Uderzyła kłodę pogrzebaczem, posyłając w górę komina fontannę iskier.
Ronika przemierzyła pokój i uklękła przy kominku.
– Daj mi to! – zawołała z niesmakiem. Serilla upuściła pogrzebacz z pogardą obok niej. Kobieta zignorowała tę zniewagę; ujęła pogrzebacz i zaczęła podsuwać końce na wpół spalonych kłód na środek paleniska. – Patrzysz na Miasto Wolnego Handlu z niewłaściwego punktu widzenia. Przede wszystkim musimy utrzymać port. Jeśli chodzi o rabowanie i nieład – winię na równi ciebie i moich sąsiadów. Siedzą jak wielkie stado głuptaków, z których jedna połowa czeka, żebyś im powiedziała, co mają robić, a druga połowa czeka, żeby zrobił to ktoś inny. Spowodowałaś rozłam między nami. Gdybyś nie twierdziła, że reprezentujesz władzę satrapy, Rada Miasta Wolnego Handlu wzięłaby sprawy w swoje ręce, jak zawsze to robiliśmy. Teraz niektórzy kupcy mówią, że muszą słuchać ciebie, a inni, że najpierw muszą się zająć sobą, a jeszcze inni, moim zdaniem mądrze, że po prostu powinniśmy zebrać wszystkich podobnie myślących mieszkańców miasta i wziąć się do pracy. Jakie teraz ma znaczenie, czy jesteśmy starymi Kupcami, Nowymi Kupcami, przybyszami z Trzech Statków czy zwykłymi imigrantami? W naszym mieście panuje bałagan, handel leży w gruzach, statki z Krainy Miedzi wyłapują wszystkich, którzy ośmielą się wychylić nos z Zatoki Kupieckiej, a my się kłócimy między sobą. – Zakołysała się na piętach i spojrzała z zadowoleniem na rozpalający się ogień. – Może dziś wieczorem w końcu podejmiemy jakieś działanie.
W głowie Serilli zaczęło się rodzić straszne podejrzenie. Ta kobieta zamierza ukraść jej plany i przedstawić jako swoje!
– Czy ty mnie szpiegujesz? – zapytała groźnym tonem. – Skąd tyle wiesz, co się mówi o mieście?
Ronika prychnęła pogardliwie i wstała powoli. Stawy w jej kolanach chrupnęły.
– Mam własne oczy i uszy. A to miasto jest moim miastem i znam je lepiej, niż mogłabyś je kiedykolwiek poznać ty.
Ważąc w ręce zimny i ciężki pogrzebacz, Ronika obserwowała oczy Towarzyszki. Przez twarz kobiety znów przebiegł skurcz strachu. Ronika nagle pojęła, że odpowiedni dobór słów i gróźb mógłby ją zmienić w pochlipujące dziecko. Ktokolwiek ją złamał, złamał ją całkowicie. Była pustą skorupą władzy, skrywającą otchłań strachu. Czasami Ronice robiło się jej żal. Było niemal zbyt łatwo ją zastraszyć. Kiedy jednak przychodziły takie myśli, znieczulała swoje serce. Strach Serilli czynił ją niebezpieczną. Wszystkich traktowała jak wrogów. Towarzyszka wolałaby uderzyć pierwsza i popełnić błąd niż dopuścić do tego, by ktoś wystąpił przeciwko niej. Dowiodła tego śmierć Davada. Ta kobieta zażądała dla siebie władzy nad Miastem Wolnego Handlu, jakiej według Roniki nie miał nawet satrapa. Co gorsza, jej próby sprawowania tej władzy dzieliły to, co zostało ze zdolności Miasta Wolnego Handlu do rządzenia samym sobą. Ronika postanowiła użyć każdej nadarzającej się taktyki, by spróbować przywrócić pokój i samorząd. Tylko w warunkach pokoju miała jakąkolwiek nadzieję na odzyskanie rodziny czy choćby dowiedzenie się, czy ktokolwiek z jej członków przeżył.
Powtórzyła zatem pogardliwy gest kobiety i rzuciła pogrzebacz na kamienie otaczające kominek. Kiedy upadł z brzękiem i odtoczył się kawałek dalej, Towarzyszka się wzdrygnęła. Ogień ładnie się rozpalał. Ronika odwróciła się do niego plecami i zwróciła do Serilli, krzyżując ręce na piersiach.
– Ludzie plotkują i jeśli chce się wiedzieć, co się naprawdę dzieje, należy ich słuchać. Nawet służący mogą stanowić źródło informacji, jeżeli są traktowani jak ludzie. Dlatego wiem, że delegacja Nowych Kupców pod przewodnictwem Chciwusa złożyła ci propozycję rozejmu. Dlatego właśnie powinnaś spojrzeć na to, co odkryłam w dokumentach Davada. Żebyś tam, gdzie chodzi o Chciwusa, mogła postępować ostrożnie.
