Выбрать главу

Dowiedziałem się, ż Bill robił za autorytet w liceum, ale kiedyś zaciął się na jednym problemie: czy historia wszechświata została napisana przed jego stworzeniem? Jeżeli tak było, to skąd wiemy, czy naprawdę podejmujemy jakieś niezależne decyzje? A jeżeli nie, to w jaki sposób możemy zmienić przyszłość… lub przeszłość? Licealiści nie potrafili tego przemyśleć tak głęboko jak Jack.

Kiedy go zapytałem, co chciałby dostać pod choinkę, odparł:

— Coś, co jestem w stanie zrozumieć na temat teorii względności.

W 1949 roku Eleonora wyszła ponownie za mąż. Jej małżeństwo było katastrofą.

* * *

Sven Birkelund chciał dobrze. Jego rodzice przywieźli go do Ameryki z Norwegii, kiedy miał trzy lata. Teraz miał lat czterdzieści. Był dobrze prosperującym farmerem z wielką posiadłością i pięknym domem leżącym kilkanaście kilometrów od miasta. Był weteranem wojennym i niedawno został wdowcem, który musiał wychować dwóch synów, szesnastoletniego Svena Juniora i dziewięcioletniego Harolda. Był potężnym, rudym i porywczym mężczyzną, który emanował samczą siłą — jak wyjaśniła mi Kate, która go nie cierpiała. Nie był jakimś analfabetą. Prenumerował „Reader's Digest”, „National Geographic” i „Country Gentleman”. Od czasu do czasu czytał książki, lubił podróże i był kutym na cztery nogi biznesmenem.

A Eleonora… miała gorący temperament i żyła w celibacie przez sześć lat.

Nie da się ostrzec kogoś, kto się zakochał. Ani ja, ani Kate nawet tego nie próbowaliśmy. Poszliśmy na ślub i na wesele, złożyliśmy życzenia. Najbardziej martwiłem się o Jacka. Chłopak stał się wychudzony, ruszał się i mówił jak robot.

W swoim nowym domu rzadko miał okazję spotkać się z nami. Później nigdy nie wspominał o tamtych miesiącach. Ja również. Mogłem sobie tylko wyobrażać, co się tam działo. Eleonora pochodziła z rodziny należącej do Kościoła episkopalnego, Jack był agnostykiem. Birkelund zaś był wierzącym dosłownie w Biblię luteraninem. Eleonora uwielbiała wyszukaną kuchnię, a Jack kochał jeść. Birkelund i jego synowie żywili się tylko mięsem i kartoflami. Tom zwykle wieczorem najpierw coś czytał, a potem rozmawiał z Ellie. Birkelund zajmował się rachunkami albo siedział przyklejony do radia, czy teraz już telewizora. Tom był liberałem. Birkelund był żarliwym i aktywnym członkiem Legionu Amerykańskiego, nigdy nie opuścił żadnego zebrania i był gorącym zwolennikiem senatora McCarthy'ego.

I tak dalej, i tak dalej. Nie twierdzę, że się rozczarowała w ciągu jednej nocy. Jestem przekonany, że Birkelund starał się jej przypodobać, ale powoli tracił do tego entuzjazm z braku sukcesów. Fakt, że szybko zaszła w ciążę, musiał stworzyć między nimi więź, która trwała przez jakiś czas. (Ellie poskarżyła mi się jednak, byłem przecież lekarzem domowym, że pod koniec ciąży jego nocne wizyty napawały ją wstrętem, ale on nie chciał o niczym słyszeć. Odbyłem więc z nim męską rozmowę, po której obiecał się hamować).

Dla Jacka cała ta sytuacja była piekłem na ziemi. Jego przyrodni bracia wrodzili się w ojca i poczuli się dotknięci jego pojawieniem się w rodzinie. Junior, którego życie sprowadzało się do polowania i podrywania dziewczyn, przezywał go maminsynkiem, ponieważ nie lubił zabijać, oraz pedziem, ponieważ nigdy nie umówił się z dziewczyną. Harold natomiast wynajdywał wciąż nowe sposoby, żeby mu dokuczyć, tak jak potrafią to robić dzieciaki w jego wieku, kiedy chcą pogrążyć kogoś, kto nie może im nic zrobić.

Zamknął się jeszcze bardziej w sobie, ale przetrzymał to wszystko. Nie mam pojęcia, jakim cudem.

Jesienią 1950 roku urodziła się Ingeborga. Birkelund nadał jej to imię dla uczczenia ciotki, bo jego matka miała na imię Olga. Wyraził swoje rozczarowanie faktem, że urodziła mu się dziewczynka, ale wydał wielkie przyjęcie. Wszyscy się zdrowo upili, a on co chwila powtarzał, że kiedy tylko doktor pozwoli, weźmie się do płodzenia syna.

