Выбрать главу

– Miasto Wolnego Handlu takie nie jest. Nie dojdzie do tego.

Czekała, żeby ktoś się z nią zgodził, ale nikt się nie odezwał.

Uniosła głowę i spojrzała na otaczające ją poważne twarze.

Zbyt wiele działo się zbyt szybko. Dali jej czas na kąpiel, po której ubrała się w czystą suknię jednej z kobiet Tenirów. Zjadła w swoim pokoju prosty posiłek, a potem została wezwana na dół na to zebranie. Niewiele czasu spędziła z matką.

– Słodka nie żyje – powiedziała jej, kiedy uściskały się na powitanie.

Ronika zesztywniała w ramionach Keffrii i zamknęła oczy, a kiedy je otworzyła, Keffria ujrzała w nich ból spowodowany śmiercią krnąbrnej wnuczki. Lśnił w nich niczym lód, zimny i niezmienny, zbyt twardy na łzy. Przez chwilę kobiety dzieliły smutek; o dziwo, zasklepił on w dużej mierze dzielącą je przepaść.

Keffria chciała się gdzieś skulić i przeczekać ten niezrozumiały ból, ale jej matka upierała się, by żyć dalej. Dla niej oznaczało to także walkę, walkę o Miasto Wolnego Handlu i przyszłość Seldena. Ronika poszła z nią do jej pokoju i pomogła się przebrać w suche rzeczy. Przy okazji mówiła pośpiesznie o sytuacji w Mieście Wolnego Handlu, o tym, że załamała się zdolność Rady Kupców do rządzenia. Roed Caem oraz garstka innych młodych Kupców terroryzuje rodziny, które nie zgadzają się z jego pomysłami. Istnieje potrzeba stworzenia nowej instytucji rządzącej Miastem Wolnego Handlu, instytucji obejmującej wszystkich jego mieszkańców. Wykład o polityce był ostatnią rzeczą, jakiej w tej chwili chciała czy potrzebowała Keffria. Kiwała z otępieniem głową, dopóki Ronika nie odeszła, by się naradzić z Yani Khuprus. Keffria miała chwilę spokoju i samotności, a potem z Seldenem u boku zeszła do wielkiej sali w dworze Tenirów, gdzie zgromadziło się bardzo mieszane towarzystwo.

Przy ogromnym stole Narii Teniry zasiedli dziwni partnerzy. Kilka krzeseł zajęła rodzina Tenirów. Obok nich siedzieli w rzędzie przedstawiciele co najmniej sześciu rodzin kupieckich. Keffria rozpoznała Łakomego i Rischa. Innych nie znała z nazwiska; jej znużony umysł nie poradził sobie z ich przedstawianiem. Na następnych krzesłach siedziały dwie kobiety i mężczyzna z wytatuowanymi twarzami, a obok nich cztery osoby, sądząc po ubraniach, reprezentujące imigrantów z Trzech Statków. Kolejne krzesła zajmowali Bras i Yani Khuprus, a krąg zamykało troje ostatnich Vestritów. Keffria usiadła po lewej ręce Narii Teniry. Kupcowa nalegała, by Selden też znalazł się przy stole, i napomniała go, by bardzo uważał.

– Tu się rysuje twoja przyszłość, chłopcze. Masz prawo widzieć, jak będzie się rodziła.

Keffria początkowo myślała, że Naria tylko próbuje włączyć chłopca w bieg spraw i zapewnić go, że wciąż się liczy. Od opuszczenia Trehaug Selden zrobił się przylepny i zamknięty w sobie. Wydawał się o wiele młodszym dzieckiem niż chłopiec, który tak szybko zadomowił się w mieście wśród koron drzew. Teraz Keffria się zastanawiała, czy słowa Kupcowej Teniry nie są prorocze. Selden słuchał wszystkiego z rzadkim u niego skupieniem. Kefrria spojrzała na syna.

– Jestem zbyt zmęczona, żeby dalej uciekać – zgodziła się. – Musimy stawić czoło wypadkom.

– Stawić im czoło to za mało – powiedziała Naria. – Musisz rzucić im wyzwanie. Połowa Miasta Wolnego Handlu jest tak zajęta kuleniem się w ruinach, że nie zauważa, ile władzy przejęła Serilla i ten jej lizus Caern. Zrobiliśmy dobry początek w przywracaniu porządku, a potem zaszły pewne wydarzenia. Kupiec Wiliniarz zwołał zebranie. Usłyszeliśmy plotkę, że Serilla układa się z Nowymi Kupcami o zawarcie rozejmu z całkowitym pominięciem Rady Miasta Wolnego Handlu. Potępiła to cała Rada. Caern zaprzeczył w imieniu Serilli. Wtedy zrozumieliśmy, jak stali się sobie bliscy. – Przerwała i odetchnęła. – Później znaleziono Wiliniarza tak pobitego, że przed śmiercią już się nie odezwał. Innemu przewodniczącemu Rady podpalono stodołę. Za każdym razem zostali obwinieni Nowi Kupcy albo niewolnicy, ale po mieście krążą inne, mroczniejsze pogłoski.

