Wojna ta objęła prawie cały świat starożytny, od murów Troi po rzeki Centralnej Europy. Małe, ufortyfikowane garnizony Mykeńczyków stanęły przeciwko majestatowi Atlantydy.
Powód walki był prosty. Starano się przejąć kontrolę nad źródłami surowców, które dziś nazwalibyśmy „strategicznymi". Wtedy jednak nie chodziło o ropę, ale o cynę. Cynę, bez której nie mogłaby zaistnieć kultura brązu. Jednym z pierwszych osiągnięć metalurgii było odkrycie, że sama miedź jest zbyt miękka, by robić z niej narzędzia i broń, jednak gdy dodać do niej cyny (w proporcji jeden do dziewięciu) zmienia się w twardy brąz. Wystarczy dodać jej za wiele, a brąz robi się kruchy. Gdy da się jej za mało, mamy brąz niemal równie miękki, jak miedź. Jednak powierzchniowe złoża cyny to rzadkość. Starożytnym, którzy nie kopali głębokich sztolni, tym trudniej było ją znaleźć. Korzystali tylko z otwartych pokładów, których dzisiaj już nie ma. Wszystkie powierzchniowe żyły tlenku cyny zostały doszczętnie wybrane tysiące lat temu.
Opisane w tej powieści sposoby dobywania i wytopu cyny są autentyczne, nic nie zostało wymyślone; podobnie jak i obróbki kamienia. Znajomość podobnych szczegółów zawdzięczamy dzisiaj przede wszystkim archeologii eksperymentalnej.
Motywacja bohaterów też zdaje się być typowa dla owej epoki. Uzyskanie rzadkiego metalu mogło być zadaniem godnym herosa, kwestią życia i śmierci dla króla i jego wojowników. Obie strony zapuszczały się wówczas coraz dalej i wciągały w swój konflikt coraz to nowe ludy. Atlantydzi podążyli nad Morze Czarne i dalej w górę Dunaju (dotarli do połowy długości rzeki), gdzie znaleźli swoje pokłady cyny. Druga strona pożeglowała na zachód, pokonała Cieśninę Gibraltarską i wzdłuż brzegów Europy trafiła do Brytanii. Kopalnie Mykeńczyków mieściły się w obecnej Kornwalii.
Wtedy też, prawie trzy i pół tysiąca lat temu wzniesiono Stonehenge. Było ono potrzebne do skutecznej obrony przed Atlantydami.
Czy to prawda historyczna? Tak. Czy ta opowieść jest autentyczna? Tak, przynajmniej w warstwie merytorycznej.
Fabuła nie zawiera zafałszowań ani przemilczeń, opiera się w całości na posiadanej przez nas obecnie wiedzy. Zaś jeśli chodzi o osoby bohaterów, cóż, to nie jest praca naukowa tylko powieść historyczna. Operuje na obszarze zdarzeń prawdopodobnych, toteż postacie zostały utworzone wedle wzorów kulturowych charakterystycznych dla epoki brązu. Pora przyjrzeć się teraz tym wzorom.
W roku 1953 odkryto w Stonehenge rzeźbę przedstawiającą sztylet znany jako grecki i pochodzący z epoki brązu, spotykany w królewskich grobach Myken. Rzeźba znajdowała się na zwróconej do wewnątrz kręgu płaszczyźnie kolumny współtworzącej jeden z pięciu trylitów. Odkrycie to stało się wówczas sensacją, trafiło na pierwsze strony gazet. Znalezioną rzeźbę datowano, nie bez sensownych powodów, na rok 1500 p.n.e.
Po pierwsze, znano dokładnie okres, z jakiego pochodził jeden z grobów na królewskim cmentarzu położonym w Mykenach wewnątrz murów miejskich, blisko Lwiej Bramy. W grobie tym znaleziono bardzo podobne sztylety. Leżały wespół z fragmentami towarów egipskich, w tym ceramiki, której datowanie nie nastręcza już żadnych kłopotów. Na podstawie widocznych na niej wzorów (odnoszących się do słonecznego kalendarza Egiptu) ustalono, że pochodzą z około 1500 roku p.n.e. Takie ustalenia pasowały do odkrycia na licu kamienia numer pięćdziesiąt trzy. Jednak to nie wszystko. Krótko potem potwierdzono wyniki metodą badania zawartości węgla aktywnego: posłużył do tego rylec z jeleniego rogu znaleziony u podstawy innego kamienia. Gdy kilka lat później zrewidowano metodę węglową precyzując kalibrację chronologiczną, daty przesunęły się, wskazując w tym przypadku na rok 2000 p.n.e. Miało to znaczyć, że Stonehenge wzniesiono prawie pięćset lat przed powstaniem pałacu w Mykenach (i innych pałaców w Argolidzie, które zwano później mykeńskimi). Pozostało uznać kamienne kręgi za wytwór typowo lokalny. Jednak jak wytłumaczyć obecność greckiego symbolu?
