– Czy kogoś miała? Jakiegoś chłopaka?
– Tak, myślę że tak… Och pracuje u nas tylu młodych ludzi, wiecznie ze sobą romansują. Nie wiem czy dobrze sobie przypominam, ale chyba… Barry! – Hilo odetchnęła z ulgą i uśmiechnęła się lekko.- Jestem pewna, miała chłopaka o imieniu Barry. Pracuje u nas jako boy. Pamiętam, bo zawsze bardzo się cieszyła kiedy udało mu się kimś zamienić na wieczorną zmianę. W ten sposób mogli spędzać ze sobą więcej czasu.
– Znasz jego nazwisko?
– Niestety, nie. Była taka szczęśliwa kiedy o nim mówiła.
– Nie sprzeczali się ostatnio?
– Nie proszę mi wierzyć, wiedziałabym o tym. Kiedy pracownicy się kłócą wszyscy o tym wiedzą. Jestem przekonana… – Hilo nagle pobladła. – Pani porucznik, chyba nie myśli pani, że… Darlene tak ciepło o nim mówiła, wydawał się miłym młodzieńcem.
– To rutynowe pytanie, HILO. Rozumiesz, będę musiała z nim porozmawiać. Może on zna kogoś, kto mógłby ją skrzywdzić.
– No tak, chyba rozumiem.
Obie kobiety odwróciły się, kiedy otworzyły się drzwi i wszedł Roarke.
– Przepraszam, mam nadzieję że nie przeszkadzam?
– Nie. Właśnie skończyłyśmy. Hilo, będę jeszcze chciał z tobą porozmawiać- powiedziała Eve, kiedy kobieta podniosła się z krzesła. – Na dziś to wszystko, możesz odejść. Zorganizuję jakiś transport do domu.
– Już się tym zająłem. – Roarke podszedł do Hilo i wziął ją za rękę. – Przed drzwiami czeka kierowca. Zawiezie cię do domu. Twój mąż już wie. Hilo, jedź prosto do domu weź ciepłą kąpiel, prześpij się. Nie śpiesz się. Nie musisz przychodzić do pracy, dopóki nie będziesz chciała.
– Dziękuję. Bardzo dziękuję. Myślę że praca mi pomoże.
– Zrobisz jak uważasz. – Odprowadził ją do wyjścia
Hilo kiwnęła głową i jeszcze raz spojrzała na Eve.
– Pani porucznik, to była taka miła dziewczyna. Nikomu nie wadziła. Ten, kto jej to zrobił, musi ponieść karę. Jej to nie pomoże ale trzeba go ukarać. To jedyne co możemy zrobić.
Jedyne, pomyślała Eve. To tak niewiele.
Zaczekała aż Roarke skończy szeptać z mężczyzną, który zapewne był kierowcą, i zamknie drzwi.
– Gdzie zniknąłeś?
– Musiałem załatwić kilka ważnych spraw. -Pochylił głowę.- Zazwyczaj nie chcesz by cywile kręcili się na miejscu zbrodni. I tak nie mogłem nic tu zrobić.
– Za to gdzie indziej miałeś coś do zrobienia?
– Pani porucznik, czy mam zdać dokładną relację z tego czym się zajmowałem?- spytał się kierując w stronę barku. Otworzył drzwiczki i wyjął mała butelkę białego wina. Kiedy napełniał kieliszek, uświadomiła sobie, że jej pytanie nia zabrzmiało zbyt przyjaźnie.
– Po prostu zastanawiam się gdzie byłeś, to wszystko.
– I co robiłem? – dokończył za nią. – To mój hotel, pani porucznik.
– No dobrze, zakończmy ten temat.- Przeczesując palcami włosy, patrzyła, jak Roarke sączy wino. – Już drugi raz w ciągu ostatnich kilku tygodni ginie twój pracownik. I to na terenie należącym do ciebie. Fakt, że jesteś właścicielem połowy miasta…
– Tylko połowy? – przerwał jej, lekko się uśmiechając.- Będą musiał porozmawiać z księgowym.
– Cóż, mogłabym próbować ci wmówić, że to nic osobistego, ale sam wiesz, że byłaby to bzdura. To jest osobista sprawa. Rozumiem to i jest mi ogromnie przykro.
– Mnie również. Nie tylko z powodu tego co się stało ale dlatego że prawie chciałem się na tobie za to odegrać. A teraz, kiedy sobie to wyjaśniliśmy, powtarzam ci, że miałem tu parę spraw do załatwienia. Jak choćby ta kilka pięter niżej. – Wyciągną w stronę żony rękę z kieliszkiem, ale tak jak się spodziewała,odmówiła kręcąc głową.- Czeka mnie kryzys medialny. Dziennikarze aż się ślinią, kiedy w jakimś znanym hotelu dochodzi do morderstwa. Na dodatek na dole są te wszystkie gwiazdy. Szykuje się cholerna sensacja. Trzeba to jak najszybciej wyjaśnić. A poza tym ktoś powinien zająć się Hilo.
