Postępowałem według scenariusza.
Moje zastępcze ambicje polityczne zaczynały przybierać charakter boskiej misji: za pomocą daru Carvajala i charyzmy Quinna zdołam przekształcić świat w Lepsze Miejsce o nieokreślonej, idealnej naturze. Czułem, że trzymam w garści pulsujące przewody władzy. Kiedyś uważałem prezydenturę Quinna za cel warty osiągnięcia sam w sobie, teraz zaś stałem się niemal wyznawcą Utopii; planowałem świat, kierowany moją zdolnością widzenia. Manipulacje, układ motywacji i machinacje polityczne traktowałem jako rodzaj służby, prowadzącej do wyższego celu, ku któremu — jak mi się wówczas wydawało — zmierzałem.
Dzień w dzień przekazywałem strumień notatek Quinnowi i jego sługom. Mardikian i burmistrz przypuszczali, że dostarczane przeze mnie wiadomości są rezultatem moich własnych prognoz, produktem moich ankieterów, komputerów i słodkich, przebiegłych szarych komórek. Ponieważ wyniki mych stochastycznych prognoz były od lat niezmiennie znakomite, robili tak, jak im kazałem. Ze ślepym posłuszeństwem. Od czasu do czasu Quinn śmiał się i mówił: „O rany, moim zdaniem, nie ma to żadnego sensu”, a ja odpowiadałem „Zobaczysz, że ma”, i Quinn godził się na wszystko. Lombroso jednak zdawał sobie sprawę, że większość informacji pochodzi w istocie od Carvajala. Nie wspomniał mi jednak o tym ani słowem; o ile wiem, nie rozmawiał również z Quinnem ani z Mardikianem.
Otrzymywałem także od Carvajala polecenia bardziej osobiste.
— Pora, żebyś obciął włosy — oznajmił na początku września.
— Na krótko?
— Na łyso.
— Chcesz, żebym ogolił sobie czaszkę?
— Właśnie.
— Nie — odpowiedziałem. — To głupia moda. Nie znoszę jej.
— Nieważne. Od września byłeś łysy. Zrób to jutro, Lew.
— Nigdy w życiu nie obciąłbym się na pałę — zaoponowałem. — To całkowicie niezgodne z moimi…
— Tak jednak zrobiłeś — powiedział po prostu Carvajal. — Jak możesz się sprzeciwiać?
Nie było sensu się kłócić. Carvajal widział mnie łysego: musiałem iść zatem do fryzjera i obciąć się na zero. Żadnych pytań, powiedział mi kapitan, gdy wstępowałem na pokład: postępuj wyłącznie według scenariusza, chłopcze.
Oddałem się zatem w ręce fryzjera. Wyglądałem jak przerośnięty Erich von Stroheim[43], tylko bez monokla i sztywnego kołnierzyka.
— Wspaniale! — zawołała Sundara. — Przepięknie! Delikatnie pogładziła mnie po szczeciniastej czaszce. Po raz pierwszy od dwóch czy trzech miesięcy przepłynął między nami jakiś prąd. Moja nowa fryzura niezmiernie jej się podobała, uwielbiała ją po prostu. Oczywiście: obciąć się w ten sposób było szaleńczym, Transgresyjnym postępkiem. Był to dla niej znak, że być może będą jeszcze ze mnie ludzie. Otrzymałem także inne polecenia.
— Jedź na weekend do Caracas — powiedział Carvajal. — Wynajmij łódź rybacką. Złapiesz rybę piłę.
— Po co?
— Zrób to — powiedział nieubłaganie.
— Nie widzę żadnego powodu, żeby jechać do…
— Proszę cię, Lew. Jesteś nieznośny.
— Mógłbyś mi to przynajmniej wyjaśnić?
— Nie ma żadnego wyjaśnienia. Musisz jechać do Caracas.
Było to absurdalne, ale pojechałem do Caracas. Wypiłem o kilka margaritas za dużo z paroma nowojorskimi adwokatami, którzy nie wiedzieli, że jestem prawą ręką Quinna, i narzekali na niego dosyć hałaśliwie, opowiadając w kółko o dobrych, starych czasach, gdy Gottfried trzymał motłoch żelazną ręką. Fascynujące. Wynająłem łódź i rzeczywiście złowiłem rybę piłę, niemal łamiąc przy okazji obie ręce w nadgarstkach. Za potworne pieniądze kazałem potem wypchać to cholerne bydlę. Przyszło mi do głowy, że Carvajal i Sundara zmówili się, żeby mnie doprowadzić do szaleństwa lub wpędzić w ramiona najbliższego cenzora Wyznania. (Czy to zresztą nie to samo?) Nie — niemożliwe. Najprawdopodobniej Carvajal udzielił mi po prostu błyskawicznego kursu postępowania według scenariusza. Przyjmuj wszystkie rozkazy, jakie wydaje ci Jutro i nie zadawaj nigdy żadnych pytań.
