Выбрать главу

— Może sześciu… Nie więcej — odparł waldahudeński uczony.

Dwie pary grodzi na mostku rozsunęły się równocześnie, przez jedne wszedł Thor Magnor, drugie przekroczyła Clarissa Cervantes. Ib opuścił miejsce przy sterach, Waldahuden — biolog przekazał stanowisko żonie dyrektora.

— Osiem statków zbliża się do Starplex — poinformował nowoprzybyłych Lansing. Rissa skinęła głową na znak, że już o tym wie.

— FANTOM przedstawił nam sytuację po drodze — rzekła — lecz, co istotne, żadne dodatkowe statki nie powinny przedostać się tutaj przez skrót dopóki nie wyrazimy zgody.

Stała przy swojej konsoli czekając, aż fotel dostosuje swój kształt.

— Może trafili tu przez przypadek? — gubił się w domysłach Thor, wciskając parę guzików, by wydostać fotel spod podłogi. — Gdy w sieci pojawia się nowy skrót, wybór wszelkich dopuszczalnych kątów wejścia, by osiągnąć planowany punkt docelowy, wymaga większej precyzji. Mogli przeoczyć niedokładność w swoich obliczeniach. Może zamierzali wyjść zupełnie gdzie indziej…

— Jeden pilot może popełnić błąd — wpadł mu w słowo Keith. — Ale ośmiu?

— Czas konieczny na przybycie powrotnego sygnału właśnie upłynął — oznajmiła Denna. — Gdyby chcieli dać odpowiedź na nasze ostatnie wezwanie, powinni to zrobić właśnie teraz.

Wjechał Rombus i ruszył do stanowiska OpZ, lecz nie zajął swego miejsca, tylko cichutko przystanął za plecami Denny, nie przerywając jej pracy. Keith zwrócił się do pilota przy sterach.

— Thor, gdybym nakazał odwrót… czy zdołalibyśmy uciec przed tymi statkami? Pilot bezradnie wzruszył ramionami.

— Wątpię. Blokują wejście do skrótu, więc musielibyśmy znaleźć inną drogę. Czy widzisz obręcze wokół obudowy centralnego silnika tych maszyn? Świadczą o wyposażeniu każdej z nich w rodzaj waldahudeńskiego hipernapędu klasy Gatob. Oczywiście żaden nie użyje hipernapędu w tak bliskim sąsiedztwie zielonej gwiazdy, lecz jeśli spróbujemy ucieczki, niewykluczone, że znajdziemy się w odległej przestrzeni, wystarczająco spłaszczonej by użyć hipernapędu. Nie minie sekunda, a będą siedzieć nam na karku. — Lansing w ponurym milczeniu zmarszczył brwi.

— Zmieniają szyk na oskrzydlający — zauważył Thor. — Powiedziałbym, że to formacja bojowa, poprzedzająca atak…

— Atak? — zamigotał Rombus z niedowierzaniem. — Nadchodzi wiadomość — oznajmiła Denna. Następną część holograficznego nieba wyrwała z tła ramka świetlnej obwódki. Wewnątrz pojawił się pysk Waldahudena okolony brązowym, miedziano-prążkowanym futrem.

— „Do Lansinga dowodzącego»Starplex«” — odezwał się głos z translatora. — „Jestem Gawst. Zapamiętaj dobrze to imię: Gawst”. — Keith skinieniem wyraził zgodę. Wiedział, że dla Waldahudena płci męskiej prestiż był ponad wszystkim. Obcy tymczasem mówił dalej. — „Przybyliśmy eskortować»Starplex«w drodze powrotnej przez skrót. Musicie…”

— Ile potrzeba czasu, by dotarła do niego odpowiedź? — mruknął Keith do Denny. — „…przekazać nam swój statek…” Van Hausen zerknęła na odczyt. — Czterdzieści trzy sekundy — odparła szeptem.

— „…Współpracujcie — kontynuował Gawst — a nic złego nie spotka waszego pojazdu i jego załogi”.

— Thor, czy możemy ruszyć w stronę portalu po stałej trajektorii, a potem, w ostatniej chwili zmienić kierunek tak, żeby wyjść ze skrótu w innym miejscu, niż się spodziewają? — Lansing z nadzieją spojrzał na pilota. Oficer pokręcił przecząco głową.

— Te małe jednostki zwiadowcze mogłyby tego dokonać, lecz pojemność Starplex wynosi trzy miliony metrów sześciennych. Nie nauczę słonia latać. — Ile minie czasu, zanim nas dopadną?