– Masz rację- powiedziała łagodnie Eve. – Dzięki twojej trosce łatwiej to znosi.
– Pracuje dla mnie 10 lat. – Nie musiał nic więcej dodawać.- Obsługa hotelowa zdążyła się już o wszystkim dowiedzieć. Nie chciałem żeby wybuchła panika. Pracuje tu jeden młody boy, Barry Collina.
– Jej chłopak.
– Tak. Przeżył szok. Kazałem go odwieźć do domu. Zanim na mnie naskoczysz- dodał-, nim zdążyła cokolwiek powiedzieć- w chwili morderstwa razem z dwoma bagażowymi nosił walizki gości, którzy przyjechali na konwencję medyczną.
– A skąd wiesz kiedy doszło do morderstwa?
– Brigham przekazał mi dyskietki zabezpieczające. Myślałaś że tego nie zrobi?
– Nie, oczywiście, że nie. Ale i tak będę musiała z tym chłopakiem porozmawiać.
– Eve, dziś i tak niewiele byś się od niego dowiedział. – Głos Roare’a był cichy i melodyjny. Ma 22 lata. Chryste on ją kochał. Całkiem się załamał. – Mówił oraz ciszej. – Chciał, ‘żeby zawieźć go do matki, więc go zawiozłem.
– Dobrze się spisałeś. Prawdopodobnie postąpiłabym tak samo. Później z nim porozmawiam.
– Oczywiście sprawdziłaś już Jamesa Priory’ego?
– Jasne, a ty pewnie znasz już rezultaty, że powiem tylko że szukają go prze MCDK. Założę się że tam będzie, to nie był jego debiut
– Mogę dostarczyć ci jego dane dużo szybciej.
Owszem to możliwe dzięki nigdzie nie zarejestrowanemu sprzętowi, który trzyma w domu w swoim zamkniętym na klucz gabinecie.
– Dziękuję ale na razie trzymajmy się procedury. Wyszedł stąd z takim spokojem, jakby wiedział, że ma się gdzie ukryć Bez obaw, szybko go namierzę. Pozostaje pytanie, dlaczego to zrobił? Miał swoje powody żeby się tu pojawić.
Fałszywe nazwisko, wcześniejsza rezerwacja i te dwie noce. Na wypadek gdyby się coś nie powiodło. Wprowadził się do apartamentu i tam na nią czekał. Czy akurat na Darlene? Jeśli tak, to mamy kolejna zagadkę. A może chodziło po prostu o pokojówkę? Następna tajemnica. Poszperam w kartotece, może ma jakąś historię. – Eve dostrzegała coraz więcej niewiadomych. – Nie przeszkadzało mu że go rejestrujemy. Dlaczego? A jeśli się mylę? Może niczego na niego nie znajdziemy? To bez sensu, zupełnie nie zachowywał ostrożności.
– Chciał pokazać, że ma policję gdzieś. A może chodziło mu o mnie?
– Możliwe. Muszę jechać do New Jersey powiadomić krewnych a potem do biura sporządzić raport. Podrzucisz mnie?
– Ciągle mnie pani czymś zaskakuje, pani porucznik – powiedział Roarke ze zdziwieniem.
– Może chcę cię mieć na oku?
– To jest jakiś powód.- Odstawił kieliszek, wziął twarz żony w dłonie i pocałował ją w czoło. – Ta sprawa będzie trudna dla nas obojga. Przepraszam za wszystko, czym mogę cię urazić, zanim zamkniesz to dochodzenie.
– W porządku. – Małżeństwo, to nie taka prosta sprawa, pomyślała. Objęła go i czule pocałowała w usta. – To prawdopodobnie, że ja bardziej dokuczę tobie.
Wziął ją w ramiona.
– Dokucz mi już teraz. Powiedz coś wyjątkowo przykrego. Przypadkiem jesteśmy w pokoju hotelowym, więc od razu będziesz mogła mnie przeprosić.
– Zboczeniec. – Uśmiechając się, Eve odepchnęła go i ruszyła do drzwi.
– Zapłacisz mi za to – odparł gdy opuszczali pokój.
Obowiązek powiadamiania krewnych to najgorsza część zawodu policjanta z wydziału zabójstw. Wystarczy kilka słów, by zniszczyć ludziom świat. Bez względu na to, jak rodzina ofiary ułoży sobie życie, nigdy nie będzie już tak jak dawniej. Kiedy zabraknie choćby jednego elementu układanki, reguły gry nieodwracalnie się zmieniają.