Ostatnio wszakże archeologowie zatoczyli w swych rozważaniach, że tak powiem, pełny krąg i wrócili do punktu wyjścia. W tym samym regionie południowo-zachodniej Brytanii odnaleziono dodatkowo prawdziwy mykeński sztylet, a jakby tego było mało, trafiono też na sztabę cyny z pieczęcią Myken oraz złoty kubek z Rillatonu — identyczny z tymi widywanymi w grobach w Argolidzie. Zatem pozostaje uznać, że metoda znakowania węglem aktywnym tym razem zawiodła i że Mykeńczycy faktycznie pojawili się w Stonehenge około roku 1500 p.n.e.
Mniej więcej w tym samym czasie miała miejsce erupcja wulkanu na wyspie Thera. Fale Morza Egejskiego pochłonęły królewskie miasto minojskiego imperium zwane Atlantydą. Mimo wszelkiej mgły tajemnicy, która zdaje się otaczać legendę Atlantydy, platoński przekaz nie stanowi większej zagadki dla archeologów. Od 1909 roku wiadomo, że dotyczy on minojskiej tesalokracji. To odkrycie też w swoim czasie trafiło na czołówki gazet, potem zostało jednak prawie zapomniane, uległo kolejnej erupcji, tym razem erupcji nonsensów i modnych, okultystycznych teoryjek. Faktem wszakże pozostaje, że centrum imperium Atlantydy znajdowało się na dwóch wyspach, najpierw na Therze, później na Krecie (mała, okrągła wyspa i duża prostokątna wyspa, jak opisuje je Platon). Istniało w tym samym czasie, co lądowe królestwo Myken i oba twory rywalizowały zawzięcie.
Wyżej wspomniane fakty były inspiracją do napisania powieści, w której rzeźba sztyletu w Stonehenge została powiązana z wiele wieków trwającą wojną między Mykenami a Atlantydą. Wyobraźnia? Niezupełnie. Uwaga Platona o egipskich zapiskach relacjonujących dawną wojnę nie ma wiele wspólnego z rzeczywistością i wynika z pomyłki w datowaniu. Może zdarzyła się ona przy przepisywaniu tekstu, może kiedy indziej (o tym niżej). Tak chętnie wykorzystywana przez siewców tajemnicy wzmianka lokuje wysoką cywilizację Atlantydy w czasie, gdy raczkująca ludzkość trudniła się polowaniem i zbieractwem. Platon usłyszał historię od Solona, ten zaś od egipskich kapłanów. Oni to mieli powiedzieć, że Atlantyda została zniszczona dziewięć tysięcy lat przed jego wizytą w Egipcie. Solon gościł wówczas w Sais w delcie Nilu, stolicy Dolnego Egiptu, gdzie była świątynia ze znaczącą biblioteką. W ten sposób zagłada imperium musiałaby mieć miejsce gdzieś pod koniec plejstocenu lub w epoce lodowcowej. Człowiek nie biedził się wówczas nad prymitywną obróbką kamienia, trudnił się zbieractwem i daleko mu było jeszcze do zaawansowanych technologii, produkcji żywności (czyli hodowli i uprawy), o rolnictwie kultury neolitu nie wspominając. Dziewięć tysięcy lat wcześniej nie było jeszcze Egiptu, nie było kapłanów, którzy mogliby cokolwiek spisać. Atlantyda, tak jak Egipt, należała do kultury brązu, kiedy to kwitły handel, żegluga, metalurgia i sztuka dworska. Budowano wyniosłe pałace i świątynie, podejmowano liczne prace publiczne. Solon musiał po prostu pomylić tysiące z setkami, o który to błąd łatwo, gdy odczytuje się egipckie liczby porządkowe. Kapłani rozmawiając z Solonem wspominali zapewne o kontynencie, który istniał dziewięćset lat wcześniej, co lokuje interesujące nas wydarzenia około roku 1477 p.n.e. Geologowie potwierdzają tę datę jako mogącą dokładnie odpowiadać wybuchowi wulkanu na Therze.
Opowieść zaczyna się rok wcześniej, kiedy to mykeński heros, Ason, bierze się za budowę Stonehenge, aby pomóc ojcu w wojnie z Atlantydą.
Egipcjanie żyjący w delcie rzeki mieli swoje powody, aby dobrze zapamiętać zagładę Atlantydy. Też musieli odczuć wstrząsy ziemi, a fale i opad pyłu były zapewne znacznie większe niż podczas znanego nam wybuchu wulkanu Krakatau. Podejrzewa się nawet, że armia faraona ścigająca wychodzących z Egiptu Izraelitów była właśnie armią Tutmozisa III, a cudowne przejście przez Morze Czerwone zdarzyło się właśnie wtedy, gdy nadeszła olbrzymia fala (dzisiaj nazywamy takie fale z japońska „tsunami"). Egipt ocalał, ale obie najważniejsze wyspy Atlantydy zostały zniszczone. Runął pałac w Knossos i dalszą historię Krety tworzyli już Mykeńczycy, co można poznać po nagłej zmianie charakteru pisma w pałacowych kronikach. Dla My-keńczyków upadek Atlantydy stworzył wspaniałą okazję, by zająć i odbudować Knossos i rozciągnąć swoje wpływy na wschodnią część Morza Śródziemnego, co zaowocowało ostatecznie upamiętnionym przez Homera zdobyciem Troi.