— Lecą na 0,1-c — stwierdził Thor. — Będą tu za niecałe dwadzieścia minut. Keith pochylił się nad mikrofonem.

— „Lansing do Gawsta.»Starplex«jest własnością Wspólnoty. Żądania odrzucone. Bez odbioru”. Rombus, daj mi znać, kiedy dotrze do nich ta odpowiedź. Macie jakieś propozycje, Przyjaciele? Właśnie na mostek wbiegła Lianna.

— Propozycja numer jeden — wydyszała, zajmując miejsce przy swoim stanowisku.

Odwrót. Im dalej będziemy od skrótu, tym mniejsze prawdopodobieństwo, że uda im się zmusić nas do transferu. — Znakomicie. Thor, zbie…

— Wybacz, że przerywam, Keith — wtrącił Rombus. — Twoje oświadczenie zostało odebrane.

— I bardzo dobrze. Thor, zbierajmy się stąd. Daj odrzut na pełną moc.

— Wyprowadzę bazę po krzywej. Nie chcemy przecież wpaść w skupisko ciemnej materii, co? — zauważył pilot. — To zbyt poważna przeszkoda na kursie i niewielkie pojazdy łatwiej dadzą sobie z nią radę, niż my.

— Zgoda — potwierdził dyrektor. — Rombus, sprawdź, czy możesz przerzucić do Tau Ceti łącznika z zapisem o dzisiejszych problemach naszej wyprawy. Muszę ostrzec premier Kenyatta.

— Rozkaz. Jednak aby dotrzeć stąd do skrótu łącznik będzie potrzebował ponad godziny, więc… Wybacz, właśnie nadchodzi wiadomość od Gawsta.

— Lansing — w głosie Waldahudena czaiła się groźba. — Starplex został zbudowany w stoczniach Rehbollo i tam jest zarejestrowany, dlatego należy do Waldahudenów. Postaraj się nie utrudniać zadania, a oszczędzisz nam i sobie problemów. Kiedy odtransportujemy statek na Rehbollo, uwolnimy wszystkich członków załogi i deportujemy w trybie natychmiastowym do ich ojczystych układów planetarnych.

— Powtórzyć odpowiedź — syknął Keith. — Dyktuję: „Budowa»Starplex«była sponsorowana przez wszystkie planety Wspólnoty, a rejestracja to czysta formalność. Każdy ze statków posiada oznaczenie planety, na której został zbudowany. Twierdzisz, Gawst, że to prawo nie obowiązuje. Pamiętaj, że w razie potrzeby nasz statek potrafi się obronić przed bandytami. Bez odbioru”.

— Obronić się?! — Thor potrząsnął rudą czupryną w geście rozpaczy. — Keith… Człowieku, przecież my nie posiadamy żadnego uzbrojenia.

— Doskonale o tym wiem — rzucił Lansing z desperacją. — Lianna! Podaj mi wykaz całego wyposażenia na pokładzie, które mogłoby zostać użyte jako broń. Cokolwiek, co jest emiterem energii, materiałem wybuchowym, substancją do wysadzenia obiektów w powietrze lub do ich anihilacji. Chcę mieć spis natychmiast.

— Już się robi, szefie — Lianna pospiesznie pochyliła się nad pulpitem. Ruchy jej rąk były tak szybkie, że prawie niedostrzegalne.

— Projektanci Starplex nie pogodzili jego gabarytów ze zdolnością do szybkiego lotu — tłumaczył pilot. — Jesteśmy w sytuacji wieloryba, osaczonego przez harpunników.

— Więc załatwimy intruzów ich własną taktyką. Wykorzystamy do obrony Starplex nasze patrolowce i statki badawcze. — Keith pochłaniał wzrokiem listę, którą Lianna wyświetliła na trzecim monitorze: terenowe lasery geologiczne, górnicze materiały wybuchowe, emitery nośne używane w automatycznych próbnikach.

— Lianno, ustal z Rombusem jak wiele z tego sprzętu maksymalnie da się zamontować na naszych pięciu najszybszych patrolowcach. Macie na to piętnaście minut. Już wasza w tym głowa, żeby wszystko dopiąć na ostatni guzik.

Denna mogła wreszcie opuścić stanowisko OpZ. Jej miejsce przy konsoli zajął Rombus. Jego macki błyskawicznie powędrowały do przycisków, zaś część płaszcza sensorycznego rozpostarł bezpośrednio na tablicy rozdzielczej, aby mieć swobodny dostęp do przyrządów.

— Nawet z tym całym sprzętem zebranym do kupy nasze stateczki nie dadzą rady zestrzelić prawdziwej jednostki bojowej — podsumował Thor.