– Słyszycie, jak to się odbija na Kupcach z Miasta Wolnego Handlu – odezwała się jedna z niewolnic. – Rodzinom Tatuowanych przydarzają się gorsze rzeczy. Ludzie byli bici tylko dlatego, że wychodzili, by wymienić się na jedzenie albo je kupić. Niektórym rodzinom spalono domy. Wini się nas za każdą zbrodnię w Mieście Wolnego Handlu i nie daje szans na udowodnienie niewinności. Wszyscy znają Caerna i jego zbirów i się ich boją. Rodziny Nowych Kupców, które mają mniej możliwości obrony, są atakowane w domach. Nocą wybuchają pożary, a uciekinierzy, nawet dzieci, wpadają w zasadzki. To tchórzliwy, podstępny sposób prowadzenia wojny. Nie lubimy Nowych Kupców, którzy nas zniewolili, ale nie chcemy być zamieszani w zabijanie dzieci. – Niewolnica spojrzała w oczy Kupcom zgromadzonym przy stole. – Jeśli Miasto Wolnego Handlu wkrótce nie zapanuje nad Caernem i jego zbirami, stracicie wszelkie szanse na sprzymierzenie się z Tatuowanymi. Docierają do nas plotki, że Rada Miasta Wolnego Handlu wspiera Caerna. Że kiedy Pierwsi Kupcy obejmą pełne rządy nad miastem, zostaniemy wypędzeni razem z Nowymi Kupcami i z powrotem staniemy się niewolnikami.

Ronika pokręciła głową.

– Staliśmy się widmowym miastem, rządzonym przez plotki. Ostatnia z nich głosi, że Serilla mianowała Roeda na stanowisko dowódcy nowej Straży Miasta Wolnego Handlu i że zwołał on tajne zebranie z pozostałymi przywódcami Rady Kupców. Na dziś wieczór. Jeśli dojdziemy dzisiaj do zgody, znajdziemy się tam wszyscy i położymy kres takim bzdurom oraz brutalności Caerna. Od kiedy tajne zebrania stanowią część rządów w Mieście Wolnego Handlu?

– Wszystkie poczynania Rady Kupców Miasta Wolnego Handlu zawsze były dla nas tajemnicą – odezwał się rudobrody przedstawiciel rodzin z Trzech Statków.

Keffria spojrzała na niego ze zdziwieniem.

– Zawsze tak było. Sprawy Kupców są dla Kupców – wyjaśniła po prostu.

Jego rumiana twarz zarumieniła się jeszcze bardziej.

– Ale twierdzisz, że sprawą Kupców jest rządzenie całym miastem. To właśnie spycha ludzi z Trzech Statków na margines. – Pokręcił głową. – Jeśli chcecie, żebyśmy stanęli po waszej stronie, to musimy stać obok was. A nie po drugiej stronie muru czy na smyczy.

Patrzyła na niego nierozumiejącym wzrokiem. Narastał w niej głęboki niepokój. Miasto Wolnego Handlu, jakie znała, ulega rozpadowi, a ludzie zgromadzeni w tym pomieszczeniu sprawiali wrażenie, jakby chcieli ten proces przyśpieszyć. Czy jej matka i Yani Khuprus oszalały? Czy chcą ocalić Miasto Wolnego Handlu, niszcząc je? Czy poważnie rozważają dzielenie się władzą z rybakami i byłymi niewolnikami?

– Wiem, że moja przyjaciółka Ronika Vestrit podziela twoje uczucia – odezwała się cicho Yani. – Powiedziała mi, że mieszkańcy Miasta Wolnego Handlu, którzy mają podobne cele, muszą się sprzymierzyć bez względu na pochodzenie. – Przerwała i powiodła zza zasłony wzrokiem po wszystkich siedzących przy stole. – Z całym szacunkiem dla wszystkich obecnych oraz dla zdania drogich przyjaciół, nie wiem, czy to możliwe. Więzi między Kupcami z Miasta Wolnego Handlu i Kupcami z Deszczowych Ostępów są stare i przypieczętowane krwią. – Przerwała i wymownie wzruszyła ramionami. – Jak możemy zaproponować tę lojalność innym? Czy możemy żądać jej w zamian? Czy wasze grupy chcą nawiązać tak silną więź i trwać przy niej tak jak my, nie wiążąc tylko siebie, ale i dzieci oraz dzieci naszych dzieci?

– To zależy. – Keffria nagle sobie przypomniała, że brodacz nazywa się Rzadki Krasnorost. Zerknął na siedzących przy stole niewolników, jakby już to omawiali. – W zamian za naszą lojalność wysunęlibyśmy żądania. Równie dobrze mogę wyłożyć je na stół teraz. Są proste, a wy możecie się na nie zgodzić lub nie. Jeśli się nie zgodzicie, nie ma sensu, żebym tu marnował cały połów.