Policzki Serilli gwałtownie poróżowiały.
– Ach tak! To ja z litości zapraszam cię do mojego z domu, a ty mnie szpiegujesz!
Ronika westchnęła.
– Nie usłyszałaś ani słowa z tego, co do ciebie mówiłam? Ta informacja nie pochodzi ze szpiegowania ciebie. – W przeciwieństwie do innych informacji, ale nie było sensu teraz tego wyjawiać. – Nie potrzebuję też twojej litości. Przyjmuję moje obecne położenie. Moja sytuacja zmieniała się już przedtem i zmieni się w przyszłości. Ty nie jesteś mi do tego potrzebna. – Ronika prychnęła z rozbawieniem. – Życie to nie wyścig o przywrócenie minionej sytuacji. Nie trzeba się też śpieszyć na spotkanie przyszłości. Interesującym czyni życie obserwowanie zmian.
– Rozumiem – rzekła z pogardą Serilla. – Obserwowanie zmian. To jest więc ów tak okrzyczany śmiały duch Miasta Wolnego Handlu? Bierna cierpliwość oczekiwania na to, co przyniesie życie. Jakież to budujące. Nie jesteś więc zainteresowana przywróceniem miastu dawnej świetności?
– Nie interesują mnie niewykonalne zadania – odparła Ronika. – Jeśli skupimy się na próbach powrotu do tego, czym było Miasto Wolnego Handlu, to będziemy skazani na klęskę. Musimy iść naprzód, stworzyć nowe Miasto Wolnego Handlu. Nigdy już nie będzie takie, jak przedtem. Kupcy nigdy już nie będą mieć takiej władzy, jak mieliśmy my. Ale nadal możemy trwać. To jest wyzwanie, Towarzyszko. Przyjąć to, co ci się przytrafiło, i wyciągnąć z tego naukę, zamiast dać się temu uwięzić. Nic nie jest tak niszczące, jak żal, a szczególnie użalanie się nad samym sobą. Żadne wydarzenie w życiu nie jest tak straszne, by nie móc się od niego uwolnić.
Spojrzenie, jakim ją obdarzyła Serilla, było tak dziwne, że Ronika poczuła ciarki na plecach. Przez chwilę miała wrażenie, że oczyma Towarzyszki patrzy martwa kobieta.
– Nie jesteś tak światowa, jak ci się wydaje, Kupcowo – rzekła bezbarwnym głosem. – Gdybyś kiedykolwiek zniosła to, czemu ja stawiłam czoło, wiedziałabyś, że istnieją sprawy nie do pokonania. Niektóre doświadczenia zmieniają człowieka na zawsze i nic tu nie pomogą żadne radosne pragnienia, by je ignorować.
Ronika spojrzała jej prosto w oczy.
– To jest prawdą tylko wtedy, gdy się uzna, że to prawda. To straszliwe wydarzenie – cokolwiek to było – już przeminęło. Jeżeli będziesz się go kurczowo trzymać, jeśli pozwolisz, by cię kształtowało, to zostaniesz skazana na nieustanne przeżywanie go od nowa. Dajesz mu władzę nad sobą. Odepchnij je od siebie i kształtuj swoją przyszłość wedle swoich pragnień, wbrew temu, co ci się przydarzyło. Wtedy nad tym zapanujesz.
– Dobrze ci mówić – warknęła Serilla. – Nie masz pojęcia, jak przeraźliwie głupio brzmi ten twój dziewczęcy optymizm. Chyba mam dość prowincjonalnej filozofii jak na jeden dzień. Wyjdź.
– Mój „dziewczęcy optymizm” to ten „okrzyczany” duch Miasta Wolnego Handlu – odcięła się Ronika. – Nie rozumiesz, że zdołaliśmy tu przeżyć właśnie dzięki wierze, że można pokonać własną przeszłość. Jeśli chcesz zostać jedną z nas, musisz odnaleźć w sobie tę wiarę, Towarzyszko. I to już. Spojrzysz na te wpisy czy nie?
Ronika niemal widziała, jak kobietę ogarnia wściekłość. Chciałaby zwracać się do Serilli jako przyjaciółka i sojuszniczka, lecz Towarzyszka najwyraźniej uważała wszystkie kobiety za rywalki albo szpiegów. Stała więc wyprostowana i zimna, czekając na jej reakcję. Obserwowała ją kupieckim wzrokiem i zobaczyła, jak Serilla zerknęła na otwarte księgi leżące na stole, a potem na nią. Chciała wiedzieć, co tam jest, ale nie chciała sprawiać wrażenia, że się poddaje. Ronika dała jej jeszcze chwilę, ale kiedy Towarzyszka nadal milczała, postanowiła zaryzykować wszystko.