Doktor wraz żoną dostali zaproszenie, ale mieli już ten termin zajęty. Niczego więc nie widziałem. Słyszałem natomiast, że Jack wyszedł z tego przyjęcia, czym doprowadził Birkelunda do wściekłości. Długo potem powiedział mi:

— Kiedy wszyscy goście już poszli albo leżeli pijani na podłodze, dopadł mnie w stodole i oznajmił, że teraz wybije mi z głowy wszystkie głupoty. Powiedziałem, że jeżeli spróbuje, to go zabiję. Naprawdę bym to zrobił. Chyba zrozumiał, bo wyszedł, klnąc pod nosem. Od tamtej pory prawie ze sobą nie rozmawialiśmy. Robiłem, co do mnie należało, w polu czy w domu, a po posiłku wracałem do swojego pokoju.

Czy gdzie tam znikał.

To zawieszenie broni utrzymywało się do grudnia. Nie jest ważne, co wywołało kryzys, bo i tak był on nieunikniony. Poszło o to, że Eleonora spytała Jacka, do jakiego liceum chciałby pójść.

— Niech sobie to wybije z głowy i idzie do wojska jak ja! — wydarł się wtedy Birkelund. — Jeżeli nie dostanie powołania, może się sam zgłosić.

Wybuchła awantura, po której Eleonora zapłakana uciekła na górę do siebie. Następnego dnia Jacka już nie było.

* * *

Wrócił pod koniec stycznia. Nikomu nie powiedział, gdzie był ani co robił. Ostrzegł jedynie ojczyma, że zniknie na dobre, jeżeli ten spróbuje skierować sprawę do sądu dla nieletnich. Jak go znam, musiał całkowicie dominować w tej dyskusji i zasłużył sobie na to, żeby go zostawili w spokoju. Po powrocie zmienił się drastycznie nie tylko jego wygląd, ale i sposób zachowania.

Znowu nastąpiło kruche zawieszenie broni. Sześć tygodni później, kiedy poszedł na swoją zwyczajową przechadzkę po mszy, zapomniał zamknąć swój pokój. Mały Harold wykorzystał to i zaczął grzebać w jego biurku. Coś znalazł i pokazał ojcu. I wszystko zaczęło się rozsypywać.

* * *

Za oknem wolno padały wielkie płatki śniegu. Zapadał mrok. Było zimno i cicho. Eleonora siedziała na kanapie w naszym salonie i płakała.

— Bob, musisz z nim porozmawiać. Pomóc mu jakoś… znowu… Co się z nim działo, kiedy zniknął? Co robił?

Kate przytuliła ją do siebie i pozwoliła oprzeć głowę na swoim ramieniu.

— Nic złego, kochana — szepnęła. — Możesz być tego pewna. To przecież syn Toma.

— Wyjaśnijmy sobie fakty — powiedziałem ostrzej, niż zamierzałem. — Jack ma tę powielaczową broszurkę, którą Sven nazywa komunistyczną propagandą. Sven chce wezwać szeryfa, prokuratora okręgowego i każdego, kto może zmusić Jacka do wyjawienia, z kim się zadawał podczas swojej nieobecności. Wymknęłaś się do garażu, wzięłaś ciężarówkę, spotkałaś chłopaka na drodze i przyjechaliście tutaj.

— Tak. Bob, nie mogę tu zostać. Ingeborga została w domu… Sven nazwie mnie wyrodną matką…

— Mógłbym mu coś powiedzieć o prawie do prywatności. Nie wspominając o wolności słowa, prasy i poglądów. Mówiłaś mu, że zabrałaś broszurkę?

— Ja… — Eleonora wyswobodziła się z objęć Kate. Mimo płaczu i szlochania powróciła jej dawna siła. — Jeżeli dowód zniknie, to może sobie wzywać gliniarzy.

— Mogę ją zobaczyć?

— To tylko wybryk… — Zawahała się. — Bob, to nic ważnego. Jack przecież czeka…

— W gabinecie. Wie, że musimy porozmawiać.

Jack okazał godny pozazdroszczenia kamienny spokój.

— Porozmawiam z nim — powiedziałem. — A Kate zrobi ci kawę i da jakieś ciasteczka. Ale muszę mieć coś, o czym z nim mogę porozmawiać.

Bez słowa skinęła głową. Pogrzebała w torebce i podała kilka kartek papieru zszytych razem. Usiadłem w swoim ulubionym fotelu, założyłem nogę na nogę, nabiłem fajkę i zacząłem czytać.