Kloss był na to przygotowany.
4
Umówił się z Krystyną, że natychmiast po powrocie wystawi w witrynie Zakładu Fotograficznego na Piwnej zdjęcie dziewczyny w krakowskim stroju. I między czwartą a szóstą codziennie będzie czekała zastępując stryja. Zdjęcie pojawiło się dopiero po pięciu dniach. Stanął przed wystawą i wreszcie odzyskał spokój. Więc Krystynie się udało! Teraz wyśle ją natychmiast na wieś i wyłączy z tej gry… Przez szybę widział wnętrze zakładu. Dwóch niemieckich żołnierzy odbierało właśnie zdjęcia. Oglądali je, wybuchali głośnym śmiechem, a któryś z nich poklepał Krystynę po ramieniu. Wreszcie wyszli i przemaszerowali przed Klossem krokiem defiladowym.
– Przygotowałam już zdjęcia pana oberleutnanta – rzekła Krystyna, gdy wszedł i uśmiechnęła się. Spojrzała na ulicę przez szybę wystawową, a potem wywiesiła na drzwiach kartkę z napisem „Chwilowo nieczynne". Wciągnęła Klossa do ciemnego pomieszczenia. Na kanapce siedziała kobieta niewiele od niej starsza, o jasnych, gładko uczesanych włosach. Stanął, zaskoczony, na progu.
– To jest wysłannik centrali – zaczęła Krystyna, a kobieta podeszła do Klossa. – Porucznik Wanda – rzekła. -Przynoszę ci pozdrowienia od Niemojewskiego.
– Dziękuję Wackowi – rzekł mechanicznie Kloss. -Moje podwórze jest czyste jak dawniej.
– Wiem już wszystko albo prawie wszystko – rzekła Wanda. Głos miała cichy i oschły. Od razu odniósł wrażenie, że należy do kobiet ceniących słowa. – Wczoraj otrzymaliśmy decyzję: podjąć grę z Niemcami.
Kloss usiadł na wąskim krzesełku i zapalił papierosa.
– Jak to rozumiesz?
– Powstaje możliwość dezinformacji przeciwnika, która w tej chwili może mieć istotne znaczenie. – Odniósł wrażenie, że powtarza niemal dosłownie polecenia centrali. – Będą żądali – po raz pierwszy coś w rodzaju uśmiechu przecięło jej twarz – od J-23 informacji, które powinny zdezorientować Niemców, co do kierunku zamierzonego natarcia.
– Rozumiem – powiedział Kloss.
– To oczywiście nie wszystko – ciągnęła. – Należy za wszelką cenę zdemaskować zdrajcę. O momencie przerwania gry musimy decydować sami.
– To też rozumiem – powtórzył, choć sam, nie wiedząc dlaczego, czuł, że te decyzje wywołują w nim wewnętrzny, niechciany opór. Przecież po to są w końcu, żeby walczyć, a jeśli to niezbędne – ginąć. -Jak to sobie wyobrażasz praktycznie?
– Ja muszę wykonać zadanie, jakie mi powierzono.
– Jakie to zadanie?
Chwilę milczała. – Mam rozkaz poinformować ciebie, ale tylko ciebie. Krysia wstała.
– Ja pojmuję – rzekła cicho – że nie powinnam zbyt dużo wiedzieć. Szczególnie teraz, gdy mam taką… ważną rolę.
Spojrzał na nią ze zdziwieniem.
– W Warszawie – powiedziała Wanda, gdy Krysia już wyszła – w każdym razie najprawdopodobniej w Warszawie, ukrywa się profesor Borecki, który pracował przed wojną nad problemami samosterowania rakiet. To pionierskie próby. Mam go stąd zabrać, rozumiesz? A dlatego ja – dodała – że byłam jego uczennicą i asystentką na politechnice. Wiem, gdzie go szukać, i może wiem, jak go przekonać.
– Mieszkałaś w Warszawie?
– Moi rodzice pochodzą z Łucka i tam zastała mnie wojna. Brałam udział w ruchu w Warszawie… W czterdziestym zostałam aresztowana, wywieziona do łagru. – Zwolniono mnie po wybuchu wojny i trafiłam tam, gdzie powinnam być, do Polskiego Wojska. Uznano, że nadaję się do tej roboty…
„Nadajesz się" – pomyślał. – „Jesteś ostrożna i chłodna".
– Więc jak to sobie wyobrażasz? – powtórzył pytanie.
– Nie ja, centrala. Aprobowano także moje pomysły. Krysiu! – zawołała – możesz wracać. – Więc Krystyna zjawi się w punkcie zapasowym jako łącznik, zamiast mnie.
