Выбрать главу

– Chcę, by własność Davada została oddana jego spadkobiercom – powiedziała, dokładnie rozdzielając słowa. – Chcę oczyszczenia mojego imienia z zarzutów i przeprosin ze strony ludzi, którzy narazili moją rodzinę na niebezpieczeństwo. Oczekuję też od nich zadośćuczynienia. – Kobieta podeszła jeszcze bliżej. – Jeśli zmusisz mnie, bym poszła do Rady, zostanę przez nią wysłuchana. To nie jest Jamaillia, Towarzyszko. Skargi złożone przez Kupcową, nawet nielubianą Kupcową, nie zostaną zignorowane.

Ten durny służący umknął. Serilla miała ochotę podejść do drzwi i zawołać o pomoc. Bała się jednak choćby wstać, by nie sprowokować ataku. Jej zdradzieckie dłonie już zaczynały drżeć. Scysje wytrącały ją z równowagi. Odkąd… nie. Nie będzie teraz o tym myśleć, nie da się osłabić. Jeśli będzie sobie tym zaprzątać myśli, przyzna, że to ją nieodwracalnie zmieniło. Nikt nie ma nad nią takiej władzy, nikt! Będzie silna.

– Odpowiedz mi! – zażądała Ronika. Serilla wzdrygnęła się i niechcący potrąciła papiery, rozrzucając je po blacie. Staruszka pochyliła się nad biurkiem z oczyma płonącymi gniewem. – Jak śmiesz tu siedzieć i nie zwracać na mnie uwagi? Jestem Ronika Vestrit, Kupcowa z Miasta Wolnego Handlu. Za kogo ty się uważasz, że tak siedzisz w milczeniu i wpatrujesz się we mnie?

Jak na ironię, było to jedyne pytanie zdolne wyrwać Serillę z panicznego bezruchu. Sama je sobie ostatnio zadawała. Ćwiczyła odpowiedź przed lustrem, bez końca starając się dodać sobie otuchy. Wstała. Jej głos drżał tylko nieznacznie.

– Jestem Serilla, zaprzysiężona Towarzyszka satrapy Cosga. Co więcej, jestem jego przedstawicielką w Mieście Wolnego Handlu. Na dowód tego posiadam podpisane dokumenty, dokumenty, które satrapa stworzył specjalnie na potrzeby tej sytuacji. Podczas gdy on sam się ukrywa ze względu na osobiste bezpieczeństwo, moje słowa mają taką samą moc jak jego, moje decyzje są takie, jakie on by podjął, a moje orzeczenia są równie wiążące. Osobiście zbadałam sprawę zdrady Davada Nowela i uznałam go za winnego. Wedle jamailliańskiego prawa wszystko, co posiadał, podlega konfiskacie na rzecz tronu. A ponieważ to ja reprezentuję tron, postanowiłam zrobić z tego użytek.

Przez moment Ronika wyglądała na zdezorientowaną. Serilla zaczerpnęła odwagi z tej oznaki słabości. Ponownie wzięła do ręki pióro. Pochylając się nad biurkiem udała, że studiuje swoje notatki, a potem podniosła wzrok.

– Na razie nie znalazłam bezpośredniego dowodu twojej zdrady. Nie wydałam w twojej sprawie żadnego oficjalnego orzeczenia. Sugeruję, byś nie skłaniała mnie do głębszego wglądu w twój udział w niedawnych zdarzeniach. Twoja troska o zmarłego zdrajcę nie za dobrze o tobie świadczy. Jeśli jesteś mądra, wyjdziesz stąd w tej chwili.

Serilla ponowne skoncentrowała się na leżących przed nią dokumentach. Modliła się, by kobieta po prostu wyszła. Kiedy zniknie, Serilla będzie mogła przywołać uzbrojonych ludzi i posłać ich za nią. Wbiła palce nóg w podłogę, by powstrzymać drżenie kolan.

Milczenie się przeciągało. Serilla nie podnosiła wzroku. Czekała na odgłos kroków, oznaczający, że ta cała Ronika Vestrit wychodzi, pokonana. Zamiast tego w biurko rąbnęła nagle pięść Kupcowej, od czego zachlupał atrament w kałamarzu.

– Nie jesteś w Jamaillii! – oświadczyła szorstko Ronika. – Jesteś w Mieście Wolnego Handlu. A tu prawdę ustala się na podstawie faktów, a nie twojego wyroku. – Twarz Roniki wykrzywiał gniew i determinacja. Kupcowa z Miasta Wolnego Handlu pochyliła się nad biurkiem, przysuwając się do Serilli. – Gdyby Davad był zdrajcą, dowód znajdowałby się tu, w jego księgach. Bez względu na to, jak mógł być niemądry, w jego rachunkach zawsze panował ład.

Serilla wcisnęła się w krzesło. Serce jej łomotało, a uszy wypełniał pulsujący szum. Ta kobieta zwariowała! Towarzyszka usiłowała wzbudzić w sobie siłę woli, by zerwać się na nogi i uciec, ale była jak sparaliżowana. Za plecami Roniki dostrzegła służebnego chłopaka, a kiedy ujrzała za nim kilku Kupców, ogarnęła ją ulga. Kilka minut temu byłaby na niego wściekła, że wprowadził ich bez zapowiedzi. Teraz poczuła się tak żałośnie wdzięczna, że w oczach zapiekły ją łzy.