Przyjmowałem rozkazy.
Zapuściłem brodę. Kupiłem sobie nowe, modne ciuchy. Na Times Square poderwałem pewną markotną szesnastolatkę o krowich piersiach, spoiłem ją koktajlami z rumem na najwyższym piętrze hotelu Hyatt Regency, wynająłem na dwie godziny pokój i spółkowałem z nią ponuro. Spędziłem trzy dni w Columbia Medical Center na badaniach sonopunkturowych jako ochotnik, a kiedy stamtąd wyszedłem, wibrowały mi wszystkie kości. Udałem się do swojej rejonowej kolektury gier liczbowych, postawiłem tysiąc dolarów na 666 i wszystko straciłem, bo tego dnia wygrał numer 667. Po tej historii gorzko poskarżyłem się Carvajalowi.
— Nie przeszkadzają mi rozmaite szaleństwa, ale to zaczyna być kosztowne. Nie mógłbyś mi przynajmniej podać właściwej liczby?
Uśmiechnął się krzywo i powiedział, że przecież podał mi właściwą liczbę. Przypuszczam, że miałem przegrać. Była to chyba część mojego szkolenia. Masochizm egzystencjalny: hazard i zen. W porządku. Nie zadawaj żadnych pytań. Tydzień później Carvajal kazał mi postawić kolejny tysiąc na 333 i wówczas wygrałem nawet niemałą sumę.
Trafiały mi się więc niekiedy odszkodowania.
Postępuj według scenariusza, chłopcze. Nie zadawaj żadnych pytań.
Ubierałem się dziwacznie. Regularnie skrobałem sobie czaszkę. Musiałem cierpieć, ponieważ swędziała mnie broda, ale po jakimś czasie przestałem zwracać na to uwagę. Wysyłałem burmistrza na obiady i kolacje w dziwnym towarzystwie potencjalnie wpływowych polityków. Postępowałem według scenariusza, tak mi dopomóż Bóg.
Na początku października Carvajal powiedział:
— A teraz powinieneś wystąpić o rozwód.
29
„Rozwód” — powiedział Carvajal w rześką, jasnoniebieską, październikową środę, w dniu uschniętych, żółtych, przedwcześnie opadających klonowych liści, tańczących na ostrym, zachodnim wietrze. „Powinieneś wystąpić teraz o rozwód, powinieneś przygotować zakończenie swojego małżeństwa”.
Środa, szósty października 1999 roku, do końca wieku już tylko osiemdziesiąt sześć dni, chyba że jako puryści utrzymujecie — kierując się logiką, a nie emocjami — że nowe stulecie właściwie rozpocznie się dopiero pierwszego stycznia 2001 roku. W każdym razie do zmiany cyfry pozostało osiemdziesiąt sześć dni. „Gdy zmienią się cyfry — powiedział Quinn w swym najsłynniejszym przemówieniu — wytrzyjmy do czysta tablicę i zacznijmy od nowa, pamiętając o błędach przeszłości, ale nie powtarzając ich”. Czy moje małżeństwo z Sundarą należało do błędów przeszłości? „Powinieneś teraz wystąpić o rozwód”, powiedział Carvajal, i w zasadzie nie wydawał mi kategorycznego polecenia, lecz po prostu bezosobowo stwierdzał, co musi obecnie w moim życiu nastąpić. W ten sposób nieugięta, nieunikniona przyszłość pożera nieuchronnie teraźniejszość. Dla Orville’a i Wilbura Wrightów[44] nadszedł czas Kitty Hawk; dla Johna F. Kennedy’ego nadszedł czas Lee Harveya Oswalda; dla Lew i Sundary Nicholsów nadchodził teraz czas rozwodu, majaczącego niczym góra lodowa na horyzoncie nadciągających miesięcy — dlaczego, dlaczego, dlaczego, po co, w jakim celu, por que, pourquoi, warum? Nadal ją kochałem.
43
Erich Stroheim (1885–1957) — amerykański aktor i reżyser filmowy. W pierwszym okresie swojej’ kariery specjalizował się w rolach oschłych pruskich oficerów.
44
Wilbur Wright (1867–1912),Orville Wright (1871–1948)-amerykańscy konstruktorzy samolotów i piloci. W 1903 roku wykonali w Kitty Hawk (Karolina Północna), na zbudowanym przez siebie dwupłatowcu, pierwszy w historii lot silnikowy.