— Zakołysz Starplex — rozkazał Lansing. — Musimy go spławić.
Gwiazdy na holograficznym niebie zatańczyły raz w prawo raz w lewo.
— Ciągle nas trzyma — zameldował Thor. — Idę o zakład… Cholera! Dopiął swego. Mimo wszystkich ekranów ochronnych, spora wiązka lasera przeniknęła do środka i zwierciadło anteny ją zogniskowało. Rozwalił układ czujników na siedemnastym pokładzie, na domiar złego…
Nie dokończył. Starplex zadygotał gwałtownie, aż Keith się przeraził. Na pokładzie bazy jeszcze nigdy nie poczuł takiego wstrząsu.
— Siedem pozostałych waldahudeńskich jednostek po kolei otwiera do nas ogień — oznajmił oficer przy sterach.
— Keith do wszystkich patrolowców: odciągnijcie uwagę Waldahudenów. Zmuście ich do przerwania ostrzału Starplex.
— Przeciążenie naszych pól ochronnych nastąpi za szesnaście sekund — zameldowała Lianna.
Na holograficznej projekcji Keith obserwował manewry „PDQ” i „Długiego Marszu” w chwili, gdy przystępowały do ataku na dwie obce maszyny. Waldahudeni próbowali oddzielić się od napastników pojedynczymi ekranami pól siłowych i utrzymać ogień na główną bazę, lecz stateczki krążyły wokół nich jak szalone, zmuszając do ciągłego przesuwania osłon. Towarzyszyły temu nieustanne rozbłyski wystrzałów. Rozdzwonił się alarm.
— Możliwość awarii ekranów ochronnych — zabrzmiał w głośnikach beznamiętny głos FANTOMa.
Nagle jeden z waldahudeńskich pojazdów eksplodował w zupełnej ciszy. To „Marc Garneau” pozostawił swego przeciwnika i ruszył na pomoc „PDQ”. Broniący się statek na swoje nieszczęście nie dysponował osłoną pola na dziobie. Keith spuścił głowę. Pierwsze ofiary tej bitwy… Nikt się nie dowie, czy, za pomocą ręcznie sterowanego lasera, strzelec Helena Smith-Tate celowała w obsadzony załogą korpus maszyny, czy też po prostu chybiła, strzelając w ośrodek napędu.
— Dwa załatwione, jeszcze sześć do kropnięcia — podsumował Thor. Lianna podniosła głowę znad konsoli. — Awaria ekranów ochronnych — oznajmiła.
Lasery pięciu pilotowanych przez delfiny statków zaczęły dziko walić gdzie popadnie. Holograficzną przestrzeń cięły animowane przez komputer, ostre smugi promieni — czerwone dla sił Wspólnoty, niebieskie dla napastników. Nagle pojazd Gawsta zaczął wirować wokół poziomej osi. Keith nie wierzył własnym oczom. — Co on, u diabła, wyczynia?
Wszystko stało się jasne, gdy FANTOM przedstawił obraz promieni z dwóch dział laserowych. Gdy wrogi statek wszedł w ruch rotacyjny, wiązki utworzyły wokół niego lity cylinder świetlny, przeistaczając bliźniacze punktowe działka w bardziej skuteczną broń o szerszym promieniu rażenia. Gawst wycelował teraz wyżej, w stronę spodu centralnego dysku Starplex, tuż poniżej jednego z czterech głównych generatorów.
— Jeżeli dobrze przeprowadzi akcję — mruknął Thor — uda mu się wyciąć generator numer dwa z taką łatwością, jak geolog drąży środek próbki… Lansing zgrzytnął zębami. — Przesuń gdzieś statek! — wrzasnął. Gwiezdne pola ruszyły z miejsca.
— Już się robi… lecz Gawst przyczepił się do nas promieniem traktorowym. Co możemy… „Starplexem” znów zakołysało, zaczął wyć następny alarm. Lianna okręciła się z fotelem i wbiła wzrok w twarz dyrektora.
— Powstał wyłom wewnątrz pokładu czterdziestego w miejscu, gdzie spód strefy oceanicznej styka się z głównym szybem. Spływająca nim woda zalewa dolne pokłady.
— Chryste! — jęknął Keith. — Czyżby Ibowie coś pokręcili, gdy instalowali zabezpieczenia awaryjne niższych modułów mieszkalnych?