– Powstrzymajcie ją! – powiedziała błagalnym tonem. – Ona mi grozi!

Ronika odwróciła głowę, by spojrzeć na mężczyzn. Oni z kolei znieruchomieli zaskoczeni. Ronika wyprostowała się z wolna, odwracając plecami do Serilli. Z lodowatą uprzejmością powitała ich po imieniu:

– Kupcze Drurze. Kupcze Conry. Kupcze Łakomy. Cieszę się, że was tutaj widzę. Być może teraz usłyszę odpowiedzi na moje pytania.

Miny Kupców uświadomiły Serilli, że jej sytuacja nie uległa poprawie. Zaskoczenie i poczucie winy zostały szybko zastąpione przez uprzejmą troskę.

Jedynie Kupiec Łakomy wciąż się w nią wpatrywał.

– Ronika Vestrit? – wybąkał z niedowierzaniem. – Ale ja myślałem… – Odwrócił się, by spojrzeć na towarzyszy, lecz oni zapanowali nad sobą szybciej od niego.

– Jakiś problem? – zapytał Kupiec Drur.

– Obawiam się, że przeszkodziliśmy w prywatnej rozmowie – wtrącił szybko Conry. – Możemy wrócić później.

– Ależ nie przeszkadzacie – odparła Ronika poważnie, jakby zwrócili się do niej. – Chyba że waszym zdaniem o moim przetrwaniu powinna decydować Towarzyszka. Prawdziwym problemem jest jednak ten, który powinna rozwiązać Rada Kupców, a nie Towarzyszka satrapy. Panowie, jak najwyraźniej wiecie, moja rodzina została brutalnie napadnięta, a jej reputację zszargano do takiego stopnia, że zaczęło to zagrażać naszemu życiu. Kupiec Nowel został zdradziecko zamordowany i tak potem oczerniony, że ci, którzy go zabili, uważają się za usprawiedliwionych. Jestem tutaj, by żądać od Rady zbadania tej sprawy i wymierzenia sprawiedliwości.

Oczy Łakomego nabrały kamiennego wyrazu.

– Sprawiedliwość została już wymierzona. Nowel był zdrajcą. Wszyscy o tym wiedzą.

Ronika miała obojętną minę.

– Słyszę to bez przerwy. Jednakże nikt nie przedstawił mi choćby cienia dowodu.

– Roniko, bądź rozsądna – skarcił ją Kupiec Drur. – Miasto Wolnego Handlu jest w stanie rozkładu. Trwa wojna domowa. Rada nie ma czasu zajmować się prywatnymi sprawami, musi…

– Morderstwo nie jest prywatną sprawą! Rada musi ustosunkować się do skarg każdego Kupca z Miasta Wolnego Handlu. Została utworzona po to, by niezależnie od bogactwa lub niepowodzenia w interesach wszyscy Kupcy mogli dochodzić sprawiedliwości. Tego żądam. Wierzę, że Davad został zabity, a moja rodzina napadnięta na podstawie pogłoski. To nie jest sprawiedliwość, lecz morderstwo i atak. Co więcej, mimo że wy wierzycie, że winowajca został ukarany, ja wierzę, że prawdziwi zdrajcy cieszą się wolnością. Nie wiem, co się stało z satrapą. Ale zdaje się, że wie to ta kobieta, wnioskując z jej słów. Wiem, że owej nocy został porwany. Dlatego raczej nie sądzę, by „ukrył się, powierzając jej władzę”. Bardziej prawdopodobne wydaje mi się to, że Miasto Wolnego Handlu wciągnięto w jamailliański spisek, mający na celu pozbawienie satrapy tronu i zrzucenie winy na nas wszystkich. Słyszałam, że ona nawet pragnie się układać z mieszkańcami Krainy Miedzi. Co im da, panowie, by ich ułagodzić? Co ona może im dać, co nie należy do Miasta Wolnego Handlu? Pod nieobecność satrapy to ona zyskuje władzę i bogactwo. Może jacyś Kupcy zostali podstępem skłonieni do porwania go na zlecenie tej właśnie kobiety? W takim razie to ona namówiła ich do zdrady. Jeśli Rada nie chce się zająć sprawą morderstwa Davada Nowela, to może wyda wyrok w tej kwestii? Czy może to też należy do tak zwanych „prywatnych spraw”?

Serilli zaschło w ustach. Dostrzegła, że trzej mężczyźni wymienili niepewne spojrzenia. Ulegali słowom tej wariatki! Wezmą jej stronę! Za nimi blisko drzwi trzymał się chłopiec służebny, słuchając z zainteresowaniem. W korytarzu za jego plecami coś się poruszyło i do pokoju weszli Roed Cern i Krion Trentor. Wysoki i smukły Roed górował nad swym niższym, łagodniejszym kompanem. Roed związał długie czarne włosy w ogon, jakby był barbarzyńskim wojownikiem. W jego ciemnych oczach zawsze czaił się dziki błysk; teraz lśniły żądzą drapieżnika. Wbił spojrzenie w Ronikę. Pomimo niepokoju, jaki młody Kupiec zawsze wzbudzał w Serilli, teraz na jego widok ogarnęła ją nagła fala ulgi. Przynajmniej on stanie po jej stronie.