Выбрать главу

– Jeśli można, wolałabym iść pieszo. Mieszkam tylko kilka ulic stąd, a muszę… muszę się przejść.

– W porządku. Być może będziemy musieli jeszcze z panią porozmawiać.

– Błagam. byłe nie dzisiaj. – Dana podeszła do drzwi i zatrzymała się. – Wydaje mi się, że zaczęłam się w nim zakochiwać. Nigdy się nie dowiem. Już nigdy nie będę tego wiedzieć. To takie straszne… to wszystko, co stało się z Jonahem.

Eye jeszcze przez chwilę siedziała w milczeniu. Próbowała zebrać myśli kotłujące się w jej głowie. Ciało w drodze do kostnicy, morderca metodycznie wykonujący swoją pracę, dwoje agentów FBI próbujących przejąć jej sprawę. W domu zamieszkał gość, któremu tak do końca nie ufała, a mąż prawdopodobnie znalazł się w poważnym niebezpieczeństwie i z pewnością przysporzy jej jeszcze sporo kłopotów.

Feeney, który wszedł do pokoju, zastał ją zamyśloną. Oczy miała na wpół zamknięte, a usta zaciśnięte. Zastanawiając się nad jej nastrojem, podszedł i usiadł przy niskim stoliku naprzeciwko Eye. Wyjął z kieszeni torebkę orzeszków i poczęstował ją.

– Mam dwie wiadomości. Którą wolisz usłyszeć najpierw, dobrą czy złą?

– Zacznij od tej gorszej, po co zmieniać atmosferę?

– Facet wszedł głównym wejściem. Niestety, ma klucz uniwersalny. To jest ta zła wiadomość.

– Policyjny klucz uniwersalny?

– Zgadza się. Albo świetną podróbkę. Okaże się, kiedy dokładniej obejrzymy zapis na dyskietkach. Moi chłopcy wyczyszczą obraz, może coś będzie widać. Nie w tym problem, Dallas. Chodzi o to, że wszedł do środka, jak gdyby tu mieszkał. Podszedł do drzwi, przesunął klucz, otworzył i wszedł jak do siebie. Nie mam żadnych wątpliwości, to robota Yosta. Laboranci niepotrzebnie badają próbkę DNA. Odpowiednio się ubrał, włożył nową perukę, długie ciemne włosy związane w kucyk. No wiesz, wyglądał jak artysta. Zdaje się, że to pasuje do tej okolicy.

– Wie, jak się wtopić w otoczenie.

– Miał walizkę. Klucz schował w zewnętrznej kieszeni i zabezpieczył. A poza tym znał dom. Od razu trafił do gabinetu.

Eye pochyliła się w jego stronę.

– Feeney, czy chcesz przez to powiedzieć, że kamery były włączone?

Otóż to. I to jest właśnie ta dobra wiadoniość. – Uśmiechnął się. – Yost albo nie wziął tego pod uwagę, albo miał to gdzieś, ale wszystkie kamery pracowały. Pewnie właściciel zapomniał je rano wyłączyć. Wszystko jest sfilmowane, jak kręci się po domu, zwyczajny ranek przed zabraniem się do pracy. Jest też dźwięk. Solidny system.

Eye poderwała się na równe nogi.

– Nie pomyślał o tym. Nikt nie włącza kamer zabezpieczających, kiedy pracuje w domu. Kto chciałby nagrywać, jak puszcza bąki i drapie się po tyłku? Feeney, to znaczy, że Yost to przeoczył.

– Tak, możliwe. Mamy całe zajście na dyskietce. Całe morder:stwo jest sfilmowane.

– Gdzie odtwarzacz? Chciałabym… -Urwała, przypomniawszy sobie o Roarke”u. Jęknęła. a Feeney nie potrafił powiedzieć, czy to żal, czy frustracja. A może jedno i drugie. – Obejrzę w centrali. Ustaw wszystko w sali konferencyjnej, dobrze? Zaraz do was dołączę, muszę jeszcze coś załatwić.

– Pewnie. Czeka na zewnątrz. – Feeney wstał, zgniótł torebkę orzeszkami i schował do kieszeni. – Nie chcę wsadzać nosa w nie swoje sprawy.

– Wiem. I za to cię lubię.

– Cóż, sama wiesz, że nie będzie mu teraz łatwo. Musi tak być. Możesz mu powiedzieć, żeby się nie przejmował, choć pewnie nic to nie da. Za jakiś czas odnajdzie w sobie gniew. Na początku będzie wściekły, ale się uspokoi. To taki typ. W końcu to jeszcze nic takiego. Być może będziemy mogli go wykorzystać. Oczywiście jak się uspokoi.

– Filozof z ciebie, Feeney.