Płaszcz Rombusa ponownie przybrał złowieszczy, jadowicie żółty kolor, migocząc wściekłą feerią światełek. — Słucham? — spytał ostro. Keith nerwowo rozłożył ręce. — Chciałem tylko powiedzieć…
— Praca została wykonana perfekcyjnie — przerwał mu Ib z naciskiem. — To projektantom tego statku nigdy nie przyszło do głowy, że będziemy brać udział w bitwie.
— Przepraszam — Keith próbował ukryć zmieszanie. — Lianno, jaka jest procedura na wypadek takiej sytuacji?
— Nie ma żadnej procedury — padła krótka odpowiedź. — Strefa oceaniczna była uważana za praktycznie niezniszczalną. — Czy możemy zatrzymać wodę za pomocą pól siłowych?
— Nie na długo — odparła Lianna z powątpiewaniem. — Pola siłowe, których używamy w śluzach cumowniczych, zdołają oddzielić powietrze pod normalnym ciśnieniem od panującej na zewnątrz próżni. Lecz każdy metr sześcienny wody waży tonę. Zewnętrzne emitery pól siłowych również nie wytrzymałyby tak wielkiego ciśnienia. Nawet gdyby Gawst nie rozładował nam ekranów ochronnych, to i tak nie dałoby się skierować ich do wnętrza statku.
— Jeżeli wyłączymy sztuczną grawitację na centralnym dysku i wszystkich dolnych pokładach, woda przestanie spływać — zauważył Thor.
— Świetny pomysł! — podchwycił Lansing. — Zrób to, Lianno.
— Naruszenie bezpieczeństwa — oznajmił głos FANTOMa — Polecenie odrzucone.
Keith spiorunował spojrzeniem dwa obiektywy kamery głównego komputera na swojej konsoli. — Co jest, do diab…
— To z powodu Ibów — pospiesznie wyjaśnił Rombus. — Podstawą funkcjonowania naszego systemu krążenia są siły grawitacyjne. Umrzemy, jeśli usuniecie ciążenie.
— Psiakrew! Lianna, jak długo potrwa ewakuacja wszystkich Ibów, zamieszkujących poziomy od czterdziestego pierwszego do siedemdziesiątego do górnych segmentów pokłady? — Trzydzieści cztery minuty.
— Zajmij się tym od zaraz. Trzeba również ewakuować wszystkie delfiny z pokładu oceanicznego… lecz przekaż im, by miały w pogotowiu aparaty tlenowe na wypadek, gdybyśmy musieli przenieść je niżej, do obszarów zalanych wodą — zdecydował Lansing.
— Jeżeli rozpoczniesz ewakuację od pokładu siedemdziesiątego — dodał Thor. — będziesz mogła wcześniej zneutralizować tam ciśnienie i przyspieszyć całą robotę.
— Nic nam to nie da — stwierdziła dziewczyna. — Woda spływa w tak szybkim tempie, że sama siła rozpędu zepchnie ją w dół, nawet bez pomocy grawitacji.
— A co z odcięciem sieci elektrycznej? — przypomniał dyrektor.
— Już odłączyłam systemy elektryczne w strefach zagrożonych zalaniem.
— Jeżeli ocean bazy spłynie całkowicie, ile wypełni segmentów w dolnych modułach? — Sto procent — odparła Lianna bez wahania. — Naprawdę? — Keith poczuł dreszcz. — Chryste…
— Pokład oceaniczny zawiera sześćset osiemdziesiąt sześć tysięcy metrów sześciennych wody — wyjaśniła, porównując dane na ekranie monitora. — Przy zupełnym zatopieniu, nawet łącznie z obszarami międzypokładowymi, całkowita pojemność modułów poniżej dysku centralnego wynosi jedynie pięćset sześćdziesiąt siedem tysięcy metrów sześciennych…
— Raczcie wybaczyć, lecz odnoszę wrażenie, że „PDQ” jest w tarapatach — wtrącił Rombus, wskazując na hologram jedną ze swoich macek. Dwie waldahudeńskie maszyny osaczyły statek ze Starplex, biorąc go w krzyżowy ogień laserów.
Rozbiegane oczy Keitha patrzyły to w stronę holo, gdzie rozgrywał się dramat, to w stronę monitora, na którym śledził postępy narastającej powodzi.
— Zaraz, zaraz! — zamigotał entuzjastycznie Ib. — Na pomoc „PDQ” nadlatuje nasz „Dakterth” i już siedzi intruzom na ogonie. To powinno rozdzielić ich skoncentrowany ostrzał. — Jak przebiega ewakuacja? — dopytywał Keith. — Zgodnie z planem — uspokoiła go Lianna.