– A dokąd pojechałby Roarke?
Eye gwałtownie odwróciła głowę i marszcząc czoło, spojrzała na Peabody.
– O co ci chodzi?
– Jak wynika z profilu psychologicznego, Yost postrzega siebie jako dobrze prosperującego biznesmena. Ma wyszukany gust. Lubi drogie przedmioty, stać go na wszystko, co najlepsze. Jedyna znana mi osoba, która pasuje do tego opisu, to Roarke. Jeśli miałby zrobić sobie przerwę po jakiejś ważniejszej sprawie, dokąd by pojechał?
– Dobrze pomyślane. – Eye pokiwała z uznaniem głową, zastanawiając się nad wyborem, jakiego dokonałby jej mąż. – Jest właścicielem połowy tego cholernego świata. To zależy. Gdyby szukał samotności, wyjechałby sam w towarzystwie kilku androidów do prowadzenia domu. Miasto odpada, szukałby relaksu, nie stymulacji. Profil wskazuje, że Yost jest większym samotnikiem od Roarke”a. Zarezerwował, a może nawet kupił sobie jakiś luksusowy dom z dobrze zaopatrzoną piwniczką i wszystkimi wygodami. Na podstawie danych, jakie zgromadziliśmy, niczego nie znajdziemy. To szukanie igły w stogu siana. – Jej zaciśnięte usta powoli wykrzywiły się w uśmiechu. – Myślę, że to idealne zadanie dla federalnych. Niech się pomęczą nad tym tropem, a my zajmiemy się muzyką. Rozpoznał ten utwór Mozarta, który leciał w tle. Znał dokładny tytuł, nawet sobie nucił. Peabody, zaczniesz sprawdzać najdroższe karnety operowe, balet, symfonie i tego typu przeintelektualizowane formy rozrywki. Bilety dla jednej osoby. Na pewno chodzi sam. McNab, ty skoncentrujesz się na zakupach. Za gotówkę. Płyty z muzyką klasyczną. Yost to kolekcjoner.
Eye, mówiąc, przemierzała salę rytmicznym krokiem. Jej myśli zaczęły się wreszcie układać w logiczny ciąg.
– Potrzebne nam wyniki z laboratońum. Zaraz poszukam Dickheada. Ciekawe, czy ekipa znalazła coś w łazience, w rurach odpływowych. Wziął prysznic, ale mydło dla gości pozostało nietknięte. Nasz skrupulatny socjopata nosi w teczce własne mydło i szampon. Założę się, że to nie są byle kosmetyki, przypuszczalnie mamy jeszcze jeden trop. Feeney, wróć do przeszukiwania danych na temat linki. Porozmawiaj z kuzynami, a ja popędzę Dickheada.
– Tak jest. – Kiedy Feeney wstawał, odezwał się sygnał jego komunikatora. – Chwileczkę. – Odszedł na bok, by swobodnie porozmawiać.
– Pani porucznik? – zaczął niepewnie McNab. – Zastanawiałem się nad…, nie wiem, jak to delikatnie powiedzieć. Podczas gwałtu Yost zawija drut wokół swojej szyi, żeby sobie ulżyć. Założę się, że choć facet słucha Mozarta i zna się na winach, na pewno ma coś wspólnego z pornografią, może nawet z licencjonowanymi kobietami do towarzystwa. Może któraś zwróciła uwagę na taką dewiację seksualną? Skoro jest samotnikiem, to zapewne robi to w domu, może nawet kręci filmy wideo, robi hologramy. Do tego potrzebne jest odpowiednie oprogramowanie. Coś takiego można kupić w legalnych sklepach. Ale ja mam wrażenie, że jego interesuje cięższy materiał, twarda pornografia, a to już jest towar czarnorynkowy.
– Widzę, że się orientujesz w temacie – skomentowała Peabody.
– Kiedyś zajmowałem się dewiacjanii, no wiesz… – Lekko się zmieszał pod jej spojrzeniem, ale szybko wrócił do Eye. – Mógłbym pójść tym śladem. Sama pani powiedziała, że to kolekcjoner. Na czarnym rynku mają pornosy, które uchodzą za filmy artystyczne. Od tego zacznę.
– McNab, czasami mnie zaskakujesz. Bierz się za to.
– Peabody, chcesz pooglądać świńskie filmy? – szepnął, a Eye, dla własnego świętego spokoju, udała, że tego nie słyszała.
– Sukinsyn – rzucił Feeney, chowając komunikator do kieszeni. – Mamy coś. Przeszukiwałem podobne przypadki, ale w czasie, który chodziło, nic takiego nie miało miejsca ani w Londynie, ani nawet w Anglii. Na wszelki wypadek wrzuciłem do komputera te dane w różnych wariacjach i proszę, znalazłem. Uderzył.