– Tylko mówię. Pewnie zastanawiasz się, jak utrzymać go z dala od tej sprawy. – Spojrzał jej w oczy i pokiwał głową. Dokładnie o tym myślała. – Uważasz, że to dla niego bezpieczniejsze. Tak podpowiada ci serce, nie rozum. Rusz głową, Dallas, a na pewno zrozumiesz, że czasami cel staje się najlepszą bronią.

Możesz stać prźed tym celem, ale tego nie zauważać.

– Czyżbyś w tak zawiły sposób sugerował, żebym go oficjalnie wprowadziła do śledztwa?

– To twoja sprawa. Może chcę powiedzieć, że powinnaś pomyśleć o korzystaniu z każdego dostępnego źródła? To wszystko. – Feeney wzruszył ramionami, jak gdyby uznał, że i tak za dużo już powiedział, i wyszedł.

Eye zaczęła od wybrania odpowiednich mundurowych, z którymi mogłaby odwiedzić sąsiadów. Kątem oka obserwowała Roarke”a. Stał oparty o tylny zderzak nowego sedana. Patrzy na mnie. pomyślała. Czeka. A jednak robił wrażenie zdenerwowanego.

– Zaczekajcie na ninie – rzuciła do Peabody i przeszła na drugą stronę ulicy.

– Myślałam, że weźmiesz limuzynę z kierowcą.

– Miałem tak zrobić, ale kiedy dowiedziałem się o Jonahu, nie mogłem czekać.

– Kto ci powiedział?

– Mam swoje źródła. To przesłuchanie, pani porucznik? – Nie doczekawszy się odpowiedzi, zaklął miękko pod nosem. – Wybacz.

– Wiesz co, bądź tak miły i jedź do domu. Daj sobie wycisk na siłowni.

– Czy to twój sposób?

– Tak, zwykle działa.

– Muszę wracać do biura. Mam ważne spotkanie. Będziesz rozmawiać z rodziną?

– Tak.

Podniósł wzrok i przez chwilę patrzył na ładny dom z ciemnoczerwonej cegły. Myślał o tym wszystkim, co tam zaszlo.

– Chciałbym się zobaczyć z jego krewnymi.

– Oczywiście, zaraz po tym, jak zostaną oficjalnie poinformowani.

Spojrzał na nią. Feeney mial rację; było mu ciężko, ale powoli odnajdywał w sobie gniew. Widziała to w jego oczach.

– Eye, powiedz mi, co wiesz o tej sprawie. Nie odsyłaj mnie do moich źródeł.

– Jadę do centrali. Najpierw o wszystkim poinformuję rodzinę ofiary i złożę raport wstępny. Potem, razem z moimi ludźmi, przeanalizujemy dowody. Laboratorium pracuje na pełnych obrotach, lada moment będą wyniki. Doktor Mira przygotowuje profil psychologiczny. Badamy ślady, ale w tej chwili nie jestem gotowa, by o tym mówić, zwłaszcza tu, na miejscu zbrodni. Jednocześnie walczę o to, by federalni nie przejęli mojej sprawy. Poza tym bez wątpienia będę musiała złożyć oświadczenie dla mediów.

– Jakie ślady?

Zaraz to ze mnie wyciągnie.

– Roarke, powiedziałam ci, że na razie nie mogę o tym mówić. Proszę cię, nie naciskaj. Potrzebuję trochę czasu, żeby to przemyśleć.Nie potrafię łączyć pracy ze sprawami osobistymi tak naturalnie jak ty.

Myślała, że będzie zła, urażona, w najlepszym wypadku się zniecierpliwi. Tymczasem odczuwała jedynie troskę. On, człowiek, który prawie nigdy nie tracił zimnej krwi, był na granicy wytrzymałości nerwowej. Na jej oczach pogrążał się w rozpaczy.

Zrobiła coś, czego nie robiła nigdy dotąd, a przynajmniej nie w czasie służby i nie w miejscu publicznym, obserwowana przez policjantów. Objęła go, przyciągnęła do siebie i przytuliła się do jego policzka.

– Wybacz – szepnęła, żałując, że nie potrafi go pocieszyć. -tak strasznie mi przykro.

Gniew ściskający mu gardło, palący jego trzewia, rozrywający mu serce nieco złagodniał. Roarke zamknął oczy i przez chwilę trwał w ramionach żony.

Do tej pory nie miał nikogo, kto by go zrozumiał, pocieszył. Teraz zatopił się w jej obecności, zmył z siebie piekący żal, nabrał sił.

– Nie potrafię sobie z tym poradzić – powiedział cicho. -W mroku nie znajduję żadnych odpowiedzi.

– Znajdziesz. – Odsunęła się i pogłaskała go po włosach. – Przestań o tym myśleć, odłóż to na chwilę na bok, a znajdziesz odpowiedź.

– Potrzebuję cię dziś, Eve.

– Będę z tobą.

Wziął jej dłań, przycisnął do ust i pocałował.