Zerwał się z krzesła.
– Czy zdajecie sobie sprawę…
– Omówiłyśmy to już dokładnie – rzekła Krystyna. -Spodziewałam się twojego oporu…
– To jest decyzja – powtórzyła sucho Wanda. – Poinformowano mnie, że Krysia nigdy nie była w punkcie zapasowym…
– Nie wiemy, kto zdradził. Nie wiemy, czy donosiciel nie widział Krysi, choćby u „Aptekarza". Ryzyko jest zbyt duże!
– Będzie się kontaktowała wyłącznie z tym niemieckim szpiclem odgrywającym rolę J-23. Jeśli Abwehra postanowi dokonać aresztowań, ty powinieneś wiedzieć przynajmniej parę godzin wcześniej.
– A jeśli Gerollis mnie nie poinformuje…
– Mało prawdopodobne – rzekła Wanda. – Będziesz przecież kontrolował robotę agentów. „Bartek" przydzielił nam zdolnego chłopca, który kursuje ciężarówką z Lublina do Warszawy. Teraz będzie w Warszawie; pracuje w niemieckim przedsiębiorstwie…
Kloss spacerował po pokoju. Chłodno rozważał sytuację. -Należało znaleźć jakąś inną, nie znaną tutaj dziewczynę – mruknął.
– Nie było wyboru. Nikogo, kto by się nadawał.
– A ty – zwrócił się do Krysi – chcesz podjąć się tej roli?
– Tak.
– Tak! Tak! Pachnie mi to amatorszczyzną -burknął. – Mamy do czynienia z mądrym ł chytrym wrogiem…
– Nie przeceniasz ich? – zapytała Wanda. A potem nagle nieco innym tonem: – Przecież ja rozumiem, ale jeśli sama nawiążę kontakt z tym… J-23, nigdy nie znajdę Boreckiego… Ty musisz wymyśleć jakieś zadanie, które ma rzekomo wykonać wysłannik centrali.
– Już wymyśliłem – mruknął Kloss i powiedział, co przygotowuje.
– A ten dwójkarz to pewny człowiek? – zapytała Wanda.
– Fachowiec – rzekł Kloss. – Nasza dwójka była dobrą szkołą.
Wydawało się, że Wanda chce coś powiedzieć, ale milczała.
Sporo należało uzgodnić. Postanowiono, że Wanda zamieszka na Śniadeckich, u przyjaciółki Krysi, która właśnie wyjechała z Warszawy. Kwaterę Krysi, jako wysłannika centrali, musi wyznaczyć lekarz z punktu zapasowego. Kontakt z Wandą mógł być więc łatwy, natomiast Krysia, od momentu nawiązania kontaktu z rzekomym J-23, będzie pod nieustanną obserwacją agentów Abwehry. Ściślej: agentów, którzy będą składać meldunki Klossowi. Sam przed sobą nie chciał przyznać, że jednak fascynowała go ta gra; jej podwójność kryła w sobie mnóstwo pułapek. Jak ich uniknąć?
– Pamiętajcie – powiedział – że oszukujemy nie tylko Niemców. Oszukujemy tych członków siatki, którzy pracują uczciwie i nie domyślają się, że działają pod okiem Abwehry.
– Myślę o Ludwiku – szepnęła Krysia.
– Czy możemy inaczej? – zapytała Wanda. – Czy w pracy wywiadu możesz kierować się jakimikolwiek sentymentami lub względami moralnymi?
– Istnieją – rzekł Kloss – takie słowa jak lojalność… Oświadczam ci, że w momencie, gdy zdemaskuję zdrajcę i uznam, że ryzyko jest zbyt duże, zwinę siatkę, zanim Gerollis… W każdym razie – dodał – zrobię wszystko, by tak właśnie uczynić.
– Jak? – szepnęła Wanda.
– Jeszcze nie wiem – mruknął. – Trzeba pamiętać, że w takiej grze nie wszystko można przewidzieć. A ty -zwrócił się do Krysi i znowu ogarnęła go złość, że musiał zgodzić się na powierzenie jej takiego zadania – pamiętaj, że będziesz nieustannie śledzona. A ja muszę mieć z tobą kontakt; to bardzo trudne. – Znowu spacerował po pokoju. – Posłuchaj: dam ci numer mieszkania Abwehry na Wilczej. Musisz go zapamiętać; jeśli będziesz pewna, że ich zgubiłaś, a mnie to potwierdzi meldunek agenta, pójdziesz do swego mieszkania na Hożej. I ja tam przyjdę.