– Gdzie?
– W Kornwalii, na wybrzeżu. Policja znalazła w zatoce dwa ciała. W fatalnym stanie…, no… w wodzie. Wiecie, oni tam jeszcze mają prawdziwą przyrodę, więc wokół nich zalęgły się takie różne żyjątka. Ofiary zostały uduszone, ale nie znaleziono żadnego narzędzia zbrodni, dlatego wyszukiwarka nie wskazała tego przypadku. Poza tym lokalne media powiadomiły o zajściu dopiero dwa miesiące później.
– Dlaczego uważasz, że to Yost?
– Pasuje data, bo w końcu udało się ustalić czas zgonu. No i typ morderstwa. Obie ofiary, mężczyznę i kobietę, brutalnie pobito, szczególnie w okolicy twarzy. Obie dostały zastrzyk uspokajający i zostały zgwałcone. Mój człowiek odnalazł zdjęcia z sekcji i porównał obrażenia szyi. Z tego, co udało mu się odtworzyć, to pasują. Turysta, który znalazł ciała, nie czekał na przyjazd policji. Możliwe, że to on zabrał linki.
– Czy zidentyfikowano ofiary?
– Tak. To para drobnych przemytników. Mieli tam bazę, w domku nad morzem. Zbadam dokładniej tę sprawę. Porozmawiam z inspektorem, który prowadził śledztwo.
– Dobra. Jeśli znajdziesz coś nowego, natychmiast prześlij na mój domowy komputer. Ten trop też podrzucę federalnym. Może przestaną za mną łazić i zajmą się jakąś uczciwą robotą. To wszystko na dziś. Spotykamy się jutro o ósmej rano u mnie w domu. W razie czego od razu się ze mną kontaktujcie.
Odnalazła Dickiego i od razu przyparła go do muru. Próbował się wykręcić, skomlił, ale nie ustąpiła. Najpierw go postraszyła, potem przekupiła butelką jamajskiego rumu, dzięki czemu ich przyjaźń na nowo odżyła. Przyrzekł, że zajmie się sprawą rur odpływowych w pierwszej kolejności.
Potem złożyła raport Whitneyowi, który zgodził się, by przekazała wybrane dane agentom federalnym Stowe i Jacoby”emu. Tak jak się spodziewała, szef wyznaczył jej konferencję prasową, która miała się odbyć następnego dnia o drugiej trzydzieści.
Eye rozmyślała na ten temat, wracając na górę do swojego biura. Kiedy dotarła na miejsce, skontaktowała się ze Stowe.
Na ekranie pojawiła się twarz zdenerwowanej agentki.
– Pani porucznik, dlaczego muszę się dowiadywać z mediów tym, że popełniono morderstwo i podejrzewa się Sylyestra Yosta?
– Dlatego, że wieści się szybko rozchodzą, agentko Stowe, a ja byłam zajęta. Teraz chcę ci przekazać najświeższe informacje na temat tego ostatniego, zdarzenia. Jeśli zamierzasz dalej zrzędzić, nie marnuj mojego czasu.
– Powinniście byli zawiadomić mnie lub mojego kolegę, zanim zabezpieczono miejsce zbrodni.
– Nie przypominam sobie, żebym dostała taki rozkaz na piśmie. Dzwonię przez zwyczajną uprzejmość i mam wrażenie, że traktuje się mnie niezbyt uprzejmie.
– Współpraca…
– Jeśli chcesz współpracować, to zamknij się i słuchaj. – Eye urwała, czekając, aż Stowe opanuje wzburzenie. – Mam informacje, które mogą pomóc w waszym dochodzeniu, w moim zresztą też.
– Uważam, że wasza agencja szybciej sobie z tym poradzi. Chcecie ubić ze mną interes, proszę bardzo. Za dwadzieścia minut będę w centrum, w klubie Down and Dirty. Przynieście coś na wymianę.
Wyłączyła się, nim Stowe zdążyła cokolwiek odpowiedzieć.
Tak na wszelki wypadek była w Down and Dirty już po kwadransie.
Kiedy weszła, wytatuowany czarnoskóry łysy olbrzym z błyszczącą jak kula do kręgli głową uśmiechnął się szeroko, co wcale nie dodało mu urody.
– Cześć, biała kobieto.
– Cześć, czarny mężczyzno.
Choć było jeszcze za wcześnie na typową klientelę klubu, w którym wszystkie dziewczyny pracowały nago, przy stolikach siedziało kilku gości, a na scenie znudzona tancerka potrząsała imponującym biustem w rytm mechanicznej muzyki.