ten cały Tim Van Rippe? Nasz trup z plaży. Jaką on odegrał rolę w tej starej historii?
Moreno przewróciła kartkę w notesie, sprawdzając zapiski.
– Według Very Sauger znał dobrze Winnie Maas. Może nawet z nią chodził… przed tym jak poszła do łóżka z Maagerem. Ale chyba nie to jest najważniejsze. Mamy tu wyraźne powiązanie. Mikaela Lijphart dostała jego nazwisko… i jeszcze jedno, którego nie zdążyłam sprawdzić… i bardzo możliwe, że odwiedziła go w niedzielę. Tydzień później znajdujemy jego zwłoki na plaży. Oczywiście to niesłychany zbieg okoliczności, że chłopcy je odkopali, choć z drugiej strony morderca mógł się trochę bardziej postarać i zakopać nieco głębiej… co sądzicie?
Kohler przytaknął.
– Głowa była rzeczywiście dość płytko. Wiatr by ją odsłonił wcześniej czy później albo po prostu chodzący plażowicze.
Baasteuwel wstał.
– Czyli to… to z tą Sauger pan komendant zatrzymał dla siebie? Co się tu, do cholery, dzieje? Poza tym, że z Vrommla jest łajza. Muszę zapalić. Tam?
Vegesack skinął głową i Baasteuwel wyszedł na balkon.
– Niezależnie od tego, co się za tym kryje – stwierdziła Moreno – jasne jest, że Vrommel gra nie fair. Nie chce rozgrzebywać tej starej historii. Nie chce, żeby wyszły na jaw powiązania między sprawą Maagera a zwłokami na plaży. Dlaczego, nie wiem, ale wydaje się dość oczywiste, że szesnaście lat temu nie wszystko odbyło się, jak należy. Poprawcie mnie, jeśli się mylę.
– Jest coś więcej? – zapytał Kohler. – Więcej nieprawidłowości? Moreno zastanowiła się.
– Z pewnością. Nie wiemy tylko jakie. Rozmawiałam też z lekarzem sądowym, który przeprowadzał sekcję zwłok Winnie Maas, i muszę powiedzieć, że jego reakcja była nadspodziewanie ostra. Coś go okropnie wzburzyło – jakbym podawała w wątpliwość jego autorytet i wiarygodność. Tylko dlatego że chciałam zadać kilka pytań. Zagotował się, nim zdążyłam zadać choćby jedno.
– Wygląda na jakąś przeklętą konspirację – powiedział Kohler. – A przynajmniej tuszowanie czegoś. Czy ktoś przejrzał protokoły procesu? Są tam jakieś niezgodności?
– Jeszcze do tego nie doszłam – westchnęła Moreno. – Proszę pamiętać, że jestem tutaj na urlopie.
– Hm – Kohler zdobył się na coś, co przypominało melancholijny uśmiech.
Baasteuwel wrócił z przerwy na papierosa.
– Co właściwie myślicie? – zapytał, wodząc spojrzeniem między Moreno a Vegesackiem. – Miałem czas do namysłu tylko przez małego papieroska i muszę powiedzieć, że nic z tego nie pojmuję… a ci, co mnie znają, wiedzą, że zdarza mi się to niezwykle rzadko.
Zrobił grymas i usiadł w fotelu. Moreno zawahała się chwilę, nim odpowiedziała.
– Myślę… – starała się szybko podnieść gardę, żeby nie powiedzieć za dużo – myślę, że ta tragedia nie rozegrała się tak prosto, jak to ustalono w 1983. I że Vrommel… przypuszczalnie nie tylko on… miał powód, żeby co nieco zatuszować. Nie wiem, co ani dlaczego. Myślę też, że trochę ludzi w mieście zachowało dla siebie informacje sprzed szesnastu lat i że Tim Van Rippe był jednym z nich. I że ktoś go zabił, żeby nie zaczął mówić… z grubsza taka jest moja opinia.
– Hm, tak – mruknął Baasteuwel. – A skąd ten ktoś wiedział, że dziewczyna zamierzała odwiedzić Van Rippego właśnie tego dnia?
Moreno potrząsnęła głową.
– Nie mam pojęcia – przyznała. – Mikaela Lijphart trochę jednak namąciła, zanim zniknęła jak kamfora. Spotkała się z matką Winnie Maas i z Verą Sauger. Może też z innymi, ale ponieważ nikt nie zadał sobie większego trudu, żeby to sprawdzić, nadal nie wiemy z kim. Sauger podała mi jeszcze jedno nazwisko oprócz Van Rippego – niejaki Claus Bitowski. Dzwoniłam do niego dzisiaj rano kilka razy, ale nikt nie odbierał.